iż żołnierskie żołądki wilcza jakaś choroba opanowała, które trudno i największemi Statiami explere. Ale niedziw, że teraz żołnierze wyciągają Statie stosując się nie ad victum et necessitatem, ale ad luxum, żeby nie tylko laute et splendide, ale też i wóz naspiżować, grzbiet kołnierzem rysim okryć, samego siebie w bogate materie i drogie upstrzyć jedwabie, zaczyni takowe luxus, tak rozrzutna prodigalitas zostawa sine fundo i remoto pudore, contra omne fas et aequum, nowe sposoby eksaccji stąd zagęściły się, tak idąc do obozu jako i z obozu niezwyczaine po włości krążenia, zasyłania od chorągwi w bok Towarzystwa, tak dla Stacji jako i kwestów pieniężnych, uprzedzania się do
iż żołnierskie żołądki wilcza iakaś choroba opanowała, które trudno y naiwiększemi Statiami explere. Ale niedziw, że teraz żołnierze wyciągaią Statie stosuiąc się nie ad victum et necessitatem, ale ad luxum, żeby nie tylko laute et splendide, ale też y wóz naspiżować, grzbiet kołnierzem rysim okryć, samego siebie w bogate materie y drogie upstrzyć iedwabie, zaczyni takowe luxus, tak rozrzutna prodigalitas zostawa sine fundo y remoto pudore, contra omne fas et aequum, nowe sposoby exactiey ztąd zagęściły się, tak idąc do obozu iako y z obozu niezwyczaine po włości krążenia, zasyłania od chorągwi w bok Towarzystwa, tak dla Statiey iako y quaestow pieniężnych, uprzedzania się do
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 283
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
ci, którzy tę fozę na polski świat wnieśli, Grzeszą: szkoda po dobrym pociasować cieśli. Jako też na sądnym dniu pozna swoje owce Pasterz on, obleczone w szatańskie pokrowce? Odejdźcie precz, nie znam was, tak je będzie dzielił: Ciebiem ja czarno stworzył, a któż cię wybielił? Ciebie biało, któż upstrzył onę skórkę piękną, Że się ledwie anieli święci nie przelękną? Kto na cię tak wszetecznej gadziny naciska, Ten cię też słusznym prawem z niej niechaj wyiska. Co w sercu, to na gębie; tak plugawe gady, Cudzych włosów na głowie brzydkie maszkarady Miejsca u mnie nie mają, niech jak swoje garnie, Odejdźcie
ci, którzy tę fozę na polski świat wnieśli, Grzeszą: szkoda po dobrym pociasować cieśli. Jako też na sądnym dniu pozna swoje owce Pasterz on, obleczone w szatańskie pokrowce? Odejdźcie precz, nie znam was, tak je będzie dzielił: Ciebiem ja czarno stworzył, a któż cię wybielił? Ciebie biało, któż upstrzył onę skórkę piękną, Że się ledwie anieli święci nie przelękną? Kto na cię tak wszetecznej gadziny naciska, Ten cię też słusznym prawem z niej niechaj wyiska. Co w sercu, to na gębie; tak plugawe gady, Cudzych włosów na głowie brzydkie maszkarady Miejsca u mnie nie mają, niech jak swoje garnie, Odejdźcie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 389
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
I zrzuciwszy z kamienia głowę gęstooką/ Wysoką skałę świeżą popluskał posoką. Argu leżysz? a światło które rozsad zone W tak wielu oczu było/ już jest zagaszone. I sto ok twych jednaż noc o raz ogarnęła. C Jednak te Saturnowa córka wyłupieła/ D I ptaka swego pióra osadziła nimi/ I odmianami ogon upstrzyła świetnymi. E Sama natychże miast się srodze zapeleła/ Ani gniewu nadalej swego odłożeła/ Ale zaraz na oczy i myśl wystawieła F Straszną Jędzę Erynnim: chcąc aby wsadzieła G Zdrajczynej Argolickiej w serce ślepą trwogę/ I przez świa biegającą straszyła niebogę. H sam ostatni po srogich pracach pozostawał Nilus/ co się jej przez się
Y zrzućiwszy z kámieniá głowę gęstooką/ Wysoką skáłę świeżą popluskał posoką. Argu leżysz? á świátło ktore rozsad zone W tak wielu oczu było/ iuż iest zagaszone. Y sto ok twych iednáż noc o raz ogárnęłá. C Iednák te Sáturnowá corká wyłupiełá/ D Y ptaká swego piorá osádźiłá nimi/ Y odmianámi ogon vpstrzyłá świetnymi. E Sámá natychże miast się srodze zápelełá/ Ani gniewu nadáley swego odłożełá/ Ale záraz ná oczy y myśl wystáwiełá F Strászną Iędzę Erinnim: chcąc áby wsádźiełá G Zdrayczyney Argolickiey w serce ślepą trwogę/ Y przez świá biegáiącą strászyłá niebogę. H sam ostátni po srogich pracách pozostawał Nilus/ co się iey przez się
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 43
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
gorzej, gdy garniec swego mistrza łaje. VI
Zgrzeszyłem. Cóż Ci uczynić mam za nagrodę, o Stróżu ludzki! Czemuś mię uczynił przeciwnym sobie? Job 7
Zasłużyłem, wyznawam grzech głośnymi słowy; wina moja niegodna jest żadnej obmowy. Zgrzeszyłam, przyznać muszę, i tak ciężkie zbrodnie żaden kolor nie upstrzy ani zgładzi godnie. Ani się hańby boję, ani dbam o śmiechy, słuszne widzę karania za me ciężkie grzechy. Podaję dobrowolnie skrępowane ręce, niech wiem tylko o miejscu zasłużonej męce. Wszytko chętnie poniosę, co-ć się będzie zdało, oddam serce na groty i na miecze ciało. Chcesz, napełnię setnymi wotami
gorzej, gdy garniec swego mistrza łaje. VI
Zgrzeszyłem. Cóż Ci uczynić mam za nagrodę, o Stróżu ludzki! Czemuś mię uczynił przeciwnym sobie? Job 7
Zasłużyłem, wyznawam grzech głośnymi słowy; wina moja niegodna jest żadnej obmowy. Zgrzeszyłam, przyznać muszę, i tak ciężkie zbrodnie żaden kolor nie upstrzy ani zgładzi godnie. Ani się hańby boję, ani dbam o śmiechy, słuszne widzę karania za me ciężkie grzechy. Podaję dobrowolnie skrępowane ręce, niech wiem tylko o miejscu zasłużonej męce. Wszytko chętnie poniosę, co-ć się będzie zdało, oddam serce na groty i na miecze ciało. Chcesz, napełnię setnymi wotami
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 44
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
mógł. Opisują go Autorowie Starożytni, jakby byli oczywiści Spectatores, osobliwie Solinus cap; 35 Ze Feniks jest wielkości równej z Orłem, głowę mając proportionate wyniosłą czubek albo kitę na wierzchołku głowy z piórek mający, kształtnie się formujący. Na szyj złotawej, niżej szjij ku ogonowi purpurowy reprezentuje kolor. Ogon rożawej maści, Niebieskie upstrzyły centki, albo piórka. Tenże Solinus na tymże świadczy miejscu, że ten ptak jest osobli wej nad innych natury i wielki, gdyż eks Sententia jego pięć wieków żyje, tojest pięć set lat, insuper czterdzieści: Według Pliniusza 660. Herodotus Autor także Starożytny, lat pięć set zupełnych jego daje życiu, tyleż
mogł. Opisuią go Autorowie Starożytni, iakby byli oczywiści Spectatores, osobliwie Solinus cap; 35 Ze Fenix iest wielkości rowney z Orłem, głowę maiąc proportionate wyniosłą czubek albo kitę ńa wierzchołku głowy z piorek maiący, kształtnie się formuiący. Na szyi złotawey, niżey szyiy ku ogonowi purpurowy reprezentuie kolor. Ogon rożawey maści, Niebieskie upstrzyły centki, albo piorka. Tenże Solinus na tymże świadczy mieyscu, że ten ptak iest osobli wey nad innych natury y wielki, gdyż ex Sententia iego pięć wiekow żyie, toiest pięć set lat, insuper czterdzieści: Według Pliniusza 660. Herodotus Autor także Starożytny, lat pięć set zupełnych iego daie życiu, tyleż
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 120
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
. Tak się tu już naszarpał, trzysta kop w tkanicę Dziewczynie wepchnął, z pereł sprawił jej przyłbicę. Sama chodzi jako paw jedwabiem upstrzona, Mniema, że ona sama ministrowska żona. Złoto świeci na szyi, błyszczy się na rękach, Lecz się boję za czasem być wam wszystkim w pętach. Więc kiedy się oboje upstrzą, to z ochoty Nowe spólne we zborze wszczynają zaloty. Oczkami wesołymi na się poglądają, Pan z góry, pani z dołu na siebie mrugają. Sam chrząsta z kazalnice, Sama w ławie szydzi, Znając jego szalbierstwo, skąd go rada widzi. A gdy co wesołego w organki zagrają, Dopieroż świeżą miłość w
. Tak się tu już naszarpał, trzysta kop w tkanicę Dziewczynie wepchnął, z pereł sprawił jej przyłbicę. Sama chodzi jako paw jedwabiem upstrzona, Mniema, że ona sama ministrowska żona. Złoto świeci na szyi, błyszczy się na rękach, Lecz się boję za czasem być wam wszystkim w pętach. Więc kiedy się oboje upstrzą, to z ochoty Nowe spólne we zborze wszczynają zaloty. Oczkami wesołymi na się poglądają, Pan z góry, pani z dołu na siebie mrugają. Sam chrząsta z kazalnice, Sama w ławie szydzi, Znając jego szalbierstwo, skąd go rada widzi. A gdy co wesołego w organki zagrają, Dopieroż świeżą miłość w
Skrót tekstu: TajRadKontr
Strona: 274
Tytuł:
Tajemna rada
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
wdzięcznie się im przypatrując, wonność ich sobie lubując. Raz je będzie roztrząsało i ręczynkami zdżymało, będzie to, że się uśmiechnie, a rozśmiawszy się – ucichnie. Tak Go ucieszycie swemi upominkami wonnemi. Niechaj z nimi, co chce, broi – Dziecięciu z kwiatkiem przystoi, zwłaszcza, że je sam kształtował, sam upstrzył, sam umalował. Więc jak jest Panem nad wami, tak kwiatkiem nad kwiateczkami. VI. ANIOŁOWIE DO DZIECIĘCIA
Ne sic, Puelle, ne sic
Nie psuj, Dziecię, oczek ślicznych z takowych łez ustawicznych; już spuchły i czerwienieją, niech tak gorzkich łez nie leją! Folguj Matce, bo troskliwa, przed płaczem
wdzięcznie się im przypatrując, wonność ich sobie lubując. Raz je będzie roztrząsało i ręczynkami zdżymało, będzie to, że się uśmiéchnie, a rozśmiawszy się – ucichnie. Tak Go ucieszycie swemi upominkami wonnemi. Niechaj z nimi, co chce, broi – Dziecięciu z kwiatkiem przystoi, zwłaszcza, że je sam kształtował, sam upstrzył, sam umalował. Więc jak jest Panem nad wami, tak kwiatkiem nad kwiateczkami. VI. ANIOŁOWIE DO DZIECIĘCIA
Ne sic, Puelle, ne sic
Nie psuj, Dziecię, oczek ślicznych z takowych łez ustawicznych; już spuchły i czerwienieją, niech tak gorzkich łez nie leją! Folguj Matce, bo troskliwa, przed płaczem
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 51
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
. A szwankuje.
Przestanieli P. M. na tych dowodach? nie barzo. Więc mu jeszcze dam dowód szwankowania jego/ a to taki: Kto swoję prawdę na ludzkich wymysłach i domysłach sadzi/ ten barzo szwankuje na prawdzie i na rozumie: Bo ludzki wymysł/ jako samże osądził/ by się nabarziej upstrzył/ przecię ludzkim wymysłem jest: i jako człowiek i ludzi kupa nawiętsza/ być nie mogą Bogiem/ tak ani ludzkie wymysły/ nigdy Bożymi być nie mogą. Takić dekret P. M. dał sam na się. Ale P. M. wszytkę swoję prawdę sadzi na ludzkich wymysłach i domysłach: a tegoć tak dowodzę
. A szwánkuie.
Przestánieli P. M. ná tych dowodách? nie bárzo. Więc mu ieszcze dam dowod szwánkowánia iego/ á to táki: Kto swoię prawdę ná ludzkich wymysłách y domysłách sádźi/ ten bárzo szwánkuie ná prawdźie y ná rozumie: Bo ludzki wymysł/ iáko samże osądźił/ by się nabárźiey vpstrzył/ przećię ludzkim wymysłem iest: y iáko człowiek y ludźi kupá nawiętsza/ bydź nie mogą Bogiem/ ták áni ludzkie wymysły/ nigdy Bożymi bydź nie mogą. Tákić dekret P. M. dał sam ná się. Ale P. M. wszytkę swoię prawdę sádźi ná ludzkich wymysłách y domysłách: á tegoć ták dowodzę
Skrót tekstu: SkarMes
Strona: 44
Tytuł:
Mesjasz nowych Arianów wedle Alkoranu Tureckiego
Autor:
Piotr Skarga
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
stadła, Niechajże u tak lubego podwoja Cichuchno śpiewa Kallijope moja:
„Ucieszne dusze, zacni Oblubieńcy, Któż tak kosztownie usłał wam łożnicę? Z wierzchu wonnymi ozdobiona wieńcy, Kunsztów malarskich wydaje tablicę: Wewnątrz z świecami białymi młodzieńcy Prowadzą do niej z muzyką dziewicę, Zewsząd ozdoby przednie ją okryły, Zewsząd kwiateczki białe ją upstrzyły -
Jednak te róże po ziemi roźlane Nie są w ogrodzie uszczknione Dyjony
I te szpalery złotem przetykane Nie są robotą królowej z Ankony; Także jarzęcym woskiem knoty zlane Nie topi ogień z Pafu przyniesiony, Ale ozdoba wszytka tej łożnice Jest Pańskim dziełem niebieskiej prawice.
Oto idalska bogini ją mija, Miasto niej Miłość z Empiru przychodzi
stadła, Niechajże u tak lubego podwoja Cichuchno śpiewa Kallijope moja:
„Ucieszne dusze, zacni Oblubieńcy, Któż tak kosztownie usłał wam łożnicę? Z wierzchu wonnymi ozdobiona wieńcy, Kunsztów malarskich wydaje tablicę: Wewnątrz z świecami białymi młodzieńcy Prowadzą do niej z muzyką dziewicę, Zewsząd ozdoby przednie ją okryły, Zewsząd kwiateczki białe ją upstrzyły -
Jednak te róże po ziemi roźlane Nie są w ogrodzie uszczknione Dyjony
I te szpalery złotem przetykane Nie są robotą królowej z Ankony; Także jarzęcym woskiem knoty zlane Nie topi ogień z Pafu przyniesiony, Ale ozdoba wszytka tej łożnice Jest Pańskim dziełem niebieskiej prawice.
Oto idalska bogini ją mija, Miasto niej Miłość z Empiru przychodzi
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 129
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
widok, drudzy na stosach palili, i ten zwyczaj był u Rzymian, insi w ziemi zakopywali. Sposób chowania ciał, oprócz grobów, zda się przeciwny powszechnej ludzkości, i nawet osobom, którym się to niby ta cześć daje, bo się ich podłość, odmiana, i nikczemność na oko pokazuje, i aczkolwiek ciało upstrzysz, i namaścisz, zawsze okropne znaki, i smutną, kośnicę twarzy wystawuje.
Zwyczaj palenia ciał, ma także coś okrutnego, i dzikiego, ponieważ przyspiesza zgładzenia, cokolwiek nam jeszcze od ukochanych zostaje osób. Chować zaś w ziemi ciała, jest ustawa najdawniejsza, i najpoboźniejsza. Wraca ziemi co z niej wyszło, i
widok, drudzy ná stosach palili, y ten zwyczay był u Rzymian, inśi w ziemi zakopywali. Sposob chowániá ciáł, oprocz grobow, zda się przećiwny powszechney ludzkośći, y náwet osobom, ktorym się to niby tá cześć daie, bo się ich podłość, odmianá, y nikczemność ná oko pokazuie, y aczkolwiek ciáło upstrzysz, y namaśćisz, zawsze okropne znaki, y smutną, kośnicę twarzy wystawuie.
Zwyczay paleniá ciáł, ma także coś okrutnego, y dzikiego, ponieważ przyspiesza zgłádzeniá, cokolwiek nám ieszcze od ukochanych zostaie osob. Chować zaś w ziemi ciała, iest ustawa naydawnieysza, y naypoboźnieysza. Wraca ziemi co z niey wyszło, y
Skrót tekstu: RolJabłADziej
Strona: 131
Tytuł:
Dziejopis starożytny Egipcjanów, Kartainców, Assyryjczyków, Babilonców, Medów, Persów, Macedończyków i Greków
Autor:
Charles Rollin
Tłumacz:
Józef Aleksander Jabłonowski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743