, nie nad tymże właśnie punktem ziemi, gdzie znak upatrzony stał. Dla czego anguły na karcie być muszą nie równokątne angułom na ziemi, ani linie przyległe proporcjonalne. Nie uważają, żeby tak instrument, jako i znak wystawiony na drugiej stacyj, stały do perpendykułu. Przez czego ginie także równokątność angułów na karcie. Ustawiają instrumenta swoje wiednymże położeniu na wszytkich stacjach igiełką magnesem natartą, która różnie stawa; i lada haftki, przęcki u pasa Wieśniaka, Zegarka, Szpilki, Szable, Obucha zbliżeniem, błądzi od linii południowej. Przez co prawdziwe dukty od stacyj do stacyj fałszuje na karcie. Gdy nie używają linii Celowy na centrum instrumentu, ale
, nie nád tymże właśnie punktem źiemi, gdźie znák vpátrzony stał. Dla czego ánguły ná kárćie bydź muszą nie rownokątne ángułom ná źiemi, áni liniie przyległe proporcyonálne. Nie vważáią, żeby ták instrument, iáko y znák wystáwiony ná drugiey stácyi, stáły do perpendykułu. Przez czego ginie tákże rownokątność angułow ná karćie. Vstáwiáią instrumentá swoie wiednymże położęniu ná wszytkich stácyách igiełką mágnesem nátártą, ktora roźnie stawa; y ládá háftky, przęcki v pasá Wieśniaká, Zegárká, Szpilki, Száble, Obuchá zbliżęniem, błądźi od linii południowey. Przez co prawdźiwe dukty od stácyi do stácyi fałszuie ná kárćie. Gdy nie vżywáią linii Celowy na centrum instrumentu, ále
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 63
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
, nosisz pod skórzaną derą. 518. DO ŁYSEGO SĘDZIEGO W KAPTURZE
Najprawdziwszym cię mogę nazwać słowem, Z kolegów twoich sędzią kapturowem. Wszyscy okryci czuprynami, a ty, I sędziaś, bracie, i kapturowaty.
Grubym co prawda stało się errorem, Żeś nie marszałkiem, żeś nie dyrektorem. Przed półmiskami ustawiają misy; Pod ręką zwykle u forysia łysy W karocy chodzi w mosiądzowym szorze. A czemuż kaptur nie pierwszy w kapturze? 519 (N). POJEDYNEK
Wzywał Francuz usarza gdy do pojedynku, Rozumiejąc, że się z nim rozprawi w pocinku, Bierze pałasz, aż widząc owego z sztokadą, Śle, niechaj się
, nosisz pod skórzaną derą. 518. DO ŁYSEGO SĘDZIEGO W KAPTURZE
Najprawdziwszym cię mogę nazwać słowem, Z kolegów twoich sędzią kapturowem. Wszyscy okryci czuprynami, a ty, I sędziaś, bracie, i kapturowaty.
Grubym co prawda stało się errorem, Żeś nie marszałkiem, żeś nie dyrektorem. Przed półmiskami ustawiają misy; Pod ręką zwykle u forysia łysy W karocy chodzi w mosiądzowym szorze. A czemuż kaptur nie pierwszy w kapturze? 519 (N). POJEDYNEK
Wzywał Francuz usarza gdy do pojedynku, Rozumiejąc, że się z nim rozprawi w pocinku, Bierze pałasz, aż widząc owego z sztokadą, Śle, niechaj się
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 414
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
hrabi Bogusława.” Drzwi strzegą portiery, z tej i owej strony Złote obie, skąd wejście do sale przestronej Niewymownie i jasnej, gdzie swoje już miewa Bogini ta publiki, a dziś się spodziewa Gości wdzięcznych. zaczem tu częstować ich będzie. Śmieją się od ochoty kąty wszystkie wszędzie, Z wdzięków gospodarskich; stoły ustawiają Wskok służebne, a progi śliskie zamiatają. Ciekawe inwidie, i tu się wtrąciwszy, Toż ściany szpalerami drogiemi obiwszy, Jakie mogły sydońskie utkać niewolnice, Na nich porozstawiała osobne tablice, A własne konterfekty, (czemby większej temu Przyczyniła ozdoby dniowi dzisiejszemu) Przodków tej familii. Oni w togach wszyscy. Rzekłbym
hrabi Bogusława.” Drzwi strzegą portyery, z tej i owej strony Złote obie, zkąd wejście do sale przestronej Niewymownie i jasnej, gdzie swoje już miewa Bogini ta publiki, a dziś się spodziewa Gości wdzięcznych. zaczem tu częstować ich będzie. Śmieją się od ochoty kąty wszystkie wszędzie, Z wdzięków gospodarskich; stoły ustawiają Wskok służebne, a progi śliskie zamiatają. Ciekawe inwidye, i tu się wtrąciwszy, Toż ściany szpalerami drogiemi obiwszy, Jakie mogły sydońskie utkać niewolnice, Na nich porozstawiała osobne tablice, A własne konterfekty, (czemby większej temu Przyczyniła ozdoby dniowi dzisiejszemu) Przodków tej familii. Oni w togach wszyscy. Rzekłbym
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 104
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, Omnis enim Exxlesia stabat. Zaczym tym probuję zdanie moje że Bóg najwyszy dopiero od Zgromadzonych ludzkich serc i afktów w kościołach bierze chwałę, Ponieważ w przód kościelni nazeście ludzi do kościołów znaki dają przez Dzwony, w których kościołach, jako najporządnej Ultarze, przyozdabiają, i Iluminują, wszelkie argenterie kościelne, dla większej wspaniałości ustawiają, kadzidłami pełen napełniają, na to aby przytomni i każdy wchodzący, serce swoje wonnością, do Boga w zbudził, wspaniałością do afektu lub pokory, zachecił. A liści i ktos na to zboku odpawiada. Ze się bardzo na moim zdaniu mylę, mówiąc ze te wszystkie ozdoby nie dla kogo inszego wkościołach się czynią
, Omnis enim Exxlesia stabat. Zaczym tym probuię zdanie moie że Bog naywyszy dopiero od Zgromadzonych ludzkich serc y affktow w kosciołach bierze chwałę, Poniewasz w przod koscielni nazescie ludzi do kosciołow znaki daią przez Dzwony, w ktorych kosciołach, iako nayporządney Ultarze, przyozdabiaią, y Jlluminuią, wszelkie argenterie koscielne, dla większey wspaniałosci ustawiaią, kadzidłami pełen napełniaią, na to aby przytomni y kazdy wchodzący, serce swoie wonnoscią, do Boga w zbudził, wspaniałoscią do affektu lub pokory, zachecił. A lisci i ktos na to zboku odpawiada. Ze się bardzo na moim zdaniu mylę, mowiąc ze te wszystkie ozdoby nie dla kogo inszego wkosciołach się czynią
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 50
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753