czerń zjadła, niedaleka śmierci. 28 (P). SROKA WE KRZU
Kilku braciej we środę, jeśli dobrze pomnię, Imojazdą wstąpiło na śniadanie do mnie. Dzień był wietrzny; zawartka i marcowa haja. Z nabiałem gotowano; że też dano jaja, Które kiedy chce wypić, zamieszawszy całkiem, Człek żartowny, upluskał czarną brodę białkiem; Aż siedząc przeciw niemu: „Chłopcze, podaj w skoki Ptaszynkę moję, zmierzę we krzu do tej sroki.” Postrzegł się przy gotowej i ów odpowiedzi: „Darmo to, Panie Bracie, pewnie nie dosiedzi.” A oraz brodą trząśnie i „sio!” rzecze sroce, A ta
czerń zjadła, niedaleka śmierci. 28 (P). SROKA WE KRZU
Kilku braciej we środę, jeśli dobrze pomnię, Imojazdą wstąpiło na śniadanie do mnie. Dzień był wietrzny; zawartka i marcowa haja. Z nabiałem gotowano; że też dano jaja, Które kiedy chce wypić, zamieszawszy całkiem, Człek żartowny, upluskał czarną brodę białkiem; Aż siedząc przeciw niemu: „Chłopcze, podaj w skoki Ptaszynkę moję, zmierzę we krzu do tej sroki.” Postrzegł się przy gotowej i ów odpowiedzi: „Darmo to, Panie Bracie, pewnie nie dosiedzi.” A oraz brodą trząśnie i „sio!” rzecze sroce, A ta
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 536
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Godzina docieka, Druga, trzecia, aż obiad, aż chłopiec z obrusem, A zwłaszcza jeśli zimie, jeśli na dniu kusem. Nagrodzę, com omieszkał rano, po obiedzie. Myślę, skąd by ją począć? Nic się mi nie wiedzie. Co raz pióro omoczę, znowu go otrzepię; 10 Rychlej papier upluskam, niż słowo przylepię. Aż wieczór, aż mrok pada, świeca darmo gore: Jak przy słońcu, tak przy niej wiersze mi niespore. Idę spać. Tyleż jutro, co i wczora zrobię, Darmo trzewiki depcę, darmo głowę skrobię, Zrzędzę, wszytko mi kwaśno, przeszkodzi lada co, Od okna do drugiego
Godzina docieka, Druga, trzecia, aż obiad, aż chłopiec z obrusem, A zwłaszcza jeśli zimie, jeśli na dniu kusem. Nagrodzę, com omieszkał rano, po obiedzie. Myślę, skąd by ją począć? Nic się mi nie wiedzie. Co raz pióro omoczę, znowu go otrzepię; 10 Rychlej papier upluskam, niż słowo przylepię. Aż wieczór, aż mrok pada, świeca darmo gore: Jak przy słońcu, tak przy niej wiersze mi niespore. Idę spać. Tyleż jutro, co i wczora zrobię, Darmo trzewiki depcę, darmo głowę skrobię, Zrzędzę, wszytko mi kwaśno, przeszkodzi leda co, Od okna do drugiego
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 299
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987