potym fałsz jawny, i do wiary niepodobny, kiedy powiadasz jakoby P. Hinek i Pan Wojakowski Chorąży Przemyslki eksplicowali tę Plenipotencią, żeby miała być na pozwolenie Eleccji. Z czego łacno osądzić, jakoś się z prawdą chybił, kiedy udajesz że Pan Marszałek chciał Eleccji, a Królowa niechciała, i pożytek dobra pospolitego upatrowała. Mógłby też to między niepodobne rzeczy wpisać. bo rzecz, że Pan Marszałek chciał Eleccji, a Królowa niechciała, jest to tak, jakby też właśnie rzekł: że Salamandra chciała żyć w Wodzie, a ryba w ogniu. Ale na tak jawny fałsz, wielkiemi racjami bawić się nie trzeba, bo wie
potym falsz iáwny, y do wiáry niepodobny, kiedy powiádasz iákoby P. Hinek y Pan Woiakowski Chorąży Przemyslki explicowáli tę Plenipotencią, żeby miáłá bydź ná pozwolenie Electiey. Z czego łácno osądźić, iákoś się z prawdą chybił, kiedy vdáiesz że Pan Marszałek chćiał Electiey, á Krolowa niechćiáłá, y pożytek dobrá pospolitego vpátrowáłá. Mogłby też to między niepodobne rzeczy wpisáć. bo rzecz, że Pan Márszałek chćiał Electiey, á Krolowa niechćiáłá, iest to ták, iákby też właśnie rzekł: że Sálámándrá chćiáłá żyć w Wodźie, á rybá w ogniu. Ale ná ták iáwny falsz, wielkiemi rácyámi báwić się nie trzebá, bo wie
Skrót tekstu: PersOb
Strona: 77
Tytuł:
Perspektywa na objaśnienie niewinności
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
/ A w inszą myśl/ i pierwsze ubierz się baczenie/ Jako chory Pacjent/ nie wprzód się purguje/ Aż lekkiemi Syropy ciało prezerwuje. Kto wie: iżeć poradzę. Wszytkom ja to tobie/ W on czas opowiedała/ kiedyś owo sobie Siedząc w oknie fawory ludzkie kaprowała/ I równą się Wenerze być upatrowała/ Zeć to miało zawadzić. Bo wiesz mi te fochy Jej sam własne. W czym teraz postępek swój płochy Dobrze widzisz. Ale tym żeby cię nie bawić Gdyż co przeszło poganić/ a niż się naprawić Raczej może. Więc i czas sam mi nie pozwoli/ Widząc cię tak strapioną. Co niezmiernie boli I mnie
/ A w inszą myśl/ y pierwsze vbierz się baczenie/ Iáko chory Pácyent/ nie wprzod się purguie/ Aż lekkiemi Syropy ciáło prezerwuie. Kto wie: iżeć porádzę. Wszytkom ia to tobie/ W on czás opowiedáłá/ kiedyś owo sobie Siedząc w oknie fawory ludzkie káprowáłá/ Y rowną się Wenerze bydź vpátrowáłá/ Zeć to miáło záwádzić. Bo wiesz mi te fochy Iey sąm własne. W czym teraz postępek swoy płochy Dobrze widzisz. Ale tym żeby cie nie báwić Gdyż co przeszło pogánić/ á niż się nápráwić Raczey może. Więc y czas sam mi nie pozwoli/ Widząc cie ták strapioną. Co niezmiernie boli Y mnie
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 33
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
potrzebę do niej Snadź ma pilną/ aby z nią krótko się widziała/ Ona tedy Modlitwy swe odprawowała/ I gusła czarownicze na krzesełku sobie Siedząc srebrnym. Przed nią dwie w czarnych welach obie Nimfy stały/ trzymając czasze szmaragowe Doryda i Cyntya. Na których grobowe Mirry i Aloesy sama zażegała Węglem w Stygu moczonym/ skąd upatrowała Przywołując Hekaty z ciemnego Erebu/ Dymu wypełgnionego prostąli ku niebu Szedł kolumną/ abo się czołgiem wlekł po ziemi/ Przez tę ceremonią/ znaki Pogańskiemi Dochodząc tej ofiary/ złili mieć dobryli Skutek miała. W tym skoro Odzwierna uchyli Kosztownej Portyery będąc jej już blisko/ Przypadszy na kolana Paskwalina nisko: O Panno uwielbiona/
potrzebę do niey Snadz ma pilną/ áby z nią krotko się widziáłá/ Oná tedy Modlitwy swe odpráwowáłá/ Y gusłá czárownicze ná krzesełku sobie Siedząc srebrnym. Przed nią dwie w czarnych welách obie Nimfy stały/ trzymáiąc czásze szmárágowe Doryda y Cynthya. Ná ktorych grobowe Mirrhy y Aloesy sámá záżegáłá Węglem w Stygu moczonym/ zkąd vpátrowáłá Przywołuiąc Hekáty z ciemnego Erebu/ Dymu wypełgnionego prostąli ku niebu Szedł kolumną/ ábo się czołgiem wlekł po ziemi/ Przez tę ceremonią/ znáki Pogáńskiemi Dochodząc tey ofiáry/ złili mieć dobryli Skutek miáłá. W tym skoro Odzwierna vchyli Kosztowney Portyery będąc iey iuż blisko/ Przypadszy ná koláná Pásqualiná nisko: O Pánno vwielbiona/
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 38
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
jedzie obrony. Tak, gdy w cudzy dom bije z szkodą piorun srogi. Zwykli szukać, kędy wpadł, i ścieżki i drogi.
XXIII.
Jeszcze byli nie przyszli do obleżonego Obozu ci rycerze Agramantowego, Alić z drugiej przyjechał strony Rugier śmiały Z Marfizą, a wzniówszy wzrok oboje wspaniały, Z pilnością zacna para to upatrowała, Skądby najprędzej swojem ratunek dać miała; Żal jem serca przenika, litują swojego Króla, co już do wolej syt strachu wielkiego.
XXIV.
Jako w podkopach ziemnych prochy podsadzone, Namniejszą ognia, nie chcąc, iskierką dotknione, Grzmot czynią, żartki płomień tak rączo wychodzi, Iż go śmiertelny dojrzeć wzrok ledwie ugodzi
jedzie obrony. Tak, gdy w cudzy dom bije z szkodą piorun srogi. Zwykli szukać, kędy wpadł, i ścieszki i drogi.
XXIII.
Jeszcze byli nie przyszli do obleżonego Obozu ci rycerze Agramantowego, Alić z drugiej przyjechał strony Rugier śmiały Z Marfizą, a wzniówszy wzrok oboje wspaniały, Z pilnością zacna para to upatrowała, Skądby najprędzej swojem ratunek dać miała; Żal jem serca przenika, litują swojego Króla, co już do wolej syt strachu wielkiego.
XXIV.
Jako w podkopach ziemnych prochy podsadzone, Namniejszą ognia, nie chcąc, iskierką dotknione, Grzmot czynią, żartki płomień tak rączo wychodzi, Iż go śmiertelny dojrzeć wzrok ledwie ugodzi
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 326
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, z powinności urzędu swego pilne mając na okoliczne granice oko, w tak wielką wzbił się był powagę Rok 1648
w domu i na wojnie, że za jego hetmaństwa złote jakoby kwitnęły czasy. Pokój nienaruszony słynął z strachem postronnych nieprzyjaciół, z sąmsiedzkim podziwieniem, a nie dziw, hetmańska bowiem nieuspokojona czujność przyszłe z daleka, upatrowała przypadki. Królewska zaś w tak wielu szczęśliwych wojnach doświadczona dzielność wszystkiemu niemal światu straszna i chwalebna była. Jednakże jako każda rzecz zbyteczna nie bez wady, tak i tego niezwyciężonego króla bardziej niżeli przystało Rzeczypospolitej wzbieła się wspaniałość. Wziął był przed się imprezę ten wojenny Pan chciwą, a bodaj pośledniejszym czasom niepożyteczną intencyją, otomańską
, z powinności urzędu swego pilne mając na okoliczne granice oko, w tak wielką wzbił się był powagę Rok 1648
w domu i na wojnie, że za jego hetmaństwa złote jakoby kwitnęły czasy. Pokój nienaruszony słynął z strachem postronnych nieprzyjaciół, z sąmsiedzkim podziwieniem, a nie dziw, hetmańska bowiem nieuspokojona czujność przyszłe z daleka, upatrowała przypadki. Królewska zaś w tak wielu sczęśliwych wojnach doświadczona dzielność wszystkiemu niemal światu straszna i chwalebna była. Jednakże jako każda rzecz zbyteczna nie bez wady, tak i tego niezwyciężonego króla bardziej niżeli przystało Rzeczypospolitej wzbieła się wspaniałość. Wziął był przed się imprezę ten wojenny Pan chciwą, a bodaj pośledniejszym czasom niepożyteczną intencyją, otomańską
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 44
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
pole, a przeto ma się mieć pole wolne bez domów, lasu, albo inszy rzeczy podobny, bo wszystkie te sztuki pomienione podczas wojny służą nieprzyjacielowi, który się prezentuje, aby mógł zbić i oblec fortecę. Dobrze też będzie na każdym angule baszty i nad bramą mieć wieżyczki, a w nich straż, która by upatrowała w rowie i w bramie, aby nie podsadzili petardy. Na to, mówię, trzeba czujności i zaniechać pod ten czas grania kart albo inszych gier tak w dzień, jako i w nocy, będąc na warcie, bo nieprzyjaciel może wziąć fortecę tymi trzema sposobami fortelnymi: w dzień oszukaniem warty w bramie, w nocy
pole, a przeto ma się mieć pole wolne bez domów, lasu, albo inszy rzeczy podobny, bo wszystkie te sztuki pomienione podczas wojny służą nieprzyjacielowi, który się prezentuje, aby mógł zbić i oblec fortecę. Dobrze też będzie na każdym angule baszty i nad bramą mieć wieżyczki, a w nich straż, która by upatrowała w rowie i w bramie, aby nie podsadzili petardy. Na to, mówię, trzeba czujności i zaniechać pod ten czas grania kart albo inszych gier tak w dzień, jako i w nocy, będąc na warcie, bo nieprzyjaciel może wziąć fortecę tymi trzema sposobami fortelnymi: w dzień oszukaniem warty w bramie, w nocy
Skrót tekstu: AquaPrax
Strona: 236
Tytuł:
Praxis ręczna działa
Autor:
Andrzej Dell'Aqua
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Tadeusz Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1969
żagiew bowiem do wszeteczeństwa pijaństwo/ strojów nie żywczajnych/ nie mają wymyślać/ jako są rucha/ długie pstrociny/ facalety/ w gęby/ głowy/ Aksamiten trzewiki/ jedwabne pończoszki/ noszenia wymyślne/ łańcuchy perfumowane/ sekrety/ pontały nie potrzebne/ co ma być: ale wedle stanu/ wedle miejsca/ aby się tym upatrowała/ przystojność/ skromność[...] Luxus jest najszkodliwszy ludziom/ do którego przynależy lex sumptuaria, abowiem/ acz zbytek we wszytkich ludziach żły/ i szkodliwy Rzeczypospół. że ludzie przezeń giną/ wielkich i małych familij: jako gdy kto nie ma sześci poddanych/ a przecię sześcią koni jeżdżą/ pachołków ma od tego kilku/ musi
żagiew bowiem do wszeteczeństwá piiáństwo/ stroiow nie zywczáynych/ nie máią wymyśláć/ iáko są ruchá/ długie pstroćiny/ fácálety/ w gęby/ głowy/ Axámiten trzewiki/ iedwabne pończoszki/ noszenia wymyślne/ łáncuchy perfumowáne/ sekrety/ pontały nie potrzebne/ co ma bydź: ále wedle stanu/ wedle mieyscá/ áby się tym vpátrowáłá/ przystoyność/ skromnosć[...] Luxus iest nayszkodliwszy ludziom/ do ktorego przynależy lex sumptuaria, ábowiem/ ácz zbytek we wszytkich ludźiách żły/ y szkodliwy Rzeczypospoł. że ludzie przezeń giną/ wielkich y máłych fámiliy: iáko gdy kto nie ma sześći poddánych/ á przećię sześćią koni ieżdżą/ páchołkow ma od tego kilku/ muśi
Skrót tekstu: GostSpos
Strona: 130
Tytuł:
Sposob jakim góry złote, srebrne, w przezacnym Królestwie Polskim zepsowane naprawić
Autor:
Wojciech Gostkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
ekonomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
. W Urbewetanie Mieście Włoskim/ najdowała się Panna Zakonna/ Zakonu Dominika Świętego/ imieniem Wanna która w samej prawdzie/ świat i jego ozdoby/ marnością i obłudą być/ życiem/ i uciekaniem z świata do Kościołów oświadczała. Gdy rzecz jaką białą obaczyła/ pragnęła aby tak białe jej sumnienie było; Gdy zaś czarna/ upatrowała grzeszną duszę być daleko czerniejszą. Jeśli widziała rzecz świetną/ aby ludzie świecili sprawami dobremi/ i cnotami świętemi przed Bogiem/ życzyła. Gdy widziała czerwoną/ ogień piekielny przywodziła sobie przed oczy. Owo zgoła świat i jego farby/ był u niej niejaką Księgą do roźliczności cnot świętych/ i do uchronienia się grzechów/ zgotowaną
. W Vrbewetánie Mieśćie Włoskim/ náydowáłá się Pánná Zakonna/ Zakonu Dominiká Swiętego/ imieniem Wánná ktora w sámey prawdźie/ świát y iego ozdoby/ márnośćią y obłudą bydź/ żyćiem/ y vćiekániem z świátá do Kośćiołow oświadczáłá. Gdy rzecz iáką białą obaczyłá/ prágnęłá áby ták białe iey sumnienie było; Gdy záś czarna/ vpátrowáłá grzeszną duszę bydź dáleko czernieyszą. Iesli widźiáłá rzecz świetną/ áby ludźie świećili sprawámi dobremi/ y cnotámi świętemi przed Bogiem/ życzyłá. Gdy widźiáłá czerwoną/ ogień piekielny przywodźiłá sobie przed oczy. Owo zgołá świát y iego fárby/ był v niey nieiáką Kśięgą do roźlicznośći cnot świętych/ y do vchronienia się grzechow/ zgotowáną
Skrót tekstu: OkolNiebo
Strona: 9
Tytuł:
Niebo ziemskie aniołów w ciele
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Okolski
Drukarnia:
Drukarnia Jezuitów
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644