lasem, Nie masz dziwu, na suchym że też wisi czasem. 467. JAKO GALĄ, TAK BIJĄ
„Z drogi, chłopie — jadąc gdzieś król Kazimierz kłosem — Z tym wielkim — rzecze, jakoż nie mały miał — nosem!” Chłop, skoro palcem nosa na stronę odłoży, Gdy wozu nie mógł umknąć: „Mijajcie w czas boży.” 468. OŚLICA BALAMOWA
Zacny jeden senator, a bliski mój ziomek, Jadąc niedawno z miasta na krakowski Zamek, Do staromodnej, w którą chude nader szkiety Zaprzężono, z sobą mnie uprosił karety. Jedziem z rynku godzinę, jedziem drugą ciągiem, Tnie stangret, tnie forytarz,
lasem, Nie masz dziwu, na suchym że też wisi czasem. 467. JAKO GALĄ, TAK BIJĄ
„Z drogi, chłopie — jadąc gdzieś król Kazimierz kłosem — Z tym wielkim — rzecze, jakoż nie mały miał — nosem!” Chłop, skoro palcem nosa na stronę odłoży, Gdy wozu nie mógł umknąć: „Mijajcie w czas boży.” 468. OŚLICA BALAMOWA
Zacny jeden senator, a bliski mój ziomek, Jadąc niedawno z miasta na krakowski Zamek, Do staromodnej, w którą chude nader szkiety Zaprzężono, z sobą mnie uprosił karety. Jedziem z rynku godzinę, jedziem drugą ciągiem, Tnie stangret, tnie forytarz,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 209
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przepraw z wielką pilnością. Most się też dzisiejszego dnia rozumiem pewnie dokończy pod Grudziądzem; nieprzyjaciela też przeprawy wszędzie popsowane zatrzymać muszą. Zaczem aza zdarzy P. Bóg, iż jutro dali Bóg pierwej niżeli on pod Grudziądzem stanę. Mam nadzieję w łasce Boga wszechmogącego, że za takiem wymknieniem się niebędzie nam mógł umknąć okazji, której przez wszystek czas z wielkiem pożądaniem pragniemy do zwiedzenia bitwy. Obaczy za pomocą bożą każdy, że miło nam zdrowie swoje dla sławy i dostojeństwa W. K. Mści ważyć. P. Boga tedy prosząc, abym pocieszną nowiną W. K. Mść, Pana miłościwego mego, prędko obesłał wierność poddaństwa
przepraw z wielką pilnością. Most się też dzisiejszego dnia rozumiem pewnie dokończy pod Grudziądzem; nieprzyjaciela też przeprawy wszędzie popsowane zatrzymać muszą. Zaczém aza zdarzy P. Bóg, iż jutro dali Bóg pierwej niżeli on pod Grudziądzem stanę. Mam nadzieję w łasce Boga wszechmogącego, że za takiém wymknieniem się niebędzie nam mógł umknąć okazyéj, któréj przes wszystek czas z wielkiém pożądaniem pragniemy do zwiedzenia bitwy. Obaczy za pomocą bożą każdy, że miło nam zdrowie swoje dla sławy i dostojeństwa W. K. Mści ważyć. P. Boga tedy prosząc, abym pocieszną nowiną W. K. Mść, Pana miłościwego mego, prętko obesłał wierność poddaństwa
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 109
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
zaraz w gotowiźnie Niech dojdzie sto plag korbaczem na ławce, Dla mojej łaski, tej kartki oddawcę; Niech się nie sprawia, niechaj nic nie kręci. I na to zwykłe przyciśnie pieczęci. Przeczuł onego zdrajca obiecadła, Zwłaszcza kiedy pies wie, że ruszył sadła; Rady by wakansu w skok ustąpił komu Albo z Warszawy umknąć po kryjomu. Potka się z Szwedem a królewskim ziomkiem I pokojowym, tuż przed samym Zamkiem. „Braciszku — rzecze — nim się wrócę z Pragi, Skąd wyprawuję listy wielkiej wagi, Racz się tej, proszę, podjąć robocizny. A odnieś kartkę do marszałka Tryzny.” Poznawszy Walter sygnet z pańską ręką, Z
zaraz w gotowiźnie Niech dojdzie sto plag korbaczem na ławce, Dla mojej łaski, tej kartki oddawcę; Niech się nie sprawia, niechaj nic nie kręci. I na to zwykłe przyciśnie pieczęci. Przeczuł onego zdrajca obiecadła, Zwłaszcza kiedy pies wie, że ruszył sadła; Rady by wakansu w skok ustąpił komu Albo z Warszawy umknąć po kryjomu. Potka się z Szwedem a królewskim ziomkiem I pokojowym, tuż przed samym Zamkiem. „Braciszku — rzecze — nim się wrócę z Pragi, Skąd wyprawuję listy wielkiej wagi, Racz się tej, proszę, podjąć robocizny. A odnieś kartkę do marszałka Tryzny.” Poznawszy Walter sygnet z pańską ręką, Z
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 242
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tajemnicy, Dokąd nie będziem pospołu w świątnicy. 785. Drugie.
Oczy kryształy, włosy jedwab prawy, Ciało alabastr, wargi rubin krwawy, Mowa roztropna i wspaniała postać — A jażbym nią miał twoim sługą zostać? 786. Na obrazek tego kupidynka.
Jeśli dawca miłości sam Kupido mały, A to nie mógł się umknąć od miłości strzały I jak mu od niej serce ciężka trapi męka, Świadczy na pierś żałośnie przyciśniona ręka. Druga zaś miłosiernie uleczenia rany Prosi, z cerą pokorną, u której Diany. A mnie kto stąd obwini, że też szukam miejsca, W którym bym mógł spokojnie wyjąć te żelesca I uleczyć śmiertelnie dane w
tajemnicy, Dokąd nie będziem pospołu w świątnicy. 785. Drugie.
Oczy kryształy, włosy jedwab prawy, Ciało alabastr, wargi rubin krwawy, Mowa roztropna i wspaniała postać — A jażbym nię miał twoim sługą zostać? 786. Na obrazek tego kupidynka.
Jeśli dawca miłości sam Kupido mały, A to nie mogł się umknąć od miłości strzały I jak mu od niej serce ciężka trapi męka, Świadczy na pierś żałośnie przyciśniona ręka. Druga zaś miłosiernie uleczenia rany Prosi, z cerą pokorną, u ktorej Diany. A mnie kto ztąd obwini, że też szukam miejsca, W ktorym bym mogł spokojnie wyjąć te żelesca I uleczyć śmiertelnie dane w
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 278
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Tobie, Któregom też i ja sam Panem obrał sobie, I poddaństwoć, z inszymi, ślubowałem całe.) Nie Wojnyć, ni Triumfy, niosę okazałe, Którycheś i jest pełen: coś Ty do pokłonu Przymusił kark Monarchy zimnego Trionu, I Musulmaninowi takeś stanął w oku, Ze wolał niewstydliwie nazad umknąć kroku, A niż się z Twymi Wojski poznać: także Twoi Dziedziczy nie ufając murom, i swej zbroi, Woleli Kondycje wziąć niesmaczne sobie, A niźli pole stawić ludziom Twym, i Tobie: Aleć niosę brzydki wiek, i nieszczęsne lata, Którym nie dał się był tak poznać Twórca świata Jak naszym, z
Tobie, Ktoregom też y ia sam Pánem obrał sobie, Y poddáństwoć, z inszymi, ślubowałem cáłe.) Nie Woynyć, ni Tryumphy, niosę okazáłe, Ktorycheś y iest pełen: coś Ty do pokłonu Przymuśił kárk Monárchy źimnego Tryonu, Y Musulmáninowi tákeś stánął w oku, Ze wolał niewstydliwie názad vmknąć kroku, A niż się z Twymi Woyski poznáć: tákże Twoi Dźiedźiczy nie vfáiąc murom, y swey zbroi, Woleli Kondycye wźiąć niesmáczne sobie, A niźli pole stáwić ludźiom Twym, y Tobie: Aleć niosę brzydki wiek, y nieszczęsne látá, Ktorym nie dał się był ták poznáć Tworcá świátá Iák nászym, z
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 4
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Wozy, ranne, chore wszytkie porzuciwszy, A prócz zdrowia nadzieje nogom powierzywszy. Gdzie cokolwiek Fortuny i dostatków miała Polska wszytka, nikczemnie na szrot to wydała Chłopom swoim co dawnej ozdoby, i kwiatu, Marnie oraz straciła ku pamiętnej Światu Swej sromocie. A to tym na czas zatrzymali Krótki Nieprzyjaciela, że sami tym dali Umknąć mogli. Który się rozruchowi temu Długo na dzień dziwował i owszem skrytemu Fortelowi jakiemu rzecz te przyczytając Nie śmiał się jąć Obozu. Aż gdy uciekając Szczerze widzi i wozy wniezmiernym nawale Zatarte po przeprawach, dopieroż się całe Wszytkiego wysforuje, i porwie do Zaku, Gdzie co mu się nawinie szarpie wnet bez braku: Rysie
Wozy, ranne, chore wszytkie porzućiwszy, A procz zdrowia nadźieie nogom powierzywszy. Gdźie cokolwiek Fortuny i dostátkow miała Polská wszytka, nikczemnie na szrot to wydałá Chłopom swoim co dawney ozdoby, i kwiatu, Márnie oraz straćiłá ku pamietney Świátu Swey sromoćie. A to tym na czas zatrzymali Krotki Nieprzyiaćiela, że sami tym dali Umknąć mogli. Ktory sie rozruchowi temu Długo ná dźień dźiwował i owszem skrytemu Fortelowi iakiemu rzecz te przyczytaiąc Nie śmiał sie iąć Obozu. Aż gdy ućiekaiąc Szczerze widźi i wozy wniezmiernym nawale Zatarte po przeprawach, dopieroż sie całe Wszytkiego wysforuie, i porwie do Zaku, Gdźie co mu sie nawinie szarpie wnet bez braku: Rysie
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 33
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
daleko kupą i potęgą Podobajło nastąpił. Ale jak zasiegą Nasi prędko Języka, że z-oboi strony Dniepr zalegszy, przy Sule, wduże się obrony I Okopy funduje; chcąc go z-tąd sturbować, Gąsiewskiemu kazano naprzód kredencować. Który Dnieprem Piechote w-łodziach opuściwszy, Dopiął tego szczęśliwie, że go z-tąd ruszywszy Dalej umknąć przymusił. Aż straszliwe wieści: Jako Wojska prowadząc tysięcy czterdzieści Krzeczowski nań nadciąga wrzeczy pod Rzeczyce, Ale te uprzedzione miał snadź tajemnice, Żeby tam na Hetmana spadł niespodziewanie, Wszakże on gdy Języka o tym wprzód dostanie, Był już nie mniej gotowym. Lubo to nad swoje W-tym ostróżność, rozerwał z
daleko kupą i potęgą Podobayło nastąpił. Ale iak zasiegą Nasi pretko Iezyka, że z-oboi strony Dniepr zalegszy, przy Sule, wduże się obrony I Okopy funduie; chcąc go z-tąd zturbować, Gąsiewskiemu kazano naprzod kredencować. Ktory Dnieprem Piechote w-łodziach opuśćiwszy, Dopiął tego szczęśliwie, że go z-tąd ruszywszy Daley umknąć przymusił. Aż straszliwe wieśći: Iáko Woyska prowadząc tysięcy czterdźieśći Krzeczowski nań nadćiąga wrzeczy pod Rzeczyce, Ale te uprzedźione miał snadź taiemnice, Zeby tam ná Hetmáná spadł niespodźiewánie, Wszákże on gdy Iezyká o tym wprzod dostánie, Był iuż nie mniey gotowym. Lubo to nad swoie W-tym ostrożność, rozerwał z
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 100
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
twego. Patrzcie jako na śmierć prowadzą Osmana Jańczarowie/ i Szpahiowie jego: kaftanik bagazjowy na nim/ pancerzem pokryty; na głowie zwojek błahy barzo/ w kapciach bez papuci; na szyj chustka gruba. Tak się był sam ubrał/ aby się łatwiej mógł z Szarajów do Szarajów przekradać/ a potym jako za morze umknąć do Skudenu/ a z tamtąd jako do Arabiej. O jako daleki ubior od ubioru który miał na sobie/ gdy do Konstantynopola jako triumphator wjeżdżał? jako daleki od onego Osmana/ który przez most w szacie prześwietnej pod Kamieniec/ aby go oglądał/ podjeżdżał; abo Obozy nasze Koronne objeżdżał: świecił się z nim
twego. Pátrzćie iáko ná śmierć prowádzą Osmaná Iáńczárowie/ y Szpahiowie iego: káftanik bágázyowy ná nim/ páncerzem pokryty; ná głowie zwoiek błáhy bárzo/ w kápciách bez pápući; ná szyi chustká gruba. Ták się był sam vbrał/ áby się łatwiey mogł z Szaráiow do Szaráiow przekradáć/ á potym iáko zá morze vmknąć do Skudenu/ á z támtąd iáko do Arábiey. O iáko dáleki vbior od vbioru ktory miał ná sobie/ gdy do Konstántynopolá iáko triumphator wieżdżał? iáko dáleki od onego Osmaná/ ktory przez most w száćie prześwietney pod Kámieniec/ áby go oglądał/ podieżdżał; ábo Obozy násze Koronne obieżdżał: świećił się z nim
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 44
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
. Ale mówią: »Niestatek to, prosiwszy o sejm, odbiegać go«. —- A ja mówię, że jeszcze więtszy, zacząwszy rokosz, a nie skończywszy go, co inszego brać przed się. A jeszcze więtszy niestatek, na pierwszem zjeździe dwa pobory pozwoliwszy i dwieście koni żołnierza, teraz połowicę tego obojga umknąć i samem bywszy początkiem i powodem inszem, teraz zostawać daleko pozad za drugiemi; toć to niestatek wielki! Druga, trzeba pamiętać, coście za respons z strony sejmu od KiMci odnieśli, który żadnej o niem pewności w sobie nie miał, z którego żaden się kontentować nie mógł i w drugich punktach,
. Ale mówią: »Niestatek to, prosiwszy o sejm, odbiegać go«. —- A ja mówię, że jeszcze więtszy, zacząwszy rokosz, a nie skończywszy go, co inszego brać przed się. A jeszcze więtszy niestatek, na pierwszem zjeździe dwa pobory pozwoliwszy i dwieście koni żołnierza, teraz połowicę tego obojga umknąć i samem bywszy początkiem i powodem inszem, teraz zostawać daleko pozad za drugiemi; toć to niestatek wielki! Druga, trzeba pamiętać, coście za respons z strony sejmu od KJMci odnieśli, który żadnej o niem pewności w sobie nie miał, z którego żaden się kontentować nie mógł i w drugich punktach,
Skrót tekstu: PękosSkryptCz_III
Strona: 292
Tytuł:
Skrypt na tych, którzy rokoszu nie pragną a sejmu się napierają.
Autor:
Prokop Pękosławski
Miejsce wydania:
Jędrzejów
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
nabijania zażywa miasto grubego, Armatnego. 9. Kula wypadszy z Atmaty za dwie minuty uleci mile Niemiecką, jako zważyli Lancgrasf Hasyj Gwilielm, i Tycho Brache Emuli Matematycy. Z tąd patet, że na milę kto stojący ad metam, wjednej minucie widząc zapalony, proch w zapale Armaty, wdrugiej minucie może się umknąć evitando ictum.
INSTRUMENTÓW do DZIAŁ zażywają w należytym wyrychtowaniu Quadrantem, po Francusku I? Esqvere, który bywa miedziany, żelazny, mosiądzowy, lub drzewiany. Jest nakszfałt krokiewki, z jednym krutszym końcem: miasto banta idzie pół. Szweryczny cyrkuł, z liczbą znaczącą Elevationem Horizontalem, Communem, mediam aż do dwunastu; od
nabiiania záżywa miasto grubego, Armatnego. 9. Kula wypadszy z Atmaty za dwie minuty uleci mile Niemiecką, iako zważyli Lancgrasf Hasyi Gwilielm, y Tycho Brache AEmuli Matematycy. Z tąd patet, że na milę kto stoiący ad metam, wiedney mìnucie widząc zapalony, proch w zapale Armaty, wdrugiey minucie może się umknąc evitando ictum.
INSTRUMENTOW do DZIAŁ zażywaią w należytym wyrychtowaniu Quadrantem, po Francusku I? Esqvere, ktory bywa miedziany, żelazny, mosiądzowy, lub drzewiany. Iest nakszfałt krokiewki, z iednym krutszym końcem: miasto banta idzie puł. Szweryczny cyrkuł, z liczbą znaczącą Elevationem Horizontalem, Communem, mediam aż do dwunastu; od
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 240
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755