Wszedłem do komory. Skarby Zbierom zostawić Co się tym zwykli bawić Nienachodzę na domy Bom nie łotr łakomy. Ani się ciebie tykąm/ Choć się blisko przymykąm Ale chuć moja bieży Dla inszy Imprezy. Diamanty ja pragnę Jeźli nie dasz ukradnę Wydrę/ gdy nieuproszę Leć wprzód prośbę wnoszę. Czy nie lepiej uprosić Wszak przykładów masz dosyć Byś jej najbarziej strzegła A przecięć by zbiegła. Matka Danaej strzeże Wsadziwszy ją do Wieze Aż ktoś przez mocną kłódkę Nawiedzał sierotkę. Więzisz Ledę Dziewierzu Aż Jowisz w złotym pierzu Choć strzegą Warty wszędzie Przecię u niej będzie. Darmo darmo staruchno Tak jej strzezesz pilniuchno I przez zbrojne Szylwachty Dość muszą
Wszedłem do komory. Skárby Zbierom zostáwić Co się tym zwykli báwić Nienáchodzę ná domy Bom nie łotr łákomy. Ani się ćiebie tykąm/ Choć się blisko przymykąm Ale chuć moiá biezy Dla inszy Imprezy. Dyámánty ia prágnę Ieźli nie dasz vkrádnę Wydrę/ gdy nieuproszę Leć wprzod prośbę wnoszę. Czy nie lepiey vprośić Wszák przykłádow masz dosyć Byś iey naybárźiey strzegłá A przećięć by zbiegła. Mátká Dánáey strzeże Wsádźiwszy ią do Wieze Aż ktoś przez mocną kłotkę Náwiedzał śierotkę. Więzisz Ledę Dźiewierzu Aż Iowisz w złotym pierzu Choć strzegą Warty wszędźie Przećię v niey będźie. Dármo dármo stáruchno Ták iey strzezesz pilniuchno Y przez zbroyne Szylwáchty Dość muszą
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 196
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
niedobitki.” Zdumieją się, słuchając, którzy stali blisko, Że śmierć, straszna drugiemu, temu jest igrzysko,
Że w parobku, co nie był w szkole i u dworu, Umysł tak wspaniałego znalazł się humoru. Wszyscy tedy przeciwnej proszą oraz strony, Żeby mógł być od ściętej śmierci uwolniony. I dała się uprosić; jednak za tę plagę Powinien był na wojnie uczynić odwagę. Jakoż też i uczynił, choć jej strzegli czule, Zagoździwszy Tatarom armatę w czambule. 396. DO STROJNATA NA CHUDYM KONIU
Nawieszałeś bończuków, wstąg, maneli, srebra, A koń chudy, żeby w nim mógł policzyć żebra. Nie przydadzą rzeźwości pióra
niedobitki.” Zdumieją się, słuchając, którzy stali blisko, Że śmierć, straszna drugiemu, temu jest igrzysko,
Że w parobku, co nie był w szkole i u dworu, Umysł tak wspaniałego znalazł się humoru. Wszyscy tedy przeciwnej proszą oraz strony, Żeby mógł być od ściętej śmierci uwolniony. I dała się uprosić; jednak za tę plagę Powinien był na wojnie uczynić odwagę. Jakoż też i uczynił, choć jej strzegli czule, Zagoździwszy Tatarom armatę w czambule. 396. DO STROJNATA NA CHUDYM KONIU
Nawieszałeś bończuków, wstąg, maneli, srebra, A koń chudy, żeby w nim mógł policzyć żebra. Nie przydadzą rzeźwości pióra
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 170
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
a tak z 12. Kandydatów Król kreuje 3. Sedziego, Podsędka, i Pisarza, którzy po odebranych Przywilejach wraz przysiąc powinni przed Senatorem swego Województwa, lub też Urzędnikiem, i zaraz zaczynać sądzić według Konstytucyj 1589. i 1598. i innych późniejszych. URZĘDNICY
Sędzia Ziemski mający swoję Sprawę, może na swoim miejscu Szlachcica uprosić Posessyonata choć nie przysięgłego który wraz z Podsędkiem i Pisarzem rozsądzić mogą Sprawę, tak Konstytucja 1557. Sędziowie Ziemscy nie mogą być wraz Grodzkiemi tak Konstytucja 1726. Pisarze Ziemscy z miejsca się ruszyć nie mogą aż po przepisanych Dekretach 1565. Krakowskim pozwolono gdziekolwiek 1590.
Sąd Ziemski nie może tylko graniczne swego Województwa i Ziemskie sprawy sądzić
á tak z 12. Kandydatów Król kreuje 3. Sedźiego, Podsędka, i Pisarza, którzy po odebranych Przywilejach wraz przyśiądz powinni przed Senatorem swego Województwa, lub też Urzędnikiem, i zaraz zaczynać sądźić według Konstytucyi 1589. i 1598. i innych późniéyszych. URZĘDNICY
Sędźia Ziemski mający swoję Sprawę, może na swoim mieyscu Szlachćica uprośić Possessyonata choć nie przyśięgłego który wraz z Podsędkiem i Pisarzem rozsądźić mogą Sprawę, tak Konstytucya 1557. Sędźiowie Ziemscy nie mogą być wraz Grodzkiemi tak Konstytucya 1726. Pisarze Ziemscy z mieysca śię ruszyć nie mogą aż po przepisanych Dekretach 1565. Krakowskim pozwolono gdźiekolwiek 1590.
Sąd Ziemski nie może tylko graniczne swego Województwa i Ziemskie sprawy sądźić
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 225
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
się, zatrząsnąwszy niemi, Powalić się z tym budynkiem na ziemi. DO KANIKUŁY
Zła kanikuło, psie niebieski wściekły, Przed którym wszytkie chłody nam uciekły, Opadły z liści jak w listopad gaje, Ziemia się zeschła dziurawi i kraje, Zioła dżdża pragną, Cererzyne dary Zawiędłę zwykłej nie donoszą miary, Proszę cię, jeśli uprosić się godzi, Niechaj twój ogień mej paniej nie szkodzi. Strzeż tego, żeby jako płci pieszczonej, Śniegowi równej i mleku rodzonej, Piegi nie pstrzyły i przykra, dlaboga, Nie opaliła w południe śreżoga. Mnie raczej głowę spal na proch i szpiki, Już zwykłe ogniom dla białej podwiki; Popal i zboża, ziemię
się, zatrząsnąwszy niemi, Powalić się z tym budynkiem na ziemi. DO KANIKUŁY
Zła kanikuło, psie niebieski wściekły, Przed którym wszytkie chłody nam uciekły, Opadły z liści jak w listopad gaje, Ziemia się zeschła dziurawi i kraje, Zioła dżdża pragną, Cererzyne dary Zawiędłę zwykłej nie donoszą miary, Proszę cię, jeśli uprosić się godzi, Niechaj twój ogień mej paniej nie szkodzi. Strzeż tego, żeby jako płci pieszczonej, Śniegowi równej i mleku rodzonej, Piegi nie pstrzyły i przykra, dlaboga, Nie opaliła w południe śreżoga. Mnie raczej głowę spal na proch i szpiki, Już zwykłe ogniom dla białej podwiki; Popal i zboża, ziemię
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 170
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
mi radzi. Chyba bocian, ale mnie krótka szyja wadzi. Chceszli jednak, że twoja rada się ostoi, Gdy swoją nie dosiągnę, udam się do twojej. 286 (P). NIESZCZYRA CEREMONIA
„Proszę na wstęp Waszmości.” „Mam ci pilną drogę.” „A jedźże Waszmość, kiedy uprosić nie mogę.” Wstąp, maszli; bo nie radzę kusić gospodarza. Rzecze raz, nie każdy rad drugi raz powtarza. 287. DO PANÓW
Orda się zbliża, gotują się trwogi, Król koło Lwowa szykuje załogi. Czegóż już czekać? Hej, sarmacka młodzi, Pana się na rzeź wydawać nie godzi.
mi radzi. Chyba bocian, ale mnie krótka szyja wadzi. Chceszli jednak, że twoja rada się ostoi, Gdy swoją nie dosiągnę, udam się do twojej. 286 (P). NIESZCZYRA CEREMONIA
„Proszę na wstęp Waszmości.” „Mam ci pilną drogę.” „A jedźże Waszmość, kiedy uprosić nie mogę.” Wstąp, maszli; bo nie radzę kusić gospodarza. Rzecze raz, nie każdy rad drugi raz powtarza. 287. DO PANÓW
Orda się zbliża, gotują się trwogi, Król koło Lwowa szykuje załogi. Czegóż już czekać? Hej, sarmacka młodzi, Pana się na rzeź wydawać nie godzi.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 313
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
płaczem powieda, jakie w domu cuda broi,
I w skrzynce, i w spiżarni nic się nie ostoi. Czeladź porozganiała i on sam pod strachem, Że ma porozumienie pewne, wiedząc, z gachem. „Ojcowskiej jeszcze prace chowałem kęs złota; Nie dałać mi ani jeść, ani spać niecnota, To uprosić, to ukraść chcąc, ustawicznie mię Turbowała, żem musiał zakopać go w ziemię. Jeszcze noszę połowę, w tym (z zanadrza) pęku Oszytego (dobywszy, ukaże mu w ręku); Byle tu człowiek chleba nie żebrząc mógł dożyć, Przyjdzie się dać fortunie w moc, a i te włożyć Do drugich
płaczem powieda, jakie w domu cuda broi,
I w skrzynce, i w spiżarni nic się nie ostoi. Czeladź porozganiała i on sam pod strachem, Że ma porozumienie pewne, wiedząc, z gachem. „Ojcowskiej jeszcze prace chowałem kęs złota; Nie dałać mi ani jeść, ani spać niecnota, To uprosić, to ukraść chcąc, ustawicznie mię Turbowała, żem musiał zakopać go w ziemię. Jeszcze noszę połowę, w tym (z zanadrza) pęku Oszytego (dobywszy, ukaże mu w ręku); Byle tu człowiek chleba nie żebrząc mógł dożyć, Przyjdzie się dać fortunie w moc, a i te włożyć Do drugich
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 342
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. 31. SKĄD TO: „STROI BABA FIERLEJE, KIEDY SOBIE NALEJE”
I wnuczkowie, i wnuczki przy swej babce byli Fierleje. Ci dość w podłych sukienkach chodzili, Tylko zawsze — co sobie babusia podpiła, W bławatne obietnice wnuczęta stroiła. 32. KULAWISTA
Nieużyty-żeś człowiek, dość prosząc jak żywo Nie możem cię uprosić, byś nie chodził krzywo. 33. NABOŻNICZKOWIE
Niedźwiedź i kot — to i to jest nabożne zwierze: Ten czyta z łap na pamięć, ten mówi pacierze. 34. GŁUCH
Łysego nie znać w czapie, chromego.— gdy siedzi, Głucha, choć leży w cieniu, znać z nieodpowiedzi. 35.
. 31. SKĄD TO: „STROI BABA FIERLEJE, KIEDY SOBIE NALEJE”
I wnuczkowie, i wnuczki przy swej babce byli Fierleje. Ci dość w podłych sukienkach chodzili, Tylko zawsze — co sobie babusia podpiła, W bławatne obietnice wnuczęta stroiła. 32. KULAWISTA
Nieużyty-żeś człowiek, dość prosząc jak żywo Nie możem cię uprosić, byś nie chodził krzywo. 33. NABOŻNICZKOWIE
Niedźwiedź i kot — to i to jest nabożne zwierze: Ten czyta z łap na pamięć, ten mówi pacierze. 34. GŁUCH
Łysego nie znać w czapie, chromego.— gdy siedzi, Głucha, choć leży w cieniu, znać z nieodpowiedzi. 35.
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 12
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
musi pełnić pismo Omne regnum in se divisum desolabitur. Wszelkie Królestwo w-sobie rozdzielone, spustoszeje, i jeżeli do zgody nie przyjdziemy, musiałoby się samo pismo nie prawdzić (co niepodobna) gdybyśmy zginąć nie mieli desolabitur. A sążeśmy ludzie duchowni tak z-Panem Bogiem naszym zjednoczeni, abyśmy godni byli uprosić zgodę Korony? Drodzy moi prostacy, Extollite manus vestras in sancta podnoście ręce wasze ku świątnicy Pańskiej, rękami waszemi które wam dla prac prawie zwielbłądziały, wyżebrzcie zgodę Koronie 3. Drugie przystosowanie tych słów. Modicum et non videbitis me. Maluczko i nie oglądacie mię, niech będzie dla tych, co ich to lub
muśi pełnić pismo Omne regnum in se divisum desolabitur. Wszelkie Krolestwo w-sobie rozdźielone, zpustoszeie, i ieżeli do zgody nie przyidźiemy, muśiáłoby się samo pismo nie prawdźić (co niepodobna) gdybyśmy zginąć nie mieli desolabitur. A sążeśmy ludźie duchowni ták z-Panem Bogiem nászym ziednoczeni, ábyśmy godni byli uprośić zgodę Korony? Drodzy moi prostacy, Extollite manus vestras in sancta podnośćie ręce wásze ku świątnicy Páńskiey, rękámi wászemi ktore wam dla prac práwie zwielbłądźiáły, wyżebrzćie zgodę Koronie 3. Drugie przystosowánie tych słow. Modicum et non videbitis me. Máluczko i nie oglądaćie mię, niech będźie dla tych, co ich to lub
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 94
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
sobą kontrowersiej odpowie pytającym/ pozostał prawi w Celli swojej. Zopytają te znowu/ tamli mieszka? odpowie nabożny brat Dorotaeus/ owszeli tam. potrzecie rzeką/ czemużeś nas Ojcze tam nie prowadził/ gdzie Świętym podobny Staruszek wiek porwadzi życia tego? czemużesmy niegodnemi stały się widzieć to miejsce/ i błogosławieństwo od świętego męża uprosić/ anismy wolnego w ciemnicy wolnej więznia/ jako Pan przykazuje/ nie nawiedziły. Da replikę/ barzo prawi daleko mieszka/ a nadto wszystko niechce być widziany/ tylko pragnie i za cel to położył sobie/ iż co on robi potajemnie teraz/ aby mu jawnie gdy odpłacać wierne zasługi dnia sądnego się będą nagrodzono.
sobą controwersiey odpowie pytáiącym/ pozostał práwi w Celli swoiey. Zopytáią te znowu/ támli mieszka? odpowie nabożny brát Dorothaeus/ owszeli tám. potrzećie rzeką/ czemużeś nas Oycze tám nie prowádźił/ gdźie Swiętym podobny Stáruszek wiek porwádzi żyćia tego? czemużesmy niegodnemi sstáły się widźieć to mieysce/ y błogosłáwienstwo od świętego mężá vprośić/ ánismy wolnego w ćiemnicy wolney więzniá/ iáko Pan przykázuie/ nie náwiedźiły. Da replikę/ bárzo práwi dáleko mieszka/ á nádto wszystko niechce bydź widziány/ tylko prágnie y zá cel to położył sobie/ iż co on robi potáiemnie teraz/ áby mu iáwnie gdy odpłacáć wierne zasługi dniá sądnego się będą nágrodzono.
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 137.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
/ (co pięknie Horatius pod fabułą Prometeusa nam ukazuje) ułomnością/ Pan zbawienia naszego szukając/ chlustać nas zwykł jako synów swoich/ których ulubił; bo mówi: których miłuje Pan/ tych różnie strofuje i karze; do tego aby i przywróceni widzenia/ od tegoż Monarchy za intercessyą Patronki wszystkich utrapionych i uciśnionych mógłsobie uprosić. Spowiedź tedy zwyczajem Chrześcijańskim przystojnie uczyniwszy/ jeśli które były znaki ludzkich nieczystości/ pokutą starszy/ wymiotszy i ochędożywszy dom sumnienia swego/ weń Chrystusa Pana wdzięcznego gościa przyjął/ potym konterfekt świętej twarzy jego/ na kształt owej/ jaką Vernika biała głowa miała/ mile całowawszy: gdy trocha odstąpił/ westchnął sercem skruszonym do
/ (co pięknie Horatius pod fábułą Prometheusá nam vkázuie) vłomnośćią/ Pan zbáwieniá nászego szukáiąc/ chlustáć nas zwykł iáko synow swoich/ ktorych vlubił; bo mowi: ktorych miłuie Pan/ tych rożnie strofuie y karze; do tego áby y przywroceni widzenia/ od tegoż Monárchy zá intercessyą Pátronki wszystkich vtrapionych y vćiśnionych mogłsobie vprośić. Spowiedź tedy zwyczáiem Chrześciáńskim przystoynie vczyniwszy/ iesli ktore były znáki ludzkich nieczystośći/ pokutą stárszy/ wymiotszy y ochędożywszy dom sumnienia swego/ weń Chrystusá Páná wdźięcznego gośćia przyiął/ potym konterfekt świętey twarzy iego/ ná kształt owey/ iáką Verniká biáłá głowá miáłá/ mile cáłowawszy: gdy trochá odstąpił/ westchnął sercem skruszonym do
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 142.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638