bo jak ruszonego Z pierwszego miejsca abo zdrzymanego Najdzie cię strażnik a powieć trzy słowa, Toć spadnie głowa.
Będziesz Ii też stał i na dniowej straży, Źle cię deszcz zmoczył, lepiej cię wysmaży Słońce, gdy ziemię ognistymi koły Pali w popioły.
Ach! wtenczas pomnę gdy się nam trafiało Potykać, jako garło usychało, Jako już dusza była na ramieniu W ciężkim pragnieniu.
Pojdziesz na podjazd a w nagłej przygodzie Padł koń, inszego niemasz na powodzie, Masz być językiem u nieprzyjaciela, Swój ci w łeb strzela.
A kiedy przyjdzie do walnej potrzeby, Niech kto przysięga, nie uwierzę, żeby Pod kolany mu, lub wiele
bo jak ruszonego Z pierwszego miejsca abo zdrzymanego Najdzie cię strażnik a powieć trzy słowa, Toć spadnie głowa.
Będziesz Ii też stał i na dniowej straży, Źle cię deszcz zmoczył, lepiej cię wysmaży Słońce, gdy ziemię ognistymi koły Pali w popioły.
Ach! wtenczas pomnę gdy się nam trafiało Potykać, jako garło usychało, Jako już dusza była na ramieniu W ciężkim pragnieniu.
Pojdziesz na podjazd a w nagłej przygodzie Padł koń, inszego niemasz na powodzie, Masz być językiem u nieprzyjaciela, Swoj ci w łeb strzela.
A kiedy przyjdzie do walnej potrzeby, Niech kto przysięga, nie uwierzę, żeby Pod kolany mu, lub wiele
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 343
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
ściągały Twe dobrodziejstwa. Miej już duszę moję W swojej opiece, o ziemskie nie stoję Rzeczy, umkni ich, bym lepiej uznawał, Jak wiele dobra, dla kogoś mi dawał. Lecz ten, który ma trosk i pociech losy, Starł łez obfitych z oczu jego rosy. Dobremu sercu co ciężkim frasunkiem Już usychało, pospieszył z ratunkiem. Takiego mu zaś dawszy przyjaciela, Który do swych cnot i przymiotów wielą I sławy za nie, chwalebnym skończeniem Tak wiele przydał. Idąc za sumnieniem Przy świętej prawdzie zacna białagłowa, Przy swoim panu i umrzeć gotowa, Poszła z ojczyzny i ciężkie tułactwo Za najprzedniejsze obrawszy bogactwo, Po rozbójniczych skałach i
ściągały Twe dobrodziejstwa. Miej już duszę moję W swojej opiece, o ziemskie nie stoję Rzeczy, umkni ich, bym lepiej uznawał, Jak wiele dobra, dla kogoś mi dawał. Lecz ten, ktory ma trosk i pociech losy, Starł łez obfitych z oczu jego rosy. Dobremu sercu co ciężkim frasunkiem Już usychało, pospieszył z ratunkiem. Takiego mu zaś dawszy przyjaciela, Ktory do swych cnot i przymiotow wielą I sławy za nie, chwalebnym skończeniem Tak wiele przydał. Idąc za sumnieniem Przy świętej prawdzie zacna białagłowa, Przy swoim panu i umrzeć gotowa, Poszła z ojczyzny i ciężkie tułactwo Za najprzedniejsze obrawszy bogactwo, Po rozbojniczych skałach i
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 427
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
niegłuchą zostawi; A jeśli jeszcze to, co gładką mową Wyrazić umiał, posiał na papierze, Niech się na żniwo nie boi zarazy: Uczona sława nie boi się skazy. MELPOMENE AgryCULTURA
Jak trawa, która za poranną rosą Pyszni się kwieciem i pogardza kosą, Aż gdy ją kosiarz podetnie żelazem, Więdnieje, blednie, usycha zarazem, Nawet ją w kopy zgrabią i w bróg zniosą; Tak właśnie człowiek w wszytkiej swej ozdobie. Dobrze ktoś wyrzekł: człek Boże igrzysko. Co dopiero stał na swych nogach rześko, Co rano mężnie pochutnywał sobie, Słońce nie zaszło, a on leży w grobie.
Ale jak zboże, które kmieć posieje,
niegłuchą zostawi; A jeśli jeszcze to, co gładką mową Wyrazić umiał, posiał na papierze, Niech się na żniwo nie boi zarazy: Uczona sława nie boi się skazy. MELPOMENE AGRICULTURA
Jak trawa, która za poranną rosą Pyszni się kwieciem i pogardza kosą, Aż gdy ją kosiarz podetnie żelazem, Więdnieje, blednie, usycha zarazem, Nawet ją w kopy zgrabią i w bróg zniosą; Tak właśnie człowiek w wszytkiej swej ozdobie. Dobrze ktoś wyrzekł: człek Boże igrzysko. Co dopiero stał na swych nogach rzéśko, Co rano mężnie pochutnywał sobie, Słońce nie zaszło, a on leży w grobie.
Ale jak zboże, które kmieć posieje,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 146
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
w sercu dzika, ale Klorys wierna,
Tamta jest powabna, ta miłosierna. Filis dziwnie dobra, a Klorys łaskawa, Ta kocha, gdy pocznie; ta nie ustawa. Dla tej cierpieć miło, a dla tej omdlewać, Ta się kochać każe, a ta spodziewać. Dla tej serce taje, a dla tej usycha, Do tej więcej płacze, a do tej wzdycha. Owa myślom sidła, ta ponęty daje, Ta dobrocią wikła, ta choć i łaje. Filis jak niebo, Klorys jako zorza, U tej serce gwiazdy, dla tej łzy morza. U tej myśli wiatry, u tej prośby fale. U tej serce w
w sercu dzika, ale Klorys wierna,
Tamta jest powabna, ta miłosierna. Filis dziwnie dobra, a Klorys łaskawa, Ta kocha, gdy pocznie; ta nie ustawa. Dla tej cierpieć miło, a dla tej omdlewać, Ta się kochać każe, a ta spodziewać. Dla tej serce taje, a dla tej usycha, Do tej więcej płacze, a do tej wzdycha. Owa myślom sidła, ta ponęty daje, Ta dobrocią wikła, ta choć i łaje. Filis jak niebo, Klorys jako zorza, U tej serce gwiazdy, dla tej łzy morza. U tej myśli wiatry, u tej prośby fale. U tej serce w
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 602
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
różne miejsca. Przykłady tego znajdziesz w tym rejestrze przypadków.
Deszcz zboża: Na korzeniu ziela Jaskółczego mniejszego albo Pszonki rosną cebulki podobne do ziarna pszenicy: Korzeń ten jest delikatny, skladający się z części nakształt nici cienkich, a długich, które w głąb nie idąc po powierzchności ziemi czołgają się. Gdy tego korzenia nici usychają, i gniją, cebulki jako trwalsze trwają pod trawą, i pod kurzawą ukryte. Gdy zaś deszcz trawę pościele kurzawy spłocze na ów czas postrzeżone dały pospólstwu okazją, i robienia z nich chleba, i sądzenia, iż niebo pracom ich solgując niby mannę z nieba zesłało.
Deszcz żab: Zaby rozmnożone lat niektórych,
rożne mieysca. Przykłady tego znajdziesz w tym reiestrze przypadkow.
Deszcz zboża: Na korzeniu ziela Jaskołczego mnieyszego albo Pszonki rosną cebulki podobne do ziarna pszenicy: Korzeń ten iest delikatny, skladaiący się z części nakształt nici cienkich, a długich, ktore w głąb nie idąc po powierzchności ziemi czołgaią się. Gdy tego korzenia nici usychaią, y gniią, cebulki iako trwalsze trwaią pod trawą, y pod kurzawą ukryte. Gdy zaś descz trawę pościele kurzawy zpłocze na ow czas postrzeżone dały pospolstwu okazyą, y robienia z nich chleba, y sądzenia, iż niebo pracom ich solgując niby mannę z nieba zesłało.
Deszcz żab: Zaby rozmnożone lat niektorych,
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 254
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
danego nie kwapisz? Oto się już na tretach ze mnie naśmiewają: „Gdzie twój teraz Bóg, powiedz?” – coraz się pytają. Kiedyż przyjdę do Ciebie z kajdan uwolniona? Rychłoż przed Twym obliczem stanę uwielbiona? Widzisz, jako w okrutnym płaczu i w żałobie – gdy Twej twarzy nie widzę – usycham po Tobie? O twarzy! O mych zmysłów srogie udręczenie, z których być może moich chorób uleczenie! O rychłoż tę twarz, której świat wszytek pożąda, rychło-ż ją oko moje strapione ogląda! Jako więc Febus kiedy swe promienie schowa, zaraz chodzi w żałobie machina światowa, zbędą barwy ogrody i wdzięczności lasy,
danego nie kwapisz? Oto się już na tretach ze mnie naśmiewają: „Gdzie twój teraz Bóg, powiedz?” – coraz się pytają. Kiedyż przyjdę do Ciebie z kajdan uwolniona? Rychłoż przed Twym obliczem stanę uwielbiona? Widzisz, jako w okrutnym płaczu i w żałobie – gdy Twej twarzy nie widzę – usycham po Tobie? O twarzy! O mych zmysłów srogie udręczenie, z których być może moich chorób uleczenie! O rychłoż tę twarz, której świat wszytek pożąda, rychło-ż ją oko moje strapione ogląda! Jako więc Febus kiedy swe promienie schowa, zaraz chodzi w żałobie machina światowa, zbędą barwy ogrody i wdzięczności lasy,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 166
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
krokodylem, Sargus ryba z kozą. Tuż adiungo i innych rzeczy jako to Plantarum alias drzewek, ziół, kwiatów sympatią i antypatią. Tak kapusta i laurowe drzewo szkodzą winu; Hedera albo bluszcz wszystkie suszy drżewa koło nich obwijając się: Dąb orzecha Włoskiego nie lubi, tak o Zwierzętacho osobliwych
dalece, że jedno przy drugim usycha. Ziele Cicuta (świnia wesz) że ma w sobie truciznę, przeciwną rucie, pomocnej na trucizaę: Oliwa szkodzi Ogórkom, Orobanche, tojest gęsia wyka, albo zaraza ziele, szkodży ogródninie. O czym Ravisius i Joannes Baptista Porta in Fisiognomia ku końcowi.
Które Zwierzęta Powietrzne, Wodne, Ziemskie Ludziom usługiwały.
Z
krokodylem, Sargus ryba z kozą. Tuż adiungo y innych rzeczy iako to Plantarum alias drzewek, zioł, kwiatow sympatyą y antypatyą. Tak kapusta y laurowe drzewo szkodzą winu; Hedera albo bluszcz wszystkie suszy drżewa koło nich obwiiaiąc się: Dąb orzecha Włoskiego nie lubi, tak o Zwierzętacho osobliwych
dalece, że iedno przy drugim usycha. Ziele Cicuta (świniá wesz) że ma w sobie truciznę, przeciwną rucie, pomocney na trucizaę: Oliwa szkodzi Ogorkom, Orobanche, toiest gęsia wyka, albo zaraza ziele, szkodżi ogrodninie. O czym Ravisius y Ioannes Báptista Porta in Phisiognomia ku końcowi.
Ktore Zwierzęta Powietrzne, Wodne, Ziemskie Ludziom usługiwały.
S
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 606
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
.
Kraje i góry Syryj. Instrumencikiem z Drzewa twardego, albo z kości zrobionym, skorę tylko naciąwszy, nie tykając samego Drzewa, sok ad instat łez puszcza z siebie, tak powoli, że ledwo przez dzień koncha napełni się. DRZEWA samego tykać instrumentem nie trzeba; ani też żelazem, bo z oboch racyj usycha. Jest BALSAM pomocny na rany, jako przypisał Symbolista: Vulnus opem. Aliis mea plaga medetur. Węże podtym DRZEWEM swoje tracą jady; ktoby go nad miarę zażył szaleństwo w sobie causabit, według Jonstona: Matrony tylko one co się to po śmierci Mężów na śmierć ofiarowały. z BALSAMU nabierały serca, a
.
Kraie y gory Syryi. Instrumencikiem z Drzewa twardego, albo z kości zrobionym, skorę tylko náćiąwszy, nie tykáiąc samego Drzewá, sok ad instat łez puszcza z siebie, tak powoli, że ledwo przez dzień koncha napełńi się. DRZEWA samego tykać instrumentem nie trzeba; ani też żelazem, bo z oboch racyi usycha. Iest BALSAM pomocny na rany, iako przypisał Symbolista: Vulnus opem. Aliis mea plaga medetur. Węże podtym DRZEWEM swoie tracą iady; ktoby go nad miarę zażył szaleństwo w sobie causabit, według Ionstona: Matrony tylko one co się to po śmierci Mężow na śmierć ofiarowáły. z BALSAMU nabierały serca, a
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 639
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
była budowana Drzewa; ale Ludzka eksperiencja, dociekła że choć nie rychło, a przecież spali się Pliniusz widział na stop 120 wysoką Modrzew.
OLIWNE Drzewo, jest tak Sympatyczne z Myrtowym Drzewem jako Myrtowe z Pomogranatem. Jeżeliby Oliwnemu drzewu kozy uczyniły lezią, albo drzewianym a nie żelaznym instrumentem, uczyniona była incyzja, usycha, bo Vulnere non verbere gaudet. Z Dębem ma antypatią blisko niego będąc, cale zniszczeje. Jeżeliby Panna Oliwne sadziła drzewa, bujniejsze ro sną według Lemma: Dat Virgo Vigorem. Hedera albo Bluszcz toż drzewsuszy koło niego się obwinąwszy; Mala foedera perdunt. w MAGARZE Mieo ście Greckim na rynku długo Oliwne stało drzewo
była budowana Drzewa; ale Ludzka experiencya, dociekła że choć nie rychło, a przecież spali się Pliniusz widział na stop 120 wysoką Modrzew.
OLIWNE Drzewo, iest tak Sympatyczne z Myrtowym Drzewem iako Myrtowe z Pomogranatem. Ieżeliby Oliwnemu drzewu kozy uczyniły lezią, albo drzewianym a nie żelaznym instrumentem, uczyniona była incyzyá, usycha, bo Vulnere non verbere gaudet. Z Dębem ma antypatyą blisko niego będąc, cale zniszczeie. Ieżeliby Panna Oliwne sadziła drzewa, buynieysze ro sną według Lemma: Dat Virgo Vigorem. Hedera albo Bluszcz toż drzewsuszy koło niego się obwinąwszy; Mala foedera perdunt. w MAGARZE Mieo ście Greckim na rynku długo Oliwne stało drzewo
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 642
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
w Atyce, Hybla Góra w Sycylii, jak Pszczół tak Kwiatów i Ziół stolice. Najprzedniejsze Światu Kwiaty dawało Miasto Pestum w Lukanii Włoskiej krainie, dwa kroć na rok ob Cali clementiam, tojest w Maju i Maiku; skąd po dziś dzień Paestani flores u Łacinników celebrantur
AMARANT Kwiat, choć się zdaje już opadać i usychać, byle wodą był skropiony, znowu się odnawia i ożywia; stej racyj wziął od symbolisty Lemma: At Lachrimis mea vita vivet. Egipcjanie, komu długiego życzyli przy godności życia, Wieniec z tego na Głowę wkładali Kwiatu Radau. o Kwiatach osobliwych
ANEMONE jest Kwiat dziwnie delikatny, za najmniejszego wiatru po. wianiem zaraz opadający
w Attyce, Hybla Gora w Sycilii, iak Pszczoł tak Kwiatow y Zioł stolice. Nayprzednieysze Swiatu Kwiaty dawało Miasto Pestum w Lukanii Włoskiey krainie, dwa kroć na rok ob Cali clementiam, toiest w Maiu y Maiku; zkąd po dziś dzień Paestani flores u Łacinnikow celebrantur
AMARANT Kwiat, choć się zdaie iuż opadać y usychać, byle wodą był skropiony, znowu się odnawia y ożywìa; ztey racyi wzioł od symbolisty Lemma: At Lachrimis mea vita vivet. Egipcyanie, komu długiego życzyli przy godności życia, Wieniec z tego na Głowę wkładali Kwiatu Radau. o Kwiatach osobliwych
ANEMONE iest Kwiat dziwnie delikatny, za naymnieyszego wiatru po. wianiem zaraz opadaiący
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 647
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755