Przywileju Kazimierza IV. Roku 1451. i Zygmunta Augusta Roku 1550. o czym Łaski fol: 170. na co ma i Bulle Sykstusa V. Papieża. Jeżeli na ten czas Arcybiskup umrze, to Biskup Kujawski ma po nim pierwszy moc koronowania Królestwa według Przywileju Roku 1576. tak Karnkowski koronował Stefana, bo Uchański Arcybiskup uparł się przy nominacyj Maksymiliana, tak i Tylicki Królową Konstancją, bo Maciejowski nie miał jeszcze ekspedycyj na Arcybiskupstwo, tak i Dąbski Króla Augusta II. ani może Biskup Krakowski lubo w swoim Kościele pretendować koronowania, bo decyzja Rzymska zaszła Roku 1675. Olszowskiemu nominowanemu dopiero Arcybiskupowi Gnieźnieńskiemu na koronacją Króla Jana III. kiedy mu Trzebicki był
Przywileju Kaźimierza IV. Roku 1451. i Zygmunta Augusta Roku 1550. o czym Łaski fol: 170. na co ma i Bulle Syxtusa V. Papieża. Jeżeli na ten czas Arcybiskup umrze, to Biskup Kujawski ma po nim pierwszy moc koronowania Królestwa według Przywileju Roku 1576. tak Karnkowski koronował Stefana, bo Uchański Arcybiskup uparł śię przy nominacyi Maxymiliana, tak i Tylicki Królową Konstancyą, bo Maćiejowski nie miał jeszcze expedycyi na Arcybiskupstwo, tak i Dąbski Króla Augusta II. ani może Biskup Krakowski lubo w swoim Kośćiele pretendować koronowania, bo decyzya Rzymska zaszła Roku 1675. Olszowskiemu nominowanemu dopiero Arcybiskupowi Gnieznieńskiemu na koronacyą Króla Jana III. kiedy mu Trzebicki był
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 166
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
i mieć w niepamięci, Ty nie zapomnisz o nas w każdej toni, Boś nas na własnej wyrysował dłoni. Raczże i teraz prośby me przypuścić, Łaskę pokazać, przestępstwo odpuścić, Zmazać me długi i rządem łaskawem, Miłosierdziem mię sądzić, a nie prawem. A jeśli Bóg swej zapomni dobroty
I tak się uprze karać me niecnoty, Wstań Ty, o Jezu, dosyć urzędowi Swojemu czyniąc, co Pośrednikowi Należy, i wstąp między Ojca Twego, Między mnie, między grzech mój i gniew Jego, Ukaż Mu w rękach dwie i w nogach rany Od gwoździ i bok nieuszanowany, Głowę pokłutą cierniem i z obliczem, Zsiniałe ciało poszarpane
i mieć w niepamięci, Ty nie zapomnisz o nas w każdej toni, Boś nas na własnej wyrysował dłoni. Raczże i teraz prośby me przypuścić, Łaskę pokazać, przestępstwo odpuścić, Zmazać me długi i rządem łaskawem, Miłosierdziem mię sądzić, a nie prawem. A jeśli Bóg swej zapomni dobroty
I tak się uprze karać me niecnoty, Wstań Ty, o Jezu, dosyć urzędowi Swojemu czyniąc, co Pośrednikowi Należy, i wstąp między Ojca Twego, Między mnie, między grzech mój i gniew Jego, Ukaż Mu w rękach dwie i w nogach rany Od gwoździ i bok nieuszanowany, Głowę pokłutą cierniem i z obliczem, Zsiniałe ciało poszarpane
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 226
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, Że go za umarłego zostawił na ziemi, A sam się za mną puścił tropami mojemi. Ja wierzę, że mu miłość sama pomagała I żeby mię dogonił, skrzydła mu przydała I słów go i łagodnej mowy nauczała, Żebych była na jego prośbę pozwalała.
XXVII.
Ale wszytko daremnie, bom się tak uparła, Żebym radniej na miejscu zarazem umarła, Niż na to pozwoliła. On widząc, że prośby I pochlebstwa i wszytkie próżne beły groźby, Obrócił się do gwałtu i odkrytej mocy. Jam mu, prosząc go z wielką pokorą, na oczy Wyrzucała, iż mu tak dufał i wierzył Mój Zerbin, że mu
, Że go za umarłego zostawił na ziemi, A sam się za mną puścił tropami mojemi. Ja wierzę, że mu miłość sama pomagała I żeby mię dogonił, skrzydła mu przydała I słów go i łagodnej mowy nauczała, Żebych była na jego prośbę pozwalała.
XXVII.
Ale wszytko daremnie, bom się tak uparła, Żebym radniej na miejscu zarazem umarła, Niż na to pozwoliła. On widząc, że prośby I pochlebstwa i wszytkie próżne beły groźby, Obrócił się do gwałtu i odkrytej mocy. Jam mu, prosząc go z wielką pokorą, na oczy Wyrzucała, iż mu tak dufał i wierzył Mój Zerbin, że mu
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 280
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Rzplitej byłby ten skuteczny trybunał, ale pewnie nie na wszystkich ordynaryjnych utrzymanie sejmów, o co tu cała kwestyja. Pokażę tę rzecz oczywiście. A naprzód byle poseł nie wziął pieniędzy, byle kointeligencji z obcym nie miał ministrem, byle fakcyj i praktyk nie czynił, niech z siebie, niech z instynktu pana czy czyjego uprze się niesłusznie i nierozumnie na swojej kontradykcji, swoję niech do upadłej utrzymuje opiniją, o to być sądzony nie może, bo to nie wziątek, nie fakcja, ale błąd rozumu czy woli: to mu wolno nie pozwolić na nic i sejm cały, jeżeli chce, zerwać; dosyć mu według teraźniejszej mody i autoryzowanego zupełnie
Rzplitej byłby ten skuteczny trybunał, ale pewnie nie na wszystkich ordynaryjnych utrzymanie sejmów, o co tu cała kwestyja. Pokażę tę rzecz oczywiście. A naprzód byle poseł nie wziął pieniędzy, byle kointelligencyi z obcym nie miał ministrem, byle fakcyj i praktyk nie czynił, niech z siebie, niech z instynktu pana czy czyjego uprze się niesłusznie i nierozumnie na swojej kontradykcyi, swoję niech do upadłej utrzymuje opiniją, o to być sądzony nie może, bo to nie wziątek, nie fakcyja, ale błąd rozumu czy woli: to mu wolno nie pozwolić na nic i sejm cały, jeżeli chce, zerwać; dosyć mu według teraźniejszej mody i autoryzowanego zupełnie
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 140
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
służbie wojskowej będącego, eksponując na sprzeciwianie się księciu hetmanowi, sakryfikuje go swojej ambicji, perswadował temuż księciu podkanclerzemu, ażeby satius mnie posłał do Kowna, ale książę podkanclerzy, żywość brata mego więcej niż moją powolność estymując, przy tym pokazując, że ma w wojsku tak sobie obligowanych, że się rezolwują hetmanowi narazić, uparł się, ażeby brat mój jechał do Kowna. Brat mój sam sobie nie życzył tak oczywistego księciu hetmanowi, wodzowi swemu, narażenia się, ale musiał się submitować woli księcia podkanclerzego.
Nastąpił zatem rok 1750.
Względem sejmiku brzeskiego umyślił książę podkanclerzy, ażeby obydwóch swoich utrzymać przyjaciół. Proponowałem mu tedy Czyża, afidowanego zięciowi
służbie wojskowej będącego, eksponując na sprzeciwianie się księciu hetmanowi, sakryfikuje go swojej ambicji, perswadował temuż księciu podkanclerzemu, ażeby satius mnie posłał do Kowna, ale książę podkanclerzy, żywość brata mego więcej niż moją powolność estymując, przy tym pokazując, że ma w wojsku tak sobie obligowanych, że się rezolwują hetmanowi narazić, uparł się, ażeby brat mój jechał do Kowna. Brat mój sam sobie nie życzył tak oczywistego księciu hetmanowi, wodzowi swemu, narażenia się, ale musiał się submitować woli księcia podkanclerzego.
Nastąpił zatem rok 1750.
Względem sejmiku brzeskiego umyślił książę podkanclerzy, ażeby obodwoch swoich utrzymać przyjaciół. Proponowałem mu tedy Czyża, afidowanego zięciowi
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 298
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
sprawunku różnych rzeczy na nowe gospodarstwo do przyozdobienia domu pojechała do Gdańska.
To opisawszy, wracam do tego, co się z Abramowiczem i z Bohuszem działo w Nowogródku, a potem w Wilnie na trybunale. Już wyżej namieniłem, że za sfomentowaniem przez samegoż Fleminga, podskarbiego lit., marszałka trybunalskiego, deputaci trybunalscy uparli się nie relaksować dekretu wileńskiego, a zatem nie przywracać Abramowicza do pisarstwa ziemskiego, a Bohusza do regencji ziemskiej wileńskiej. Był to upór i maksyma samego księcia kanclerza, aby koniecznie księcia Radziwiłła, wojewodę wileńskiego, hetmana wielkiego lit., w trybunale osłabić, jego mocnego przyjaciela z pisarstwa wyzuwszy i potem na nową pisarza ziemskiego
sprawunku różnych rzeczy na nowe gospodarstwo do przyozdobienia domu pojechała do Gdańska.
To opisawszy, wracam do tego, co się z Abramowiczem i z Bohuszem działo w Nowogródku, a potem w Wilnie na trybunale. Już wyżej namieniłem, że za sfomentowaniem przez samegoż Fleminga, podskarbiego lit., marszałka trybunalskiego, deputaci trybunalscy uparli się nie relaksować dekretu wileńskiego, a zatem nie przywracać Abramowicza do pisarstwa ziemskiego, a Bohusza do regencji ziemskiej wileńskiej. Był to upór i maksyma samego księcia kanclerza, aby koniecznie księcia Radziwiłła, wojewodę wileńskiego, hetmana wielkiego lit., w trybunale osłabić, jego mocnego przyjaciela z pisarstwa wyzuwszy i potem na nową pisarza ziemskiego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 815
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
pewne piaskowe pagórki w około niego zwalą/ chcąc Fortecę (jako zowią) Realną z niego uczynić.
Uprzykrzył się już barzo Żołnierzom Biskupa Munsterskiego Obóz pod Munsterem/ a patrząc na wielką rezystencją co Olezeńcy czynią/ i na rezolucja do dalszej obrony/ poczyna się wielkie podobieństwo Zjawić/ że to przedsięwzięcie Biskupie bez skutku zostanie. Uparli się bowiem Mieszczanie i sprzysięgli/ nie tylko nie podać się aż do ostatniego tchu/ ale winę postanowili na tego/ abo na tych/ coby o zgodę z Biskupem wzmiankę czynić się wazyli. Z Rygi 26. Ianuarij, 1661.
CZesto przybywają tu Okręty ze Szwecji z Armatą i z różnemi municjami/ i
pewne piaskowe págorki w około niego zwálą/ chcąc Fortecę (iáko zowią) Realną z niego vcżynić.
Vprzykrzył się iuż bárzo Zołnierzom Biskupá Munsterskiego Oboz pod Munsterem/ á pátrząc ná wielką rezystencyą co Olezeńcy cżynią/ y ná rezolucya do dálszey obrony/ pocżyna się wielkie podobieństwo ziáwić/ że to przedśięwźięćie Biskupie bez skutku zostánie. Vpárli się bowiem Mieszcżánie y zprzyśięgli/ nie tylko nie podáć się áż do ostátniego tchu/ ále winę postánowili ná tego/ ábo ná tych/ coby o zgodę z Biskupem wzmiankę cżynić się wazyli. Z Rygi 26. Ianuarij, 1661.
CZesto przybywáią tu Okręty ze Szwecyey z Armatą y z rożnemi municyámi/ y
Skrót tekstu: MerkPol
Strona: 85
Tytuł:
Merkuriusz polski ordynaryjny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1661
prawie umieją czytać/ pisać/ i języki rozmaite. Nie barzo w nich panują (dla zimnej i wilgotnej ich kompleksji) ani cielesność/ ani zazdrość/ ani ambicja: lecz zbytnie zaś pijaństwo/ chciwość/ wielomowność/ wyniosłość: a gdy wezmą podejrzenie na kogo/ abo znak jakiej miłości przeciw komu/ abo gdy się uprą/ zapominają zaraz i krzywdy/ i dobrodziejstwa: przetoż ani miłują/ ani też są nieprzyjacielmi trwale. Lacno wiarę dają/ i dla tego łacno ich może namówić/ i nawieść na każdą rzecz: za czym też przyszło u nich do takiego zamieszania/ i utrapienia/ i upadku kraju tamtego pod temi ostatnemi czasy/
práwie vmieią czytáć/ pisáć/ y ięzyki rozmáite. Nie bárzo w nich pánuią (dla źimney y wilgotney ich komplexiey) áni ćielesność/ áni zazdrość/ áni ámbitia: lecz zbytnie záś piiáństwo/ chćiwość/ wielomowność/ wyniosłość: á gdy wezmą podeyrzenie ná kogo/ ábo znák iákiey miłośći przećiw komu/ ábo gdy się vprą/ zápomináią záraz y krzywdy/ y dobrodźieystwá: przetoż áni miłuią/ áni też są nieprzyiaćielmi trwále. Lácno wiárę dáią/ y dla tego łácno ich może námowić/ y náwieść ná kożdą rzecz: zá czym też przyszło v nich do tákiego zámieszánia/ y vtrapienia/ y vpadku kráiu támtego pod temi ostátnemi czásy/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 80
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
.
CXLII.
Pytał jej cny królewic, kędy ją widziała I jako dawno, ale nie odpowiedziała I nie chciała kłamliwa i zła białogłowa Do swojej pierwszej mowy przyczynić i słowa. Pierwej z nią mów łagodnych używał i prośby, Potem jej groził szyję uciąć; ale groźby I prośby próżne beły: tak się usadziła, Tak uparła, że słowa ani przemówiła.
CXLIII.
A widząc, że onego szpetnego stworzenia Nie mógł pożyć, uciekł się Zerbin do milczenia; Ale się tak o ono, co słyszał, frasował, Że sercu swemu w piersiach miejsca nie najdował. Tak swej dziewki, o której ustawicznie myślił, Pragnął szukać, żeby się dla
.
CXLII.
Pytał jej cny królewic, kędy ją widziała I jako dawno, ale nie odpowiedziała I nie chciała kłamliwa i zła białogłowa Do swojej pierwszej mowy przyczynić i słowa. Pierwej z nią mów łagodnych używał i prośby, Potem jej groził szyję uciąć; ale groźby I prośby próżne beły: tak się usadziła, Tak uparła, że słowa ani przemówiła.
CXLIII.
A widząc, że onego szpetnego stworzenia Nie mógł pożyć, uciekł się Zerbin do milczenia; Ale się tak o ono, co słyszał, frasował, Że sercu swemu w piersiach miejsca nie najdował. Tak swej dziewki, o której ustawicznie myślił, Pragnął szukać, żeby się dla
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 149
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Gdzie go słoneczny promień, gdzie miesięczny wiedzie, Tysiąckroć jedną drogą wraca się i jedzie.
XIII.
Stary zaś nieprzyjaciel, co słowy chytremi Ewie radził jabłka rwać rękoma chciwemi, Zazdrościwe na Karła podniósł oko swoje, W krwawą porażkę lube obrócił pokoje, Widząc, iż Rynald mężny nieblizko od niego, Na zgubę wojska wściekły uparł się naszego, Co namężniejsze zewsząd zgromadził pogany Śmierć dawać, czynić naszem niezleczone rany. PIEŚŃ XXVII.
XIV.
Sakrypantowi, z zamku co sczarowanego Z Gradasem wespół wyszedł czasu niedawnego, Tak nieujęte podał do serca chciwości, lż zaraz pędem bieżą swych sił i dużości Próbę czynić w bezpiecznych wojskach chrześcijańskich I z obleżenia królów wyzwolić
Gdzie go słoneczny promień, gdzie miesięczny wiedzie, Tysiąckroć jedną drogą wraca się i jedzie.
XIII.
Stary zaś nieprzyjaciel, co słowy chytremi Ewie radził jabłka rwać rękoma chciwemi, Zazdrościwe na Karła podniósł oko swoje, W krwawą porażkę lube obrócił pokoje, Widząc, iż Rynald mężny nieblizko od niego, Na zgubę wojska wściekły uparł się naszego, Co namężniejsze zewsząd zgromadził pogany Śmierć dawać, czynić naszem niezleczone rany. PIEŚŃ XXVII.
XIV.
Sakrypantowi, z zamku co sczarowanego Z Gradasem wespół wyszedł czasu niedawnego, Tak nieujęte podał do serca chciwości, lż zaraz pędem bieżą swych sił i dużości Próbę czynić w bezpiecznych wojskach chrześcijańskich I z obleżenia królów wyzwolić
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 323
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905