lat jakie pięćdziesiąt na uspokojenie niemowlęcej trwoźliwości, a dopiero drugie pięćdziesiąt obrócić na kurs doskonałej galanteryj. Ale w tym wieku skażonym i zepsutym zbyt dojrzałe owoce nie popłacają.
2do. Niech uważą Damy, iż jeźli życie trwa ktrotko, piękność jeszcze krócej. Najgładszą twarz marszczki orzą, i skoro pora przemijająca zadziwienia nad płci delikatnością upłynie; niegdys cudna, nieznacznie wprzystojną, dalej w poważną, dalej w letnią, aż też w starą, zgrzybiałą, szpetną, jeźli tylko nie szkaradną przemieni się.
3tio. Niech uważą w jakiej byłyby sytuacyj, gdyby w piędziesiątym roku zaczęły myśleć o doskonałym stanie. Pora wieku na ten czas więcej niż jesienna,
lat iakie pięćdziesiąt na uspokoienie niemowlęcey trwoźliwości, á dopiero drugie pięćdziesiąt obrocić na kurs doskonałey galanteryi. Ale w tym wieku skażonym y zepsutym zbyt doyrzałe owoce nie popłacaią.
2do. Niech uważą Damy, iż ieźli życie trwa ktrotko, piękność ieszcze krocey. Naygładszą twarz marszczki orzą, y skoro pora przemiiaiąca zadziwienia nad płci delikatnością upłynie; niegdys cudna, nieznacznie wprzystoyną, daley w poważną, daley w letnią, aż też w starą, zgrzybiałą, szpetną, ieźli tylko nie szkaradną przemieni się.
3tio. Niech uważą w iakiey byłyby sytuacyi, gdyby w piędziesiątym roku zaczęły myśleć o doskonałym stanie. Pora wieku na ten czas więcey niż iesienna,
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 65
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
Proszę o sprawiedliwość, Mości panie, że tu Wykręcono mi w stajni krzemień z pistoletu.” Skoro się czeladź zbieży, trzebać by mu tu dać Łacinę, myślę sobie, ale może udać, Włóczący się po dworach szlacheckich, inaczej: Daj, chłopcze, garść krzemieni z mego worka raczej. 417. DO STARCA
Upłynął żywot, dziadu, nie czekaj choroby, Póki jeszcze tchniesz, śmierci upatruj ozdoby. Dobrześ żył? więc co rychlej suń do brzegu sterem, Źle? ile możesz jeszcze zabaw się lawirem, Pościgni, czego w młodym omieszkałeś wieku, Choć tam był jeden lepszy, niż tu sto dni, człeku. Już
Proszę o sprawiedliwość, Mości panie, że tu Wykręcono mi w stajni krzemień z pistoletu.” Skoro się czeladź zbieży, trzebać by mu tu dać Łacinę, myślę sobie, ale może udać, Włóczący się po dworach szlacheckich, inaczej: Daj, chłopcze, garść krzemieni z mego worka raczej. 417. DO STARCA
Upłynął żywot, dziadu, nie czekaj choroby, Póki jeszcze tchniesz, śmierci upatruj ozdoby. Dobrześ żył? więc co rychlej suń do brzegu sterem, Źle? ile możesz jeszcze zabaw się lawirem, Pościgni, czego w młodym omieszkałeś wieku, Choć tam był jeden lepszy, niż tu sto dni, człeku. Już
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 181
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ć to serce wtenczas, kiedy siwe Włosy przyszedzą skronie urodziwe, Wtenczas, gdybyś już prośbą nie gardziła, Gdy sama będziesz za sobą prosiła, Gdy cię żebraczką uczyni wiek stary, Gdy-ć młodych gachów ustaną ofiary. Nie czekaj kary, a tego, co ginie, Zażyj, niż minie, okwitnie, upłynie. STROJE
Jużeś ty u mnie dawno cudem i te Gładkości twojej dziwy znamienite: Cud są postępki, cud są wszytkie cnoty, Dziw głos, dziw postać, dziw insze przymioty; Lecz i to cudem mogę nazwać snadnie, Że-ć tak każda rzecz, co wdziejesz, przypadnie. Lubo francuskie przyodziejesz stroje,
ć to serce wtenczas, kiedy siwe Włosy przyszedzą skronie urodziwe, Wtenczas, gdybyś już prośbą nie gardziła, Gdy sama będziesz za sobą prosiła, Gdy cię żebraczką uczyni wiek stary, Gdy-ć młodych gachów ustaną ofiary. Nie czekaj kary, a tego, co ginie, Zażyj, niż minie, okwitnie, upłynie. STROJE
Jużeś ty u mnie dawno cudem i te Gładkości twojej dziwy znamienite: Cud są postępki, cud są wszytkie cnoty, Dziw głos, dziw postać, dziw insze przymioty; Lecz i to cudem mogę nazwać snadnie, Że-ć tak każda rzecz, co wdziejesz, przypadnie. Lubo francuskie przyodziejesz stroje,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 246
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
I MĘCZENNIKÓW.
5. NA Święto Świętego WojĆIECHA, i Święto Świętego STANISŁAWA, dzisiejsza się Święta Ewangelia o dobrym Pasterzu czyta. 6. Czemu też to wprzód bywa, Święto Świętego WojĆIECHA, toż dopiero Święto Świętego STANISŁAWA? Prostacy będą mówili, bo Święty WOJCIECH przychodzi do nas z-wiosłem, i żeby woda nie upłynęła, pośpiesza się. Prosty to jest, bajeczny wywód. Polityka będzie mówiła: Pierwsze miejsce między Świętami, ma Święto Świętego Wojciecha, bo Wojciech Primas, Arcybiskup, i tak dajemu pierwsze miejsce Święty Stanisław, tylko Biskup. Uczciesz się wszyscy, Primasa szanować, którego szanuje i Biskup Stanisław. Do tego Z. Wojciech
I MĘCZENNIKOW.
5. NA Swięto Swiętego WOYĆIECHA, i Swięto Swiętego STANISŁAWA, dźisieysza się Swięta Ewangelyia o dobrym Pasterzu czyta. 6. Czemu też to wprzod bywa, Swięto Swiętego WOYĆIECHA, toż dopiero Swięto Swiętego STANISŁAWA? Prostacy będą mowili, bo Święty WOYCIECH przychodźi do nas z-wiosłem, i żeby wodá nie vpłynęłá, pośpiesza się. Prosty to iest, baieczny wywod. Polityká będźie mowiłá: Pierwsze mieysce między Swiętámi, ma Swięto Swiętego Woyćiecha, bo Woyćiech Primas, Arcibiskup, i ták dáiemu pierwsze mieysce Swięty Stánisław, tylko Biskup. Uczćiesz się wszyscy, Primasa szánowáć, ktorego szánuie i Biskup Stánisław. Do tego S. Woyćiech
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 58
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
sięgają Głową nieba, z drugimi króle umierają. Któremu prorokowi, i której Kasandrze, Żebyś i ty miał umrzeć, piękny Aleksandrze, Wierzyłbym był; gdzie nic to, żeś jako kto inny, Z tych początków, żeś z miękkiej ulepiony gliny. Ach, ach, jakie nadzieje w tobie upłynęły! Jakie zgasły ozdoby, by nigdy nie były! Próżno już Symplegady gonim upłynione, Próżno złote i jabłka chwytamy przyśnione.
Co stąd za żal i rozruch po wszystkiej koronie? Jako znaczna ruina i w królewskim tronie? Upadł piąty baldekin, zatrzęsły się mury, Złote jako podcięta krwawa jędza sznury. Ty, coś świeżo
sięgają Głową nieba, z drugimi króle umierają. Któremu prorokowi, i której Kasandrze, Żebyś i ty miał umrzeć, piękny Alexandrze, Wierzyłbym był; gdzie nic to, żeś jako kto inny, Z tych początków, żeś z miękkiej ulepiony gliny. Ach, ach, jakie nadzieje w tobie upłynęły! Jakie zgasły ozdoby, by nigdy nie były! Próżno już Symplegady gonim upłynione, Próżno złote i jabłka chwytamy przyśnione.
Co ztąd za żal i rozruch po wszystkiej koronie? Jako znaczna ruina i w królewskim tronie? Upadł piąty baldekin, zatrzęsły się mury, Złote jako podcięta krwawa jędza sznury. Ty, coś świeżo
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 37
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
napotem (eheu!) niewiadomi, Kiedy z tego niebaczna gniazda was rozgromi! Co zna Ida kochania, i Pafo wdzięczności, Co uciechy Cytera i Pest wesołości: Wszystko to, wszystko zniósłszy, ile czasu, ile Godzin drogich zostawa, nacieszcie się mile. Czas rętszym nad Pegazy leci kołowrotem: Co w momencie upłynie, gonić próżno potem; I wy nie opłaczecie jutro minionego W najgłębsze antypody słońca dzisiejszego. O gdzież siostry, co miały na umyśle, Która on czas Nercis przeczuła to w Wiśle, Mile gdy się usławszy, była wam łaskawą Ku jutrzence i burzy wschodowej przeprawą; Anibyście wiecznemi rozerwani czasy, Prze usilne poległszy miłości
napotem (eheu!) niewiadomi, Kiedy z tego niebaczna gniazda was rozgromi! Co zna Ida kochania, i Paffo wdzięczności, Co uciechy Cytera i Pest wesołości: Wszystko to, wszystko zniósłszy, ile czasu, ile Godzin drogich zostawa, nacieszcie się mile. Czas rętszym nad Pegazy leci kołowrotem: Co w momencie upłynie, gonić próżno potem; I wy nie opłaczecie jutro minionego W najgłębsze antypody słońca dzisiejszego. O gdzież siostry, co miały na umyśle, Która on czas Nercis przeczuła to w Wiśle, Mile gdy się usławszy, była wam łaskawą Ku jutrzence i burzy wschodowej przeprawą; Anibyście wiecznemi rozerwani czasy, Prze usilne poległszy miłości
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 45
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
panu równo z inszymi Gdyś w niewdzięcznej żagle zmiatał ziemi. Co tam za zdrady były Atreowe? Co za machiny ciche Sinonowe; Do czego nie przyszło potem, Swemeś piórem określił to złotem. Byli, co w owych rozpaczali trwogach, Byli, co w łodziach ufali i w nogach, Z brzegów chcąc cicho upłynąć, Tyś chciał umrzeć i przy panu ginąć. Co w drugiej onej domowej turniei, Gdzie przy żelazie a pysznej nadziei Wolność oparła się była, Chcąc po panu nad swą siłę siła. Wielu uniosły wiatry one szumne, Wielu uniosły głowy nierozumne: Ty w szturmie obrałeś onym Być przy panu z swoim współrodzonym.
panu równo z inszymi Gdyś w niewdzięcznej żagle zmiatał ziemi. Co tam za zdrady były Atreowe? Co za machiny ciche Sinonowe; Do czego nie przyszło potem, Swemeś piórem określił to złotem. Byli, co w owych rozpaczali trwogach, Byli, co w łodziach ufali i w nogach, Z brzegów chcąc cicho upłynąć, Tyś chciał umrzeć i przy panu ginąć. Co w drugiej onej domowej turniei, Gdzie przy żelezie a pysznej nadziei Wolność oparła się była, Chcąc po panu nad swą siłę siła. Wielu uniosły wiatry one szumne, Wielu uniosły głowy nierozumne: Ty w szturmie obrałeś onym Być przy panu z swoim współrodzonym.
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 83
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
ludzkiej ciekawości lubo nienasyconym sławy nabycia pragnieniem uwiedziony Pasagier/ odbija się/ co tylko od brzegu podnoszą marynarze żagle/ dant carbasa ventris: biedzić się dopiero z-myslą nieborak poczyna/ widząc nie żart/ ckliwo na żołądku/ chwyta zazdrościwymi oczyma ubiegające lady/ radby powrócił/ albo ptakiem pod niebo wyleciał/ albo rybą w głębokości upłynął. próżna rada/ bieży nadętymi skrzydłami okręt/ porze i rozbija zastępujące morskie wały/ terraequeurbesque recedunt, za wiatrem/ za przypadkiem bieg trzymać potrzeba. Podobnym sposobem ktokolwiek puścił się na ten burzliwy i szeroki Rzeczypospolitej Euryp/ wie kiedy zaczął/ z-kąd odłożył/ niewie kiedy i kędy do lądu zawinie. Nie rychło się
ludzkiey ćiekáwośći lubo nienásyconym sławy nabyćia prágnieniem uwiedźiony Passagier/ odbiia się/ co tylko od brzegu podnoszą márynarze żagle/ dant carbasa ventris: biedźić się dopiero z-myslą nieborak poczyna/ widząc nie żart/ ckliwo na żołądku/ chwyta zazdrościwymi oczymá ubiegaiące lady/ radby powroćił/ álbo ptakiem pod niebo wylećiał/ álbo rybą w głębokośći upłynął. prożna radá/ bieży nádętymi skrzydłami okręt/ porze i rozbiia zastępuiące morskie wały/ terraequeurbesque recedunt, zá wiátrem/ zá przypadkiem bieg trzymáć potrzebá. Podobnym sposobem ktokolwiek puśćił się ná ten burzliwy i szeroki Rzeczypospolitey Eurip/ wie kiedy zaczął/ z-kąd odłożył/ niewie kiedy i kędy do lądu zawinie. Nie rychło się
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 20
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
sprawiła Powolność, gdybyć tylko dziś w pamięci była. Teraz na nią nie pomnisz, lecz przyjdzie czas taki, Któryć przypomni i mnie i mej chęci znaki. Przyjdzie a choćbyś z twardej stali serce miała, Przezdzięki będziesz na się zapłakać musiała. Kiedy ta, w którą dufasz, kwitnąca uroda Za laty skwapliwymi upłynie jak woda. Kiedy zmarski jak na nić zbiorą twarz zgrzybiałą, Kiedy i skronie srzeżą osypią się białą.
Kiedy ci, którym kwoli dzisia twoje chęci Kierują się, wypuszczą cię z płochej pamięci, Których to wszytkie myśli na tym zasadzone, Żeby tylko ich żądze były nasycone. Czego gdy dopną, miasto wdzięczności powinnej Doznasz
sprawiła Powolność, gdybyć tylko dziś w pamięci była. Teraz na nię nie pomnisz, lecz przyjdzie czas taki, Ktoryć przypomni i mnie i mej chęci znaki. Przyjdzie a choćbyś z twardej stali serce miała, Przezdzięki będziesz na się zapłakać musiała. Kiedy ta, w ktorą dufasz, kwitnąca uroda Za laty skwapliwymi upłynie jak woda. Kiedy zmarski jak na nić zbiorą twarz zgrzybiałą, Kiedy i skronie srzeżą osypią się białą.
Kiedy ci, ktorym kwoli dzisia twoje chęci Kierują się, wypuszczą cię z płochej pamięci, Ktorych to wszytkie myśli na tym zasadzone, Żeby tylko ich żądze były nasycone. Czego gdy dopną, miasto wdzięczności powinnej Doznasz
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 250
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
i Wertebach gdzieś niedostąpionych, I kto gdzie chciał tam stanął. Ni podjazdów, ani Szpiegów żadnych nie było. Prócz co się Hetmani O tym z-Komissarzami znosili przez Karty, lakimby miał sposobem Obóz być zawarty W tej wielkości. Która niż kolej ich obeszła. Wszytka w-tym do czynienia okazja przeszła, I czas próżno upłynął: owo nic pretszego. Nic nie pierwej od wszytkich nie uważonego Stanąć mogło. Zameczek tam był murowany, Pilawcami, od Rzeki Pilawki nazwany; Acz szczupłym i leniwym nurtem swym płynącej, Jednak błotnej, i przeto nie podobnie lgnącej. Której oba, po naszych mając pilne Szpiegi Gdzie zmierzali, Chmielnicki opanował brzegi: Tam
i Wertebach gdźieś niedostąpionych, I kto gdźie chćiał tam stanął. Ni podiazdow, áni Szpiegow żadnych nie było. Procz co sie Hetmani O tym z-Komissarzami znosili przez Karty, lakimby miał sposobem Oboz bydź záwárty W tey wielkośći. Ktora niż koley ich obeszła. Wszytka w-tym do czynienia okazya przeszłá, I czas prożno upłynął: owo nic pretszego. Nic nie pierwey od wszytkich nie uważonego Stanąć mogło. Zameczek tam był murowány, Pilawcami, od Rzeki Pilawki nazwany; Acz sczupłym i leniwym nurtem swym płynącey, Iednak błotney, i przeto nie podobnie lgnącey. Ktorey oba, po naszych maiąc pilne Szpiegi Gdźie zmierzali, Chmielnicki opanował brzegi: Tam
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 27
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681