dosyć ciasnem Dwu bijących się z sobą w pojedynku strasznem. Żadnego na się względu, żadnego nie mają Miłosierdzia i mieczmi na się przycinają. Jeden beł jakiś wielki olbrzym okazały, Drugi, ile znać było, rycerz mężny, śmiały.
XVII.
Ten się tarczą i mieczem broni, zastawując I nakoło tam i sam rączo uskakując, Aby go jako olbrzym nie dosiągł staloną Buławą, którą nań bił z obu rącz; nad oną Drogą, kędy się bili, koń leżał zabity. Rugier wtem, gałęziami gęstemi nakryty, Stanie i bojowi się przypatrza srogiemu I życzy rycerzowi zwycięstwa onemu.
XVIII.
Nie, żeby mu chciał pomóc albo go ratować
dosyć ciasnem Dwu bijących się z sobą w pojedynku strasznem. Żadnego na się względu, żadnego nie mają Miłosierdzia i mieczmi na się przycinają. Jeden beł jakiś wielki olbrzym okazały, Drugi, ile znać było, rycerz mężny, śmiały.
XVII.
Ten się tarczą i mieczem broni, zastawując I nakoło tam i sam rączo uskakując, Aby go jako olbrzym nie dosiągł staloną Buławą, którą nań bił z obu rącz; nad oną Drogą, kędy się bili, koń leżał zabity. Rugier wtem, gałęziami gęstemi nakryty, Stanie i bojowi się przypatrza srogiemu I życzy rycerzowi zwycięstwa onemu.
XVIII.
Nie, żeby mu chciał pomódz albo go ratować
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 230
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
i szerokie/ a z nim też i jego stróża/ także upstrzonego i pokrytego rozmaitemi piórami/ dawszy mu niemały w rękę tessak: tam on skacze/ świszcze/ a ono kordowsko w ręku trzyma/ i nim do więzienia zmierza. więzień też już poskakuje k niemu/ aby mu go z ręku wydarł/ już też uskakuje się na zad/ aby razu uszedł: a pod tym czasem białegłowy i pacholęta pociągając go/ już na prawą stronę/ już na lewą powrozami/ nie dopuszczą mu nigdy/ ani ruszyć się daleko z miejsca/ ani też odpocząć. Nakoniec stróż/ aby skończył tę Comedią/ naprzód go kilkakroć uderzy/ a potym
y szerokie/ á z nim też y iego strożá/ tákże vpstrzonego y pokrytego rozmáitemi piorámi/ dawszy mu niemáły w rękę tessak: tám on skacze/ świscze/ á ono kordowsko w ręku trzyma/ y nim do więźieniá zmierza. więźień też iuż poskákuie k niemu/ áby mu go z ręku wydárł/ iuż też vskákuie się ná zad/ áby rázu vszedł: á pod tym czásem białegłowy y pácholętá poćiągáiąc go/ iuż ná práwą stronę/ iuż ná lewą powrozámi/ nie dopusczą mu nigdy/ áni ruszyć się dáleko z mieyscá/ áni też odpocząć. Nákoniec stroż/ áby skończył tę Comedią/ naprzod go kilkákroć vderzy/ á potym
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 86
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
i szerokie/ a z nim też i jego stróża/ także upstrzonego i pokrytego rozmaitemi piórami/ dawszy mu niemały w rękę tessak: tam on skacze/ świszcze/ a ono kordowsko w ręku trzyma/ i nim do więzienia zmierza. więzień też już poskakuje k niemu/ aby mu go z ręku wydarł/ już też uskakuje się na zad/ aby razu uszedł: a pod tym czasem białegłowy i pacholęta pociągając go/ już na prawą stronę/ już na lewą powrozami/ nie dopuszczą mu nigdy/ ani ruszyć się daleko z miejsca/ ani też odpocząć. Nakoniec stróż/ aby skończył tę Comedią/ naprzód go kilkakroć uderzy/ a potym ostrzem
y szerokie/ á z nim też y iego strożá/ tákże vpstrzonego y pokrytego rozmáitemi piorámi/ dawszy mu niemáły w rękę tessak: tám on skacze/ świscze/ á ono kordowsko w ręku trzyma/ y nim do więźieniá zmierza. więźień też iuż poskákuie k niemu/ áby mu go z ręku wydárł/ iuż też vskákuie się ná zad/ áby rázu vszedł: á pod tym czásem białegłowy y pácholętá poćiągáiąc go/ iuż ná práwą stronę/ iuż ná lewą powrozámi/ nie dopusczą mu nigdy/ áni ruszyć się dáleko z mieyscá/ áni też odpocząć. Nákoniec stroż/ áby skończył tę Comedią/ naprzod go kilkákroć vderzy/ á potym ostrzem
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 86
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
się w rycerzkich rzeczach od młodości aż do śmierci swej. Oręże ich przedtym było/ włócznie/ strzały/ szpady/ kieścienie: lecź tych już czasów/ mają też i rusznice/ i proch lepszy niż u nas. Potykają się nago/ bez karaceny/ i bez helmów: i dziwną chyżością nacierają na nieprzyjaciela/ i uskakują mu. Lud pospolity pilnuje rolej/ abo rzemiósł (nie mając nadzieje żadnej do dostąpienia szlachectwa/ abo też inszego stanu/ tylko w tym zostawać muszą/ w którym się porodzili: a nie śmieją przystąpić się do Nairów: a jeśli się przystąpią/ tedy ich źle traktują. Kupiectwo tam jest w ręku Arabów/ Żydów
się w rycerzkich rzeczách od młodośći áż do śmierći swey. Oręże ich przedtym było/ włocznie/ strzały/ szpady/ kieśćienie: lecź tych iuż czásow/ máią też y rusznice/ y proch lepszy niż v nas. Potykáią się nágo/ bez káráceny/ y bez helmow: y dźiwną chyżośćią náćieráią ná nieprzyiaćielá/ y vskákuią mu. Lud pospolity pilnuie roley/ ábo rzemiosł (nie máiąc nádźieie żadney do dostąpienia szláchectwá/ ábo też inszego stanu/ tylko w tym zostáwáć muszą/ w ktorym się porodźili: á nie śmieią przystąpić się do Náirow: á iesli się przystąpią/ tedy ich źle tráktuią. Kupiectwo tám iest w ręku Arabow/ Zydow
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 187
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
do siebie obadwa porwali I ostremi żelazy na się przycinali; Już dźwięki z ciężkich razów dosięgały nieba, A jeszcze w bój nie weszli słuszny, jako trzeba.
LX.
Zerbin się zda prędkością podobien ogniowi; Umyka się tam i sam mocnemu królowi, I srogiej Duryndany najwięcej pilnuje, I gdzie spadnie, tam koniem rączo uskakuje; Bo kiedyby na niego z tak potężnej ręki Spadła raz Duryndana, musiałby przez dzięki Iść w pola Elizejskie, tam, kędy mieszkają Te dusze, które się tu w miłości kochają.
LXI.
Jako więc śmiały złajnik, gdy wieprza dzikiego W polu, daleko stada, zastanie samego, Obraca go z tej
do siebie obadwa porwali I ostremi żelazy na się przycinali; Już dźwięki z ciężkich razów dosięgały nieba, A jeszcze w bój nie weszli słuszny, jako trzeba.
LX.
Zerbin się zda prędkością podobien ogniowi; Umyka się tam i sam mocnemu królowi, I srogiej Duryndany najwięcej pilnuje, I gdzie spadnie, tam koniem rączo uskakuje; Bo kiedyby na niego z tak potężnej ręki Spadła raz Duryndana, musiałby przez dzięki Iść w pola Elizejskie, tam, kędy mieszkają Te dusze, które się tu w miłości kochają.
LXI.
Jako więc śmiały złajnik, gdy wieprza dzikiego W polu, daleko stada, zastanie samego, Obraca go z tej
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 245
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
z szyszaków widać obudwom wesołe, Blask wzrok z szabel uraża, które mają gołe. Skoczą żartko do siebie i oba ostremi Trafią w mocne puklerze broniami swojemi; Gęste i ciężkie razy precz się rozlegają, A płomienie sierdzistych jadów gniew wzbudzają.
LXXVII.
Rynald to stąd, to z owąd wielkie czyni koła, W bok uskakuje, głowy strzeże, chroni czoła; Wie, jako najduższy blach nie może hamować Najdoskonalszej szable, woli ustępować. Gradas, ledwie dościgły subtelnemu oku, Za niem leci i swego w skok pomyka kroku, Ciskając na wiatr lekki najgęściejsze razy, Aby go gdzie dosięgnąć mógł miedzy żelazy.
LXXVIII.
Ten zaś umiejętnością zraża Duryndanę
z szyszaków widać obudwom wesołe, Blask wzrok z szabel uraża, które mają gołe. Skoczą żartko do siebie i oba ostremi Trafią w mocne puklerze broniami swojemi; Gęste i ciężkie razy precz się rozlegają, A płomienie sierdzistych jadów gniew wzbudzają.
LXXVII.
Rynald to stąd, to z owąd wielkie czyni koła, W bok uskakuje, głowy strzeże, chroni czoła; Wie, jako najduższy blach nie może hamować Najdoskonalszej szable, woli ustępować. Gradas, ledwie dościgły subtelnemu oku, Za niem leci i swego w skok pomyka kroku, Ciskając na wiatr lekki najgęściejsze razy, Aby go gdzie dosięgnąć mógł miedzy żelazy.
LXXVIII.
Ten zaś umiejętnością zraża Duryndanę
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 48
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
pojedynku onem.
LXXVII.
Lub to syn Monodantów na dzielnem Frontynie Siedział, co swą żartkością na wszystek świat słynie I którego beł własnem panem Rugier śmiały, Póki między szalone nie wyskoczył wały, Ma jednak z poganinem co czynić, bo jego Niepożyta jest zbroja z kruszcu wybornego, On zaś ma słabszą; zaczem rączo uskakuje, Gdy ów szkaradne cięcia na szyszak miarkuje. .
LXXVIII.
Niemasz na świecie konia mem zdaniem drugiego, Coby lepiej rozumiał wolą pana swego; Skądkolwiek Duryndana przypada straszliwa, Jego noga unosi w drugi bok pierzchliwa Jeźca z razów śmiertelnych. W kącie inszem zasię Agramant z Oliwierem nacierają na się I tak zapalczywy bój
pojedynku onem.
LXXVII.
Lub to syn Monodantów na dzielnem Frontynie Siedział, co swą żartkością na wszystek świat słynie I którego beł własnem panem Rugier śmiały, Póki między szalone nie wyskoczył wały, Ma jednak z poganinem co czynić, bo jego Niepożyta jest zbroja z kruszcu wybornego, On zaś ma słabszą; zaczem rączo uskakuje, Gdy ów szkaradne cięcia na szyszak miarkuje. .
LXXVIII.
Niemasz na świecie konia mem zdaniem drugiego, Coby lepiej rozumiał wolą pana swego; Skądkolwiek Duryndana przypada straszliwa, Jego noga unosi w drugi bok pierzchliwa Jeźca z razów śmiertelnych. W kącie inszem zasię Agramant z Oliwierem nacierają na się I tak zapalczywy bój
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 246
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, co go ścierwem dusi.
LXXXIX.
Do Agramanta w lot biegł Brandymart serdeczny I dał mu w sam szyszaka wierzch raz niebezpieczny; Obraca się na koniu rączem w pełnem skoku, To w piersi tnie, to zasię dziurę czyni w boku; Frontyn, jak żartka cyga, ciasne robi koła. Już Agramant nadpocił, uskakując, czoła, Choć też niepośledniejszy jest Bryliador jego, Co Mandrykarda Rugier zrzucił przedtem z niego. .
XC.
Ale doskonalszą zaś ma Agramant zbroję; Ów porwał w prędkiem razie służebną, nie swoję, Z niewymowną się chęcią kwapiąc do przyszłego Boju, aby nie wydał grabie kochanego. Złą ma zbroję, lecz serce wielkie
, co go ścierwem dusi.
LXXXIX.
Do Agramanta w lot biegł Brandymart serdeczny I dał mu w sam szyszaka wierzch raz niebezpieczny; Obraca się na koniu rączem w pełnem skoku, To w piersi tnie, to zasię dziurę czyni w boku; Frontyn, jak żartka cyga, ciasne robi koła. Już Agramant nadpocił, uskakując, czoła, Choć też niepośledniejszy jest Bryljador jego, Co Mandrykarda Rugier zrzucił przedtem z niego. .
XC.
Ale doskonalszą zaś ma Agramant zbroję; Ów porwał w prędkiem razie służebną, nie swoję, Z niewymowną się chęcią kwapiąc do przyszłego Boju, aby nie wydał grabie kochanego. Złą ma zbroję, lecz serce wielkie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 249
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
i prochy ich lepsze są daleko/ aż niż nasze. Na wojnę chodzą nadzy/ oprócz co się od pasa zakryją: i nie używają/ ani szyszaków/ ani zbrój. Zatym przychodzi/ iż na wojnach/ i w każdym dziele rycerskim są dziwnie chyży i obrotni: przypadają niespodziewanie na nieprzyjaciela/ a zaraz jak sokołowie uskakują: gdy rozumiesz/ iż daleko są od ciebie; na ten czas masz ich zaraz pod bokiem: a tak barzo trudna jest/ i uciekać przed nimi/ i gonić ich: bo niemniej są prędcy na swych nogach/ jako byli Partowie na koniech: i niemniej jest niebezpieczna od nich ucieczka; jako też i potkanie
y prochy ich lepsze są dáleko/ áż niż násze. Ná woynę chodzą nádzy/ oprocz co się od pásá zákryią: y nie vżywáią/ áni szyszakow/ áni zbroy. Zátym przychodźi/ iż ná woynách/ y w káżdym dźiele rycerskim są dźiwnie chyżi y obrotni: przypadáią niespodźiewánie ná nieprzyiaćielá/ á záraz iák sokołowie vskákuią: gdy rozumiesz/ iż dáleko są od ćiebie; ná ten czás masz ich záraz pod bokiem: á ták bárzo trudna iest/ y vćiekáć przed nimi/ y gonić ich: bo niemniey są prędcy ná swych nogách/ iáko byli Párthowie ná koniech: y niemniey iest niebespieczna od nich vćieczká; iáko też y potkáńie
Skrót tekstu: BotŁęczRel_III
Strona: 117
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. III
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609