pod sobą ciężki i leniwy, A Cimosków, jak strzała, gdy ją pchnie z cięciwy.
LXXIII.
Z jednej drogi do drugiej bieżąc, Orlandowi Z oczu ginie; ale się potem zastanowi I wraca w zad, jako mu skoro jego ono Żelazo z zapalonem knotem przyniesiono, I za węgłem się, cicho stojąc, utaiwa I na grabię, kiedy nań wpadnie, oczekiwa W miejscu, tak jako łowiec ze psy zwykł ukryty I z oszczepem, gdy nań wieprz bieży jadowity.
LXXIV.
Który gałęzie łamie i gdzie kły swe krzywe, Upienione i czoło obraca straszliwe, Zda się, że drzewa z gruntu wywrócone wali I że las
pod sobą ciężki i leniwy, A Cimosków, jak strzała, gdy ją pchnie z cięciwy.
LXXIII.
Z jednej drogi do drugiej bieżąc, Orlandowi Z oczu ginie; ale się potem zastanowi I wraca w zad, jako mu skoro jego ono Żelazo z zapalonem knotem przyniesiono, I za węgłem się, cicho stojąc, utaiwa I na grabię, kiedy nań wpadnie, oczekiwa W miejscu, tak jako łowiec ze psy zwykł ukryty I z oszczepem, gdy nań wieprz bieży jadowity.
LXXIV.
Który gałęzie łamie i gdzie kły swe krzywe, Upienione i czoło obraca straszliwe, Zda się, że drzewa z gruntu wywrócone wali I że las
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 189
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, abo nawet żeby był tego negował, zaczymbym był miał przyczynę i co dalej odkryć, mógłbym był i autory (ale obwarowawszy bezpieczeństwo ich) mianować, pytam przy onych przestrogach i dokumentach, jako mi już nic wątpliwości z strony tych praktyk zostawać miało i jakom już dalej z całością sumnienia takiego niebezpieczeństwa Rzpltej utaiwać mógł, zwłaszcza, że ani na wskazanie przez ks. Skargę (w którym to samo było, aby był KiM. in futurum Rzpltą od tych praktyk asekurował) responsu żadnego nie odniosłem? Nie skwapiałem się jednak i pod Stężycą, ale samym IMciom pp. senatorom, których tam dziesięć było, to odkryłem
, abo nawet żeby był tego negował, zaczymbym był miał przyczynę i co dalej odkryć, mógłbym był i autory (ale obwarowawszy bezpieczeństwo ich) mianować, pytam przy onych przestrogach i dokumentach, jako mi już nic wątpliwości z strony tych praktyk zostawać miało i jakom już dalej z całością sumnienia takiego niebezpieczeństwa Rzpltej utaiwać mógł, zwłaszcza, że ani na wskazanie przez ks. Skargę (w którym to samo było, aby był KJM. in futurum Rzpltą od tych praktyk asekurował) responsu żadnego nie odniosłem? Nie skwapiałem się jednak i pod Stężycą, ale samym JMciom pp. senatorom, których tam dziesięć było, to odkryłem
Skrót tekstu: ZebrzSkryptCz_III
Strona: 141
Tytuł:
Skrypt in vim testamenti podany
Autor:
Mikołaj Zebrzydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
przedniejszej prerogatywie naszej postąpili? Jako to artykuły naszego rokoszu świadczą, chcieliśmy, aby tym wszytkim KiM. tak stanu szlacheckiego, jako i z dworu swego, i cudzoziemcom, którzyby o praktykach cudzoziemskich co wiedzieli i odkryli, asekuracją pewną bezpieczeństwa ich uczynił, także i na drugich, którzyby, wiedząc co, utaiwali i Rzpltej nie odkryli, żeby poenae infamiae et confiscationis bonorum podlegli, wydać edykt taki żeby KiM. raczył. Przydano niżej, jeśliby się z obywatelów który conscius pokazał, aby sąd był pewmy na sejmie przez deputaty senatorskiego i poselskiego koła. To my tak, a Wiśliczanie zaś jako? Ato. widzę
przedniejszej prerogatywie naszej postąpili? Jako to artykuły naszego rokoszu świadczą, chcieliśmy, aby tym wszytkim KJM. tak stanu szlacheckiego, jako i z dworu swego, i cudzoziemcom, którzyby o praktykach cudzoziemskich co wiedzieli i odkryli, asekuracyą pewną bezpieczeństwa ich uczynił, także i na drugich, którzyby, wiedząc co, utaiwali i Rzpltej nie odkryli, żeby poenae infamiae et confiscationis bonorum podlegli, wydać edykt taki żeby KJM. raczył. Przydano niżej, jeśliby się z obywatelów który conscius pokazał, aby sąd był pewmy na sejmie przez deputaty senatorskiego i poselskiego koła. To my tak, a Wiśliczanie zaś jako? Ato. widzę
Skrót tekstu: ZebrzApolCz_III
Strona: 218
Tytuł:
Apologia abo sprawota szlachcica polskiego.
Autor:
Zebrzydowski Mikołaj
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918