masz, i we dnie, i w nocy Możesz go sadzić, lubo wiatry od północy Zimę niosą i wicher, lubo dmy południe Nadętą gębą Zefir puszcza, wschodzi cudnie; Toż jest zimie, toż lecie, i odmiana czasu, I obrót roku nic mu nie dają niewczasu; Ani gruntu upatruj, ni się o uprawę Staraj, wszędzie się przyjmie i znajdzie swą strawę: Choć go w podłużną bruzdę, choć w okrągły dołek Wsadzisz, wszędzie wesoły podniesie wierzchołek. A gdy się krzewić pocznie i od spodku liście I meszek kędzierzawy puści oczywiście, Wtenczas nasienie daje i sok bardziej słodki Niż kanaryjska trzcina albo pszczelne kłódki, Wtenczas już rękę zniesie
masz, i we dnie, i w nocy Możesz go sadzić, lubo wiatry od północy Zimę niosą i wicher, lubo dmy południe Nadętą gębą Zefir puszcza, wschodzi cudnie; Toż jest zimie, toż lecie, i odmiana czasu, I obrót roku nic mu nie dają niewczasu; Ani gruntu upatruj, ni się o uprawę Staraj, wszędzie się przyjmie i znajdzie swą strawę: Choć go w podłużną bruzdę, choć w okrągły dołek Wsadzisz, wszędzie wesoły podniesie wierzchołek. A gdy się krzewić pocznie i od spodku liście I meszek kędzierzawy puści oczywiście, Wtenczas nasienie daje i sok bardziej słodki Niż kanaryjska trzcina albo pszczelne kłódki, Wtenczas już rękę zniesie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 47
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ginie, W jednej z niem martwą głowę pochyla godzinie I pręt osierociały opuszcza, pogrzebu Szukając, kwiat podległy odmiennemu niebu;
LXIII.
Ale tu zawżdy wiosna, zawżdy się zieleni I czas żaden wiecznego kwiecia nic nie mieni; Nie, żeby przyrodzenie na tamte ogrody Wcześniejsze i życzliwsze dawało pogody, Ale swą Logistylla pracą i uprawą, Nie potrzebując nieba ani na łaskawą Spuszczając się pogodę, chocia się to zdała Nie podobna, ustawną wiosnę tam trzymała.
LXIV.
Logistylla dawała to znać Rugierowi, Że tak zacnemu w swojem królestwie gościowi Była rada, kazawszy, aby go ważyli, Aby mu wszyscy wielką uczciwość czynili. Przyszedł do niej beł przed tem
ginie, W jednej z niem martwą głowę pochyla godzinie I pręt osierociały opuszcza, pogrzebu Szukając, kwiat podległy odmiennemu niebu;
LXIII.
Ale tu zawżdy wiosna, zawżdy się zieleni I czas żaden wiecznego kwiecia nic nie mieni; Nie, żeby przyrodzenie na tamte ogrody Wcześniejsze i życzliwsze dawało pogody, Ale swą Logistylla pracą i uprawą, Nie potrzebując nieba ani na łaskawą Spuszczając się pogodę, chocia się to zdała Nie podobna, ustawną wiosnę tam trzymała.
LXIV.
Logistylla dawała to znać Rugierowi, Że tak zacnemu w swojem królestwie gościowi Była rada, kazawszy, aby go ważyli, Aby mu wszyscy wielką uczciwość czynili. Przyszedł do niej beł przed tem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 212
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
się spytać: Kto wam i dziatkom waszym, mili staruszkowie, winien, że z nich ukontentowania i honoru mieć nie możecie? Na siebie płaczcie i narzekajcie. Nie dziatki wam, wy dziatkom i samym sobie szkodzicie. Winno lada jakie (bo nigdy sowa nie urodzi sokoła) nasienie, winna nieregularna w małżeństwie i cudzołóstwie uprawa, winno zbytnie i do woli Boskiej nie mające się kochanie, winno delikatne nad zamiar wychowanie, swawoli i złym obyczajom pobłażanie, a nadto wszytko winien najbardziej nieprzystojny rodzicielski przykład i postępki, za którymi zwyczajnym sposobności prawem idzie najlepszej w młodych latach natury zepsowanie, za nim kaźń i niebłogosławieństwo Boskie. Jakże ci się mam dziwować
się spytać: Kto wam i dziatkom waszym, mili staruszkowie, winien, że z nich ukontentowania i honoru mieć nie możecie? Na siebie płaczcie i narzekajcie. Nie dziatki wam, wy dziatkom i samym sobie szkodzicie. Winno lada jakie (bo nigdy sowa nie urodzi sokoła) nasienie, winna nieregularna w małżeństwie i cudzołóstwie uprawa, winno zbytnie i do woli Boskiej nie mające się kochanie, winno delikatne nad zamiar wychowanie, swawoli i złym obyczajom pobłażanie, a nadto wszytko winien najbardziej nieprzystojny rodzicielski przykład i postępki, za którymi zwyczajnym sposobności prawem idzie najlepszej w młodych latach natury zepsowanie, za nim kaźń i niebłogosławieństwo Boskie. Jakże ci się mam dziwować
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 212
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
staremu Polski Poeta świadczy. To szczęście wszystkie Miasta; mocne zamki, mają, Ze piękniejsze z ruiny, niż zgruntu powstają. §. XXIII. Do tego każdy przyznać musi, że ozdoba kraju, nie tylko na wspaniałych zawisła Pałacach, ale i na regularnych Ekonomiach, które wpolach być powinny, bo punktualność upraw Ról, i gruntów zasianych, wielki lustr wspaniałym przydaje strukturom, i prospekt piękny czyni, z którym się tak mieszkającym jako i podróżnym ozdobniej Palace prezentują. A postaremu, tyle tysięcy wsi, u nas znajduje się w Polsce, które dla niedobycia rowów, w zatopionych sterylescunt pszennych gruntach, łąki abseque usu zarosłe kisieją
stáremu Polski Poeta świadczy. To szczęście wszystkie Miasta; mocne zamki, maią, Ze pięknieysze z ruiny, niż zgruntu powstaią. §. XXIII. Do tego każdy przyznać musi, że ozdoba kraiu, nie tylko ná wspaniałych záwisła Páłacach, ále y ná regularnych Ekonomiach, ktore wpolach bydź powinny, bo punktualność upraw Rol, y gruntow zasianych, wielki lustr wspániałym przydaie strukturom, y prospekt piękny czyni, z ktorym sie ták mieszkaiącym iáko y podrożnym ozdobniey Pálace prezentuią. A postáremu, tyle tysięcy wsi, u nas znáyduie sie w Polszcze, ktore dla niedobycia rowow, w zatopionych sterilescunt pszennych gruntach, łąki abseque usu zárosłe kisieią
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 161
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
którym wszystkie rzeczy były spolen, pospolite, własne, i wosobności zaden rzeczy, nie miał, i nie mianował. Pałaców nie wystawiano bucznych, czas się nie rozrywał na Lato i Wiosnę. Rok wsystke! byłwdzięcznie umoderowany mlekiem, i wystałym nektarem płynęły ruczaje. Drzewa same przez się słodki miód dystilowały, bez pługu uprawa, role zniwa obfite, gotowały. Ludzie praw nie zażywali ani potrzebowali, ani żadnych było chciwości, z chęci swej kochali się w cnocie, i uczciwym, w używaniu oszukanie nie postąło, nie potrzebowano Mammony nikczemnej, nie było zazdrości, ani nieprzyjaźni, wojny, Ekspedycji, ani Gryminałów. Nastąpił potym srebrny,
ktorym wszystkie rzeczy były spolen, pospolite, własne, y wosobnośći zaden rzeczy, nie miał, y nie miánował. Páłácow nie wystáwiano bucznych, czás się nie rozrywał ná Láto y Wiosnę. Rok wsystke! byłwdzięcznie vmoderowány mlekiem, y wystałym nektarem płynęły ruczáie. Drzewá same przez się słodki miod dystilowáły, bez pługu vpráwá, role zniwá obfite, gotowáły. Ludźie praw nie záżywáli áni potrzebowáli, áni żadnych było chciwośći, z chęći swey kocháli się w cnoćie, y vczćiwym, w vżywániu oszukánie nie postąło, nie potrzebowano Mámmony nikczemney, nie było zazdrośći, áni nieprzyiáźni, woyny, Expedytiey, áni Gryminałow. Nástąpił potym srebrny,
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 138
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
smarują, rządzą się pod własnemi Panami w każdej wsi, ale żaden nie ma dependencyj od drugiego, a raczej każda wieś rządzi są na formę Rzeczypospolitej mając jednego Parausta czyli Kapitana nad sobą, wielogroch i inne legumina wszyscy wespół zbierają z Pola, i podług Familii się dzielą między siebie według liczby osób, prócz zaś tej uprawy około wielogrochu, Florydowie zabawiają się łowami, tak strzelaniem zwierzyny jako i łowieniem ryb, ale często i wojną, bo często jedna drugą wieś nachodzi, i zabijają się zostawując tylko białegłowy i dzieci. Religii żadnej nie mają, tylko słońce i Miesiąc czczą, mają mieć i Księży, ale bardziej Medyków co rany leczą i
smaruią, rządzą się pod włásnemi Pánámi w káżdey wsi, ále żáden nie má dependencyi od drugiego, á ráczey káżdá wieś rządzi są ná formę Rzeczypospolitey máiąc iednego Parausta czyli Kápitana nád sobą, wielogroch y inne leguminá wszyscy wespoł zbieráią z Polá, y podług Familii się dzielą między siebie według liczby osob, procz záś tey upráwy około wielogrochu, Florydowie zábáwiáią się łowámi, ták strzelániem zwierzyny iáko y łowieniem ryb, ále często y woyną, bo często iedná drugą wieś náchodzi, y zábiiáią się zostáwuiąc tylko biáłegłowy y dzieci. Religii żádney nie máią, tylko słońce y Miesiąc czczą, máią mieć y Xięży, ále bárdziey Medykow co rány leczą y
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 639
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740
, druga Część była słońcu naznaczona, a 3. Królowi, i kiedy dla partykularnych część nie wystarczała, to z drugich dwóch udzielono im, kiedy zaś czas przychodził uprawiania gruntów, to najpierwsza była powinność uprawiać części wydzielone dla sierot, wdów, starych, chorych, i dla żołnierzy wojną się bawiących, po tej zakończonej uprawie, każdy dla siebie uprawiał, dopiero na ostatku wspolnie wszyscy uprawiali grunta Królewskie, Słoneczne, i Gubernatorskie, i to wszystko punktualnie szło porządkiem dobrym, jako i inne Rządy. To Królestwo fundowane około Roku 1125. przez Mankona Kapaka i Koja Mamo Oelcho żonę, którzy się nazywali Brat i Siostra, Dzieci Słońca, i
, drugá Część była słońcu náznáczoná, á 3. Krolowi, y kiedy dla partykulárnych część nie wystárczáła, to z drugich dwoch udzielono im, kiedy záś czáś przychodził upráwiánia gruntow, to náypierwszá była powinność upráwiáć częśći wydzielone dla sierot, wdow, stárych, chorych, y dla żołnierzy woyną się báwiących, po tey zákonczoney upráwie, káżdy dla siebie upráwiał, dopiero ná ostátku wspolnie wszyscy upráwiali grunta Krolewskie, Słoneczne, y Gubernátorskie, y to wszystko punktualnie szło porządkiem dobrym, iáko y inne Rządy. To Krolestwo fundowáne około Roku 1125. przez Mankona Kapaka y Koya Mamo Oelcho żonę, ktorzy się názywáli Brat y Siostrá, Dzieci Słońca, y
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 646
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740
grunta Królewskie, Słoneczne, i Gubernatorskie, i to wszystko punktualnie szło porządkiem dobrym, jako i inne Rządy. To Królestwo fundowane około Roku 1125. przez Mankona Kapaka i Koja Mamo Oelcho żonę, którzy się nazywali Brat i Siostra, Dzieci Słońca, i którzy wprowadzili porządek dobry w Państwo, wyprowadzili Peruwianów z gór, uprawy gruntów nauczyli, jako i pasania stad bydlęcych, budowania Miast, przędzenia bawełny, jedwabiów, i wełny, sukien robienia, było zrujnowane R. 1533. na Osobie Atabalipa Trzynastego Króla, którego Franciszek Pizzarius Admirał Hiszpański złapał, w kajdany okuł, i stracić kazał, a to tym sposobem. Ten Król jak był pojmany
grunta Krolewskie, Słoneczne, y Gubernátorskie, y to wszystko punktualnie szło porządkiem dobrym, iáko y inne Rządy. To Krolestwo fundowáne około Roku 1125. przez Mankona Kapaka y Koya Mamo Oelcho żonę, ktorzy się názywáli Brat y Siostrá, Dzieci Słońca, y ktorzy wprowádzili porządek dobry w Páństwo, wyprowádzili Peruwianow z gor, upráwy gruntow náuczyli, iáko y pasania stád bydlęcych, budowánia Miást, przędzenia bawełny, iedwábiow, y wełny, sukien robienia, było zruynowane R. 1533. ná Osobie Atabalipa Trzynastego Krola, ktorego Fránciszek Pizzarius Admirał Hiszpáński złapáł, w kaydány okuł, y strácić kázał, á to tym sposobem. Ten Krol iák był poimany
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 646
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740
z dziećmi, ale sami pierwej muszą swoje dzieci własne jeść niżeli ich zabiją, Diabła się nadewszystko boją, który ich mocno i często bije według Historyj Jana de Lery. Mężczyzn zabawa wszystka aplikacja do łowienia ryb, do polowania, do wojny, najwięcej zaś wojują strzałami z łuku, dzidami, białegłowy zaś pracują około uprawy gruntów. Brezylianów żywność najzwyczajniejsza Mandyoka: jest to korzeń ogrodowy który się rzęsisto u nich rozradza, i z niego robią chleb, i trunek którym się upic może, przytym wiele im się rodzi Legumin i fruktów, nie pracując na nie, któremi się posilają, przytym jedzą węże, żaby które tam jadu
z dziecmi, ále sámi pierwey muszą swoie dzieci włásne ieść niżeli ich zabiią, Diábła się nadewszystko boią, ktory ich mocno y często biie według Historyi Jana de Leri. Męszczyzn zabawa wszystka applikacya do łowienia ryb, do polowania, do woyny, náywięcey záś woiuią strzałámi z łuku, dzidami, białegłowy záś prácuią około upráwy gruntow. Brezylianow żywność nayzwyczaynieysza Mandyoka: iest to korzeń ogrodowy ktory się rzęsisto u nich rozradza, y z niego robią chleb, y trunek ktorym się upic może, przytym wiele im się rodzi Legumin y fruktow, nie pracuiąc na nie, ktoremi się posilaią, przytym iedzą węże, żaby ktore tám iádu
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 648
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740
na miejsce przesadzać, tak dla snadniejszego krzevienia, jako też i dla dyzpozycyjej miejsca, Ogrodów. Frukty z drzewa trząść wszelakie, które suszyć, smazyc, przedawać, i grzybów leśnych nazbierawszy spiżarnią suplementować. Pola zasiewne, często, tak Dworskie jako i chłopskie objechac, i wiele czego wysiano rewidować, i z regestrowac: uprawę role wiedzieć, i rozumieć, upatrując aby nic nie zostało odłogiem, według cadencjej pol, albo roli. W Gajach gdy się żołądz i Bukiew zrodzi, koło ś. Michała ją zbierać, tak dla ukarmienia wieprzów, jako też że dobry z Bukwie bywa Ołej, a gdy się tego dostatek w Gajach zrodzi, za
ná mieysce przesadzác, ták dla snádnieyszego krzevienia, iáko też y dla dyspozycyey mieyscá, Ogrodow. Frukty z drzewá trząśc wszelákie, ktore suszyc, smázyc, przedawác, y grzybow leśnych názbierawszy spiżárnią supplementowác. Polá zaśiewne, często, ták Dworskie iáko y chłopskie obiechác, y wiele czego wyśiano rewidowác, y z regestrowác: vpráwę role wiedźiec, y rozumiec, vpátruiąc áby nic nie zostáło odłogiem, według cadencyey pol, álbo roli. W Gáiách gdy się zołądz y Bukiew zrodźi, koło ś. Micháłá ią zbierác, ták dla vkarmienia wieprzow, iáko też że dobry z Bukwie bywa Ołey, á gdy się tego dostátek w Gáiách zrodźi, zá
Skrót tekstu: HaurEk
Strona: 116
Tytuł:
OEkonomika ziemiańska
Autor:
Jakub Kazimierz Haur
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675