zmordowane konie W głębokim morzu napawa A po nim piękna nastawa
Diana z krzywymi rogi, Gdy z pustyń w pola zwierz srogi Idzie na żyr, gdzie zielone Łąki rosą pokropione;
Gdy pod kopą porzucony, Lubo w siano zagrzebiony Pasterz, lubo legł pod lipą, A wołki mu trawę szczypą;
Gdy tak chatki jak pałace Umilkły od swojej prace, Biedny człowiek odpoczywa; Kiedy ziemie mrok przykrywa;
Gdy i wojsko niezwalczone, Na czułe straże spuszczone Po ciężkim marsowym dziele, Zażywa spokojnej chwile;
Kiedy i sam świat przestrony Umilkł jakoby uśpiony; Gdy się wszytko uciszyło, I tobieby się godziło,
Ulubiona panno moja, Brać się na wczas do pokoja
zmordowane konie W głębokim morzu napawa A po nim piękna nastawa
Dyana z krzywymi rogi, Gdy z pustyń w pola zwierz srogi Idzie na żyr, gdzie zielone Łąki rosą pokropione;
Gdy pod kopą porzucony, Lubo w siano zagrzebiony Pasterz, lubo legł pod lipą, A wołki mu trawę szczypą;
Gdy tak chatki jak pałace Umilkły od swojej prace, Biedny człowiek odpoczywa; Kiedy ziemie mrok przykrywa;
Gdy i wojsko niezwalczone, Na czułe straże spuszczone Po ciężkim marsowym dziele, Zażywa spokojnej chwile;
Kiedy i sam świat przestrony Umilkł jakoby uśpiony; Gdy się wszytko uciszyło, I tobieby się godziło,
Ulubiona panno moja, Brać się na wczas do pokoja
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 379
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Lubo w siano zagrzebiony Pasterz, lubo legł pod lipą, A wołki mu trawę szczypą;
Gdy tak chatki jak pałace Umilkły od swojej prace, Biedny człowiek odpoczywa; Kiedy ziemie mrok przykrywa;
Gdy i wojsko niezwalczone, Na czułe straże spuszczone Po ciężkim marsowym dziele, Zażywa spokojnej chwile;
Kiedy i sam świat przestrony Umilkł jakoby uśpiony; Gdy się wszytko uciszyło, I tobieby się godziło,
Ulubiona panno moja, Brać się na wczas do pokoja Śnie, i tyś między bogami, Chociaż oni nie śpią sami.
Gdybyś tylko mieszkał w niebie, Żleby na ziemi bez ciebie. Przez twoje kościane brony Nieraz umysł utrapiony
Własnej zapomniawszy szkody
, Lubo w siano zagrzebiony Pasterz, lubo legł pod lipą, A wołki mu trawę szczypą;
Gdy tak chatki jak pałace Umilkły od swojej prace, Biedny człowiek odpoczywa; Kiedy ziemie mrok przykrywa;
Gdy i wojsko niezwalczone, Na czułe straże spuszczone Po ciężkim marsowym dziele, Zażywa spokojnej chwile;
Kiedy i sam świat przestrony Umilkł jakoby uśpiony; Gdy się wszytko uciszyło, I tobieby się godziło,
Ulubiona panno moja, Brać się na wczas do pokoja Śnie, i tyś między bogami, Chociaż oni nie śpią sami.
Gdybyś tylko mieszkał w niebie, Żleby na ziemi bez ciebie. Przez twoje kościane brony Nieraz umysł utrapiony
Własnej zapomniawszy szkody
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 379
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
i tych kartek skrzynią. Gdzie niebo? Aż po śmierci. Co tu widzą oczy, Do tego zmysł, do tego apetyt ochoczy. 267. SLINOGORZ
Przy wolności stawając przeciwko królowi, Siła szlachcic zawiski w Proszowicach mówi. Ledwie go wieczór żupna doleci cedułka, Jako słowik w święty Wit, w święty Jan kukułka, Umilkł nazajutrz, choć w tej materyjej wiele Mówiono, okręciwszy ręcznikiem gardziele. Pytany o przyczynę, odpowie kornusi: Ślinogorz; a ja z boku: słonogorz go dusi. I tak przez cały sejmik, mając cerę słoną, Bom go dobrze uważał, stał Lotową żoną. 268 (P). NA DWU STOŁKACH SIEDZIEĆ
i tych kartek skrzynią. Gdzie niebo? Aż po śmierci. Co tu widzą oczy, Do tego zmysł, do tego apetyt ochoczy. 267. SLINOGORZ
Przy wolności stawając przeciwko królowi, Siła szlachcic zawiski w Proszowicach mowi. Ledwie go wieczór żupna doleci cedułka, Jako słowik w święty Wit, w święty Jan kukułka, Umilkł nazajutrz, choć w tej materyjej wiele Mówiono, okręciwszy ręcznikiem gardziele. Pytany o przyczynę, odpowie kornusi: Ślinogorz; a ja z boku: słonogorz go dusi. I tak przez cały sejmik, mając cerę słoną, Bom go dobrze uważał, stał Lotową żoną. 268 (P). NA DWU STOŁKACH SIEDZIEĆ
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 308
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Uczestnictwo Świętych. A jeżeli Pan Bóg inaczej sporządzi, ofiaruj się na to z-cierpliwością. 4. Moi najmilsi wspomnicie i wy na przeszłe lata: kędyż ona niewinność! przyniosłżeś nienaruszone Panieństwo do stanu twojego! A pamiętasz że jakoć ciężki był pierwszy grzech śmiertelny, i jako cię katowało sumnienie, a czemuż umilkło? spytacie mię co bym rozumiał za znak człowieka od Boga odrzuconego, człowieka bliskiego zatracenia? Ten daję między innymi, kiedy ciężko grzeszy, a sumnienia już, strofującego mało czuje. Przypomnicie sobie, nie dawne lata, ale ten miesiąc: takiżeś teraz, jako na początku miesiąca, takiżeś na sumnieniu jakoś z
Uczestnictwo Swiętych. A ieżeli Pan Bog ináczey sporządźi, ofiáruy się ná to z-ćierpliwośćią. 4. Moi naymilśi wspomnićie i wy ná przeszłe látá: kędyż oná niewinność! przyniosłżeś nienáruszone Páńieństwo do stanu twoiego! A pámiętasz że iákoć ćiężki był pierwszy grzech śmiertelny, i iáko ćię kátowáło sumnienie, á czemuż vmilkło? zpytaćie mię co bym rozumiał zá znák człowieká od Bogá odrzuconego, człowieká bliskiego zátrácenia? Ten dáię między innymi, kiedy ćiężko grzeszy, á sumnienia iuż, strofuiącego máło czuie. Przypomnićie sobie, nie dawne látá, ále ten mieśiąc: tákiżeś teraz, iáko ná początku mieśiącá, tákiżeś na sumnieniu iákoś z
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 44
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, respondit. Niewiadomość ich łaskawy mistrz zrozumiawszy, według ich wątpliwości odpowiedział. Niewiecie czemum to uczynił? Oto wam tego daję dowodną sprawę: Ignorantiam ipsorum intelligens. To wam jakieś wątpliwości, i zatrudnienie czyni. Oto wam się z-tego tak sprawuję, secundùm illorum dubitationem respondit. i zarazem zwolennicy Pańscy, umilkli, na odpowiedzi Pańskiej przestali, o więcej się nie pytali. Lepiej uprzedzać zarzuty. 2. MUNDUS GAUDEBIT. ŚWIAT BĘDŹIE SIĘ WESELIŁ. Opowiada Pan: wiecie co po moim odeszciu będzie, cały świat śmiać się będzie i weselić, a wy niebożęta płakać będziecie, jednakże smutek wasz obróci się w-wesele
, respondit. Niewiádomość ich łáskáwy mistrz zrozumiawszy, według ich wątpliwośći odpowiedźiał. Niewiećie czemum to uczynił? Oto wam tego dáię dowodną spráwę: Ignorantiam ipsorum intelligens. To wam iákieś wątpliwośći, i zátrudnienie czyni. Oto wam się z-tego ták spráwuię, secundùm illorum dubitationem respondit. i zárázem zwolennicy Páńscy, umilkli, ná odpowiedźi Páńskiey przestáli, o więcey się nie pytáli. Lepiey uprzedzáć zárzuty. 2. MUNDUS GAUDEBIT. SWIAT BĘDŹIE SIĘ WESELIŁ. Opowiáda Pan: wiećie co po moim odeszćiu będźie, cáły świát śmiać się będźie i weselić, á wy niebożętá płákáć będźiećie, iednákże smutek wász obroći się w-wesele
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 91
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
cię, oddaj mię mu z twojej własnej ręki, Żeby za mię Birena dać musiał przez dzięki; Bo mając cię przy sobie, nie dbam, że swawolny Tyran mię każe stracić, a on będzie wolny”.
LVII.
Taki koniec powieści swojej panna dała, Którą łzami z wzdychaniem często przerywała. Orland, skoro umilkła, który utrapionem I zawsze rad pomagał krzywdą uciśnionem, Nie chciał się z nią rozciągać szerokiemi słowy, Bo z przyrodzenia długiej nie używał mowy, Ale jej rękę daje i więcej ślubuje Uczynić, niżli prosi i niż potrzebuje.
LVIII.
Nie myśli o tem, aby gwoli Birenowi Miała się okrutnemu dać w ręce królowi;
cię, oddaj mię mu z twojej własnej ręki, Żeby za mię Birena dać musiał przez dzięki; Bo mając cię przy sobie, nie dbam, że swawolny Tyran mię każe stracić, a on będzie wolny”.
LVII.
Taki koniec powieści swojej panna dała, Którą łzami z wzdychaniem często przerywała. Orland, skoro umilkła, który utrapionem I zawsze rad pomagał krzywdą uciśnionem, Nie chciał się z nią rozciągać szerokiemi słowy, Bo z przyrodzenia długiej nie używał mowy, Ale jej rękę daje i więcej ślubuje Uczynić, niżli prosi i niż potrzebuje.
LVIII.
Nie myśli o tem, aby gwoli Birenowi Miała się okrutnemu dać w ręce królowi;
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 185
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
szanował i nie miłował?” A On odpowie: “Mnieście uczynili, gdyście się srogo z nędznym obchodzili – jam był w sierotach, mnieście odzierali i uciskali”. Tedy już Sędzia jak lew zagniewany srogo zaryknie, niepohamowany. O, jako jego głos będzie straszliwy, o Boże żywy! Całe umilknie miłosierdzie Jego, sprawiedliwości dobędzie samego miecza ostrego na niesprawiedliwych, ludzi złośliwych. Mat. 25,(41-46)
Święci już Boży, także Matka Jego, nie rzekną słówka za złymi jednego, i owszem – na nich będą się żałować i następować. Na tych już Sędzia dekret ostateczny wyda: “Przeklęci,
szanował i nie miłował?” A On odpowie: “Mnieście uczynili, gdyście się srogo z nędznym obchodzili – jam był w sierotach, mnieście odzierali i uciskali”. Tedy już Sędzia jak lew zagniewany srogo zaryknie, niepohamowany. O, jako jego głos będzie straszliwy, o Boże żywy! Całe umilknie miłosierdzie Jego, sprawiedliwości dobędzie samego miecza ostrego na niesprawiedliwych, ludzi złośliwych. Matth. 25,(41-46)
Święci już Boży, także Matka Jego, nie rzekną słówka za złymi jednego, i owszem – na nich będą się żałować i następować. Na tych już Sędzia dekret ostateczny wyda: “Przeklęci,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 59
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
się nasycić/ i nigdy nie mówił: Mam dosyć. Napiszmysz mu ten pierwszy wiersz nagrobku jego: Ustał pobereżnik, ucichła biernia. Śpiewa dalej Prorok: Pokruszył Pan kostur niezbożnych, kij panoszej, który tłukł lud, je w rozgniewaniu, raną nie uleczoną, poddbijał w zapalczywości naród, przenaśladował ich okrutnie. Ucichła i umilkła wszytka ziemia, uweseliła się i wyskoczyła: jodły, i te się uweseliły nad tobą, i Cedry Libańskie; jakoś skoro usnął, nie wystąpi więcej, któryby nas podrąbywał. Jako prędko on Tyran kostur/ i kij własny/ który był w ręku niezbożnych/ skruszony jest? On to był Osman/ w
się násyćić/ y nigdy nie mowił: Mam dosyć. Nápiszmysz mu ten pierwszy wiersz nagrobku iego: Vstał pobereżnik, vćichłá biernia. Spiewa dáley Prorok: Pokruszył Pan kostur niezbożnych, kiy pánoszey, który tłukł lud, ie w rozgniewániu, ráną nie vleczoną, poddbiiał w zápálczywośći narod, przenáśládował ich okrutnie. Vćichłá y vmilkłá wszytká ziemiá, vweseliłá się y wyskoczyłá: iodły, y te się vweseliły nád tobą, y Cedry Libáńskie; iakoś skoro vsnął, nie wystąpi więcey, ktoryby nas podrąbywał. Iáko prędko on Tyran kostur/ y kiy własny/ ktory był w ręku niezbożnych/ skruszony iest? On to był Osman/ w
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 35
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
dało. Kampegiusz tę Sprawę radził spuścić na ugodę. Poszli Kardynali do Królowy radząc Klasztor; odpowiedziała: Ze rzecz sprawioną, znowu sprawiać chcecie? Królów powaga, Papieża Juliusza moc to utwierdzita, mieszkanie lat 20, i Potomstwo to umocniło. Twoja to sprawka Wolseuszu, żem pychy twojej, i sprosności nie znosiła. Umilkli, odeszli Posłowie, ciężko ukoronowanej kontraire prawdzie. O Schizmie Angielskiej
Święta Narodzenia Pańskiego wesoło i wspaniale Król in praesentia Kardynałów, i Anny Boleny (nie strzegąc się cenzury) w igrzyskach przepędził. Od Wolseusza naradzony Król, aby tym czasem Bolenę, oddał Tomaszowi Bolenowi Ojcu. Oddana na Post Wielki, po skończonym Poście,
dało. Kampegiusz tę Spráwę radził spuścić na ugodę. Poszli Kardynali do Krolowy radząc Klasztor; odpowiedziałá: Ze rzecz sprawioną, znowu sprawiać chcecie? Krolow powaga, Papieża Juliusza moc to utwierdzita, mieszkanie lat 20, y Potomstwo to umocniło. Twoia to sprawka Wolseuszu, żem pychy twoiey, y sprosności nie znosiła. Umilkli, odeszli Posłowie, cięszko ukoronowaney contraire prawdzie. O Schizmie Angielskiey
Swięta Národzenia Pańskiego wesoło y wspaniale Krol in praesentia Kardynáłow, y Anny Boleny (nie strzegąc się censury) w igrzyskach przepędził. Od Wolseusza naradzony Krol, aby tym czasem Bolenę, oddał Tomaszowi Bolenowi Oycu. Oddána na Post Wielki, po skończonym Poście,
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 90
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
A jeszcze śmiesz poglądać na świat otworzony/ I z ludźmi żyć bezpiecznie/ jak błogosławiony/ Będąc tak złym tyranem/ jeszcze niechcesz ronić Łez z oczu twych/ i owszem występków się chronić; Grzesznik znowu krzyżuje Chrystusa. Heraklita Chrześcijańskiego.
Płakały Orfeusza śmierci Oready, I swego Faetonta smutne Heliady. Nad Orfeusza milszy głos umilkł Chrystusa; Jaśniejsza Faetonta twarz zgasła Jezusa Dla twych grzechów na Krzyżu, a ty suche lice Masz, i nie chcesz łez lać z twej upornej zrzenice. Owszem jako śmiesz na grzech śmiertelny pozwalać, W którym, jak wieprz w cuchnącym błocie się chcesz walać;
Jakbyś tego nie wiedział/ że nieprzyjaciele Sprzysięgli dusz naszych
A ieszcże śmiesz poglądáć ná świát otworzony/ Y z ludźmi życ bespiecżnie/ iák błogosłáwiony/ Będąc ták złym tyránem/ ieszcże niechcesz ronić Łez z ocżu twych/ y owszem wystęṕkow się chronić; Grzesznik znowu krzyżuie Chrystusá. Heráklitá Chrześćiáńskiego.
Płákáły Orpheuszá śmierći Oreády, Y swego Pháetonta smutne Heliády. Nád Orpheuszá milszy głos umilkł Chrystusá; Iáśnieyszá Pháetontá twárz zgásłá Iezusá Dla twych grzechow ná Krzyżu, á ty suche lice Mász, y nie chcesz łez lać z twey uporney zrzenice. Owszem iáko smiesz ná grzech śmiertelny pozwáláć, W ktorym, iák wieprz w cuchnącym błoćie się chcesz wálać;
Iákbyś tego nie wiedźiáł/ że nieprzyiáćiele Zprzysięgli dusz nászych
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 56
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694