słowa I dusi się w piersiach zaczęta mowa; Kiedy mi słów nie dostaje I ponieważ milczkiem serce się kraje, Niech za słowa — łkanie, Za mowę — gorzki płacz stanie.
Jedźże tedy z Bogiem, a ja, odbieżany, Skończę prędko żywot opłakany Albo przez żal, albo przez własne rany; A ty umierającemu
Nie żałuj której łzy słudze twojemu, Chociaż nie z miłości, Nie z łaski, ale z litości. DO SERCA
Serce, nie skarż na okowy, Całuj ogniwa tego łańcucha, W którym cię trzyma na okup nowy Dobra otucha! Wolności stracenie Miej za zysk i dziękuj uniżenie, Bo ślicznej Heleny Jak twarz nie ma
słowa I dusi się w piersiach zaczęta mowa; Kiedy mi słów nie dostaje I ponieważ milczkiem serce się kraje, Niech za słowa — łkanie, Za mowę — gorzki płacz stanie.
Jedźże tedy z Bogiem, a ja, odbieżany, Skończę prędko żywot opłakany Albo przez żal, albo przez własne rany; A ty umierającemu
Nie żałuj której łzy słudze twojemu, Chociaż nie z miłości, Nie z łaski, ale z litości. DO SERCA
Serce, nie skarż na okowy, Całuj ogniwa tego łańcucha, W którym cię trzyma na okup nowy Dobra otucha! Wolności stracenie Miej za zysk i dziękuj uniżenie, Bo ślicznej Heleny Jak twarz nie ma
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 283
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
dokazuje Nad tym, którego swobodą szafuje, A przecię samej tylko, zniewolone, Hołdować musi serce me strapione. Płaczem się cieszę w tak ciężkiej niewoli Czekając takiej godziny, rychło li Więźnia pocieszy, niewolnika swego, Lub go przywróci do wolności jego, Lub pożądaną ochłodą litości Uśmierzy zapał serdecznej miłości, A nie da skonać umierającemu Ani się topić we łzach tonącemu. Nie słychać pociech, miłosierdzie drogę Zmyliło do mnie, trwogi zbyć nie mogę, Strach mię przenika, bo się umrzeć boję, A bez jej łaski o żywot nie stoję. Zmiłuj się, dziewczę kochane, boć złości Stan nie przystoi, ani twej gładkości Tyraństwo służy, nie
dokazuje Nad tym, którego swobodą szafuje, A przecię samej tylko, zniewolone, Hołdować musi serce me strapione. Płaczem się cieszę w tak ciężkiej niewoli Czekając takiej godziny, rychło li Więźnia pocieszy, niewolnika swego, Lub go przywróci do wolności jego, Lub pożądaną ochłodą litości Uśmierzy zapał serdecznej miłości, A nie da skonać umierającemu Ani się topić we łzach tonącemu. Nie słychać pociech, miłosierdzie drogę Zmyliło do mnie, trwogi zbyć nie mogę, Strach mię przenika, bo się umrzeć boję, A bez jej łaski o żywot nie stoję. Zmiłuj się, dziewczę kochane, boć złości Stan nie przystoi, ani twej gładkości Tyraństwo służy, nie
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 275
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
kogo mają tę moc, facultates, Privilegia? pewnie nie od Cesarza Tureckiego, który ich kreuje: ani od Biskupów, którzy go konsekrują, bo nemo dat, quod non habet. Doczytuję się w księdze Rytualnej Greckiej Euchologion zwanej, że Prałaci Greccy osobom Greckim, jakieś dawali karty, czyli Paszporty, darujące umierającym winę, i karanie, zowiąc je Chartas Condonativas. Na karcie tej najczęściej pisywali modlitwę Z: Germana Amatunckiego Biskupa, rozwiązującą duszę od wszelkiej winy i karania. Podobno to taką kartę dał jeden Kijowski Prałat Schizmatyk w Manasterze Wielkim Kijowskim Kniaziowi Fedorowi Solodymirskiemu wte słowa.
Nostro Domino et amico Sancto Petro Ianitori DEI Omnipotentis. Praecipimus
kogo maią tę moc, facultates, Privilegia? pewnie nie od Cesarza Tureckiego, ktory ich kreuie: ani od Biskupow, ktorzy go konsekruią, bo nemo dat, quod non habet. Doczytuię się w księdze Rytualney Greckiey Euchologion zwaney, że Prałaci Greccy osobom Greckim, iakieś dawali karty, czyli Paszporty, daruiące umieraiącym winę, y karanie, zowiąc ie Chartas Condonativas. Na karcie tey nayczęściey pisywali modlitwę S: Germana Amatunckiego Biskupa, rozwiązuiącą duszę od wszelkiey winy y karania. Podobno to taką kartę dał ieden Kiiowski Prałat Schizmatyk w Manasterze Wielkim Kiiowskim Kniaziowi Fedorowi Solodimirskiemu wte słowa.
Nostro Domino et amico Sancto Petro Ianitori DEI Omnipotentis. Praecipimus
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 75
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
W rozdzielnych pułkach ufce potykały, Gdy z wulkanowych piszczel wystrzelono, I z dział ogromnych kule się mieszały Z straszliwym grzmotem, a z gęstych puszczone Łuków powietrze szypkie ćmiły strzały, I z obu stron się ostre lśniły bronie, A bystre z nozdrzy gniew pryskały konie.
Z obu stron słychać krzyk niezrozumiany, Stękanie rannych i umierających, Zaś widzieć było wiele na przemiany Ciał po ziemi się w swojej krwi pławiących, W pogaństwie jednak był nieporównany Upad i klęska w kozakach ginących, Trupy ich wielkim powałem leżały Gęsto, a jeźdnych konie je deptały.
Nakoniec polskich sił niewytrzymali, Gdy ich grom strzelby parzył niewytrwany, Podali tyły i tak uciekali
W rozdzielnych pułkach ufce potykały, Gdy z wulkanowych piszczel wystrzelono, I z dział ogromnych kule się mieszały Z straszliwym grzmotem, a z gęstych puszczone Łuków powietrze szypkie ćmiły strzały, I z obu stron się ostre lśniły bronie, A bystre z nozdrzy gniew pryskały konie.
Z obu stron słychać krzyk niezrozumiany, Stękanie rannych i umierających, Zaś widzieć było wiele na przemiany Ciał po ziemi się w swojej krwi pławiących, W pogaństwie jednak był nieporównany Upad i klęska w kozakach ginących, Trupy ich wielkim powałem leżały Gęsto, a jeźdnych konie je deptały.
Nakoniec polskich sił niewytrzymali, Gdy ich grom strzelby parzył niewytrwany, Podali tyły i tak uciekali
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 346
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
: bo ustawicznej niewoli dkswigać jako osłowie muszą ciężar, a z tej niewoli jako biesom ex inferno nulla redemptio. Zaś królestwo Polskie ja rzeką Regnum hominum, albo liberorum.
Asesor 4. Nie zazdrościmy M. M. Panowie tego porządku innym postronnym Monarchiom, żebyśmy o takiej Modlitewce nie słyszeli, jako zwykli Ślężacy nad umierającymi mawiać: abi in alterum mundum, et ibi Germanis dominare, sicut tibi fuerunt dominati in hoc mundo. Raczej jak Węgry w Litaniach przed tym przydawały: ab omni malo, á dominio Germanorum libera nos Domine. Tak gorącej się modlmy, żebyśmy się przy naszych rządach i wolności utrzymali.
Gospodarz. Moje zaś w
: bo ustáwiczney niewoli dxwigáć jáko osłowie muszą ćiężar, á z tey niewoli jáko biesom ex inferno nulla redemptio. Záś krolestwo Polskie ja rzeką Regnum hominum, álbo liberorum.
Assessor 4. Nie zazdrośćimy M. M. Pánowie tego porządku innym postronnym Monárchiom, żebyśmy o tákiey Modlitewce nie słyszeli, jáko zwykli Slężacy nád umierájącymi mawiać: abi in alterum mundum, et ibi Germanis dominare, sicut tibi fuerunt dominati in hoc mundo. Ráczey ják Węgry w Litániach przed tym przydawały: ab omni malo, á dominio Germanorum libera nos Domine. Ták gorącey śię modlmy, żebyśmy śię przy nászych rządach y wolnośći utrzymali.
Gospodarz. Moje záś w
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: K8
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
wąchać nie będziesz: Zgoła cale wolen będziesz od tych niewczasów/ co zwyczajnie przy połogach wytrzymać Mężowi trzeba. Jeszczem tego przepomniała; żeć nie trzeba będzie kilku Niedziel czekać: Luboć drugi rad tej okazji/ jak chłop kiedy jego dzień przyjdzie wolny od Pańszczyżny. Nad to/ żalu onego/ który albo z umierających/ dobrych i grzecznych dzieci/ albo z żyjących złych/ mają Rodzicy/ nie doznasz; nie trzebać się będzie jak dorostą synowie o wyprawie ich starać: myślić/ jak ich obrócić. Córki wydawać/ Mężów im dobierać/ o posag się starać. Nie trzebać im wypraw gotować; strzec ich/ Ochmistrzynie im chować/
wącháć nie będźiesz: Zgołá cále wolen będźiesz od tych niewczásow/ co zwyczaynie przy połogách wytrzymáć Mężowi trzebá. Ieszczem tego przepomniáłá; żeć nie trzeba będźie kilku Niedźiel czekáć: Luboć drugi rad tey okazyi/ iák chłop kiedy iego dźień przyidźie wolny od Páńszczyżny. Nád to/ żalu onego/ ktory álbo z umieráiących/ dobrych y grzecznych dźieći/ álbo z żyiących złych/ máią Rodźicy/ nie doznasz; nie trzebáć się będźie iák dorostą synowie o wypráwie ich stáráć: myślić/ iák ich obrocić. Corki wydáwáć/ Mężow im dobieráć/ o poság się stáráć. Nie trzebáć im wypraw gotowáć; strzedz ich/ Ochmistrzynie im chowáć/
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 20
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
w dobrotliwości/ w Duchu Świętym/ w miłości nieobłudnej: 7. W mowie prawdy/ w mocy Bożej/ przez oręże sprawiedliwości na prawo i na lewo: 8. Przez chwałę i zelżywość; przez niesławę i dobrą sławę; jakoby zwodziciele/ wszakże prawdziwi: 9. Jako nie znajomi/ wszakże znajomi: jako-umierający/ a oto żywiemy: jako pokarani/ ale nie zabici. 10. Jako smętni/ wszakże zawsze weseli: jako ubodzy/ wszakże wielu ubogacający: jako nic nie mający/ wszakże wszystko trzymający. 11. USta nasze otworzone są ku wam o Koryntowie/ serce nasze rozszerzone jest. 12. Nie jesteście sciśnieni w nas
w dobrotliwośći/ w Duchu Świętym/ w miłośći nieobłudnej: 7. W mowie práwdy/ w mocy Bożey/ przez oręże spráwiedliwośći ná práwo y ná lewo: 8. Przez chwałę y zelżywość; przez niesławę y dobrą sławę; jákoby zwodźićiele/ wszákże práwdźiwi: 9. Jáko nie znájomi/ wszákże znájomi: jáko-umierájący/ á oto żywiemy: jáko pokaráni/ ále nie zábići. 10. Jáko smętni/ wszákże záwsze weseli: jáko ubodzy/ wszákże wielu ubogacájący: jáko nic nie májący/ wszákże wszystko trzymájący. 11. UStá násze otworzone są ku wam o Koryntowie/ serce násze rozszerzone jest. 12. Nie jesteśćie zćiśnieni w nas
Skrót tekstu: BG_2Kor
Strona: 194
Tytuł:
Biblia Gdańska, Drugi list do Koryntian
Autor:
św. Paweł
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
ze łzami z prośbą mówiąc: Panie com tak złego uczyniła, że mię barziej chcesz karać niżeli winnych. Albowiem Intafern mój mąż lubo jest kryminalny, nie poniesie tylko jedną śmierć, ale ja będę ponosić śmierć mego męża, moich czworga dzieci, mego brata, moją własną, i niemogłabym widzieć ich umierających, żebym sama nie miała umrzeć. Ta piękna białogłowa wymówiła te słowa manierą tak dotkliwą, że się król zmiękczył i wszedszy do Królowej, kazał powiedzieć, że na pociechę jej, pozwalał obrać jednego z osądzonych, kogo chce uwolnić. Zdała się być trochę zatrudnioną, ale pomyśliwszy odpowiedziała, że ponieważ król Im.
ze łzámi z proźbą mowiąc: Pánie com ták złego uczyniłá, że mię barźiey chcesz kárać niżeli winnych. Albowiem Intafern moy mąż lubo iest kryminalny, nie poniesie tylko iedną śmierć, ale ia będę ponośić śmierć mego męża, moich czworga dźieći, mego brátá, moią włásną, y niemogłabym widźieć ich umieraiących, żebym sama nie miáłá umrzeć. Tá piękná biáłogłowá wymowiłá te słowá manierą ták dotkliwą, że sie krol zmiękczył y wszedszy do Krolowey, kázał powiedźieć, że ná poćiechę iey, pozwálał obráć iednego z osądzonych, kogo chce uwolnić. Zdáła się być trochę zatrudnioną, ále pomyśliwszy odpowiedźiáłá, że poniewáż krol Im.
Skrót tekstu: ScudZawiszHist
Strona: Bv
Tytuł:
Historia książęcia Ariamena królewica perskiego
Autor:
Madeleine de Scudéry
Tłumacz:
Maria Beata Zawiszanka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1717
zanieśli. Którzyście przy Grobie Pańskim w bieli siedzieli. Święci Ainołowie Módlcie się za nami. Którzyście po Wniebowstąpieniu Pańskim Uczniom się jego pokazowali. Którzyprzed Chrystusem Panem z Znakiem Krzyża świętego przyjdziecie. Którzy Wybranych na końcu świata zgromadzicie. Którzy Ich od dobrych wyłączycie. Którzy modlitwy nabożnych ludzi do Boga zanosicie. Którzy przy umierających bywacie. Święci Aniołowie Którzy dusze sprawiedliwych od wszelkiej zmazy oczyszczone do Nieba zaprowadzacie. Którzy cuda i dziwy mocą Bożą czynicie. Którzy dziedzictwo zbawienia biorącym,na posługę posłani bywacie. KKtórzy nad Królestwy, Państwy postanowieni jesteście. Którzyście wojska nieprzyjacielskie często rozpraszali, Módlcie się: Którzyście z więzienia, i innych niebezpieczeństw ludzie
zánieśli. Ktorzyśćie przy Grobie Páńskim w bieli siedźieli. Swięći Ainołowie Modlćie się zá námi. Ktorzyśćie po Wniebowstąpieniu Páńskim Uczniom się iego pokazowali. Ktorzyprzed Chrystusem Panem z Znakiem Krzyża świętego przyidźiećie. Ktorzy Wybránych ná końcu świátá zgromadźićie. Ktorzy Ich od dobrych wyłączyćie. Ktorzy modlitwy nábożnych ludźi do Bogá zanośicie. Ktorzy przy umieraiących bywaćie. Swięći Aniołowie Ktorzy dusze spráwiedliwych od wszelkiey zmazy oczyszczone do Nieba zaprowadzaćie. Ktorzy cudá y dziwy mocą Bożą czynićie. Ktorzy dźiedźictwo zbawienia biorącym,ná posługę posłani bywaćie. KKtorzy nád Krolestwy, Páństwy postanowieni iesteśćie. Ktorzyśćie woyská nieprzyjaćielskie często rospraszali, Modlćie się: Ktorzyśćie z więźienia, y innych niebespieczeństw ludźie
Skrót tekstu: KoronBractw
Strona: A12
Tytuł:
Koronka Bractwa ss. Aniołów Stróżów
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1737
Data wydania (nie wcześniej niż):
1737
Data wydania (nie później niż):
1737
i Prełaci mając/ złą śmiercią pomarli. 69.
JA w niektórym mieście Biskupim przez jedenaście lat żyłem/ gdzie sześćdziesiąt i dwa Kanonicy wielkie mający Prebendy/ każdy około dwu set libr Paryskich brał. Widziałem pomstę Bożą nad nimi. Świadkiem mi jest Trójca przenaświętsza jeden Bóg/ iż małom ich widział pospolitą śmiercią umierających/ ale wszyscy nagle i straszliwie. Tak iż jeden z nich usłyszawszy iż jeden z towarzyszów w nocy zdrowy a rano umarły był naleziony/ klasnąwszy rękoma rzekł: Cóż chcecie? wedle zwyczaju Kościelnego umarł jako widzicie. Widziałem ja przy tymże Kościele w krótkim czasie czterech Archidiakonów tak umarłych. Patrzajże Czytelniku a dziwuj
y Prełáći máiąc/ złą śmierćią pomárli. 69.
IA w niektorym mieśćie Biskupim przez iedennaśćie lat żyłem/ gdźie sześćdźieśiąt y dwa Kanonicy wielkie máiący Prebendy/ każdy około dwu set libr Páryskich brał. Widziałem pomstę Bożą nad nimi. Swiádkiem mi iest Troycá przenaświętsza ieden Bog/ iż máłom ich widźiał pospolitą śmierćią vmieráiących/ ále wszyscy nagle y strászliwie. Ták iż ieden z nich vsłyszawszy iż ieden z towarzyszow w nocy zdrowy á rano vmárły był naleźiony/ klásnąwszy rękomá rzekł: Coż chcećie? wedle zwyczáiu Kośćielnego vmarł iáko widźićie. Widźiałem ia przy tymże Kośćiele w krotkim czáśie czterech Archidiákonow ták vmárłych. Pátrzayże Czytelniku a dźiwuy
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 77
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612