zawarszy, Mogli sami do czasu obronić się Starszy, A Obóz gdzie i Czeladź? czyli się godziło Tych odbieżeć? Hej! Komu zemną umrzeć miło, Krzyknie na Ochotnika, Do mnie Bracia do mnie. Aż tu jako Afrykus wypada ogromnie Z-dużych Skał Eoliej na szerokie morze, Nikt go wstrącić nie może w-iego tym uporze, Nawet swym pohamować Neptunus Trydentem: Ruszy on, i wywróci wszytko z fundamentem. Takim za nim co żywo sunie się szaszorem, I nie już sam Komonnik przebrańszym wyborem, Ale Czeladź od wozów, od rydłów, i koni, lakiej kto na porwaniu dopaść może broni, Skoczą jako bez oczu, a dużo się
zawarszy, Mogli sami do czasu obronić sie Starszy, A Oboz gdźie i Czeladz? czyli sie godźiło Tych odbieżeć? Hey! Komu zemną umrzeć miło, Krzyknie na Ochotnika, Do mnie Braćia do mnie. Aż tu iako Afrykus wypada ogromnie Z-dużych Skał Eoliey ná szerokie morze, Nikt go wstrąćić nie może w-iego tym uporze, Nawet swym pohámowáć Neptunus Trydentem: Ruszy on, i wywroći wszytko z fundamentem. Takim za nim co żywo sunie sie szászorem, I nie iuż sam Komonnik przebrańszym wyborem, Ale Czeladź od wozow, od rydłow, i koni, lakiey kto na porwániu dopaść może broni, Skoczą iáko bez oczu, á dużo sie
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 60
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
powinien będzie dać winy pańskiej grzywien 10 i w łańcuchu tydzień siedzieć.
3291. (621) Czwarta sprawa. — Grzegor Kopytko przyszedszy przed mię, brata Hilarego, na ten czas faktora Kasiny, dobrowolnie spuścił rolą ojczyznę swoją, popustoszywszy, trzymając kilka lat po ojcu swojem; upatrując ja, ze ten chłop raczej z upora i z namowy złych sądsiadów swoich to uczynił, pobrąłem mu konie i woły robotne i wozy i naczynie do roli należące, miałem dać inszemu tę jego ojczyznę, potem, obaczywszy się, przyszed z kilka sądsiadów swoich, prosząc znowu o tęż ojczyznę swoje. Za prosbą tych sądsiadów i za rękojmią zostawiłem go na
powinien będzie dac winy panskiey grzywięn 10 y w łancuchu tydzien siedziec.
3291. (621) Czwarta sprawa. — Grzegor Kopytko przyszedszy przed mię, brata Hilarego, na ten czas factora Kasiny, dobrowolnie spuscił rolą oyczyznę swoię, popustoszywszy, trzymaiąc kielka lat po oycu swoięm; upatruiąc ia, ze tęn chłop raczey z upora ÿ z namowÿ złych sąsiadow swoich to uczynił, pobrąłem mu konie ÿ woły robotne y wozy y naczynie do roli nalezące, miałęm dac inszęmu tę iego oyczyznę, potęm, obaczywszy sie, przyszed z kielka sąsiadow swoich, prosząc znowu o tęsz oyczyznę swoie. Za prosbą tych sąsiadow y za rękoimią zostawiłęm go na
Skrót tekstu: KsKasUl_1
Strona: 346
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Kasina Wielka, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kasina Wielka
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
, aby nie przerwana zacnych Familii/ wieczność Krwie i Potomstwa kwitneła Sukcesją, aby na ostatek świat sam okropną nie zostawał pustynią. Zdasz się w tej mierze Najjaśniejszy Królu Panie Mój Miłościwy exemplis ire Deorum, kiedy Pańskiego Majestatu powagą, Laurami Sponte cadentibus, ogromną Poddanych twoich do tego skłaniasz życia, w którym niestraszne szalonego szczęścia upory, lekkie frasunki, podzielne kłopoty, żywe Antecesorów Dzieł Ojczystych, na późnych w nukach reprezentują się Kolory. Idziesz sławnym podziś dzień starożytnych Augustów przykładem, kiedy pokojem ugłaskawszy boje surowe, Poddanych Arcanis łączysz nodis, quo ipse pluribus insistas munimentis. Nie dziś dopiero zadumiały Świat uznaje Polski, że ta jest pryncypalna, Najjaśniejsze
, áby nie przerwáná zacnych Familii/ wieczność Krwie y Potomstwá kwitnełá sukcessyą, áby ná ostátek świat sam okropną nie zostáwáł pustynią. Zdász się w tey mierze Nayiaśnieyszy Krolu Pánie Moy Miłośćiwy exemplis ire Deorum, kiedy Páńskiego Maiestátu powagą, Laurami Sponte cadentibus, ogromną Poddanych twoich do tego skłaniasz żyćiá, w ktorym niestraszne szalonego szczęśćiá upory, lekkie frasunki, podźielne kłopoty, żywe Antecessorow Dźieł Oyczystych, ná poźnych w nukach reprezentuią się Kolory. Idźiesz słáwnym podźiś dźień starożytnych Augustow przykłádem, kiedy pokoiem ugłáskáwszy boie surowe, Poddanych Arcanis łączysz nodis, quo ipse pluribus insistas munimentis. Nie dźiś dopiero zadumiały Swiát uznáie Polski, że tá iest pryncypalná, Náyiáśnieysze
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 24
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
.
Od Boskiej trzody, Pod Antypody, Wleką i z brodą.
Zdradliwej sparty, Złotem obżarty Midas zażywał,
Po drogim kole, Utonął w smole Acz w złocie pływał,
Szczęśliw i święty, Depcący sprzęty Irus Krezusa,
Tak każe droga, Drogo uboga, BOGA Chrystusa.
Nieszczęsne zbiory. Refleksje.
Z Niebem w upory Idą szalenie,
Cnoty nieznają, w Wyższej się mają Niż Niebo cenie.
O! ślepe krety, Pod zgniłe brety Ryjąc się drzecie,
Wciemności własnej, Prawdy tak jasnej Widzieć niechcecie.
Włóż jeźliś stary, Nos w okulary, Patrz na wiek przeszły,
Wszelkie dostatki Jakby zdrój z siatki, Nikczemnie
.
Od Boskiey trzody, Pod Antypody, Wleką y z brodą.
Zdrádliwey sparty, Złotem obżárty Midás záżywał,
Po drogim kole, Utonął w smole Acz w złoćie pływał,
Szczęśliw y święty, Depcący sprzęty Irus Krezusa,
Ták każe drogá, Drogo ubogá, BOGA Chrystusa.
Nieszczęsne zbiory. REFLEXYE.
Z Niebem w upory Idą szalenie,
Cnoty nieznáią, w Wyższey się máią Niż Niebo cenie.
O! ślepe krety, Pod zgniłe brety Ryiąc się drzećie,
Wćiemnośći własney, Prawdy ták iásney Widźieć niechcećie.
Włoż ieźliś stáry, Nos w okulary, Pátrz ná wiek przeszły,
Wszelkie dostátki Iákby zdroy z śiatki, Nikczemnie
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 18
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
zgniłym pruchnie Ognia mniej, dymu więcej znajdzie gdy weń dmuchnie, Bies się ucieszy Gdy stary zgrzeszy. O toż masz jawny dowód Narcyssie zuchwały Ze miłości w daninie, hołduje świat cały, Czują ludzie, czuje zwierz, czuje to, co żyje Moc Pani, z której władzy nikt się nie wybije, Porzuć upory Zażyj pokory. Idź tam życzę, gdzie Echo swym cię prosi głosem Często instynkt prowadzi, za fortuny losem, Tych co za wolą Nieba, i za ludzką radą Chodzą, i swego szczęścia w nich nadzieję kładą, Kto się tak rządzi Nigdy nie zbłądzi.
Lecz kto zuchwale stąpa, górą nosi oczy Wpadnie w dół
zgniłym pruchnie Ognia mniey, dymu więcey znáydzie gdy weń dmuchnie, Bies się ucieszy Gdy stáry zgrzeszy. O toż masz iawny dowod Narcyssie zuchwáły Ze miłości w daninie, hołduie świat cáły, Czuią ludzie, czuie zwierz, czuie to, co zyie Moc Páni, z ktorey włádzy nikt się nie wybiie, Porzuć upory Zażyi pokory. Jdź tam życzę, gdzie Echo swym cię prosi głosem Często instynkt prowádzi, zá fortuny losem, Tych co zá wolą Nieba, y zá ludzką rádą Chodzą, y swego szczęścia w nich nádzieię kłádą, Kto się ták rządzi Nigdy nie zbłądzi.
Lecz kto zuchwále stąpa, gorą nosi oczy Wpádnie w doł
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 345
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
w kasztel, na skale mocnej wystawiony, Z kilką przyjaciół, skarbów nieco wziąwszy drogich, Aby się nie dostały w ręce Ormian srogich.
XXIII.
Tak najmężniejszy rycerz dostawszy Lidiej, W nieszczęśliwe zostawił nas desperacji, Tem barziej, gdy przypuszczał piesze pułki swoje Pod nasze, gdzie złożenie mieliśmy, pokoje. Dopiero swe upory z głupstwem ociec gani, A serce mu mizerna rzeczy postać rani; Już nie żoną, lecz sługą chce mię widzieć jego, Byle na starość w łykach sam nie beł u niego.
XXI
Pierwej jednak przez śrzodki uczciwsze próbować Chce szczęścia, niż zelżywie o krew swą targować. Z zamku mię tedy zaraz na dół wyprawuje
w kasztel, na skale mocnej wystawiony, Z kilką przyjaciół, skarbów nieco wziąwszy drogich, Aby się nie dostały w ręce Ormian srogich.
XXIII.
Tak najmężniejszy rycerz dostawszy Lidyej, W nieszczęśliwe zostawił nas desperacyej, Tem barziej, gdy przypuszczał piesze pułki swoje Pod nasze, gdzie złożenie mieliśmy, pokoje. Dopiero swe upory z głupstwem ociec gani, A serce mu mizerna rzeczy postać rani; Już nie żoną, lecz sługą chce mię widzieć jego, Byle na starość w łykach sam nie beł u niego.
XXI
Pierwej jednak przez śrzodki uczciwsze próbować Chce szczęścia, niż zelżywie o krew swą targować. Z zamku mię tedy zaraz na dół wyprawuje
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 67
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
i wprzód dmie wolnemi siłami W gęste płótno, aby tak przyłudził zdradami Snadniej żeglarzów biednych; brzeg się z nagła kryje A morski rosół nawę chwiejąc gładką myje. Aliści w mgnieniu oka słońce jasność traci, Eurus, Auster i Korus z sobą się rozbraci.
VIII.
Dają jawny znak niezgód wichry zapalczywe, Poprzecznem dęciem czynią upory straszliwe. Okręt lata samopas, najeżone wały Gwałtem oń swoje wściekłe jady roztrącały. Chmury wzrok wydzierają, ciemność nieprzejrzana Dzień bierze, śmierć zginieniem grozi niebłagana, Zginieniem oczywistem; ster, wiosła i żagle Nie czynią powinności swej, ustają nagle.
IX.
Ryczy okropnem głosem, wydawszy się z wody Dziw morski, stado
i wprzód dmie wolnemi siłami W gęste płótno, aby tak przyłudził zdradami Snadniej żeglarzów biednych; brzeg się z nagła kryje A morski rosół nawę chwiejąc gładką myje. Aliści w mgnieniu oka słońce jasność traci, Eurus, Auster i Korus z sobą się rozbraci.
VIII.
Dają jawny znak niezgód wichry zapalczywe, Poprzecznem dęciem czynią upory straszliwe. Okręt lata samopas, najeżone wały Gwałtem oń swoje wściekłe jady roztrącały. Chmury wzrok wydzierają, ciemność nieprzejrzana Dzień bierze, śmierć zginieniem grozi niebłagana, Zginieniem oczywistem; sztyr, wiosła i żagle Nie czynią powinności swej, ustają nagle.
IX.
Ryczy okropnem głosem, wydawszy się z wody Dziw morski, stado
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 229
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
i więźnie zarazem jednym żelazem,
któreć po zamkach żałośnie rozsadził zły sąsiad, gdy cię przy panu swym zdradził, gdzie dziś nieszczęsny staruszek łzy leje, a córka mdleje.
Nie wtargnęłaby znowu dzicz z Przekopu i nie oblała krwią świeżego tropu, a nędzne kiedy orało Podole w pokoju rolę?
Ale nam nasze nie dały upory, choć nieraz pokój z królewskiej komory niosłyć i mądre, i cierpliwe głowy miękiemi słowy.
A nasz co mówi dalej andabata? Widzę, że mija i z pasyją brata, a okrzyk czyni na duchowne znowu, bo chciw obłowu,
takiego jaki Anglikowie mają albo co w górach szwajczarskich mieszkają, widząc, że dokąd
i więźnie zarazem jednym żelazem,
któreć po zamkach żałośnie rozsadził zły samsiad, gdy cię przy panu swym zdradził, gdzie dziś nieszczęsny staruszek łzy leje, a córka mdleje.
Nie wtargnęłaby znowu dzicz z Przekopu i nie oblała krwią świeżego tropu, a nędzne kiedy orało Podole w pokoju rolę?
Ale nam nasze nie dały upory, choć nieraz pokój z królewskiej komory niosłyć i mądre, i cierpliwe głowy miękiemi słowy.
A nasz co mówi dalej andabata? Widzę, że mija i z passyją brata, a okrzyk czyni na duchowne znowu, bo chciw obłowu,
takiego jaki Anglikowie mają albo co w górach szwajczarskich mieszkają, widząc, że dokąd
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 208
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995