, koszule by, z wiatru szarawary, Szabla, ale bez pochew, i mało też po niej, Kiedy cios wedle ciosa po gębie, po skroni, W palcach i w zębach szczerby, oka pasz, czupryna
Tysiączna już na głowie, bo co miesiąc ina. Na nieboś nie zarobił, na ziemiś utyrał; Cóż też pomyślisz sobie, gdy będziesz umierał? 461. NA ŻUPY SOLNE DO STOŁU KRÓLEWSKIEGO
Pyta król podczaszego, co jest za przyczyna, Że tak siłę wychodzi na każdy dzień wina. Odpowie ten: „Gdzie wszytkich żup koronnych sole, Tam też i wina siła musi być na stole; Pewnie kędy się Bochnia
, koszule by, z wiatru szarawary, Szabla, ale bez pochew, i mało też po niej, Kiedy cios wedle ciosa po gębie, po skroni, W palcach i w zębach szczerby, oka pasz, czupryna
Tysiączna już na głowie, bo co miesiąc ina. Na nieboś nie zarobił, na ziemiś utyrał; Cóż też pomyślisz sobie, gdy będziesz umierał? 461. NA ŻUPY SOLNE DO STOŁU KRÓLEWSKIEGO
Pyta król podczaszego, co jest za przyczyna, Że tak siłę wychodzi na każdy dzień wina. Odpowie ten: „Gdzie wszytkich żup koronnych sole, Tam też i wina siła musi być na stole; Pewnie kędy się Bochnia
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 205
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nim ich będziesz mogła zażyć śmiele. Wszystko latom podlega, a jako przestałe Niewielką korzyść niosą, tak i niedojrzałe. Ani się stąd ucieszył, kto nazbyt leniwie Szedł za chęcią, abo kto nazbyt ukwapliwie. Ani się to zdarzyło snadź samej Wenerze, Chociaj ona jakoby namędrsza w tej mierze. Bowiem swą kwapliwością cnego Adonina Utyrała, królewny cynirejskiej syna, Któremu za onych lat tam, gdzie słońce wstaje, Równia nie miały świetne asyryjskie kraje. Jakowe na obraziech piękne Kupidyny Malują abo inszych gładkich bogiń syny: Lato ledwie piętnaste, a przy fraucymerze Nie rozeznać go było, jedno po ubierze. A miedzy rzeźwią młodzią sam królewic prawy, Kiedy przyszło
nim ich będziesz mogła zażyć śmiele. Wszystko latom podlega, a jako przestałe Niewielką korzyść niosą, tak i niedojrzałe. Ani się stąd ucieszył, kto nazbyt leniwie Szedł za chęcią, abo kto nazbyt ukwapliwie. Ani się to zdarzyło snadź samej Wenerze, Chociaj ona jakoby namędrsza w tej mierze. Bowiem swą kwapliwością cnego Adonina Utyrała, królewny cynirejskiej syna, Któremu za onych lat tam, gdzie słońce wstaje, Równia nie miały świetne asyryjskie kraje. Jakowe na obraziech piękne Kupidyny Malują abo inszych gładkich bogiń syny: Lato ledwie piętnaste, a przy fraucymerze Nie rozeznać go było, jedno po ubierze. A miedzy rzeźwią młodzią sam królewic prawy, Kiedy przyszło
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 91
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
mej zgaśniecie Głosu Cytry/ mnie zsobą na Parnaz wezmiecie Za Mistrza: która mowę muzy w uszy wziąwszy: W lutnie/ Cytry/ kornety/ wesoło krzyknąwszy. Gracza onego wniwecz natychmiast zemdliły/ Ze mu się z wzrokiem zaraz oczy wytoczyły. I tak ten który okiem pożądliwym wzierał Na piękne twarzy/ widok swój nędznie utyrał. SAT. Ongi piękna Dianna po polu jeździła/ Mnie pod dębem śpiącego jeszcze potrafiła. Iżem wszytek kosmaty być zwierza mniemała/ Już i na łuk z oszczepkiem strzały nakładała. Aż chart kędyś zaskomlał: porwę się osknąwszy/ Pojrze co jest/ sen z oczu ocieram stanąwszy: I rzecze/ o juże idz
mey zgáśniećie Głosu Cytry/ mnie zsobą ná Párnáz wezmiećie Zá Mistrzá: ktora mowę muzy w uszy wziąwszy: W lutnie/ Cytry/ kornety/ wesoło krzyknąwszy. Gracżá onego wniwecż nátychmiast zemdliły/ Ze mu sie z wzrokiem záraz ocży wytoczyły. Y ták ten ktory okiem pożądliwym wzierał Ná piękne twarzy/ widok swoy nędznie utyrał. SAT. Ongi piękna Dyánná po polu iezdziłá/ Mnie pod dębem śpiącego ieszcże potráfiłá. Iżem wszytek kosmáty być zwierzá mniemałá/ Iuż y ná łuk z osczepkiem strzały nákładáłá. Aż chárt kędyś záskomlał: porwę sie osknąwszy/ Poyrze co iest/ sen z oczu oćieram stánąwszy: Y rzecze/ o iuże idz
Skrót tekstu: ChełHGwar
Strona: B2
Tytuł:
Gwar leśny
Autor:
Henryk Chełchowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1630
Data wydania (nie wcześniej niż):
1630
Data wydania (nie później niż):
1630
Podniósł się do Hetmanów: zaczym z czekanemi Dźwięki usta rozwiązał/ a co wielka była/ Rozprawie krasomownej przyjemność służyła. By były me/ i wasze żądze ceny jakiej/ Ni byłby dziedzic/ Grecy/ wątplowy przej takiej: Ty rysztynk/ mybyśmy cię Achile trzymali. Tego ja/ i wy żeście z żalem uterali/ (Zapłakane w tym jakby otarł sobie oczy) Któż na szlad Achilesów przystojniej poskoczy? Jak ten przez kogo Greckie doszły go zastępy? Niech go nie wzmaga/ że tak zda się/ jak jest tępy: Mnie dowcip niech nie wadzi; wam zdrowy/ i taka Wymowa/ o Grekowie/ jestli we
Podniosł się do Hetmánow: záczym z czekánemi Dzwięki vstá rozwiązał/ a co wielka byłá/ Rospráwie krásomowney przyiemność służyłá. By były me/ y wásze żądze ceny iakiey/ Ni byłby dźiedźic/ Graecy/ wątplowy przey tákiey: Ty rysztynk/ mybysmy ćię Achile trzymáli. Tego ia/ y wy żeśćie z żalem vterali/ (Zápłákane w tym iakby otárł sobie oczy) Ktoż ná szlad Achilesow przystoyniey poskoczy? Iák ten przez kogo Graeckie doszły go zastępy? Niech go nie wzmaga/ że ták zda się/ iák iest tępy: Mnie dowćip niech nie wádźi; wam zdrowy/ y táka Wymowá/ o Graekowie/ iestli we
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 318
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636