pamięcią. Piłeś łagodne wina od Kremony, I z gron bagnajskich, i roncyglijony, I co przodkuje na parmeńskim stole Tłoczone blisko cudnej Kaprarole; Pomnisz i alban, godzien swego rymu, Godzien i poić ojce święte z Rzymu, I bogi, kiedy nektaru dopiją I nieśmiertelną strawią ambrozyją (Jeśli go Monte Caval nie ustrzeże I głupi bogom ustąpią papieże). Piłeś ochotnie mondragońskie tace, Gdyś tuskulańskie nawiedzał pałace; I gdyś fraskackie objeżdżał fontanny, Wprzód-eś się pytał, kędy loch kowany, I był ci milszy chłód ze dzbana wina Niż wiatry z wody u Aldobrandyna. Świadom-eś dobrze sermoneckiej góry, Kędy zabity
pamięcią. Piłeś łagodne wina od Kremony, I z gron bagnajskich, i roncyglijony, I co przodkuje na parmeńskim stole Tłoczone blisko cudnej Kaprarole; Pomnisz i alban, godzien swego rymu, Godzien i poić ojce święte z Rzymu, I bogi, kiedy nektaru dopiją I nieśmiertelną strawią ambrozyją (Jeśli go Monte Caval nie ustrzeże I głupi bogom ustąpią papieże). Piłeś ochotnie mondragońskie tace, Gdyś tuskulańskie nawiedzał pałace; I gdyś fraskackie objeżdżał fontany, Wprzód-eś się pytał, kędy loch kowany, I był ci milszy chłód ze dzbana wina Niż wiatry z wody u Aldobrandyna. Świadom-eś dobrze sermoneckiej góry, Kędy zabity
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 53
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
kości stare, O głupiuchna gospodze, Niech pies liże i głodzę. PRZYPADEK
Gdy dziecię wchodzi pod kościelne dachy, Z których wisiały lodowate blachy, Urwany sopel od wysokiej rynny Przeciął i szyję, i gardziel dziecinny, A po tym mordzie i okrutnym ciu W ciepłej krwi stajał w zanadrzu dziecięciu. Gdzież się tu człowiek ustrzeże przygody, Kiedy lód strzela i ścinają lody? NA PAWŁA
Paweł się kocha w Zośce, a niech mi odpuści, Nie masz w czym: nos ma krzywy, zęby jak czeluści, Łeb goły, dłuższa łokciem jedna drugiej nogi, Pazury jak do lutnie, na grzbiecie garb srogi; Jeszcze oko niedawno straciła w chorobie
kości stare, O głupiuchna gospodze, Niech pies liże i głodzę. PRZYPADEK
Gdy dziecię wchodzi pod kościelne dachy, Z których wisiały lodowate blachy, Urwany sopel od wysokiej rynny Przeciął i szyję, i gardziel dziecinny, A po tym mordzie i okrutnym ciu W ciepłej krwi stajał w zanadrzu dziecięciu. Gdzież się tu człowiek ustrzeże przygody, Kiedy lód strzela i ścinają lody? NA PAWŁA
Paweł się kocha w Zośce, a niech mi odpuści, Nie masz w czym: nos ma krzywy, zęby jak czeluści, Łeb goły, dłuższa łokciem jedna drugiej nogi, Pazury jak do lutnie, na grzbiecie garb srogi; Jeszcze oko niedawno straciła w chorobie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 84
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ostały sklepy: Kędy tylko grosz schował, wszytkiego dociekła I wszytko na gorzałkę z kmoszkami wywlekła. Miał też dawnego zbioru sto czerwonych złotych, Które w szkaplerzu nosił zaszyte; i o tych Czując u męża chytra, niecnotliwa baba I we dnie nieboraka, i w nocy nagaba. Widząc ten, że ich żadną miarą nie ustrzeże, Lada kiedy mu szkaplerz na szyi porzeże, Zakopie je przy pewnej na ogrodzie śliwce. Nic nie wie, że już na nie ma insze myśliwce: Wypatrzywszy go sąsiad opłotni w też tropy Wyjął zaraz pieniądze zakopane z trzopy. Więc, że gdzie skarb, tam serce, święte Pismo świadek, Czołga się też
ostały sklepy: Kędy tylko grosz schował, wszytkiego dociekła I wszytko na gorzałkę z kmoszkami wywlekła. Miał też dawnego zbioru sto czerwonych złotych, Które w szkaplerzu nosił zaszyte; i o tych Czując u męża chytra, niecnotliwa baba I we dnie nieboraka, i w nocy nagaba. Widząc ten, że ich żadną miarą nie ustrzeże, Lada kiedy mu szkaplerz na szyi porzeże, Zakopie je przy pewnej na ogrodzie śliwce. Nic nie wie, że już na nie ma insze myśliwce: Wypatrzywszy go sąsiad opłotni w też tropy Wyjął zaraz pieniądze zakopane z trzopy. Więc, że gdzie skarb, tam serce, święte Pismo świadek, Czołga się też
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 341
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
różna. Wesele ziemskie ustaje prędko, niebieskie wiekuje: mówi Chryzostom Świę- ty: Pecunias habeas multi tuum ex divitiis gaudium auferre possunt et fur persodiens. Będziesz miał pieniądze, wesele z-bogactw wykraśćci się z-bogactwy może, i złodziej się do nich podkopać. Ale masz dobrze obwarowany dom, warta tuż, nie ustrzeże i ta wesołości twojej, bo sługa co do skarbnicy chodzi, możeć uronić wesela, aut credita surripiens servus. Ale nie zwierzasz się nigdy słudze kluczy, pilnie rachunku słuchasz, przyidą pobory, musisz za siebie i poddanych wydać, a zarazem wydasz wesele twoje. Kalumnyją na cię włożą, każąć głowę okupując,
rożna. Wesele źiemskie ustáie prętko, niebieskie wiekuie: mowi Chryzostom Swię- ty: Pecunias habeas multi tuum ex divitiis gaudium auferre possunt et fur persodiens. Będźiesz miał pieniądze, wesele z-bogactw wykráśćći się z-bogáctwy może, i złodźiey się do nich podkopáć. Ale masz dobrze obwárowány dom, wártá tuż, nie ustrzeże i tá wesołośći twoiey, bo sługá co do skárbnicy chodźi, możeć uronić wesela, aut credita surripiens servus. Ale nie zwierzasz się nigdy słudze kluczy, pilnie ráchunku słuchasz, przyidą pobory, muśisz zá siebie i poddánych wydáć, á zárazem wydasz wesele twoie. Kálumnyią ná ćię włożą, każąć głowę okupuiąc,
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 93
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
erygowany, który Z Paweł Apostoł ujrzawszy, wytłumaczył im, aby w CHRYSTUSA, który im był Ignotus DEUS Homô uwierzyli, mowiąc Actorum 17. Quod ergo ignorantes Colitis, hoc ego annuntio vobis. Tesalfkie Oraculum, albo Bałwan przez Diabła w Tesalii rzekł, że Lacedaemon sławna Lacedemończyków Stolica upadnie, jeżeli się Leutricam cladem nie ustrzeże, a zaś Ateny powstaną Walecznemi dziełami, które Oraculum takowe było.
Belligera Urbs, nunquam non fortunata Minervae, Post mala post et tristia multa gravesque labores, Tanquam Aquila aetherea, praepes sub nube volabis.
Jakoż restant też Ateny pod Imieniem Setine w Achair nie dawno Arcy Biskupstwo; a teraz Księstwo Athen nazwane, podobno
erygowany, ktory S Paweł Apostoł uyrzawszy, wytłumaczył im, aby w CHRYSTUSA, ktory im był Ignotus DEUS Homô uwierzyli, mowiąc Actorum 17. Quod ergo ignorantes Colitis, hoc ego annuntio vobis. Tesalfkie Oraculum, albo Bałwan przez Diabła w Tesalii rzekł, że Lacedaemon sławná Lacedemończykow Stolica upadnie, ieżeli się Leutricam cladem nie ustrzeże, a zaś Ateny powstaną Walecżnemi dziełami, ktore Oraculum takowe było.
Belligera Urbs, nunquam non fortunata Minervae, Post mala post et tristia multa gravesque labores, Tanquam Aquila aetherea, praepes sub nube volabis.
Iakoż restant też Ateny pod Imieniem Setine w Achair nie dawno Arcy Biskupstwo; á teraz Xięstwo Athen nazwane, podobno
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 419
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Bo kto mimo nie idzie, toż się zawsze dzieje Każdemu: przetoż aby ratunku szukała Skądinąd, bo od ciernia nie będzie go miała. Tak drudzy, abo to więc z przyrodzenia mają, Abo czyniąc złość ludziom, w tym się zakochają. Na to jedno lekarstwo: kto rad zdradą bija, Każdy się go ustrzeże, tylko go niech mija. LXXXVIII. Bądź zawsze ostrożny! O LWIE I CHŁOPIE.
Lew chociaż z przyrodzenia i swego zwyczaju, By miał miłować kogo, nie ma w obyczaju, Rozmiłował się dziewki pasterza jednego I chodził barzo często mimo on dom jego.
Nie mogąc dalej wytrwać, prosił, aby onę Dziewkę pasterz
Bo kto mimo nie idzie, toż się zawsze dzieje Każdemu: przetoż aby ratunku szukała Skądinąd, bo od ciernia nie będzie go miała. Tak drudzy, abo to więc z przyrodzenia mają, Abo czyniąc złość ludziom, w tym się zakochają. Na to jedno lekarstwo: kto rad zdradą bija, Każdy się go ustrzeże, tylko go niech mija. LXXXVIII. Bądź zawsze ostrożny! O LWIE I CHŁOPIE.
Lew chociaż z przyrodzenia i swego zwyczaju, By miał miłować kogo, nie ma w obyczaju, Rozmiłował się dziewki pasterza jednego I chodził barzo często mimo on dom jego.
Nie mogąc dalej wytrwać, prosił, aby onę Dziewkę pasterz
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 79
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
Toż dziatki jak organy/ każde z nich koleją/ Co o swych tam Filidach i Dafnach umieją/ Hymen nam zaśpiewają. A w tej niewinności Sto lat żyjąc oboje/ żadnej ludzkiej złości/ Ani tego Olbrzyma bojemy się gromu/ I postaci szkaradej. Mała dosyć domu Zaporka upilnuje/ i w nim depozytu Lada piesek ustrzeże. Jakożbyś mię i tu Teraz tak nie zastała/ wartując w tę trwogę/ Kiedyby mi nie o tę Nimfę szło niebogę/ Którą to ustawicznie srogi ten dziw goni/ A tu nie śmie przystąpić. Co gdy skończy do niej: O szczęśliwyś (odpowie) między szczęśliwymi Tos nie żadnym parkanem/ ani Chineńskimi
Toż dziatki iák orgány/ káżde z nich koleią/ Co o swych tám Filidách y Dáfnách vmieią/ Hyḿen nąm záśpiewáią. A w tey niewinności Sto lat żyiąc oboie/ żadney ludzkiey złosci/ Ani tego Olbrzymá boiemy się gromu/ Y postaci szkárádey. Máła dosyć domu Zaporká vpilnuie/ y w nim depozytu Ládá piesek vstrzeże. Iákożbyś mię y tu Teraz ták nie zástáłá/ wártuiąc w tę trwogę/ Kiedyby mi nie o tę Nimfę szło niebogę/ Ktorą to vstáwicznie srogi ten dziw goni/ A tu nie smie przystąpić. Co gdy skonczy do niey: O szczęsliwyś (odpowie) między szczęsliwymi Tos nie żadnym párkánem/ áni Chineńskimi
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 53
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
późne napomni prawnęki, Ponieważ te pokrzywy każda niwa rodzi: Niechaj nikogo posag, niechaj nie uwodzi Uroda ani zacne i wysokie domy Do siarczanego fruktu zgorzałej Sodomy. Darmo się, kto go urwie, kto skosztuje, krztusi: Aż do grobowej deszczki zgagę cierpieć musi. I tak, dlaboga, i tak nikt się nie ustrzeże, Kto do tej twardym losem potępiony wieże, Kędy piekła w doczesnym żywocie zadatek Wziąwszy, będzie na wdeki swój kończył ostatek. Ale na cóż samego w tym winować Ciołka? We wszytkich herbach takie znajdują się ziółka. 48. DO ŁYSEGO CIOŁKA DO TEGOŻ
Już uprzykrzona zima ustąpiła wiośnie, Las listem, pole
późne napomni prawnęki, Ponieważ te pokrzywy każda niwa rodzi: Niechaj nikogo posag, niechaj nie uwodzi Uroda ani zacne i wysokie domy Do siarczanego fruktu zgorzałej Sodomy. Darmo się, kto go urwie, kto skosztuje, krztusi: Aż do grobowej deszczki zgagę cierpieć musi. I tak, dlaboga, i tak nikt się nie ustrzeże, Kto do tej twardym losem potępiony wieże, Kędy piekła w doczesnym żywocie zadatek Wziąwszy, będzie na wdeki swój kończył ostatek. Ale na cóż samego w tym winować Ciołka? We wszytkich herbach takie znajdują się ziółka. 48. DO ŁYSEGO CIOŁKA DO TEGOŻ
Już uprzykrzona zima ustąpiła wiośnie, Las listem, pole
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 415
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
łkaniem jęcząc opłakywał nedze nasze. Upominał tedy po wszytkich Klasztorach Ojce i bracią/ mówiąc: Hamujcie bracia/ od wielomowności i od słów próżnych język: abowiem ciężki upadek duszny stąd pochodzi/ a nie rozumiemy tego iż przez to i Panu Bogu i Aniołom świętym brzydkiemi się stajemy. Abowiem Pismo mówi: iż w wielomowności nie ustrzeże się grzechu/ i to jest co słabą i próżną duszę naszę czyni. Ex libro Sententiar: PP. § 35. Przykład III Aniol Pański Antoniego rękoma robić nauczył. 24.
ANtoni ś. gdy czasu jednego siedział na puszczy/ umysł jego w rozmaite myśli i w tęskność serca wpadł/ i mówił do Pana:
łkániem ięcząc opłákywał nedze nasze. Vpominał tedy po wszytkich Klasztorách Oyce y braćią/ mowiąc: Hámuyćie bráćia/ od wielomownośći y od słów proznych ięzyk: ábowiem ćiężki vpadek duszny ztąd pochodźi/ á nie rozumiemy tego iż przez to y Pánu Bogu y Anyołom swiętym brzydkiemi sie stáiemy. Abowiem Pismo mowi: iż w wielomownośći nie vstrzeże sie grzechu/ y to iest co słábą y prozną duszę nászę czyni. Ex libro Sententiar: PP. § 35. PRZYKLAD III Anyol Páński Antoniego rękomá robić náuczył. 24.
ANtoni ś. gdy czásu iednego śiedźiał ná pusczy/ vmysł iego w rozmáite myśli y w teskność sercá wpadł/ y mowił do Páná:
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 32
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
, kiedy się poganin zamierzy I kiedy srogą szablą zatnie i uderzy, Zda się, że jest podobny wichrowi wściekłemu, W marcu w lesie siły swe rozciągającemu, Kiedy wysokiem sośniom schyla głowy harde Albo łamie gałęzi. Ale razy twarde Tak są częste, że chocia pilnie się ich strzeże, Jednego się nakoniec Zerbin nie ustrzeże.
LXIII.
Między mieczem a tarczą sroga szabla wpadła I minąwszy miecz, potem przez tarczą przepadła. Zbyt miąższy miał przedni blach, niemniej doskonały Pancerz, którem okrywał żywot rycerz śmiały; Ale pancerz i zbroja w on czas nie pomogła I wytrzymać srogiemu żelazu nie mogła. I blach przedni i pancerz tak, jako zajęła
, kiedy się poganin zamierzy I kiedy srogą szablą zatnie i uderzy, Zda się, że jest podobny wichrowi wściekłemu, W marcu w lesie siły swe rozciągającemu, Kiedy wysokiem sośniom schyla głowy harde Albo łamie gałęzi. Ale razy twarde Tak są częste, że chocia pilnie się ich strzeże, Jednego się nakoniec Zerbin nie ustrzeże.
LXIII.
Między mieczem a tarczą sroga szabla wpadła I minąwszy miecz, potem przez tarczą przepadła. Zbyt miąższy miał przedni blach, niemniej doskonały Pancerz, którem okrywał żywot rycerz śmiały; Ale pancerz i zbroja w on czas nie pomogła I wytrzymać srogiemu żelazu nie mogła. I blach przedni i pancerz tak, jako zajęła
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 246
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905