/ w pogardzie zostaje/ i często na gorącym prawie złapany na gałęzi wostatku zawięznąć musi: tak i ten który swej wiecznej naznaczonej a dziedzicznym prawem zapisanej daniny nie upatrując/ ani do niej jako do swej własności nie zmierzając/ tylko te znikome bydlętom/ własne pastwy zobie/ a zakazane i zagrożone uciechy tu i owdzie urywa/ i kradnie: jako nikczemny wyrodek uczciwego Boskiego Domu/ hańbą po niedługim swym z beztwieniu się często na samych swych bydlęcych zapędach zgoniony/ aby więcej wysokiej rozumnego człowieka Ródzinie wstydu niezadawał/ tam stąd na wieki nie wyirzy/ wrzucon i zarzucon bywa. Żałosny opłakany stanie! mizerna kondycjo! a zwłaszcza gdy kto nie
/ w pogardźie zostaie/ y często na gorącym prawie złapany na gałęźi wostatku zawięznąć muśi: tak y ten ktory swey wieczney naznaczoney á dźiedźicznym prawem zapisaney dániny nie upatruiąc/ ani do niey iako do swey własnośći nie zmierzaiąc/ tylko te znikome bydlętom/ własne pastwy zobie/ á zakazane y zagrożone ućiechy tu y owdźie urywa/ y kradnie: iako nikczemny wyrodek uczćiwego Boskiego Domu/ hańbą po niedługim swym z bestwieniu się często na samych swych bydlęcych zapędach zgoniony/ aby więcey wysokiey rozumnego człowieka Rodźinie wstydu niezadawał/ tam ztąd na wieki nie wyirzy/ wrzucon y zarzucon bywa. Załosny opłakany stanie! mizerna kondycio! á zwłaszcza gdy kto nie
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 2
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
tonie. Tu Boginie przybywszy, po szytkim się w koło Polu; prędko rozbiega. Pobudza wesoło Wenus, teraz o siostry, teraz wolny mamy Czas, gdy jeszcze słonecznych upałów nie znamy: Gdy się złota dopiero przed południem poci Ranną rosą jutrzenka; to mówiąc obróci Oczy w stronę, i z żalu przyczynę dawnego Kwiat urywa ukochany. Każda z miejsca swego Ruszy się, jako kiedy na wysokiej zioła Hyble, gęsta ze wszytkich stron upadnie pszczoła: Gdy z woskowych obozów w rozłożyste pole. Na kwiat wojska wywodzą miodoródni Króle. Coraz Kwiecia ubywa, ta w pół liliowy Wieniec wije z fiołki, ta majeronowy Bukiet składa, ta gładkie rożą zdobi
tonie. Tu Boginie przybywszy, po szytkim się w koło Polu; prętko rozbiega. Pobudza wesoło Wenus, teraz o śiostry, teraz wolny mamy Czas, gdy ieszcze słonecznych upałow nie znamy: Gdy się złota dopiero przed południem poći Ránną rosą iutrzenká; to mowiąc obroći Oczy w stronę, y z żalu przyczynę dawnego Kwiát urywa ukochány. Káżda z mieysca swego Ruszy się, iáko kiedy ná wysokiey źiołá Hyble, gęsta ze wszytkich stron upádnie pszczołá: Gdy z woskowych obozow w rozłożyste pole. Ná kwiát woyská wywodzą miodorodni Krole. Coraz Kwiećia ubywa, tá w poł liliowy Wieniec wiie z fiołki, tá máieronowy Bukiet składa, tá gładkie rożą zdobi
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 18
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
wiele bez ciebie bólu zażyć miała. Zwłaszcza w insze potrzeby kiedy się wyprawiał/ Zdalo mi się by w domu zemną się zabawiał.
Gdy do Trojej odjeżdżał/ serce znać dawało/ Iż coś niefortunnego jemu przeznaczało. Bowiem zaraz jak mieczem byłam przebodzona/ Dziwnie sroga tęsknością zewsząd obskoczona: Która po wszystkie czasy zdrowia mi urywa/ Tak/ iż często się trafia/ niewiem jeślim żywa. Ja nieszczęsna niewiasta bym była wiedziała To/ radniejszabym śmierci pod kosę się dała. Ponieważ chociaż żywie/ połowa mnie w grobie/ Penelope/ małżeński stan dał się znać tobie.
ICARUS.
Cóżci wżdy potym córko wielkim narzekaniu/ Jużciby
wiele bez ćiebie bolu záżyć miáła. Zwłaszczá w insze potrzeby kiedy się wypráwiał/ Zdálo mi sie by w domu zemną się zábawiał.
Gdy do Troiey odieżdżał/ serce znáć dawáło/ Iż coś niefortunnego iemu przeznáczáło. Bowiem záraz iák mieczem byłám przebodzoná/ Dźiwnie srogá tesknośćią zewsząd obskoczoná: Ktora po wszystkie czásy zdrowia mi vrywa/ Ták/ iż często się tráfia/ niewiem ieslim żywa. Ia nieszczęsna niewiástá bym byłá wiedźiáłá To/ rádnieyszábym śmierći pod kosę się dáłá. Ponieważ choćiaż żywie/ połowá mnie w grobie/ Penelope/ małżeński stan dał się znáć tobie.
ICARVS.
COżći wżdy potym corko wielkim nárzekániu/ Jużćiby
Skrót tekstu: PaxUlis
Strona: E4
Tytuł:
Tragedia o Ulissesie
Autor:
Adam Paxillus
Drukarnia:
Wojciech Kobyliński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
przybiegli strwożeni, Od złej gwiazdy albo swych grzechów pociągnieni.
V.
A widząc wielkie drzewa, z korzeńmi wyrwane, I siły u szaleńca niewypowiedziane, Uciekać chcą, jeno że nie wiedzą, gdzie, sami, Jako się trafia zdjętem nagłemi strachami. Ujźrzawszy je szaleniec, z miejsca się porywa Wielkiem pędem i głowę jednemu urywa, Tak, żeby drugi trudniej urwał niewątpliwie Lub jabłko na jabłoni lub śliwę na śliwie. PIEŚŃ XXIV.
VI.
I za nogę wziął trupa onego bez głowy I miał go za buławę szaleniec surowy; Drugiem dwiema wyprawił na oczy sen wieczny, Z którego się nie ockną aż w dzień ostateczny. Inszy wszyscy, co
przybiegli strwożeni, Od złej gwiazdy albo swych grzechów pociągnieni.
V.
A widząc wielkie drzewa, z korzeńmi wyrwane, I siły u szaleńca niewypowiedziane, Uciekać chcą, jeno że nie wiedzą, gdzie, sami, Jako się trafia zdjętem nagłemi strachami. Ujźrzawszy je szaleniec, z miejsca się porywa Wielkiem pędem i głowę jednemu urywa, Tak, żeby drugi trudniej urwał niewątpliwie Lub jabłko na jabłoni lub śliwę na śliwie. PIEŚŃ XXIV.
VI.
I za nogę wziął trupa onego bez głowy I miał go za buławę szaleniec surowy; Drugiem dwiema wyprawił na oczy sen wieczny, Z którego się nie ockną aż w dzień ostateczny. Inszy wszyscy, co
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 231
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Sztamlett żywota ludzkiego ustawicznie śmiertelnego. T. Chociażby te wszystkie Urzędy na tandetę wyniesiono, upewniąm żadenby i babki za nie nie podał. Ale tym Parkom jakie imiona. B. Cloto, Atropos, i Lachesis są nazwane, i są Siostry kochane. Pierwsza trzyma kądziel, druga przędąc zwija na wrzeciono, a trzecia urywa wedla swej fantasiej uprzędziony Sztamlett. Te tedy usiadszy za rozkazaniem zgrzybiałego Starca, przędły sztamlett żywota przędąc pierwszego wieku, sztamlett złota, wtórego sztamlett srebra, a trzeciego sztamlett miedzi, a czwartego który jest ostatnim sztamlet zelaża. T. Kupowałem ja nie raz za rozkazaniem Wmci ponczoszki Angielskie, ale niebyły z tak sztamlettu
Sztámlett żywotá ludzkiego vstáwicznie śmiertelnego. T. Choćiażby te wszystkie Vrzędy ná tándetę wynieśiono, vpewniąm żadenby y bábki zá nie nie podał. Ale tym Parkom iákie imioná. B. Cloto, Atropos, y Láchesis są názwáne, y są Siostry kocháne. Pierwsza trzyma kądźiel, druga przędąc zwiia ná wrzećiono, á trzećia vrywa wedla swey phántásiey vprzędźiony Sztámlett. Te tedy vśiadszy zá roskazániem zgrzybiáłego Stárcá, przędły sztámlett żywotá przędąc pierwszego wieku, sztámlett złotá, wtorego sztámlett srebrá, á trzećiego sztámlett miedźi, á czwartego ktory iest ostátnim sztámlet zeláźá. T. Kupowałem ia nie raz zá roskazániem Wmći ponczoszki Angielskie, ále niebyły z ták sztamlettu
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 28
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
wiesz że honor a łakomstwo, na jednym stopniu oraz nigdy zostać się nie mogą. Jam jest Posessorem ustawicznym honorów, sławy, i hojności wszelakich Łakomstwo zaś w animuszu moim, żadnego nie miało i przez minutę stanowiska, stąd pochodzi, żeś i szkarłatem kosztownym okryty, i szabeltas duplonami nałożony, ledwo się nie urywa od pasa. T. Dyskurs niech stawa wedla woli u Argumenta formują Wmci wedla dzikiej fantasiej swojej, Ja to rzekę co dawno powiedział uważny, iż sława zasadza się na opiniej ludzkiej, opinia zaś musi być odmienna, jako jest z natury odmienne Poselstwo, toć i sława, i honory, i triumfy Wmci, mienić
wiesz że honor á łákomstwo, ná iednym stopniu oraz nigdy zostáć się nie mogą. Iam iest Possessorem vstáwicznym honorow, sławy, y hoynośći wszelákich Łákomstwo zaś w ánimuszu moim, żadnego nie miáło y przez minutę stánowiská, ztąd pochodźi, żeś y szkárłatem kosztownym okryty, y szábeltás duplonámi náłożony, ledwo się nie vrywa od pásá. T. Diskurs niech stawa wedla woli u Argumentá formuią Wmći wedla dźikiey phántásiey swoiey, Ia to rzekę co dawno powiedźiał vważny, iż sławá zásadza się ná opiniey ludzkiey, opinia záś muśi być odmienna, iáko iest z nátury odmienne Poselstwo, toć y sławá, y honory, y tryumfy Wmći, mienić
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 67
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
Łgarze, pochlebcy, co ich szanują panowie, Mażą imiona wielkie i sławę do szczęta, Gdy dobrzy w cieniu kędyś siedzą niebożęta.
XX.
Co cięższa, są dworzany u nich przedniejszemi, Iż na złe pozwalają, iż trzymają z niemi, Dotąd w łasce pływając, póki sprawiedliwa Nici Parka i tego i tych nie urywa; Szalbierze najbrzydliwszy, gnuśni, lekcy, podli, Urodzili się na świat, aby godnych bodli Najadowitszem kłamstwem, a swój brzuch niesyty Tuczyli, pański jedząc obiad znamienity.
XXI.
A jako z chęcią biali łabęcie oddają Całe imiona, których w Lete nabywają, Tak dobrzy poetowie wierszami swojemi Bohatyrom zaginąć nie dają na ziemi
Łgarze, pochlebcy, co ich szanują panowie, Mażą imiona wielkie i sławę do szczęta, Gdy dobrzy w cieniu kędyś siedzą niebożęta.
XX.
Co cięższa, są dworzany u nich przedniejszemi, Iż na złe pozwalają, iż trzymają z niemi, Dotąd w łasce pływając, póki sprawiedliwa Nici Parka i tego i tych nie urywa; Szalbierze najbrzydliwszy, gnuśni, lekcy, podli, Urodzili się na świat, aby godnych bodli Najadowitszem kłamstwem, a swój brzuch niesyty Tuczyli, pański jedząc obiad znamienity.
XXI.
A jako z chęcią biali łabęcie oddają Całe imiona, których w Lete nabywają, Tak dobrzy poetowie wierszami swojemi Bohatyrom zaginąć nie dają na ziemi
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 90
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
władzej marynarze strętwieli nie mają. Poprzeczne wiatry w deszczki ustawicznie biją, A te wierzchem i spodkiem morską wodę piją.
XII.
Oto świszcząc haniebna burza wnet przypadnie, Którą Akwilo wzruszył, i raz wraz szkaradnie Targa żagle, niosąc je na wieżate wały, Które swą wysokością nieba dosięgały. Łamie zła niepogoda wiosła, ster urywa, Dusze ostatniej sternik ledwie nie pozbywa, W bojaźni utopiony sam sternik ubogi, A włosy mu strach zjeżył na łbie skrzydłonogi.
XIII.
Okrętu prawa strona tonie stłuczonego, Dziury się rozdziewiły u oderwanego Steru: wrzask w niebo leci, boskiej Opatrzności Co żywo się poleca, swych nie tając złości. Idzie ich na dno
władzej marynarze strętwieli nie mają. Poprzeczne wiatry w deszczki ustawicznie biją, A te wierzchem i spodkiem morską wodę piją.
XII.
Oto świszcząc haniebna burza wnet przypadnie, Którą Akwilo wzruszył, i raz wraz szkaradnie Targa żagle, niosąc je na wieżate wały, Które swą wysokością nieba dosięgały. Łamie zła niepogoda wiosła, sztyr urywa, Dusze ostatniej sztyrnik ledwie nie pozbywa, W bojaźni utopiony sam sztyrnik ubogi, A włosy mu strach zjeżył na łbie skrzydłonogi.
XIII.
Okrętu prawa strona tonie stłuczonego, Dziury się rozdziewiły u oderwanego Sztyru: wrzask w niebo leci, boskiej Opatrzności Co żywo się poleca, swych nie tając złości. Idzie ich na dno
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 230
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, z onym mądrym Salamonem społu, Który wiedząc naturę ziół, ryb, ptastwa, zwierza, Z Bogiem mawiał, na starość zapomniał pacierza. Przebóg, w półwieku dzisia grzech ludzi dziecini, Że, wyjąwszy twarz, głupszej nie potrzeba świni. 436. ŻYWOT LUDZKI
Ośmdziesiąt lat, krótka nić ludzkiego żywota. Częstokroć ją urywa sam czas, kiedy mota, Często sam człek, chociaż wie, że mu się nie wróci, Zbytkami, co bez grzechu być nie może, króci. Z ośmiudziesiąt lat godzin, choć swoich, nawoja, Nim ją przeżyje, jednej nie może rzec: moja. O, jakoż wielu grubym świat błędem obłudza
, z onym mądrym Salamonem społu, Który wiedząc naturę ziół, ryb, ptastwa, zwierza, Z Bogiem mawiał, na starość zapomniał pacierza. Przebóg, w półwieku dzisia grzech ludzi dziecini, Że, wyjąwszy twarz, głupszej nie potrzeba świni. 436. ŻYWOT LUDZKI
Ośmdziesiąt lat, krótka nić ludzkiego żywota. Częstokroć ją urywa sam czas, kiedy mota, Często sam człek, chociaż wie, że mu się nie wróci, Zbytkami, co bez grzechu być nie może, króci. Z ośmiudziesiąt lat godzin, choć swoich, nawoja, Nim ją przeżyje, jednej nie może rzec: moja. O, jakoż wielu grubym świat błędem obłudza
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 441
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987