, ani amunicji; ledwo kilkanaście sztuk strzelby, i to niejednakowej, skupiłem. Mając jednak nadzieję, azali w Prusach strzelby nie kupimy, kazałem tymczasem dla uczenia munsztru na formę flint drewniane porobić. Jako zaś sam umiałem munsztr należycie, tak też miałem porucznika Langa, który bywszy w wojsku pruskim unteroficerem, stamtąd się salwował. Miałem także dwóch spod gwardii koronnej abszejtowanych, z którymi moją chorągiew ludzi prostych na wszystkie musztry i ewolucje w krótkim czasie należycie wymusztrowałem. Co zaś do monderunku i innych rekwizytów, miałem dwóch opiekunów, którzy powyrabiawszy sobie u generalnego regimentarza ordynanse, sami to sprawowali za pieniądze z
, ani amunicji; ledwo kilkanaście sztuk strzelby, i to niejednakowej, skupiłem. Mając jednak nadzieję, azali w Prusach strzelby nie kupimy, kazałem tymczasem dla uczenia munsztru na formę flint drewniane porobić. Jako zaś sam umiałem munsztr należycie, tak też miałem porucznika Langa, który bywszy w wojsku pruskim unteroficerem, stamtąd się salwował. Miałem także dwóch spod gwardii koronnej abszejtowanych, z którymi moją chorągiew ludzi prostych na wszystkie musztry i ewolucje w krótkim czasie należycie wymusztrowałem. Co zaś do monderunku i innych rekwizytów, miałem dwóch opiekunów, którzy powyrabiawszy sobie u generalnego regimentarza ordynanse, sami to sprawowali za pieniądze z
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 83
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
co inszego jest musztr umieć, co inszego komenderować i dobrą trzymać dyspozycją, tudzież jak jest szkodliwa nie iść przez żołnierskie od unteroficerstwa gradusy. Nie potrafiłbym był żadnej prawie uczynić dyspozycji, gdyby mię porucznik mój Lange nie informował. Gdy byłem w Torokanach, usłyszeliśmy z armat bicie. Posłałem ku Sielcowi unteroficera mego sprawnego Sliwickiego, który przebrawszy się po chłopsku, był w obozie sieleckim i należytą o całej klęsce sieleckiej przywiózł mi relacją.
Po odebranym tym smutnym reporcie i nie wiedząc, co się z samym regimentarzem dzieje — a jak pospolicie w takowych klęskach nieszczęśliwe pomnażają się wiadomości, tak słychać było, że nawet sam regimentarz jest
co inszego jest musztr umieć, co inszego komenderować i dobrą trzymać dyspozycją, tudzież jak jest szkodliwa nie iść przez żołnierskie od unteroficerstwa gradusy. Nie potrafiłbym był żadnej prawie uczynić dyspozycji, gdyby mię porucznik mój Lange nie informował. Gdy byłem w Torokanach, usłyszeliśmy z armat bicie. Posłałem ku Sielcowi unteroficera mego sprawnego Sliwickiego, który przebrawszy się po chłopsku, był w obozie sieleckim i należytą o całej klęsce sieleckiej przywiózł mi relacją.
Po odebranym tym smutnym reporcie i nie wiedząc, co się z samym regimentarzem dzieje — a jak pospolicie w takowych klęskach nieszczęśliwe pomnażają się wiadomości, tak słychać było, że nawet sam regimentarz jest
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 89
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, pisarz grodzki, brat starszy kasztelana witebskiego, zawsze prawie był pijany i nieprzytomny sobie, regent także Montwiłł prawie nic nie umiał. A zatem nie jak prawo kazało, ażeby inkwizycja i weryfikacja poczynionych szkód przez Dołnara uznana była, ale zaraz kazał go sąd wziąć pod wartę moją, którą ja miałem, poczęstowawszy lipcem unteroficera artylerii lit., który był w Kownie przy armatach wziętych przez Moskwę z cekauzu wileńskiego i w Kownie po wyjściu Moskwy zostawionych.
Powstał o takowy sąd fremitus między szlachtą na roczki zgromadzoną. Ja wziąłem pod wartę Dołnara mimo ten hałas, aleśmy się prędko potem postrzegli wszyscy, żeśmy mimo prawo skwapliwie postąpili.
, pisarz grodzki, brat starszy kasztelana witebskiego, zawsze prawie był pijany i nieprzytomny sobie, regent także Montwiłł prawie nic nie umiał. A zatem nie jak prawo kazało, ażeby inkwizycja i weryfikacja poczynionych szkód przez Dołnara uznana była, ale zaraz kazał go sąd wziąć pod wartę moją, którą ja miałem, poczęstowawszy lipcem unteroficera artylerii lit., który był w Kownie przy armatach wziętych przez Moskwę z cekauzu wileńskiego i w Kownie po wyjściu Moskwy zostawionych.
Powstał o takowy sąd fremitus między szlachtą na roczki zgromadzoną. Ja wziąłem pod wartę Dołnara mimo ten hałas, aleśmy się prędko potem postrzegli wszyscy, żeśmy mimo prawo skwapliwie postąpili.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 111
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
naówczas miecznika lit., marszałka trybunalskiego.
Interea w Nieświeżu ten znalazłem przypadek, że książę Mikołaj Radziwiłł, teraźniejszy ordynat kiecki, naówczas będący w Słucku, w opiece księcia Radziwiłła, chorążego wielkiego W. Ks. Lit., jako był myśliwy ze strzelbą, tak gdy z polowania powracał, a szedł za nim unteroficer księcia chorążego, także myśliwy z fuzją, tedy owemu unteroficerowi wystrzeliła fuzja i tak postrzelił księcia ordynata w plecy — w sam garb jego, który garb księciu ordynatowi życie zachował, bo na garbie kości jedna na drugą kość zachodzące nie dopuściły, aby postrzał grubym śrzotem dalej w niego poszedł. Był jednak książę ordynat z tego
naówczas miecznika lit., marszałka trybunalskiego.
Interea w Nieświeżu ten znalazłem przypadek, że książę Mikołaj Radziwiłł, teraźniejszy ordynat kiecki, naówczas będący w Słucku, w opiece księcia Radziwiłła, chorążego wielkiego W. Ks. Lit., jako był myśliwy ze strzelbą, tak gdy z polowania powracał, a szedł za nim unteroficer księcia chorążego, także myśliwy z fuzją, tedy owemu unteroficerowi wystrzeliła fuzja i tak postrzelił księcia ordynata w plecy — w sam garb jego, który garb księciu ordynatowi życie zachował, bo na garbie kości jedna na drugą kość zachodzące nie dopuściły, aby postrzał grubym śrzotem dalej w niego poszedł. Był jednak książę ordynat z tego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 555
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
ten znalazłem przypadek, że książę Mikołaj Radziwiłł, teraźniejszy ordynat kiecki, naówczas będący w Słucku, w opiece księcia Radziwiłła, chorążego wielkiego W. Ks. Lit., jako był myśliwy ze strzelbą, tak gdy z polowania powracał, a szedł za nim unteroficer księcia chorążego, także myśliwy z fuzją, tedy owemu unteroficerowi wystrzeliła fuzja i tak postrzelił księcia ordynata w plecy — w sam garb jego, który garb księciu ordynatowi życie zachował, bo na garbie kości jedna na drugą kość zachodzące nie dopuściły, aby postrzał grubym śrzotem dalej w niego poszedł. Był jednak książę ordynat z tego postrzału barzo słaby i w życiu niebezpieczny.
Książę hetman,
ten znalazłem przypadek, że książę Mikołaj Radziwiłł, teraźniejszy ordynat kiecki, naówczas będący w Słucku, w opiece księcia Radziwiłła, chorążego wielkiego W. Ks. Lit., jako był myśliwy ze strzelbą, tak gdy z polowania powracał, a szedł za nim unteroficer księcia chorążego, także myśliwy z fuzją, tedy owemu unteroficerowi wystrzeliła fuzja i tak postrzelił księcia ordynata w plecy — w sam garb jego, który garb księciu ordynatowi życie zachował, bo na garbie kości jedna na drugą kość zachodzące nie dopuściły, aby postrzał grubym śrzotem dalej w niego poszedł. Był jednak książę ordynat z tego postrzału barzo słaby i w życiu niebezpieczny.
Książę hetman,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 555
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
kwiat. Więc nie dając wiary, By kto nie zajrzał w kuchnią, nie przysiadł jej rucha, Obarczonego w członki miał przy niej eunucha Żony mu konfidując swej wraz i zamknieniu Fartycznych zapor. Lecz się zawiodł w rozumieniu, Bo której nie utrzyma ślub małżeńskiej cnoty, Darmo jej w mocnym zamku strzeże sto piechoty! I underoficjer i szelwacht, co długi Skweruje mu flent — do tej zejdzie się usługi. A w ostatku i na to nie idzie przysięga, Jeżeli się, co w piecach pali, stróż wybiega! Przeskrobałem-ci, ale Muza tak mi śpiewa, Że się o to poczciwa jejmość nie rozgniewa, Chybaby Mesalinę jaką
kwiat. Więc nie dając wiary, By kto nie zajrzał w kuchnią, nie przysiadł jej rucha, Obarczonego w członki miał przy niej eunucha Żony mu konfidując swej wraz i zamknieniu Fartycznych zapor. Lecz sie zawiodł w rozumieniu, Bo ktorej nie utrzyma ślub małżeńskiej cnoty, Darmo jej w mocnym zamku strzeże sto piechoty! I underofficyer i szelwacht, co długi Skweruje mu flent — do tej zejdzie sie usługi. A w ostatku i na to nie idzie przysięga, Jeżeli sie, co w piecach pali, stroż wybiega! Przeskrobałem-ci, ale Muza tak mi śpiewa, Że sie o to poczciwa jejmość nie rozgniewa, Chybaby Messalinę jaką
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 16
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
a ci potem samemu hetmanowi dokuczali. Ci byli wynaleźli nowe diabelskie prawie sposoby zdzierania z ubogich ludzi pieniędzy i w marszach i na egzekucjach, wnieśli od wieków prawie niesłychane i niepraktykowane zwyczaje do Polski, bo w ciągnieniu, oprócz tego co jeść i pić dano żołnierzowi, każdy musiał wybierać z gospody po szóstaku na oficera; unteroficerowie, ile porcji który brał, tyle szóstaków na oficera wybrał. Toż na egzekucjach będąc czynili, wybierając po celnemu szóstakowi na dzień. Bardzo to ciężko ubogim ludziom przychodziło, zwłaszcza gdy kraj nie tylko wojną kilkoletnią ciężką był zniszczony, ale też powietrzem na ludzi i bydła, a nieurodzajami znacznemi spustoszony. Takiej mody bezbożnej
a ci potém samemu hetmanowi dokuczali. Ci byli wynaleźli nowe diabelskie prawie sposoby zdzierania z ubogich ludzi pieniędzy i w marszach i na exekucyach, wnieśli od wieków prawie niesłychane i niepraktykowane zwyczaje do Polski, bo w ciągnieniu, oprócz tego co jeść i pić dano żołnierzowi, każdy musiał wybierać z gospody po szóstaku na oficera; unteroficerowie, ile porcyi który brał, tyle szóstaków na oficera wybrał. Toż na exekucyach będąc czynili, wybierając po celnemu szóstakowi na dzień. Bardzo to ciężko ubogim ludziom przychodziło, zwłaszcza gdy kraj nie tylko wojną kilkoletnią ciężką był zniszczony, ale téż powietrzem na ludzi i bydła, a nieurodzajami znacznemi spustoszony. Takiéj mody bezbożnéj
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 181
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849
ad 1 Maji po 26 tynfów i groszy 27; szelągów nie brali, tylko srebrną monetę, talery bite po 6 tynfów, czerwone złote po 13 tynfów i celnym szóstaku. Na egzekucjach będącym żołnierzom musiano dawać na każdy dzień egzekucyjnych pieniędzy po celnym szóstaku, do tego wikt wymyślny i dla koni owsa, co chcieli. Unteroficerowie i oficerowie jako wiele porcji u regimentu brali, tyle na dzień szóstaków egzekucjalnych wydzierali z ludzi ubogich. Te zaś egzekucjalne pieniądze oficerom sztabowym oddawać musieli. To największą przynosiło biedę, że szelągów nie brano, tylko złotą i srebrną mone- tę, a tę drogo przepłacać ludzie musieli, dając za tynfy po 40 groszy, a
ad 1 Maji po 26 tynfów i groszy 27; szelągów nie brali, tylko srebrną monetę, talery bite po 6 tynfów, czerwone złote po 13 tynfów i celnym szóstaku. Na exekucyach będącym żołnierzom musiano dawać na każdy dzień exekucyjnych pieniędzy po celnym szóstaku, do tego wikt wymyślny i dla koni owsa, co chcieli. Unteroficerowie i oficerowie jako wiele porcyi u regimentu brali, tyle na dzień szóstaków exekucyalnych wydzierali z ludzi ubogich. Te zaś exekucyalne pieniądze oficerom sztabowym oddawać musieli. To największą przynosiło biedę, że szelągów nie brano, tylko złotą i srebrną mone- tę, a tę drogo przepłacać ludzie musieli, dając za tynfy po 40 groszy, a
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 208
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849
drugiemu bark lewy do cycki prawie uciął i nadciął. Która to niesłychana prawie, w mocy akcja była okazją, że do klasztoru uciec musiał, skąd po zakończonym sejmie na swoją powrócił w tejże dragunii szarżę. 19. Tenże chowany był z konduktem prawie całej tu będącej kawalerii mojej, z której oficer, dwóch underoficerów i 30 giemejnów do ognia będąc komenderowani, trzy - jak być powinno - dawali salwy. Gazety dziś mię doszłe donoszą rzecz potrzebującą konfirmacji, jakoby stany Rzeczypospolitej holenderskiej swemu sztadalterowi księciu d’Orange, mającemu za sobą królewnę angielską, wolność swą oddali, afidując go i sukcesorów jego, by i płci niewieściej znać za dziedzicznych
drugiemu bark lewy do cycki prawie uciął i nadciął. Która to niesłychana prawie, w mocy akcja była okazją, że do klasztoru uciec musiał, skąd po zakończonym sejmie na swoją powrócił w tejże dragunii szarżę. 19. Tenże chowany był z konduktem prawie całej tu będącej kawalerii mojej, z której oficer, dwóch underoficerów i 30 giemejnów do ognia będąc komenderowani, trzy - jak być powinno - dawali salwy. Gazety dziś mię doszłe donoszą rzecz potrzebującą konfirmacji, jakoby stany Rzeczypospolitej holenderskiej swemu sztadalterowi księciu d’Orange, mającemu za sobą królewnę angielską, wolność swą oddali, afidując go i sukcesorów jego, by i płci niewieściej znać za dziedzicznych
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 56
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
z wieczora ledwie dla złej drogi stanął. Diariusz zaczęty roku pańskiego 1748 Januarius
1. Dzień pirwszy wesoło srodze odbyty, bo cały prawie na tańcach zszedł, ciotce mojej służąc. 2. Ruszyłem się z Wisznic, stanąłem w Białej przed zmrokiem, gdziem zastał znak niebytności mojej, to jest akcją oficera z underoficerem niezbyt chwalebną, z których drugi, wypłazowawszy pirwszego, do bazylianów uciekł. Zastałem tu przybyłego jegomości pana Dąbrowskiego bywszego jenerała-adiutanta w wojsku koronnym, który z sumą o kontrahencją dóbr się wszędzie starając, tu nieproszenie trafił. 3. Inkwizyją-m naznaczył stałej transakcji dnia wczorajszego, z której czy nie dojdę, kto był
z wieczora ledwie dla złej drogi stanął. Diariusz zaczęty roku pańskiego 1748 Januarius
1. Dzień pirwszy wesoło srodze odbyty, bo cały prawie na tańcach zszedł, ciotce mojej służąc. 2. Ruszyłem się z Wisznic, stanąłem w Białej przed zmrokiem, gdziem zastał znak niebytności mojej, to jest akcją oficera z underoficerem niezbyt chwalebną, z których drugi, wypłazowawszy pirwszego, do bazylianów uciekł. Zastałem tu przybyłego jegomości pana Dąbrowskiego bywszego jenerała-adiutanta w wojsku koronnym, który z sumą o kontrahencją dóbr się wszędzie starając, tu nieproszenie trafił. 3. Inkwizyją-m naznaczył stałej tranzakcji dnia wczorajszego, z której czy nie dojdę, kto był
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 62
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak