, szable zzasychały; Dosyć kiedy chorągwie powtykali w wały. Szturm turecki na nasz obóz Sladkowski i Zyczewski zabit CZĘŚĆ SZÓSTA
Tak gdy się ubezpieczą, bez wszelkiego wstrętu Wsiędą na nich i wytną poganie do szczętu; Chorągwie wezmą, a łeb od każdego trupu Oderzną, dla pewnego u cara okupu, Jakoby nie hajduki i podłe usnachty, Ale co najprzedniejszej naścinali szlachty. Już Turcy triumfują, nie czując odporu; Już głębiej do polskiego biorą się taboru; Już i insze piechoty tak straszną rubieżą Strwagane uciekają i od szańców bieżą; Aż Sieniawski, który straż w placu trzymał dniowym, Przypadnie i wracać się każe zbiegom owym; Wraz, kędy się pogaństwo
, szable zzasychały; Dosyć kiedy chorągwie powtykali w wały. Szturm turecki na nasz obóz Sladkowski i Zyczewski zabit CZĘŚĆ SZÓSTA
Tak gdy się ubezpieczą, bez wszelkiego wstrętu Wsiędą na nich i wytną poganie do szczętu; Chorągwie wezmą, a łeb od każdego trupu Oderzną, dla pewnego u cara okupu, Jakoby nie hajduki i podłe usnachty, Ale co najprzedniejszej naścinali szlachty. Już Turcy tryumfują, nie czując odporu; Już głębiej do polskiego biorą się taboru; Już i insze piechoty tak straszną rubieżą Strwagane uciekają i od szańców bieżą; Aż Sieniawski, który straż w placu trzymał dniowym, Przypadnie i wracać się każe zbiegom owym; Wraz, kędy się pogaństwo
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 187
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
ślepota; Rozumuż nam przynamniej za swoje forboty, A czego większa szkoda, niech nie bierą cnoty. Czy małoż ma sromoty Polska i ohydy, Tak marne, tak nikczemne chowając hybrydy? Jeszcze urodzonymi, nie bez wielkiej gluzy Szlachty swej, osadza wsi Włochy i Francuzy, Z kupców, mogli być drudzy podłymi usnachty (O, wzgarda stanu tego!), narobiwszy szlachty. 81 (D). MALE OBTENTUM
„Rzekłeś mi słowo, królu, nie masz na co składać. Nie rzecze, głową tylko król kiwnie, trzeba dać.” „Niesłusznejś rzeczy prosił, obaśmy nagany Godni, albom zabawny, albo
ślepota; Rozumuż nam przynamniej za swoje forboty, A czego większa szkoda, niech nie bierą cnoty. Czy małoż ma sromoty Polska i ohydy, Tak marne, tak nikczemne chowając hybrydy? Jeszcze urodzonymi, nie bez wielkiej gluzy Szlachty swej, osadza wsi Włochy i Francuzy, Z kupców, mogli być drudzy podłymi usnachty (O, wzgarda stanu tego!), narobiwszy szlachty. 81 (D). MALE OBTENTUM
„Rzekłeś mi słowo, królu, nie masz na co składać. Nie rzecze, głową tylko król kiwnie, trzeba dać.” „Niesłusznejś rzeczy prosił, obaśmy nagany Godni, albom zabawny, albo
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 268
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kupczyka.” „Po cóż?” „Dla niemieckiego — powiedzą — języka.” Powrócił we trzy lata Szotem, ale to mniej: Po niemiecku nie umie, po polsku zapomni. Mówi, nie rozumiem go, oba w jeden skłóci Języki. Mędrszy jechał, rzekę, niż powróci. Brzydszego nie potrzeba malować usnachta. Bodajże w Polsce nasza ćwiczyła się szlachta. 103 (P). NIENADANA CEREMONIA
Spragnąwszy król Kazimierz, goniąc zwierza w boru, Wstąpił do szlacheckiego, chcąc się napić, dworu. Rad był szlachcic ubogi, że go pan nawiedził. Skoro z bębna ostatek piwa w szkleńcę scedził, Przyniesie mu do konia,
kupczyka.” „Po cóż?” „Dla niemieckiego — powiedzą — języka.” Powrócił we trzy lata Szotem, ale to mniej: Po niemiecku nie umie, po polsku zapomni. Mówi, nie rozumiem go, oba w jeden skłóci Języki. Mędrszy jechał, rzekę, niż powróci. Brzydszego nie potrzeba malować usnachta. Bodajże w Polszczę nasza ćwiczyła się szlachta. 103 (P). NIENADANA CEREMONIA
Spragnąwszy król Kazimierz, goniąc zwierza w boru, Wstąpił do szlacheckiego, chcąc się napić, dworu. Rad był szlachcic ubogi, że go pan nawiedził. Skoro z bębna ostatek piwa w szkleńcę scedził, Przyniesie mu do konia,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 277
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rzecze ktoś, nie z królewskiej mince, Co je robią, chociaż ich ścinają, złoczyńcę. Gdyżby na naszę szlachtę ta wybiórka padła, Na poły by ich było takiego klepadła. Co od pługa, od kramu albo od rzemiosła, Koguta, miasto orła, miasto konia, osła Nakreśliwszy na herbie, gdzieś między usnachty Zrodzony o nierządzie, wchodzi w regiestr szlachty. Choć też drugi prawdziwy, a nieszczęścież po niem, Bo się wołem odmienił, bywszy pierwej koniem: Tak barzo oszemłany, tak będzie wytarty, Że półbabcza, nie tylko szeląga, niewarty. W garść nierządnicy, kto się tym plugastwem bawi, W nocy wsuć;
rzecze ktoś, nie z królewskiej mince, Co je robią, chociaż ich ścinają, złoczyńcę. Gdyżby na naszę szlachtę ta wybiórka padła, Na poły by ich było takiego klepadła. Co od pługa, od kramu albo od rzemiosła, Koguta, miasto orła, miasto konia, osła Nakreśliwszy na herbie, gdzieś między usnachty Zrodzony o nierządzie, wchodzi w regiestr szlachty. Choć też drugi prawdziwy, a nieszczęścież po niem, Bo się wołem odmienił, bywszy pierwej koniem: Tak barzo oszemłany, tak będzie wytarty, Że półbabcza, nie tylko szeląga, niewarty. W garść nierządnicy, kto się tym plugastwem bawi, W nocy wsuć;
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 440
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
głodem go morzę. Ja sama wszytkim rządzę, nie ma on nie w mocy, Jak mi się w czym uprzykrzy, pewnie psiego skoczy. By kata chciał, żebym mu miała deferować, Musi mnie on po wodę z konwiami wendrować, Drew, gdy trzeba, narąbać i w piecu zapalić, Stoi mi za usnachta, mogę się pochwalić. Dzieciątko mi kołysze, wypierze pieluszki, Pościołkę sam pościele, postrząsa poduszki. Kiedy się ja rozgniewam, to on mknie na stronę I w nocy go, kiedy chcę, z pościeli wyżonę. Jak mi słowo przemarknie, to mu ja naśpiewam, Czasem tydzień nie gadam, kiedy się rozgniewam.
głodem go morzę. Ja sama wszytkim rządzę, nie ma on nie w mocy, Jak mi się w czym uprzykrzy, pewnie psiego skoczy. By kata chciał, żebym mu miała deferować, Musi mnie on po wodę z konwiami wendrować, Drew, gdy trzeba, narąbać i w piecu zapalić, Stoi mi za usnachta, mogę się pochwalić. Dzieciątko mi kołysze, wypierze pieluszki, Pościołkę sam pościele, postrząsa poduszki. Kiedy się ja rozgniewam, to on mknie na stronę I w nocy go, kiedy chcę, z pościeli wyżonę. Jak mi słowo przemarknie, to mu ja naśpiewam, Czasem tydzień nie gadam, kiedy się rozgniewam.
Skrót tekstu: SejmBiałBad
Strona: 69
Tytuł:
Sejm białogłowski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950