. Któż wątpi abyś Wmć tego/ o coś się starał/ doskonale przymować nie miął wdzięcznie. Rozwodzić się otym niechce/ wywodzić też Familie/ i wspominać zacnego Domu tego Tytuły/ one także powtarzać na któreśmy sami patrzyli ozdoby niewiem by potrzeba. Ciby tego tylko słuchać mieli/ którzy z umyślnego jakiegoś niedbalstwa o ludzkich ozdobach się nie pytają. Ale żeby wspomnieć/ co było Dziadów/ Pradziadów Domu tego/ jest zaprawdę nie tych lat dopiro naszych/ Zaszly w Dom ten Senatorskie Stolki/ tak i Urzędy znaczne Po Liniej Ociec syna/ Syn wnuka/ Wnuk potomka spłodziwszy/ cnotą Dom ten ozdobili: Z obu stron
. Ktoż wątpi ábyś Wmć tego/ o coś sie stárał/ doskonále przymowáć nie miął wdźięcżnie. Rozwodźić sie otym niechce/ wywodźić też Familie/ y wspominać zacnego Domu tego Tytuły/ one tákże powtárzáć ná ktoresmy sámi pátrzyli ozdoby niewiem by potrzebá. Ciby tego tylko słucháć mieli/ ktorzy z vmyślnego iákiegoś niedbálstwa o ludzkich ozdobách sie nie pytáią. Ale żeby wspomnieć/ co było Dźiadow/ Prádźiádow Domu tego/ iest záprawdę nie tych lat dopiro naszych/ Zászly w Dom ten Senatorskie Stolki/ ták y Vrzędy znácżne Po Liniey Oćiec syná/ Syn wnuká/ Wnuk potomka spłodźiwszy/ cnotą Dom ten ozdobili: Z obu stron
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: Cv
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
nie tylko kapica. 452. KSZTAŁTNE ODŻARTOWANIE
Wczora ze mnie żartował jeden wojewoda, Że coś na krzak Mojżeszów moja poszła broda. „Chociażby i tak było, nic mnie to nie szpeci. Ja milczę, jego rogi widząc na Waszeci.” 453. DOSKONAŁOŚĆ
Dosyć z siebie uczyni i siłę dokaże, Kto się nigdy umyślnym grzechem nie pomaże; Więcej ten, moim zdaniem, który się już starzał, A skosztowawszy, grzechu znowu nie powtarzał; Ten najwięcej, bo mu też, rozumiem, najciężej, Kto nałóg, jako drugą naturę, zwycięży. Duży to ptak, który w swej postrzegszy się zgubie, Skoro na lepie padnie, z
nie tylko kapica. 452. KSZTAŁTNE ODŻARTOWANIE
Wczora ze mnie żartował jeden wojewoda, Że coś na krzak Mojżeszów moja poszła broda. „Chociażby i tak było, nic mnie to nie szpeci. Ja milczę, jego rogi widząc na Waszeci.” 453. DOSKONAŁOŚĆ
Dosyć z siebie uczyni i siłę dokaże, Kto się nigdy umyślnym grzechem nie pomaże; Więcej ten, moim zdaniem, który się już starzał, A skosztowawszy, grzechu znowu nie powtarzał; Ten najwięcej, bo mu też, rozumiem, najciężej, Kto nałóg, jako drugą naturę, zwycięży. Duży to ptak, który w swej postrzegszy się zgubie, Skoro na lepie padnie, z
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 202
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Ty u mnie w sercu, on w oczach u Jagi.” DO JANA GROTKOWSKIEGO, PISARZA POKOJOWEGO JEGO KRÓLEWSKIEJ MOŚCI
Nielitościwe i zawarte nieba Na mój głos, ślepe na mą troskę słońca! Już mi litości waszej nie potrzeba: Gdy nie umiecie miłości dać rady Czy-li nie chcecie — dopędźcie do końca Swą niedołężność i umyślne zdrady.
Zwiedziony ginę, bo któż by się zdrady, Skąd pomoc bywa, spodziewał był z nieba? Ale wprzód, niż mi Wenus dojdzie końca, Paląca bardziej niż lipcowe słońca, Ty, drogi Janie, dodaj swojej rady, Wszak przyjaciela doświadcza potrzeba.
Źle o mnie. Cale przegrana potrzeba, Przemogły rozum Kupidowe
, Ty u mnie w sercu, on w oczach u Jagi.” DO JANA GROTKOWSKIEGO, PISARZA POKOJOWEGO JEGO KRÓLEWSKIEJ MOŚCI
Nielutościwe i zawarte nieba Na mój głos, ślepe na mą troskę słońca! Już mi litości waszej nie potrzeba: Gdy nie umiecie miłości dać rady Czy-li nie chcecie — dopędźcie do końca Swą niedołężność i umyślne zdrady.
Zwiedziony ginę, bo któż by się zdrady, Skąd pomoc bywa, spodziewał był z nieba? Ale wprzód, niż mi Wenus dojdzie końca, Paląca bardziej niż lipcowe słońca, Ty, drogi Janie, dodaj swojej rady, Wszak przyjaciela doświadcza potrzeba.
Źle o mnie. Cale przegrana potrzeba, Przemogły rozum Kupidowe
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 37
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
masz nade mną władzę i rządzenie, Że mi niebo i samo mienisz przyrodzenie! DO OCZU SWOICH
Oczy płaczecie, a ja się z was śmieję, Choć tak-em stracił jak i wy nadzieję; Ale któż wlezie dlatego w kir gruby, Co sobie własnej przyczyną jest zguby? Kto temu doda poradnej ochłody, Który umyślnej potrzebował szkody? Tak kiedyś hetman afrykańskiej ziemie, Gdy Rzym zwyciężny kładł niewoli brzemię Na jego miasto, a przedniejsi w radzie Płakali radząc o pieniędzy składzie, Śmiał się i w toni ojczyzny bez grzechu Nad tym niewczesnym płaczem zażył śmiechu. Nie w czas płaczecie i wy, wtenczas było
Pomnieć o płaczu, gdy wam
masz nade mną władzę i rządzenie, Że mi niebo i samo mienisz przyrodzenie! DO OCZU SWOICH
Oczy płaczecie, a ja się z was śmieję, Choć tak-em stracił jak i wy nadzieję; Ale któż wlezie dlatego w kir gruby, Co sobie własnej przyczyną jest zguby? Kto temu doda poradnej ochłody, Który umyślnej potrzebował szkody? Tak kiedyś hetman afrykańskiej ziemie, Gdy Rzym zwyciężny kładł niewoli brzemię Na jego miasto, a przedniejsi w radzie Płakali radząc o pieniędzy składzie, Śmiał się i w toni ojczyzny bez grzechu Nad tym niewczesnym płaczem zażył śmiechu. Nie w czas płaczecie i wy, wtenczas było
Pomnieć o płaczu, gdy wam
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 265
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
. Niedałem się jednak wszytkim tym wzruszyć wichrom, i przy Cnocie i prawdzie, nielękliwie stanąłem. Nawet i teraz już wygnańcowi, już za Ojczyzną będącemu, nietylko powrócić wszytko, cokolwiek zdarła zemnie niesprawiedliwość, ale nagrody, obfitości fortun, wyniosłe honory, konfidencje, rząd u Dworu, Dystrybutywy szafunek przez umyślnego Wielkiego Człowieka obiecowano, bylem spokojną Książęciu de Angujen sprawił Elekcją, bylem o fortunę moję przez Książęcia Kondeusza traktował; i cale a skutecznie interesa jego promowował; czego się pewnie nie zaprze ten Szlachcić, którego na to angaryzowano Poselstwo. Przez Mandat, przez Sejm, potym na P. Marszałka następują. Manifest Jawnej
. Niedałem się iednák wszytkim tym wzruszyć wichrom, y przy Cnoćie y prawdźie, nielękliwie stánąłem. Náwet y teraz iuż wygnáńcowi, iuż zá Oyczyzną będącemu, nietylko powroćić wszytko, cokolwiek zdárła zemnie niespráwiedliwość, ále nagrody, obfitośći fortun, wyniosłe honory, confidencye, rząd v Dworu, Dystrybutywy száfunek przez vmyślnego Wielkiego Człowieká obiecowano, bylem spokoyną Kśiążećiu de Anguien spráwił Elekcyą, bylem o fortunę moię przez Kśiążęćiá Condeuszá tráctował; y cále á skutecznie interessá iego promowował; czego się pewnie nie záprze ten Szláchćić, ktorego ná to angárizowano Poselstwo. Przez Mándat, przez Seym, potym ná P. Márszałká nástępuią. Mánifest Iáwney
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 42
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
M. Pana, zostając w Makowie. die 14. Octobr. 1664. Wm. M. M. Pana życzliwym Bratem i sługą Aleksander Łoś. Czternasty.
To takie przekonanie na mię od przysięgłych ludzi, to te są moje krymina, dla których tak okrutny ponoszę Dekret. Posyła kto inny aż do Wiednia Posła umyślnego, posyłał do Gór Tarnowskich swoich Posłów, a przecię mu to niewadzi. w Wielkiej Polsce także nietylko chciano, ale już zaciągać było poczęto, ale nikomu, choć kto czyni, tylko mnie choć i myślić, criminosum, chyba że się to zdała, oraz wielu obalać, niebezpieczna rzecz, i dla tego
M. Páná, zostáiąc w Mákowie. die 14. Octobr. 1664. Wm. M. M. Páná życzliwym Brátem y sługą Alexander Łoś. Czternasty.
To tákie przekonánie ná mię od przyśięgłych ludźi, to te są moie criminá, dla ktorych ták okrutny ponoszę Decret. Posyła kto inny áż do Wiedniá Posłá vmyślnego, posyłał do Gor Tarnowskich swoich Posłow, á przećię mu to niewádźi. w Wielkiey Polszcze tákże nietylko chćiano, ále iuż záćiągáć było poczęto, ále nikomu, choć kto czyni, tylko mnie choć y myslić, criminosum, chybá że się to zdáłá, oraz wielu obaláć, niebespieczna rzecz, y dla tego
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 133
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
i dosyć szczęśliwa. Z książęciem Dymitrem WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ Także eo exemplo wyciekają drudzy. O Królu nowiny. Chmielnickiego fortel. Za którym się zbliżył i tym cieśniej naszych obległ. Część WTÓRA Chłopskie konwycja. Nasi desperują. Których i tu animuje Książę. Strategemma jego do zatrzymania Wojska. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ
lezliże to prawdziwie i umyślne było Czyli subornowane od Książęcia dzieło, Na to samo żeby tą zatrżymał nadzieją Wojsko nedzne! Dość na tym że się z-tąd zagrzeją W-niezwyczajne ochoty, i wielka po wszytkim Stanie radość Obozie. Jako gdy po brzydkim Olimpowym posepie, złotowłose słońce Pocznie swoich promieni, ukazować końce: Toż na wdziecznym Pasterze cieple osychają, I
i dosyć szczęśliwa. Z książęciem Dymitrem WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY Także eo exemplo wyćiekaią drudzy. O Krolu nowiny. Chmielnickiego fortel. Za ktorym sie zbliżył i tym ćieśniey naszych obległ. CZESC WTORA Chlopskie convitia. Nasi desperuią. Ktorych i tu animuie Xiąze. Strategemma iego do zatrzymania Woyska. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY
lezliźe to prawdziwie i umyślne było Czyli subornowáne od Xiążećiá dzieło, Ná to samo żeby tą zatrżymał nadźieią Woysko nedzne! Dość na tym że sie z-tąd zágrzeią W-niezwyczayne ochoty, i wielka po wszytkim Stanie radość Oboźie. Iáko gdy po brzytkim Olimpowym posepie, złotowłose słońce Pocznie swoich promieni, ukazowáć końce: Toż na wdźiecznym Pasterze ćieple osychaią, I
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 76
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, stałeś się żebrakiem. Nieraz więc w rękę syrakuskiego tyrana miasto berła łopatka żaczków była dana. Godne płaczu przykłady, trudno się ich wstydzić i ubogim nędzarzom wolą Bożą brzydzić, aleć w mojej ruinie dobrowolna praca, gdy ciężary ponoszę, łzy we wstyd obraca. Tak i Samson, kiedy go nożyczki zdradziły, umyślny kontempt poniósł przez utratę siły. Bogdajby mię skarano służebną robotą! Zniosłaby ręka pracę szlachetna z ochotą, ale piersi odważać na sprosne ciężary, nad jarzmo niewolnice – rzecz ciężka bez miary! Wstydzę się już swych przyczyn, ach, wstydzę sowicie, ganiąc swój wynalazek, com robiła skrycie! Ledwie co uskromiony
, stałeś się żebrakiem. Nieraz więc w rękę syrakuskiego tyrana miasto berła łopatka żaczków była dana. Godne płaczu przykłady, trudno się ich wstydzić i ubogim nędzarzom wolą Bożą brzydzić, aleć w mojej ruinie dobrowolna praca, gdy ciężary ponoszę, łzy we wstyd obraca. Tak i Samson, kiedy go nożyczki zdradziły, umyślny kontempt poniósł przez utratę siły. Bogdajby mię skarano służebną robotą! Zniosłaby ręka pracę szlachetna z ochotą, ale piersi odważać na sprosne ciężary, nad jarzmo niewolnice – rzecz ciężka bez miary! Wstydzę się już swych przyczyn, ach, wstydzę sowicie, ganiąc swój wynalazek, com robiła skrycie! Ledwie co uskromiony
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 39
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
wileńska, hetmanowa wielka lit., której gdy się kłaniałem, znalazłem łaskę i kazała mi do Opola w piński powiat przyjeżdżać, chcąc mię mężowi swemu rekomendować. Po roczkach tedy odprawiałem kilka egzekucji za dekretami i gdy byłem w Jahołkach, nocując u ubogiej, ale z serca radej mi szlachty, przybiegł umyślny bojarzyn od księżny Radziwiłłowej, wojewodziny nowogródzkiej, z domu Zawiszanki, dając mi znać o protestacji przeciwko mnie za instynktem Sapieżynej, generałowej artylerii lit., wdowy naszego opresora, w grodzie trockim zaniesionej, abym o uspokojenie tej protestacji przez Sapiehę, kanclerza lit., starał się. Potem pojechałem do Opola według rozkazu
wileńska, hetmanowa wielka lit., której gdy się kłaniałem, znalazłem łaskę i kazała mi do Opola w piński powiat przyjeżdżać, chcąc mię mężowi swemu rekomendować. Po roczkach tedy odprawiałem kilka egzekucji za dekretami i gdy byłem w Jahołkach, nocując u ubogiej, ale z serca radej mi szlachty, przybiegł umyślny bojarzyn od księżny Radziwiłłowej, wojewodziny nowogródzkiej, z domu Zawiszanki, dając mi znać o protestacji przeciwko mnie za instynktem Sapieżynej, generałowej artylerii lit., wdowy naszego opresora, w grodzie trockim zaniesionej, abym o uspokojenie tej protestacji przez Sapiehę, kanclerza lit., starał się. Potem pojechałem do Opola według rozkazu
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 158
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
świąt powróciłem do Nowogródka, zaraz zaniesiony był manifest od Grabowskiego, sędziego ziemskiego, i od Parowińskiej przeciwko rodzicom i braci moim. Ja przy remanifeście od rodziców i braci moich wygrałem za wniesieniem aktoratu wolne wyniesienie za dwuniedzielnym pozwem, ac liberum aditum et reditum braci moich do trybunału i z trybunału. Posłałem zaraz umyślnego, dając znać o tym, i pozwy posłałem do Rasnej, obligując, aby bracia moi przyjeżdżali do Nowogródka. Jakoż za przyjazdem ich, nie kondemnując Grabowskiego ani Parowińskiej, poszła ad instantiam braci moich i rodziców inkwizycja z obwarowaniem omnimodae securitatis zdrowia braci moich ab impetitione citatorum oraz z obwarowaniem liberi aditus et reditus do trybunału
świąt powróciłem do Nowogródka, zaraz zaniesiony był manifest od Grabowskiego, sędziego ziemskiego, i od Parowińskiej przeciwko rodzicom i braci moim. Ja przy remanifeście od rodziców i braci moich wygrałem za wniesieniem aktoratu wolne wyniesienie za dwuniedzielnym pozwem, ac liberum aditum et reditum braci moich do trybunału i z trybunału. Posłałem zaraz umyślnego, dając znać o tym, i pozwy posłałem do Rasnej, obligując, aby bracia moi przyjeżdżali do Nowogródka. Jakoż za przyjazdem ich, nie kondemnując Grabowskiego ani Parowińskiej, poszła ad instantiam braci moich i rodziców inkwizycja z obwarowaniem omnimodae securitatis zdrowia braci moich ab impetitione citatorum oraz z obwarowaniem liberi aditus et reditus do trybunału
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 174
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986