, i im honor czynić i do audiencyj Króla przypuszczać, także Senatorów, i wszystkich pretendujących audiencyj.
Marszałkowie powinni taksy stanowić na wszelkie handle tam, gdzie Król mieszka, jeżeli zaś w Obozie, to się powinni znosić z Hetmanem.
Marszałków obligacja przed Królem, z laską iść, i na Sejmie tłum, i hałasy uskromić. Głosy na Sejmach i na wszelkich obradach i audiencjach tak Senatorom jako i Posłom rozdawać, o czym Pias. fol: 64.
W niebytności Marszałka W. K. Nadworny te obligacje czynić powinien.
W niebytności Nadwornego Litewscy, w tych niebytności Pieczętarze lub Podskarbiowie; tak podczas Poselstwa mojego (mówi Łubień:) od
, i im honor czynić i do audyencyi Króla przypuszczać, także Senatorów, i wszystkich pretendujących audyencyi.
Marszałkowie powinni taxy stanowić na wszelkie handle tam, gdźie Król mieszka, jeżeli zaś w Oboźie, to śię powinni znośić z Hetmanem.
Marszałków obligacya przed Królem, z laską iść, i na Seymie tłum, i hałasy uskromić. Głosy na Seymach i na wszelkich obradach i audyencyach tak Senatorom jako i Posłom rozdawać, o czym Pias. fol: 64.
W niebytnośći Marszałka W. K. Nadworny te obligacye czynić powinien.
W niebytnośći Nadwornego Litewscy, w tych niebytnośći Pieczętarze lub Podskarbiowie; tak podczas Poselstwa mojego (mówi Łubień:) od
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 204
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
książka odważna na grzechy, Rześkie ma słowa i bezpieczne śmiechy: Wyrzecze, co chce, i bez wszej ogródki Kusia mianuje i z jego podbródki; Da własne imię swemu winowajcy I mądzie mądziem, jajca zowie jajcy. O, jako często, czytając te baśnie, Gacie skróchmalisz albo-ć portka trzaśnie I nadętego chcąc uskromić guza, Z ręką tam pójdziesz albo do zamtuza! W tej księdze pióro opuszcza nadragi I wiersz mój chodzi jako w łaźni nagi. Ustąp, prawico, któraś macierzyzny Nie zbyła, nie patrz na nagie mężczyzny! Lecz jeśli cię znam, pewnie tą przestrogą Wznieciłem ci chęć do czytania srogą I coś już kładła książkę
książka odważna na grzechy, Rześkie ma słowa i bezpieczne śmiechy: Wyrzecze, co chce, i bez wszej ogródki Kusia mianuje i z jego podbródki; Da własne imię swemu winowajcy I mądzie mądziem, jajca zowie jajcy. O, jako często, czytając te baśnie, Gacie skrochmalisz albo-ć portka trzaśnie I nadętego chcąc uskromić guza, Z ręką tam pójdziesz albo do zamtuza! W tej księdze pióro opuszcza nadragi I wiersz mój chodzi jako w łaźni nagi. Ustąp, prawico, któraś macierzyzny Nie zbyła, nie patrz na nagie mężczyzny! Lecz jeśli cię znam, pewnie tą przestrogą Wznieciłem ci chęć do czytania srogą I coś już kładła książkę
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 309
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
stan mój mizerny muszę lamentować, że mię i sam Galenus już nie chce kurować. Wejrzy na twarz, jakom się już srodze zmieniła, ledwie uznasz, jeślim ta, któram pierwej była. Oczy moje już wpadły, mgłą zaszły źrzenice, wielką klęskę ponosi, i rumiane lice. Żaden nie mógł tej złości uskromić żelazem, by mi nie zaraziło głowy z twarzą razem. A cóż, kiedy przypomnię ciemnockliwe łoże i rany, których tknienia ból znosić nie może? Pewnie tych – ach, niestetyż! – rozjątrzenia nowe nie zaleczą już zioła i Machaonowe, bo się te rozszerzają tak barzo w mym ciele, jak od broni pogańskiej
stan mój mizerny muszę lamentować, że mię i sam Galenus już nie chce kurować. Wejrzy na twarz, jakom się już srodze zmieniła, ledwie uznasz, jeślim ta, któram pierwej była. Oczy moje już wpadły, mgłą zaszły źrzenice, wielką klęskę ponosi, i rumiane lice. Żaden nie mógł tej złości uskromić żelazem, by mi nie zaraziło głowy z twarzą razem. A cóż, kiedy przypomnię ciemnockliwe łoże i rany, których tknienia ból znosić nie może? Pewnie tych – ach, niestetyż! – rozjątrzenia nowe nie zaleczą już zioła i Machaonowe, bo się te rozszerzają tak barzo w mym ciele, jak od broni pogańskiej
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 36
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
. Proba Konia trwałego u mocnego. 44. W poznaniu Koń w Kaptywusie najpewniejszy. 45. Skoniem nieobiezdzionym jako począć. 46. Schodzenia Konia jako poznać. 47. Chodziwy na co dobry. 48. Jako jeźdźca obierać do Konia. 49. Dzielność zbystrego Konia a niżeli z statecznego wynika. 50. Plochego jako uskromić. 51. Róg Koniowi jako opatrzon być ma. 52. Złem kowaniem najlepszy róg zepsuje. 53. Róg zły czym naprawić. 54. Koniowi nocna jazda nie zdrowa. Regestr 55. Jednochodnik jaki dobry. 56. Na Koniu wiele za godzinę może viechać. 57. Konia oszacowanie. 58. Gdy Koń dosiadać
. Probá Koniá trwáłego v mocnego. 44. W poznániu Koń w Kaptywusie naypewnieyszy. 45. Skoniem nieobiezdźionym iáko począć. 46. Schodzenia Końia iako poznáć. 47. Chodźiwy ná co dobry. 48. Iako ieźdźcá obieráć do Końiá. 49. Dźielnosć zbystrego Końiá á niżeli z stateczneg^o^ wynika. 50. Plochego iáko vskromić. 51. Rog Końiowi iáko opátrzon bydź ma. 52. Złem kowániem naylepszy rog zepsuie. 53. Rog zły czym nápráwić. 54. Końiowi nocna iázdá nie zdrowa. Regestr 55. Iednochodnik iáki dobry. 56. Ná Końiu wiele zá godźinę może viecháć. 57. Końiá oszácowánie. 58. Gdy Koń dośiádáć
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 4
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
abo uczniów Pańskich/ wielki cud. I teraz niemały cud jest w Chrześcijaństwie/ człowiek ś. pobożny. Dobrze powiedział Opat Nesteros u Kasjana: Zaprawdę więtszy jest cud/ z własnego swego ciała żagiew rozpusty cielesnej wykorzenić/ aniż wygnać nieczyste duchy z ciał cudzych: i jest to wielmożniejszy znak/ cnotą cierpliwości ruchy okrutne gniewu uskromić/ aniż wielmożnym Księstwom rozkazować. Więtsza to jest/ wypędzić obżarte z ciała własnego choroby smutku; aniż cudze chorzenia/ i febry cielesne wygnać. Nakoniec z wielkich miar/ zacniejsza jest cnota/ i wyższy postępek/ dusze własnej uleczyć bole/ aniż ciała cudzego. Nadobnie o tymże mówi i drugi Opat/ imieniem
ábo vczniow Páńskich/ wielki cud. I teraz niemáły cud iest w Chrześćiáństwie/ człowiek ś. pobożny. Dobrze powiedźiał Opát Nesteros v Kássyaná: Záprawdę więtszy iest cud/ z własnego swego ćiáłá żagiew rospusty ćielesney wykorzenić/ ániż wygnáć nieczyste duchy z ćiał cudzych: y iest to wielmożnieyszy znák/ cnotą ćierpliwośći ruchy okrutne gniewu vskromić/ ániż wielmożnym Kśięstwom roskázowáć. Więtsza to iest/ wypędźić obżárte z ćiáłá własnego choroby smutku; ániż cudze chorzenia/ y febry ćielesne wygnáć. Nákoniec z wielkich miar/ zacnieysza iest cnotá/ y wyzszy postępek/ dusze własney vleczyć bole/ ániż ćiáłá cudzego. Nadobnie o tymże mowi y drugi Opát/ imieniem
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 59
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
czas kaszel się wraca. Kaszel jakośmy powiedzieli w brzemiennych niebezpieczny jest/ dla tego iż poronienie przywodzi/ siły zrzuca/ i wszytko ciało wycieńcza/ a za poruszeniem głównym przywodżo bole/ niespanie przynosi/ i trudny oddech/ częstokroć też spadki różne przywodzą/ podczas i gorączkę/ i zapały: dlatego potrzebna jest/ kaszel uskromić/ i jako naprędzej on ulżyć/ i płód przytym zaraz przez co zmocnić/ na pępek przykładając aby przez to mógł być oczerstwiony. We wszytkich tych kaszlach rzadko purgę dać trzeba/ owszek jednak trzemi rodzajmi leków będzie leczony: a naprzód jeśli z wiatrów będzie pochodził/ temi co wiatry podnoszące będą mogły tłumić i rozbijać
czás kászel się wráca. Kászel iákosmy powiedźieli w brzemiennych niebespieczny iest/ dlá tego iż poronienie przywodźi/ śiły zrzuca/ y wszytko ćiáło wyćieńcza/ á zá poruszeniem głownym przywodźo bole/ niespánie przynośi/ y trudny oddech/ częstokroć też spadki rożne przywodzą/ podczás y gorączkę/ y zapały: dlatego potrzebna iest/ kászel vskromić/ y iáko naprędzey on vlżyć/ y płod przytym záraz przez co zmocnić/ ná pępek przykłádáiąc áby przez to mogł być oczerstwiony. We wszytkich tych kászlách rzadko purgę dáć trzebá/ owszek iednák trzemi rodzáymi lekow będźie leczony: á naprzod ieśli z wiátrow będźie pochodźił/ temi co wiátry podnoszące będą mogły tłumić y rozbiiáć
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: C3
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
uróść, jedno, że jeden, nie chcąc ustąpić drugiemu, musi się oboja fakcja do broni rzucić, zaczym upadek jawny Rzpltej. Zabiegać tedy temu mamy wszelakim sposobem, a teraz zwłaszcza o tem namawiać trzeba, kiedyśmy extra strepitum armorum i zdadzą mi się takowe konstytucyc interregno być potrzebne, iż pierwej animusze ludzkie trzeba uskromić, dyscernować, toż dopiero armaty i dział zakazować i wszytkie zawaśnienia i nieprzyjaźni tak odpowiedne, jako i nieodpowiedne, tempore interregni, jeśliby nie do końca uspokojone, tedy jednak aż do skończenia sejmu koronacji zachowane i odłożone być mają. A którybykolwiek w jakim nieprzyjacielskim postępku jawnym albo w namniejszej, ofensjej, właśni, tak in
uróść, jedno, że jeden, nie chcąc ustąpić drugiemu, musi się oboja fakcya do broni rzucić, zaczym upadek jawny Rzpltej. Zabiegać tedy temu mamy wszelakim sposobem, a teraz zwłaszcza o tem namawiać trzeba, kiedyśmy extra strepitum armorum i zdadzą mi się takowe konstytucyc interregno być potrzebne, iż pierwej animusze ludzkie trzeba uskromić, dyscernować, toż dopiero armaty i dział zakazować i wszytkie zawaśnienia i nieprzyjaźni tak odpowiedne, jako i nieodpowiedne, tempore interregni, jeśliby nie do końca uspokojone, tedy jednak aż do skończenia sejmu koronacyej zachowane i odłożone być mają. A którybykolwiek w jakim nieprzyjacielskim postępku jawnym albo w namniejszej, ofenzyej, właśni, tak in
Skrót tekstu: RokJak_Cz_III
Strona: 286
Tytuł:
Rokosz jaki ma być i co na nim stanowić.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
weselą i cieszą, Panu Bogu za to wszytko dziękując, i wnim jako w Panu swym przed którym drżą wszyscy Monarchowie Książęta i potentaci świata tego, qui aufert spiritum Principum, jako Dawid mówi, nadzieję i pociechę swą mając, że on gdy jedno zechce, wjednym mgnieniu oka te nawałności i z Autorami ich uskromić może: i uskromi gdy czas od niego naznaczony przydzie, interim temperans potentiam patientia; jako jeden Doktor pięknie napisał. I pewnie gdyby tylo szło o wycierpienie potwarzy, i o zniesienie przeciwności, nieozywaliby się byli jako tak długo czynili, pismami żadnymi, na piśmienne te uszczypki i potwarzy ale modliliby się byli
weselą y ćieszą, Pánu Bogu zá to wszytko dźiękuiąc, y wnim iáko w Pánu swym przed ktorym drżą wszyscy Monárchowie Książęta y potentaci światá tego, qui aufert spiritum Principum, iáko Dawid mowi, nádzieię y poćiechę swą máiąc, że on gdy iedno zechce, wiednym mgnięniu oká te nawáłnośći y z Autorámi ich vskromić może: y vskromi gdy czás od niego náznáczony przydźie, interim temperans potentiam patientia; iáko ieden Doctor pięknie nápisał. Y pewnie gdyby tylo szło o wyćierpienie potwarzy, y o znieśięnie przećiwnośći, nieozywaliby się byli iáko ták długo czynili, pismámi zadnymi, ná pismienne te vszczypki y potwarzy ale modliliby się byli
Skrót tekstu: SzemGrat
Strona: 9
Tytuł:
Gratis plebański
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
częśćczasu mego, na ksiąg czytaniu trawiła, jeżeli inaczej białagłowa bez chluby to o sobie mówić może. Rozmawiałam każdego dnia przez godzinę z naszym młodym uczniem, i uczyłam go tej przystojności, którą Młodzianie często i najprędzej od Dam pojąć mogą. Starałam się ogień jego naturalny, i płochość młodości przyzwoitą moją poważnością uskromić. Czyniłam mu się zawsze obcą, i różnem na się przybierała postawy, aby moje z nim się obchodzenie jemu nie spowszedniało, i w przestawaniu ze mną co raz co nowego uważał. Strawiłam także nie jedną godzinę na zabawie z Coreczką mojej gospodyni ośm lat mającą. Uczyłam ją Francuskiego języka, rysować
częśćczasu mego, na kśiąg czytaniu trawiła, ieżeli inaczey białagłowa bez chluby to o sobie mowić może. Rozmawiałam każdego dnia przez godzinę z naszym młodym uczniem, i uczyłam go tey przystoynośći, ktorą Młodzianie często i nayprędzey od Dam poiąć mogą. Starałam śię ogień iego naturalny, i płochość młodośći przyzwoitą moią poważnośćią uskromić. Czyniłam mu śię zawsze obcą, i rożnem na śię przybierała postawy, aby moie z nim śię obchodzenie iemu nie zpowszedniało, i w przestawaniu ze mną co raz co nowego uważał. Strawiłam także nie iedną godzinę na zabawie z Coreczką moiey gospodyni ośm lat maiącą. Uczyłam ią Francuskiego ięzyka, rysować
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 36
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
radzimy/ aby kto żartował) Przeprowadźmy go sobie/ sam na suchą stronę/ A tu/ jako na króla/ włożmy nań koronę. Obleczmy go w Purpurę: Sceptrum w rękę dajmy/ A sami go z ukłonem poważnym witajmy. I tak (snadź samże Piłat tej dodał otuchy/ Aby krnąbrne Żydowskie mógł uskromić duchy) Wnet purpurę z molami zwiotszałą wyrwali: Znowu szaty/ które już byli rozkazali Panu oblec/ z boleścią jego odzierają/ Ze krwią przywierającą na wywrot ściągają. Ściągnąwszy/ w królewski płaszcz obłoczą mizernie; Z ran/ aż do serca strzyka. Wnet/ nie miłosiernie Ubranego/ podniósłszy porzucą na ławie; Jeszcze korony
rádźimy/ áby kto żártował) Przeprowadźmy go sobie/ sám ná suchą stronę/ A tu/ iáko ná krola/ włożmy nań koronę. Obleczmy go w Purpurę: Sceptrum w rękę daymy/ A sámi go z vkłonem poważnym witaymy. I ták (snadź samże Piłat tey dodał otuchy/ Aby krnąbrne Zydowskie mogł vskromić duchy) Wnet purpurę z molámi zwiotszáłą wyrwáli: Znowu száty/ ktore iuż byli rozkazali Pánu oblec/ z boleśćią iego odźieráią/ Ze krwią przywieráiącą ná wywrot śćiągáią. Sćiągnąwszy/ w krolewski płaszcz obłoczą mizernie; Z ran/ áż do sercá strzyka. Wnet/ nie miłośiernie Vbránego/ podniozszy porzucą ná łáwie; Ieszcze korony
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 54.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610