jako kary ostatniego sądu Pańskiego, dogadzając we wszytkim i zawsze sprawiedliwości bardziej aniżeli życiu własnemu. Nie rwały się pewnie na złotej szwajcy podkomorskie sznury, gdzie chodziło o rzetelność pomiarkowania gruntu albo granic w zachodzących kontrowersyjach, ale co słuszność, waga i natura położenia kazały w najmniejszej obserwowano i egzekwowano skibecce. Nie wakowała ani prywatnym interesom ustępowała sprawiedliwość urzędowna, gdzie jej na najmniejsze skinienie czyjekolwiek potrzebowało ukrzywdzenie. Dopieroż za możniejszym i datkiem nie chodziły respekta w sądach i animadwersyjach prawnych pod frantowskim iuris beneficiorum płaszczykiem, ale miejsca i tekstu swojego jakoby przykowana trzymając się sprawiedliwość pod kortyną, oka nie widząc powabnej urody i oferty ani krwie własnej i przyjaciela, świadczyła się
jako kary ostatniego sądu Pańskiego, dogadzając we wszytkim i zawsze sprawiedliwości bardziej aniżeli życiu własnemu. Nie rwały się pewnie na złotej szwajcy podkomorskie sznury, gdzie chodziło o rzetelność pomiarkowania grontu albo granic w zachodzących kontrowersyjach, ale co słuszność, waga i natura położenia kazały w najmniejszej obserwowano i egzekwowano skibecce. Nie wakowała ani prywatnym interesom ustępowała sprawiedliwość urzędowna, gdzie jej na najmniejsze skinienie czyjekolwiek potrzebowało ukrzywdzenie. Dopieroż za możniejszym i datkiem nie chodziły respekta w sądach i animadwersyjach prawnych pod frantowskim iuris beneficiorum płaszczykiem, ale miejsca i tekstu swojego jakoby przykowana trzymając się sprawiedliwość pod kortyną, oka nie widząc powabnej urody i oferty ani krwie własnej i przyjaciela, świadczyła się
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 191
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
nazad powrócili, Turcy już potem ostrożniejsi byli Często strzelając ku nowemu zamku, Aprosze lepiąc w dzień, w noc bez przestanku, Lub oblężeńcy k nim mocno strzelali, A przecie Turcy nic o to nie dbali. I choć którego w tym mnóstwie ubito. Zaraz go tamże tą ziemią przykryto. Więc gdy już dniowi noc ustępowała. Złota Jutrzeńka Feba poprzedzała, Uderzono larm tu na nas do zamku, K Turkom strzelając prawie bez przestanku. Turcy w tąż także kindią zagrali, Do szańców, do dział pieszo pośpieszali. I ledwo trochę noc dniowi zstąpiła, Armata grzmoty tureckie zrobiła, Zrobiła grzmoty tak silne w tej dobie, Opisać trudno
nazad powrócili, Turcy już potem ostrożniejsi byli Często strzelając ku nowemu zamku, Aprosze lepiąc w dzień, w noc bez przestanku, Lub oblężeńcy k nim mocno strzelali, A przecie Turcy nic o to nie dbali. I choć którego w tym mnóstwie ubito. Zaraz go tamże tą ziemią przykryto. Więc gdy już dniowi noc ustępowała. Złota Jutrzeńka Feba poprzedzała, Uderzono larm tu na nas do zamku, K Turkom strzelając prawie bez przestanku. Turcy w tąż także kindyją zagrali, Do szańców, do dział pieszo pośpieszali. I ledwo trochę noc dniowi zstąpiła, Armata grzmoty tureckie zrobiła, Zrobiła grzmoty tak silne w tej dobie, Opisać trudno
Skrót tekstu: MakSRelBar_II
Strona: 182
Tytuł:
Relacja Kamieńca wziętego przez Turków w roku 1672 ...
Autor:
Stanisław Makowiecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
jasne oko w głowie, Przyjaźń cukier w uściech słodki, Krom przyjaźni wszytko płotki. Kto w przyjaźni zgodnie żyje, Wiek się mu jak wianek wije. Komu przyjaźń prawa płuży, Temu i Fortuna służy. Takiej ja wam serc jedności Życzę z szczyrej uprzejmości. Aby przyjaźń raz oddana, Usługami warowana, Z kroku nie ustępowała I z wami statecznie trwała. Na znak czego lutnie złote Niech uderzą na ochotę, A przyjaciele wesoło Niechaj tańce stroją wkoło. Hojże, hojże, cna drużyno! Hojże, hojże, cna godzino! Tej parze, proszę serdecznie, Kredensuj wiecznie.
jasne oko w głowie, Przyjaźń cukier w uściech słodki, Krom przyjaźni wszytko płotki. Kto w przyjaźni zgodnie żyje, Wiek się mu jak wianek wije. Komu przyjaźń prawa płuży, Temu i Fortuna służy. Takiej ja wam serc jedności Życzę z szczyrej uprzejmości. Aby przyjaźń raz oddana, Usługami warowana, Z kroku nie ustępowała I z wami statecznie trwała. Na znak czego lutnie złote Niech uderzą na ochotę, A przyjaciele wesoło Niechaj tańce stroją wkoło. Hojże, hojże, cna drużyno! Hojże, hojże, cna godzino! Tej parze, proszę serdecznie, Kredensuj wiecznie.
Skrót tekstu: CezKonBar_II
Strona: 163
Tytuł:
Koniunkcja szczęśliwa dwóch herbowych planetów
Autor:
Franciszek Józef Cezary
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1651 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1700
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
broniła Miejsca: by najliczniejszy Marka się cieszyła Potomstwe: tyś mi jedna za Córki, za Syny Zawsze stała, dość z ciebie żeś pierwsza przyczyny Do radości, dość było żeś ostatnią byłaL Twoja mię zawsze sława proawdziwą czyniła Boginią: bo kiedym cię na tym świecie miała, Nigdym samej Junonie nie ustępowała. Teraz osierociałą (taka Jowiszowa Wola była:) zostaje. Na cóż ta pomowa Na co ten grzech nieszczęsna na Jowisza kładę? Jam cię Córką zgubiła, jam sama tę radę Zbójcy dała, kiedym cię jednę zostawiła W Sycylij, i dłużej w Frygijskiej bawiła Niż potrzeba krainie, patrząc na biesiady Wesołe
broniła Mieyscá: by naylicznieyszy Márká sie ćieszyłá Potomstwe: tyś mi iedná zá Corki, zá Syny Záwsze stáłá, dość z ćiebie żeś pierwsza przyczyny Do rádośći, dość było żeś ostátnią byłáL Twoiá mię záwsze sławá proawdźiwą czyniłá Boginią: bo kiedym ćię ná tym świećie miáłá, Nigdym samey Iunonie nie ustępowáłá. Teraz ośieroćiáłą (taka Iowiszowá Wola byłá:) zostáie. Ná coż tá pomowá Ná co ten grzech nieszczęśna ná Iowiszá kłádę? Iam ćię Corką zgubiłá, iam samá tę rádę Zboycy dáłá, kiedym ćię iednę zostáwiłá W Sycylij, y dłużey w Frygiyskiey báwiłá Niż potrzebá kráinie, pátrząc ná bieśiády Wesołe
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 44
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
w nocy Tabor K. I. M. do Kamienca Posłany.
23. Septem. W Piątek Pan Hetman Litewski Wielki umarł o godźmie wtórej.
24. Septem. Był szturm potężny od Turków do szańców na okop nasz/ i do bramy jednej Litewskiej natarli byli konni Tureccy z Chorągwiami/ i Piechota Polska z szańców ustępowała/ ale ich zaś prędko wsparto/ z lasa też Janczarowie przy konnych się skradając/ do szańców naszych zapaść chcieli/ ale ich z dział naszy zrazili/ i Ochotnik z okopów wychodząc odstrzeliwał/ w ten czas kilku swoich z działa naszego za-
bitych że Puszkarż źle rychtował po zbylismy.
25. Septem. W Niedzielę był
w nocy Tabor K. I. M. do Kámiencá Posłány.
23. Septem. W Piątek Pan Hetman Litewski Wielki vmárł o godźmie wtorey.
24. Septem. Był szturm potężny od Turkow do szancow ná okop nász/ y do bramy iedney Litewskiey nátárli byli konni Tureccy z Chorągwiámi/ y Piechotá Polska z szancow vstępowáłá/ ále ich zaś prędko wspárto/ z lásá też Iánczárowie przy konnych sie skradáiąc/ do szancow nászych zápáść chćieli/ ále ich z dźiał nászy zráźili/ y Ochotnik z okopow wychodząc odstrzeliwał/ w ten czas kilku swoich z dźiáłá nászego zá-
bitych że Puszkarż źle rychtował po zbylismy.
25. Septem. W Niedźielę był
Skrót tekstu: ZbigAdw
Strona: C2
Tytuł:
Adwersaria, albo terminata sprawy wojennej
Autor:
Prokop Zbigniewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
mil. Jest składem wszystkich towarów/ które przechodzą miedzy Aleksandrią i Kairem. Nawigując przez odnogę Nilowę od Rossetu do Bulaco/ rachują więcej niż 300 miast/ abo osad wielkich. Aleksandria siedzi nad brzegiem morza Włoskigo/ od Nilu 40 mil. Była przedtym z przednich miast na świecie. Herodianus daje znać/ iż Aleksandria nie ustępowała w wielkości mieszkańców żadnemu inszemu miastu/ oprócz Rzymu: poczęła się mniejszyć za przybyciem Mahometanów. Ma jednak jeszcze dosyć wielkości i spaniałości z tej strony od morza: abowiem ma na prawej stronie jeden wielki zamek nad Farem/ i drugi mniejszy po lewej/ na jednej skale/ rzeczony od Strabona Antyrodo: miedzy obiema temi jest
mil. Iest skłádem wszystkich towárow/ ktore przechodzą miedzy Alexándrią y Káirem. Náuiguiąc przez odnogę Nilowę od Rossetu do Bulaco/ ráchuią więcey niż 300 miast/ ábo osad wielkich. Alexándria śiedźi nád brzegiem morzá Włoskigo/ od Nilu 40 mil. Byłá przedtym z przednich miast ná świećie. Herodianus dáie znáć/ iż Alexándria nie vstępowáłá w wielkośći mieszkáńcow żadnemu inszemu miástu/ oprocz Rzymu: poczęłá się mnieyszyć zá przybyćiem Máhumetanow. Ma iednák iescze dosyć wielkośći y spániáłośći z tey strony od morzá: ábowiem ma ná práwey stronie ieden wielki zamek nád Fárem/ y drugi mnieyszy po lewey/ ná iedney skále/ rzeczony od Straboná Antirodo: miedzy obiemá temi iest
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 216
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Jokond tenten biegu tego, Bo łóżko z niemi wespół z ruchania częstego Chwiało się; ale jednej obaj myśli byli, Przeszkadzać sobie spólnej jazdy nie życzyli. Grek potem, gdy swą drogę wesoło odprawił, Poszedł, a w pośrzodku ich Fiamettę zostawił; Która wstawszy, do panów chłopiąt zawołała, Widząc, słońcu jutrzenka iż ustępowała. PIEŚŃ XXVIII.
LXVI.
Król zasię rzecze, wstając, Jokondowi swemu: „Leż ty, bracie, a spoczni utrudzeniu twemu, Bo tej nocy tak wielką odprawiłeś drogę, Iż się ja wydziwować tej pracej nie mogę”. Wnet Jokond rozśmiawszy się, tak odpowie jemu: „Raczej ty, królu,
Jokond tenten biegu tego, Bo łóżko z niemi wespół z ruchania częstego Chwiało się; ale jednej obaj myśli byli, Przeszkadzać sobie spólnej jazdy nie życzyli. Grek potem, gdy swą drogę wesoło odprawił, Poszedł, a w pośrzodku ich Fiamettę zostawił; Która wstawszy, do panów chłopiąt zawołała, Widząc, słońcu jutrzenka iż ustępowała. PIEŚŃ XXVIII.
LXVI.
Król zasię rzecze, wstając, Jokondowi swemu: „Leż ty, bracie, a spoczni utrudzeniu twemu, Bo tej nocy tak wielką odprawiłeś drogę, Iż się ja wydziwować tej pracej nie mogę”. Wnet Jokond rozśmiawszy się, tak odpowie jemu: „Raczej ty, królu,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 372
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
co się do tąd zstało/ jeszcze mało było/ pókiby nie zgładzili królowej. Lecz oni/ pókiby nie przyszli do takiego sprosnego uczynku/ chcąc się pokusić o inszy sposób/ przez któryby przecię mogli otrzymać to czego chciał Bastardus/ to jest/ królestwa i Korony/ zmyślili jedno pismo/ na którym królowa ustępowała rządu i królestwa książęciu swemu synowi/ pod opieką Bastarda. I przyjachał z Anglii Nicolaus Trogmorlon od Isabelle/ bez której wolej nic się tam nie poczynało/ persuadując mizernej królowej/ żeby ustąpiła na czas. Wszedł zaraz po nim Milord Lindesaj/ człowiek animuszu i pojźrzenia Tatarskiego: i ten jej powiedział: przyszedłem tu/
co się do tąd zstáło/ iescze máło było/ pokiby nie zgłádźili krolowey. Lecz oni/ pokiby nie przyszli do tákiego sprosnego vczynku/ chcąc się pokuśić o inszy sposob/ przez ktoryby przećię mogli otrzymáć to czego chćiał Bástárdus/ to iest/ krolestwá y Korony/ zmyślili iedno pismo/ ná ktorym krolowa vstępowáłá rządu y krolestwá kśiążęćiu swemu synowi/ pod opieką Bástárdá. Y przyiáchał z Angliey Nicolaus Trogmorlon od Isábelle/ bez ktorey woley nic się tám nie poczynáło/ persuáduiąc mizerney krolowey/ żeby vstąpiłá ná czás. Wszedł záraz po nim Milord Lyndesáy/ człowiek ánimuszu y poyźrzenia Tátárskiego: y ten iey powiedźiał: przyszedłem tu/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 82
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
ja tez tam byłem bom wyjezdzał z Warszawy i wyjechawszy z gospody stanąłem tez już tak i z Czeladzią na koniach na owe patrząc dziwy. Stali tedy Circa hoc spectaculum Ludzie różnego Gatunku i różnej Fantazyjej Kiedy już insze odprawiły się Indukcyje Jako się potykali jako się piechoty zwierali jako komunik Jako strona stronie z placu ustępowała Jako Brano więźniów Niemieckich szyje ucinano jako do fortece szturmowano i onę odbierano, Zgoła z wielkiem kosztem i Magnificencyją te rzeczy odprawowały się Skoro już jako by po zniesieniu wojska i położeniu na placu Nieprzyjaciela, Prowadzą w Łancuchu Cesarza w ubierze Cesarskim koronę Cesarską już nie na głowie mającego ale w rękach Niosącego i w ręce królowi Francuskiemu
ia tez tam byłęm bom wyiezdzał z Warszawy y wyiechawszy z gospody stanąłęm tez iuz tak y z Czeladzią na koniach na owe patrząc dziwy. Stali tedy Circa hoc spectaculum Ludzie roznego Gatunku y rozney Fantazyiey Kiedy iuz insze odprawiły się Indukcyie Iako się potykali iako się piechoty zwierali iako kommunik Iako strona stronie z placu ustępowała Iako Brano więzniow Niemieckich szyie ucinano iako do fortece szturmowano y onę odbierano, Zgoła z wielkięm kosztem y Magnificencyią te rzeczy odprawowały się Skoro iuz iako by po zniesieniu woyska y połozeniu na placu Nieprzyiaciela, Prowadzą w Łancuchu Cesarza w ubierze Cesarskim koronę Cesarską iuz nie na głowie maiącego ale w rękach Niosącego y w ręce krolowi Francuskiemu
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 189
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Moskwa będzie witała jako i nas, ale gotujemy most, przez któryby się ich posiłkowało; naszy tym czasem zajeżdżają w górę Dniepru, gdzie siła sian, owsów i inszych potrzeb na płytach, które Moskwie prowadzono, zabierają; jedne już tylko stronę mają, i to zgłodzoną, kędy Kozacy mają zastąpić; podobnoby ustępowała Moskwa, tylko dział, których jest 60, niemogą uwieść; jest takich kilka, do których każdego potrzeba mało nie 100 koni i 1000 człowieka, prochów samych mają 12000 beczek, i knotów tak wiele, któreby mogły sufficere na dwie lecie, tak się dobrze opatrzyli, na żywności samej tylko im schodzi i
Moskwa będzie witała jako i nas, ale gotujemy most, przes któryby się ich posiłkowało; naszy tym czasem zajeżdżają w górę Dniepru, gdzie siła sian, owsów i inszych potrzeb na płytach, które Moskwie prowadzono, zabierają; jedne już tylko stronę mają, i to zgłodzoną, kędy Kozacy mają zastąpić; podobnoby ustępowała Moskwa, tylko dział, których jest 60, niemogą uwieść; jest takich kilka, do których każdego potrzeba mało nie 100 koni i 1000 człowieka, prochów samych mają 12000 beczek, i knotów tak wiele, któreby mogły sufficere na dwie lecie, tak się dobrze opatrzyli, na żywności samej tylko im schodzi i
Skrót tekstu: DiarSmolKoniec
Strona: 439
Tytuł:
Sprawy dzieł rycerskich wojska i diariusz z obozu spod Smoleńska
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1633
Data wydania (nie wcześniej niż):
1633
Data wydania (nie później niż):
1633
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842