będziesz. Nie budź, siedź cicho, kiedy śpi licho, Szczęśliwym będziesz. Pomnij na koniec, że śmierci goniec Wkrótce przybędzie. NA ŚMIERĆ KOSA
Śmierć spała, kos się zbudził, śpiewając z poranka, Porwała się do kosy na kosa tyranka, Śmierć chuda, a jeść tłusty z ptaka rosół chciała, Że kos utył, więc na swoję kuchnią go zabrała. WESELE PTASZĘ
Dawnych czasów żeniło się ptastwa barzo wiele, A pan orzeł, jako król, sprawował wesele. Pojął sobie pannę gęś, sokół pannę kaczkę, A maluczką cyraneczkę dano im za praczkę. Pan jastrzębski w stan małżeński ptastwa nie przymował, Lecz zająca w ścisły związek sponami
będziesz. Nie budź, siedź cicho, kiedy śpi licho, Szczęśliwym będziesz. Pomnij na koniec, że śmierci goniec Wkrótce przybędzie. NA ŚMIERĆ KOSA
Śmierć spała, kos się zbudził, śpiewając z poranka, Porwała się do kosy na kosa tyranka, Śmierć chuda, a jeść tłusty z ptaka rosół chciała, Że kos utył, więc na swoję kuchnią go zabrała. WESELE PTASZĘ
Dawnych czasów żeniło się ptastwa barzo wiele, A pan orzeł, jako król, sprawował wesele. Pojął sobie pannę gęś, sokół pannę kaczkę, A maluczką cyraneczkę dano im za praczkę. Pan jastrzębski w stan małżeński ptastwa nie przymował, Lecz zająca w ścisły związek sponami
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 610
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
dał? Cóżeś mi kupił? Nachodzę się jako łążęka, w jednym kożuchu już to jedenasta zima; trzewiki latam półtora lata. A co u ciebie zjem? Ty sobie idziesz, paniczkujesz, a ja w domu głód mrę. Uwarzę sobie piwka, zjem ogórek, kiełbasę; a ty na smacznych kęskach jużeś utył jako wieprzek. Pamiętaj, zły człowiecze, na co przyjdziesz. Jać jako ja, ale po mojej śmierci będziesz miał taką, co cię będzie za nos wodziła”.
Mulieribus est cordolium, si alias videant se melius ornatas. Optima nulla potest eligi, alia alia peior est.
To tak u mnie każdy dzień,
dał? Cóżeś mi kupił? Nachodzę się jako łążęka, w jednym kożuchu już to jedenasta zima; trzewiki latam półtora lata. A co u ciebie zjem? Ty sobie idziesz, paniczkujesz, a ja w domu głód mrę. Uwarzę sobie piwka, zjem ogórek, kiełbasę; a ty na smacznych kęskach jużeś utył jako wieprzek. Pamiętaj, zły człowiecze, na co przyjdziesz. Jać jako ja, ale po mojej śmierci będziesz miał taką, co cię będzie za nos wodziła”.
Mulieribus est cordolium, si alias videant se melius ornatas. Optima nulla potest eligi, alia alia peior est.
To tak u mnie każdy dzień,
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 181
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Niż POŁCIE, CHOĆ JEDNAKIEJ CENY
Odumarł chłop dwu synów, dwu połci i krowy, Której że trudno było dzielić na połowy, Wziął ją starszy, młodszemu połcie się dostały: Jeden przedał na piwo, drugi został cały. I tego nie ochrania, do kapusty sieka. Kontentuje się starszy na dzień trochą mleka. Tamten utył jako byk na piwie i mięsie; Chudy ten, pijąc wodę i kaszę po kęsie. Aż gdy wieprza nie stało, kapusta jałowa, I tamtemu brzuch klęśnie. Temu gdy się krowa Pomnoży, wziął za cielę kopę i mleko ma; Począł i piwo pijać, lepiej jadać doma. Chce z nim młodszy dział zrucić
NIZ POŁCIE, CHOĆ JEDNAKIEJ CENY
Odumarł chłop dwu synów, dwu połci i krowy, Której że trudno było dzielić na połowy, Wziął ją starszy, młodszemu połcie się dostały: Jeden przedał na piwo, drugi został cały. I tego nie ochrania, do kapusty sieka. Kontentuje się starszy na dzień trochą mleka. Tamten utył jako byk na piwie i mięsie; Chudy ten, pijąc wodę i kaszę po kęsie. Aż gdy wieprza nie stało, kapusta jałowa, I tamtemu brzuch klęśnie. Temu gdy się krowa Pomnoży, wziął za cielę kopę i mleko ma; Począł i piwo pijać, lepiej jadać doma. Chce z nim młodszy dział zrucić
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 568
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
uczciwość/ i ofiarowali mu rozmaite rzeczy: przywodzili przedeń dzieci/ i chore/ żeby je błogosławił i uzdrawiał. Dopuszczali mu wszytko czynić wedle upodobania/ tylko że przy nim wokoło miewali 10. mężów dla strażej/ a na noc zamykali go w klatce. Gdy potym wyszedł czas onej Comediej/ a on też już utył/ zabijali go na ofiarę/ i czynili sobie święto i bankiet uroczysty: a takowych repraesentatij czynili i po kilku razy w jeden czas. O Guachach albo kościołach ich.
W Peru były niektóre Guache pospolite wszytkiemu królestwu/ i insze własne każdej Prowincji. Nasławniejsze były trzy: jedna była 4. mile wielkie od Limy/
vczćiwość/ y ofiárowáli mu rozmáite rzeczy: przywodźili przedeń dźieći/ y chore/ żeby ie błogosłáwił y vzdrawiał. Dopusczáli mu wszytko czynić wedle vpodobánia/ tylko że przy nim wokoło miewáli 10. mężow dla strażey/ á ná noc zámykáli go w klatce. Gdy potym wyszedł czás oney Comediey/ á on też iuż vtył/ zábiiáli go ná ofiárę/ y czynili sobie święto y bánkiet vroczysty: á tákowych repraesentatiy czynili y po kilku rázy w ieden czás. O Guáchách álbo kośćiołách ich.
W Peru były niektore Guáche pospolite wszytkiemu krolestwu/ y insze własne káżdey Prowinciey. Nasławnieysze były trzy: iedná byłá 4. mile wielkie od Limy/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 6
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
, bracie? Pewnie będziesz w tarapacie! Mały stolik cię nie minie. Żeś siedział przy dobrym winie U pańskich wielkich stołów.
W twoich starszych jesteś rękach Na podobnych właśnie mękach Jako wróbel, gdy go dzieci Targną nicią, jak podleci, Hajda nazad do klatki!
W dobrym pierzu powróciłeś, Na dobrym bycie utyłeś! Coś pożył, to wszystko strawisz, Jak się dyjetą zabawisz I piórek ci podskubią.
Magistrem cię przedtem zwano. Teraz tak zwać zakazano. Już inaczej być nie może, Tylko żebyś się, nieboże, Zwał maistrem po polsku.
Siędziesz za stół w jakie święto. Aż tu stawią szklanki kręto:
, bracie? Pewnie będziesz w tarapacie! Mały stolik cię nie minie. Żeś siedział przy dobrym winie U pańskich wielkich stołów.
W twoich starszych jesteś rękach Na podobnych właśnie mękach Jako wróbel, gdy go dzieci Targną nicią, jak podleci, Hajda nazad do klatki!
W dobrym pierzu powróciłeś, Na dobrym bycie utyłeś! Cos pożył, to wszystko strawisz, Jak się dyjetą zabawisz I piórek ci podskubią.
Magistrem cię przedtem zwano. Teraz tak zwać zakazano. Już inaczej być nie może, Tylko żebyś się, nieboże, Zwał maistrem po polsku.
Siędziesz za stół w jakie święto. Aż tu stawią szklanki kręto:
Skrót tekstu: MelScholBar_II
Strona: 755
Tytuł:
Dystrakcja w swoich ciężkościach melancholii scholastycznej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
między 1701 a 1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
go tak trzasnę, aże mu się roświeci
We łbie, niechaj ten zdrajca takich wici Więcej już nie kręci. Ultaju, byś ty było co dobrego, Nie rzekłbyś nigdy słowa takowego!
BANACH E, bawej, to mię podobno będziesz bił?! O, rusz mię jeno, pewnie byś nie utył Na mnie!
JENTEK Choćby mi i nie wiem co stracić I choćby mi też i gardłem przypłacić, Tedy cię tak, ultaju, sipęknę, A toć zrobiwszy, do ludzi się umknę. Ej, chceć mi się ciebie, jak ciepłego chleba!
BANACH Ejże, nie uczyniłem ci nic złego!
KOPERA A cóż
go tak trzasnę, aże mu się roświeci
We łbie, niechaj ten zdrajca takich wici Więcej już nie kręci. Ultaju, byś ty było co dobrego, Nie rzekłbyś nigdy słowa takowego!
BANACH E, bawej, to mię podobno będziesz bił?! O, rusz mię jeno, pewnie byś nie utył Na mnie!
JENTEK Choćby mi i nie wiem co stracić I choćby mi też i gardłem przypłacić, Tedy cię tak, ultaju, sipęknę, A toć zrobiwszy, do ludzi się umknę. Ej, chceć mi się ciebie, jak ciepłego chleba!
BANACH Ejże, nie uczyniłem ci nic złego!
KOPERA A coż
Skrót tekstu: AktPasOkoń
Strona: 172
Tytuł:
Akt Pasterski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1648 a 1656
Data wydania (nie wcześniej niż):
1648
Data wydania (nie później niż):
1656
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
trafiać będzie, iż pod czasy przerzeczone nie jednemu chołocie i żebrakowi śnił się płacz gdy Księ żyć był we Lwie, a honor go nie potkał. Śnili się umarli, gdy Księżyc był w Baranie, a nie został zbogacony. Nie jednemu z natury suchemu śniło się kąpanie gdy Księżyc był w Wadze, a przecię nie utył. Nie jednemu śniły się budynki gdy Księżyc był w byku, i śmierć miała się wyśnić. A przecież znowu się śniły bankiety, gdy Księżyc był we Lwie, i wysniło się długie życie. Co jak być może; któż bowiem żyć długo powinien, który miał umrzeć? Zgoła według tych bajecznych prognostyków i eksplikacyj
trafiáć będzie, iż pod czasy przerzeczone nie iednemu chołocie y żebrakowi snił się płacz gdy Xię żyć był we Lwie, á honor go nie potkáł. Snili się umarli, gdy Xiężyc był w Baranie, á nie został zbogácony. Nie iednemu z nátury suchemu sniło się kąpánie gdy Xiężyc był w Wadze, á przecię nie utył. Nie iednemu sniły się budynki gdy Xiężyc był w byku, y śmierć miáłá się wyśnić. A przecież znowu się sniły bankiety, gdy Xiężyc był we Lwie, y wysniło się długie życie. Co iák być może; ktoż bowiem żyć długo powinien, ktory miał umrzeć? Zgołá według tych baiecznych prognostykow y explikácyi
Skrót tekstu: BystrzInfAstrol
Strona: 18
Tytuł:
Informacja astrologiczna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astrologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Moskorzowski o jednym oku, i rzecze mu: - "Jakoż mnie waszmość będziesz mógł uleczyć na dwie oczy", gdy tylko jednym sam patrzysz?". Odpowiedział: - "Rychlej ja ujźrzę jednym okiem paździorko u ciebie w oku twoim, aniżeli ty u mnie obiema bierzmo". LUBIENIECKI
I ten jeszcze nie barzo utył na nowokrzczeńskiej wierze, choć ustawnie poluje po Podgórzu, zakładając zbory. Pytali go na jednym miejscu: - "Co tam w Rakowie słychać, panie Lubieniecki?" Odpowiedział: - "Wszytko dobre za łaską miłego Boga, póki nam żyw ten wóz izraelski i woźnica jego". KAŹMIERSKI
Ten minister pościł postem ariańskim czterdzieści
Moskorzowski o jednym oku, i rzecze mu: - "Jakoż mie waszmość będziesz mógł uleczyć na dwie oczy", gdy tylko jednym sam patrzysz?". Odpowiedział: - "Rychlej ja ujźrzę jednym okiem paździorko u ciebie w oku twoim, aniżeli ty u mnie obiema bierzmo". LUBIENIECKI
I ten jeszce nie barzo utył na nowokrzczeńskiej wierze, choć ustawnie poluje po Podgórzu, zakładając zbory. Pytali go na jednym miejscu: - "Co tam w Rakowie słychać, panie Lubieniecki?" Odpowiedział: - "Wszytko dobre za łaską miłego Boga, póki nam żyw ten wóz izraelski i woźnica jego". KAŹMIERSKI
Ten minister pościł postem aryjańskim czterdzieści
Skrót tekstu: ApenZawKontr
Strona: 337
Tytuł:
Apendix albo zawieszenie
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
książęcia Cerbera. Wiemy. panie Lucyferze, cośmy wam powinni; Barzo tego przestrzegamy, posług twoich pilni. Ja się Wam z tym deklaruję, com na świecie sprawił. Nie tylko sam, z czeladzią swą, pókim się tam bawił. Zawżdym ja u przełożonych w wielkiej wadze bywał. Dlategom utył jako wieprz, bom się dobrze miewał. Ja zawsze ludzi do zbytków wszelakich przywodził: Gdy się kto bogaty żenił, abo się urodził, Tom ja kazał nagotować wszelakim dostatkiem, Aż się więc i psi po kąciech żywili ostatkiem. A mój służka tak cnotliwy, własny też niecnota. Gdzie ubóstwa wiele stało,
książęcia Cerbera. Wiemy. panie Lucyferze, cośmy wam powinni; Barzo tego przestrzegamy, posług twoich pilni. Ja się Wam z tym deklaruję, com na świecie sprawił. Nie tylko sam, z czeladzią swą, pókim sie tam bawił. Zawżdym ja u przełożonych w wielkiej wadze bywał. Dlategom utył jako wieprz, bom sie dobrze miewał. Ja zawsze ludzi do zbytków wszelakich przywodził: Gdy się kto bogaty żenił, abo się urodził, Tom ja kazał nagotować wszelakim dostatkiem, Aż się więc i psi po kąciech żywili ostatkiem. A mój służka tak cnotliwy, własny też niecnota. Gdzie ubóstwa wiele stało,
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 25
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903