człek prawdziwie nędzny moim zdaniem, który Zarabia albo prosi co dzień chleba skóry. Ale go zaś daleko w nędzy ten przenosi, Co jej ani zarobi, ani jej wyprosi. Zgadnijcież: kto nędzniejszy trzeci od tych obu? Koń, co choć u pełnego, głodny stoi żłobu. Skępiec ów, żeby pełnej nie uszczuplił skrzynki, Widząc, gdy drudzy jedli, czcze połykał ślinki. Tamtym, czego nie mają, temu i to, co ma, Niedostaje i morzy żądza go łakoma. Na zaciąg po swej śmierci sukcesorom piwny Grzebie z miejsca na miejsce opleśniałe grzywny. 313. NA POKÓJ ŻUEAWIŃSKI Z TURKI
Dał Bóg, Polacy,
człek prawdziwie nędzny moim zdaniem, który Zarabia albo prosi co dzień chleba skóry. Ale go zaś daleko w nędzy ten przenosi, Co jej ani zarobi, ani jej wyprosi. Zgadnijcież: kto nędzniejszy trzeci od tych obu? Koń, co choć u pełnego, głodny stoi żłobu. Skępiec ów, żeby pełnej nie uszczuplił skrzynki, Widząc, gdy drudzy jedli, czcze połykał ślinki. Tamtym, czego nie mają, temu i to, co ma, Niedostaje i morzy żądza go łakoma. Na zaciąg po swej śmierci sukcesorom piwny Grzebie z miejsca na miejsce opleśniałe grzywny. 313. NA POKÓJ ŻUEAWIŃSKI Z TURKI
Dał Bóg, Polacy,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 324
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Prusy Szwed wyzionął, w jednym tylko roku. Skąd przez imię i jego zwycięstwa tak skore, Któremi dziś wojnami Europa gore, Tu prócz pokój głęboki, tu z Florą Pomona, I lat dawnych obfitość wróciła się ona. Jako wzajem żałując, że który potrzebie Gwoli wszystkich i zdrowiu, sam wyniszczył siebie, I uszczuplił majestat w intratach stołowych; A zaraz pobudzając niedyskretnych owych, Żeby w czym szczodrobliwą rękę tę przebrali, Nad jego niedostatki się ulitowali. Jakożeś to sprawił w nich oną słów gładkością, Czegoby nikt furią i prawą ostrością. Za co wrócić przez dzięki mieli i z niewoli, Do pańskiej i powszechnej skłonili się woli.
Prusy Szwed wyzionął, w jednym tylko roku. Zkąd przez imie i jego zwycięstwa tak skore, Któremi dziś wojnami Europa gore, Tu prócz pokój głęboki, tu z Florą Pomona, I lat dawnych obfitość wróciła się ona. Jako wzajem żałując, że który potrzebie Gwoli wszystkich i zdrowiu, sam wyniszczył siebie, I uszczuplił majestat w intratach stołowych; A zaraz pobudzając niedyskretnych owych, Żeby w czym szczodrobliwą rękę tę przebrali, Nad jego niedostatki się ulitowali. Jakożeś to sprawił w nich oną słów gładkością, Czegoby nikt furyą i prawą ostrością. Za co wrócić przez dzięki mieli i z niewoli, Do pańskiej i powszechnej skłonili się woli.
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 130
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
pospolitości persekwitując duchowieństwo. Ja zaś, uchowaj Boże, dobrych nie tykam, bo wiem i wierzę, że na nich wiara moja i zbawienie zawisło, bo ich na miejscu Boskim wyznawam, czczę i szanuję. Ani mówię, aby dobrych nie było, bo wiem, że Bóg nie tak się w namiesnictwie swoim ukrzywdzić i uszczuplić pozwolił, żeby nie miał pobożnych, świętych i należytych do pożytku dusz swoich kapłanów i duchownych. Latent sub modio po ubogich zakonach, po ciemnych zgromadzeniach, po szarych klasztorach, po świętych kolegiach, święte i nader świtne osoby, których że nie chciał mieć super candelabrum, któż Jego wyrozumi Ewanielią? Necesse est, ut
pospolitości persekwitując duchowieństwo. Ja zaś, uchowaj Boże, dobrych nie tykam, bo wiem i wierzę, że na nich wiara moja i zbawienie zawisło, bo ich na miejscu Boskim wyznawam, czczę i szanuję. Ani mówię, aby dobrych nie było, bo wiem, że Bóg nie tak się w namiesnictwie swoim ukrzywdzić i uszczuplić pozwolił, żeby nie miał pobożnych, świętych i należytych do pożytku dusz swoich kapłanów i duchownych. Latent sub modio po ubogich zakonach, po ciemnych zgromadzeniach, po szarych klasztorach, po świętych kolegijach, święte i nader świtne osoby, których że nie chciał mieć super candelabrum, któż Jego wyrozumi Ewanjeliją? Necesse est, ut
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 233
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962