swe upodobanie. Choćby też jedna była na mej twarzy zmaza, mniemałabym, że wielka stąd do mnie uraza. Głośno bym zawołała, że najmniejsza piega serce Twe, Oblubieńcze, niezmiernie dolega. Jeśliby co braknęło jeszcze w mej gładkości, wnet by fortel sztuk różnych przyczynił wdzięczności: ślicznie bym putrowane włosy utrafiła i drogimi kamieńmi głowę ozdobiła; perły by gruszkowate przy uszach wisiały, diamenty kanaczkiem szyję otaczały. A tak gdybym w trefione włosy twarz przybrała, pewnie bym trzy boginie, czwarta, zwyciężała. Lecz mniemam, że Cię ni twarz, ni gładkość nie zwabi, która sidłem nadzieję kochających dłabi, stroje bowiem przybranych
swe upodobanie. Choćby też jedna była na mej twarzy zmaza, mniemałabym, że wielka stąd do mnie uraza. Głośno bym zawołała, że najmniejsza piega serce Twe, Oblubieńcze, niezmiernie dolega. Jeśliby co braknęło jeszcze w mej gładkości, wnet by fortel sztuk różnych przyczynił wdzięczności: ślicznie bym putrowane włosy utrafiła i drogimi kamieńmi głowę ozdobiła; perły by gruszkowate przy uszach wisiały, dyjamenty kanaczkiem szyję otaczały. A tak gdybym w trefione włosy twarz przybrała, pewnie bym trzy boginie, czwarta, zwyciężała. Lecz mniemam, że Cię ni twarz, ni gładkość nie zwabi, która sidłem nadzieję kochających dłabi, stroje bowiem przybranych
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 92
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
W swojej tej zaniedbanej szerząc się ozdobie/ I wdziękach przyrodzonych. Jakoż i tak była Podobansza daleko/ niżby ustroiła W Sydońskie się purpury. Toż że srebrnej rosy Woda się umywała/ rozpuściwszy włosy Spłynione po ramionach/ które przyrodzenie W tak prześliczne powiło forgi i pierścienie/ Jakoby je do ślubu Trojańskiej Heleny Piękniej nie utrafiły drużące Laceny. Więc żeby tak widziana od owych to była Swych kochanków/ umyślnie okna otworzyła/ Gdzie przeciw Fawoniom dmuchającym siedząc/ A o żadnej jakoby zdradzie nic nie wiedząc/ Pilno barzo słuchała któżkolwiek tam z dołu O niej mówił/ i o jej gładkości pospołu Dawał jaki rozsądek. Skądby się sprawiła/ Czym
W swoiey tey zániedbáney szerząc się ozdobie/ Y wdziękách przyrodzonych. Iákoż y ták byłá Podobánsza dáleko/ niżby vstroiłá W Sydonskie się purpury. Toż że srebrney rosy Woda się vmywáłá/ rospuściwszy włosy Spłynione po rámionách/ ktore przyrodzenie W ták prześliczne powiło forgi y pierścienie/ Iákoby ie do slubu Troiánskiey Heleny Piękniey nie utráfiły drużące Láceny. Więc żeby ták widziana od owych to byłá Swych kochánkow/ vmyślnie okná otworzyłá/ Gdzie przeciw Fáwoniom dmucháiącym siedząc/ A o żadney iákoby zdrádzie nic nie wiedząc/ Pilno bárzo słucháłá ktożkolwiek tám z dołu O niey mowił/ y o iey głádkości pospołu Dawał iáki rozsądek. Zkądby się spráwiłá/ Czym
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 10
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
nietrzeba inszego, Krom Wojewody szukać nam Mazowieckiego. Zgoda; wszyscy, niech będzie Posłem Wojewoda Mazowiecki krzykneli, i powtóre zgoda. Wrzały jeszcze okrzyki w wielkiej Posłów ciżbie Tak że je w Senatorskiej dobrze słyszeć izbie, A że w cel, wktóry i Król i senat, godzili, Od Województw Posłowie tenże utrafili, Nadzieja, że zamysłom tym Bóg rękę poda, Które trzech stanów stwierdza jednostaina zgoda. Zaczym rzecze Pan z Tronu: nie nasza to rada, Ale snac Boża wola, na cię honor składa Poselstwa, jak Ojczyźnie, tak nam Senatorze Wiernie zawsze życzliwy; niemasz wtym honorze, Lub przycięzszym, coby nad
nietrzeba inszego, Krom Woiewody szukáć nam Mázowieckiego. Zgoda; wszyscy, niech będźie Posłem Woiewoda Mázowiecki krzykneli, y powtore zgoda. Wrzały ieszcze okrzyki w wielkiey Posłow ciżbie Ták że ie w Senatorskiey dobrze słyszeć izbie, A że w cel, wktory y Krol y senat, godzili, Od Woiewodztw Posłowie tenże utráfili, Nádźieia, że zamysłom tym Bog rękę poda, Ktore trzech stánow ztwierdza iednostaina zgoda. Záczym rzecze Pan z Tronu: nie nászá to rádá, Ale snác Boża wola, na cię honor zkłádá Poselstwá, iák Oyczyźnie, ták nam Senátorze Wiernie záwsze życzliwy; niemasz wtym honorze, Lub przycięzszym, coby nád
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 30
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
wszystkich widzą zwyczaj stary: Jaka w ich domiech, taka i tu się najduje Cnota; żaden z nich lepszej nigdy nie szlakuje. A potem w jednej tylko już się kochać chcieli Dla niebezpieczeństwa, co wielkie stąd widzieli. PIEŚŃ XXVIII.
L.
Jednę nalazszy, chować spólną uradzili, Byle gdzie obyczajną, piękną utrafili, Coby zarówno wolej obu wygadzała, Zwłaszcza iż zazdrość w sercach ich postać nie miała. „Bo czemuż - mówi mu król - dwaj w jednej nie mamy Kochać się? Białogłowski wszak obyczaj znamy: Sam wiesz, iż takiej na świat natura nie dała, Któraby na mężczyźnie jednem przestać miała.
LI
wszystkich widzą zwyczaj stary: Jaka w ich domiech, taka i tu się najduje Cnota; żaden z nich lepszej nigdy nie szlakuje. A potem w jednej tylko już się kochać chcieli Dla niebezpieczeństwa, co wielkie stąd widzieli. PIEŚŃ XXVIII.
L.
Jednę nalazszy, chować spólną uradzili, Byle gdzie obyczajną, piękną utrafili, Coby zarówno wolej obu wygadzała, Zwłaszcza iż zazdrość w sercach ich postać nie miała. „Bo czemuż - mówi mu król - dwaj w jednej nie mamy Kochać się? Białogłowski wszak obyczaj znamy: Sam wiesz, iż takiej na świat natura nie dała, Któraby na mężczyźnie jednem przestać miała.
LI
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 369
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
którego robią napój, i z tym napojem gotują ścierw koński albo też z koni krwi dobywają, i z nią chleb prosiany robią i jedzą, najwięcej zaś w pół żywe mięso końskie jedzą, łowami się także bawią z łukami i ze psy, i owszem tak są przyuczeni, gdzie który zamierzy z łuku, tam zwierza utrafi i ubije, złodziejstwem, rozbojami, najazdami najwięcej się bawią, i za kuńszt najwojenniejszy sobie mają najechac i zlupić kogo. Chan Tatarski 10000. klacz zawsze każe konserwować, po których mleko za trunek najprzedniejszy pije, a potrawy jego najdelikatniejsze są z zrzebiąt, konserwuje przytym dla swojej uciechy 10000. Łowczych i 10000.
ktorego robią nápoy, y z tym nápoiem gotuią scierw koński álbo też z koni krwi dobywáią, y z nią chleb prosiány robią y iedzą, naywięcey záś w puł żywe mięso końskie iedzą, łowámi się tákże báwią z łukámi y ze psy, y owszem ták są przyuczeni, gdzie ktory zámierzy z łuku, tám zwierzá utráfi y ubiie, złodzieystwem, rozboiámi, náiázdámi naywięcey się báwią, y zá kuńszt naywoiennieyszy sobie máią náiechác y zlupić kogo. Chán Tátárski 10000. klácz záwsze każe konserwowáć, po ktorych mleko zá trunek nayprzednieyszy piie, á potráwy iego naydelikátnieysze są z zrzebiąt, konserwuie przytym dla swoiey uciechy 10000. Łowczych y 10000.
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 548
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740
Rzekł pasterz, lecz Pelea szkoda nieobchodzi: grzech swój czując do siebie/ tuszy że go szkodzi Nędzna Nereis; w obchód Fokowi martwemu. Oto zbroje obłoczyć/ brać ooręża k temu/ Swym każe król OEtejski/ i tamże sam składa. W tym trzaskiem swych wzruszona królowa przypada Galcione; nie prawie włosa utrafiwszy; I ten mierzwi: tam się mu szyje uchwyciwszy. Łzami/ i słowy prosi/ aby posiłkował; Nie sam jednak/ by w jednie dwie duszy zachował. K niej Peleus: zbądź pięknej/ a pobożnej czczyce Królowa: mam dość w łasce waszej obietnice. Mnie ręki/ na to dziwo nie zda się podnosić
Rzekł pásterz, lecz Peleá szkodá nieobchodźi: grzech swoy czuiąc do śiebie/ tuszy że go szkodźi Nędzna Nereis; w obchod Phokowi martwemu. Oto zbroie obłoczyć/ bráć ooręża k temu/ Swym każe krol OEteyski/ y támże sam skłáda. W tym trzaskiem swych wzruszona krolowa przypadá Gálcione; nie práwie włosá vtráfiwszy; Y ten mierzwi: tam się mu szyie vchwyćiwszy. Lzámi/ y słowy prośi/ áby posiłkował; Nie sam iednák/ by w iednye dwie duszy záchował. K niey Peleus: zbądź piękney/ á pobożney cżcżyce Krolowa: mam dość w łásce wászey obietnice. Mnie ręki/ ná to dźiwo nie zda się podnośić
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 279
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636