z Bracią Heleny przywita, Bakchus obfity i Ceres sowita Pracującego oracza spanoszy; Ale powietrze miasta wypustoszy I z kosą śmierci na panów się rzuci I miły pokój za miedzę wyrzuci. Na koniec, jeśli na niebieskiej włości Miesiąc się w domu u Raka rozgości, Wysuszy ziemię i wilgoć wrodzoną Z wierzchu zasklepi skorupą spaloną I tak upiększy zboża, oprócz szkody, Przywiedzie ciężkie z niedostatku głody. NADGROBEK PERLISI
Perła tu leży, nie ta, co Szczęśliwe Wyspy więc noszą ani brzegi krzywe Oryjentalskie, ani te skorupy, Które bogate w sobie kryją łupy. Kosztowniejsza to perła, która siła Wraz w sobie skarbów bogatych nosiła:
Nos załamany, sierć bielsza niż
z Bracią Heleny przywita, Bakchus obfity i Ceres sowita Pracującego oracza spanoszy; Ale powietrze miasta wypustoszy I z kosą śmierci na panów się rzuci I miły pokój za miedzę wyrzuci. Na koniec, jeśli na niebieskiej włości Miesiąc się w domu u Raka rozgości, Wysuszy ziemię i wilgoć wrodzoną Z wierzchu zasklepi skorupą spaloną I tak upiększy zboża, oprócz szkody, Przywiedzie ciężkie z niedostatku głody. NADGROBEK PERLISI
Perła tu leży, nie ta, co Szczęśliwe Wyspy więc noszą ani brzegi krzywe Oryjentalskie, ani te skorupy, Które bogate w sobie kryją łupy. Kosztowniejsza to perła, która siła Wraz w sobie skarbów bogatych nosiła:
Nos załamany, sierć bielsza niż
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 157
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
dziurze, A szczygiełek wodę nosił w czerwonym kapturze. Indyk wszędzie burmistrzował, postrzegał wszystkiego, Aby szczury na policy nie pogryźli czego. Wrona piekła korowaje, kawka pomagała, Przetoż sobie obie nodze ciastem pomazała. W tym żurawie tańcowali snadź taniec goniony, A pawowie, jak panowie, podnieśli ogony. Wrona, kołacze upiększy, siadła na opałce, Przyniosła jej czapla rybek coś trochę w kobiałce. Od godnych trunków kulik klucze nosił I każdego uczęstował, kto go tylko prosił. A wilk siedzi sromieźliwy, jako to młodzieniec, Przyskoczyła pani wrona, włożyła nań wieniec. Wilk powstawszy w taniec idzie, chyżo się uwija, Ożenić go,
dziurze, A szczygiełek wodę nosił w czerwonym kapturze. Indyk wszędzie burmistrzował, postrzegał wszystkiego, Aby szczury na policy nie pogryźli czego. Wrona piekła korowaje, kawka pomagała, Przetoż sobie obie nodze ciastem pomazała. W tym żurawie tańcowali snadź taniec goniony, A pawowie, jak panowie, podnieśli ogony. Wrona, kołacze upiększy, siadła na opałce, Przyniosła jej czapla rybek coś trochę w kobiałce. Od godnych trunków kulik klucze nosił I każdego uczęstował, kto go tylko prosił. A wilk siedzi sromieźliwy, jako to młodzieniec, Przyskoczyła pani wrona, włożyła nań wieniec. Wilk powstawszy w taniec idzie, chyżo się uwija, Ożenić go,
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 611
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
w sercu, w ręce z młodu, Bo inszego nie było szlachectwa dowodu. Herbem na tarczy dom swój oświecając w polu, Dotrzymywał ojczyźnie i panu parolu, W którym się na świat rodził, wszytko w dobrej sławie Pokładał, ta mu we śnie, ta w myśli na jawie. Ten pierwszy chleb ojczyźnie w swym upiększy piecu, Skoro lata przy zbroi nachylą mu piecu, Niesie braciej do domu ran poczciwych blizny, A do inszej stosuje żywot robocizny: Ten się żeni, podobne sobie rodząc syny, Ten do świętej kapłańskiej wstępuje drużyny; Jakokolwiek obróci, idą za nim w tropy Honory, dygnitarstwa, jego żniwa snopy;
Zamknieli się
w sercu, w ręce z młodu, Bo inszego nie było szlachectwa dowodu. Herbem na tarczy dom swój oświecając w polu, Dotrzymywał ojczyźnie i panu parolu, W którym się na świat rodził, wszytko w dobrej sławie Pokładał, ta mu we śnie, ta w myśli na jawie. Ten pierwszy chleb ojczyźnie w swym upiększy piecu, Skoro lata przy zbroi nachylą mu piecu, Niesie braciej do domu ran poczciwych blizny, A do inszej stosuje żywot robocizny: Ten się żeni, podobne sobie rodząc syny, Ten do świętej kapłańskiej wstępuje drużyny; Jakokolwiek obróci, idą za nim w tropy Honory, dygnitarstwa, jego żniwa snopy;
Zamknieli się
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 466
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
stary, ślę Przy wszelakich pociechach. Rozśmiejesz się, myślę, Że takimi rzeczami obsyła cię dwiema, Zdrowiem i pociechami, ten, co ich sam nie ma. Barzo łacno posyłać to, co zbywa komu; Łacno dać, co jest, choćby nie zostało w domu (Jako ona, z ostatniej garści mąki ciasta Upiększy chleb, karmiła proroka niewiasta), Ale to sztuka, to jest własne dzieło boże, Dać człeku, czego nie ma sam ani mieć może. Już mi zdrowie odjął rok siedmdziesiąty trzeci, I szczęście, i pociechy: pogrzebione dzieci; Więc żeć tak dać, jako Bóg, nie mogę, bo człek tem
stary, ślę Przy wszelakich pociechach. Rozśmiejesz się, myślę, Że takimi rzeczami obsyła cię dwiema, Zdrowiem i pociechami, ten, co ich sam nie ma. Barzo łacno posyłać to, co zbywa komu; Łacno dać, co jest, choćby nie zostało w domu (Jako ona, z ostatniej garści mąki ciasta Upiększy chleb, karmiła proroka niewiasta), Ale to sztuka, to jest własne dzieło boże, Dać człeku, czego nie ma sam ani mieć może. Już mi zdrowie odjął rok siedmdziesiąty trzeci, I szczęście, i pociechy: pogrzebione dzieci; Więc żeć tak dać, jako Bóg, nie mogę, bo człek tem
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 162
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
różnią, że Chrystus swoje włosy nosi, Jako nam go malują, na twarzy i głowie, Oni golą oboje; cóż na to odpowie? Bo ja twierdzę, że usta raczej trzeba z głową, Niżeli nogi, nosić modą Chrystusową. 28. BABA
Że mięsa nie jem, starą trzymający modę, Babę mi tatarczaną upiększy we środę, Prosi pani, żebym jadł, póki nie wystydnie, Póki ciepła, bo zimna nie ma smaku, zbrzydnie, Choćbyś ją w maśle maczał. Toć, rzekę, prawdziwa: I taka jest pieczona baba, jak i żywa. Ciepłej jeszcze zażyjesz; jak ją wiek wychłodzi, Choćbyś ją
różnią, że Chrystus swoje włosy nosi, Jako nam go malują, na twarzy i głowie, Oni golą oboje; cóż na to odpowie? Bo ja twierdzę, że usta raczej trzeba z głową, Niżeli nogi, nosić modą Chrystusową. 28. BABA
Że mięsa nie jem, starą trzymający modę, Babę mi tatarczaną upiększy we środę, Prosi pani, żebym jadł, póki nie wystydnie, Póki ciepła, bo zimna nie ma smaku, zbrzydnie, Choćbyś ją w maśle maczał. Toć, rzekę, prawdziwa: I taka jest pieczona baba, jak i żywa. Ciepłej jeszcze zażyjesz; jak ją wiek wychłodzi, Choćbyś ją
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 245
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
obojgu: „Tedy był tak skrytem, Tak długo się przed nami taił z depozytem! Więc teraz wsi kupuje, a niedawno grosza Żebrał, gdy kowalowi płacił od łogosza! Nie kupił chłopcu bota, woźnicy koszule, Dzieciom się przykrzył, kota zamknąwszy w szkatule?” Ale skoro pomyśli, że na nim należy, Upiększy kuropatwę, do złożenia bieży. Zamknione drzwi zastała; zaziera przez szpary, A ociec, rozłożywszy z worami talary, Liczy jeden na drugi, spuszczający z góry, Izba grzmi, a najmilszej rwą się oczy córy: „Oszukał nas zły ociec, lecz sam sobie szkodzien, Że go nie szanowano tak, jako był
obojgu: „Tedy był tak skrytem, Tak długo się przed nami taił z depozytem! Więc teraz wsi kupuje, a niedawno grosza Żebrał, gdy kowalowi płacił od łogosza! Nie kupił chłopcu bota, woźnicy koszule, Dzieciom się przykrzył, kota zamknąwszy w szkatule?” Ale skoro pomyśli, że na nim należy, Upiększy kuropatwę, do złożenia bieży. Zamknione drzwi zastała; zaziera przez szpary, A ociec, rozłożywszy z worami talary, Liczy jeden na drugi, spuszczający z góry, Izba grzmi, a najmilszej rwą się oczy córy: „Oszukał nas zły ociec, lecz sam sobie szkodzien, Że go nie szanowano tak, jako był
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 492
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987