chromy chodzi i ślepy obaczy. Przetoć został żupnikiem pan Pieniążek chromy, Kochowski głuch podżupkiem; czemuż niewidomy Męciński nie ważnikiem? Zbyłby z oka łupy. Mogą wszyscy kalecy cisnąć się do żupy. 430. SKĄD KNIAZIOWIE W LITWIE
Szlachcic jeden litewski, jadąc na rumaku, Słyszy, że Świnia, w płocie uwiązszy przy krzaku, Kwiczy; a ten do swego: „Dzi, bracie, Litwinka! Patrz, jako nas po rodzie poznała ta świnka! Na mnieć to woła: Litwin.” Tedy zsiadszy z koni, Obadwaj ją z tak ciasnej oswobodzą toni. Świnia potem: Kniaź, kniaź, kniaź. W takiej ci
chromy chodzi i ślepy obaczy. Przetoć został żupnikiem pan Pieniążek chromy, Kochowski głuch podżupkiem; czemuż niewidomy Męciński nie ważnikiem? Zbyłby z oka łupy. Mogą wszyscy kalecy cisnąć się do żupy. 430. SKĄD KNIAZIOWIE W LITWIE
Szlachcic jeden litewski, jadąc na rumaku, Słyszy, że Świnia, w płocie uwiązszy przy krzaku, Kwiczy; a ten do swego: „Dzi, bracie, Litwinka! Patrz, jako nas po rodzie poznała ta świnka! Na mnieć to woła: Litwin.” Tedy zsiadszy z koni, Obadwaj ją z tak ciasnej oswobodzą toni. Świnia potem: Kniaź, kniaź, kniaź. W takiej ci
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 186
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
grzechu znowu nie powtarzał; Ten najwięcej, bo mu też, rozumiem, najciężej, Kto nałóg, jako drugą naturę, zwycięży. Duży to ptak, który w swej postrzegszy się zgubie, Skoro na lepie padnie, z niego się oskubie; Późno mucha obaczy, że koło niej mełka, Kiedy jej w miedzie obie uwięzną skrzydełka. 454. OBRONA SUCHOTÓW BEZ SUPERSTYCJEJ
Jedząc sami i w piątek pieczenią wieprzową, Brakiem pokarmów lutrzy nasze posty zową, Gdy ujmując obroku ciału i żołądku, Śledziem, a czasem chlebem zbędziem go przy piątku. Wżdy sam Bóg, przy stworzeniu Adama i Ewy, Między jabłki i między brak uczynił drzewy: Jedzcie,
grzechu znowu nie powtarzał; Ten najwięcej, bo mu też, rozumiem, najciężej, Kto nałóg, jako drugą naturę, zwycięży. Duży to ptak, który w swej postrzegszy się zgubie, Skoro na lepie padnie, z niego się oskubie; Późno mucha obaczy, że koło niej mełka, Kiedy jej w miedzie obie uwięzną skrzydełka. 454. OBRONA SUCHOTÓW BEZ SUPERSTYCJEJ
Jedząc sami i w piątek pieczenią wieprzową, Brakiem pokarmów lutrzy nasze posty zową, Gdy ujmując obroku ciału i żołądku, Śledziem, a czasem chlebem zbędziem go przy piątku. Wżdy sam Bóg, przy stworzeniu Adama i Ewy, Między jabłki i między brak uczynił drzewy: Jedzcie,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 202
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Byłem sam przy tym, widziałem, gdy z głowy Kosztowne na dół leciały osnowy, I rzekłem: Wolne uwiodłem twej grozy Serce, bo go te trzymały powrozy. Jakoż i chciałem uwieść, ale lotne Oczy wrzuciły okowy nowotne, Które jak swoje zaciągnęły węzły, Potężniej z sercem i myśli uwięzły. Nie płaczże tedy; wkrótce złote nici, Jakimi słońce światu nie rozświeci, Czesząc, przypomnisz sobie moję wróżkę. A teraz, chcesz-li, żeby-ć tę przegróżkę Niebo w sowitym nadgrodziło włosie, Daj mi te, które leżą na pokosie,
I pomotawszy ten dar w węzłów wiele, Wdziej mi
Byłem sam przy tym, widziałem, gdy z głowy Kosztowne na dół leciały osnowy, I rzekłem: Wolne uwiodłem twej grozy Serce, bo go te trzymały powrozy. Jakoż i chciałem uwieść, ale lotne Oczy wrzuciły okowy nowotne, Które jak swoje zaciągnęły węzły, Potężniej z sercem i myśli uwięzły. Nie płaczże tedy; wkrótce złote nici, Jakimi słońce światu nie rozświeci, Czesząc, przypomnisz sobie moję wróżkę. A teraz, chcesz-li, żeby-ć tę przegróżkę Niebo w sowitym nadgrodziło włosie, Daj mi te, które leżą na pokosie,
I pomotawszy ten dar w węzłów wiele, Wdziej mi
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 269
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Temu, co się twojej poddał urodzie: , Więźniem jest, będzie na wieki.
Poradź się swych oczy I ślicznych warkoczy, I krwawych warg, a powiedzą-ć snadnie, Że z twych łyk nie wyjdzie, kto raz w nie wpadnie; Nie zbiegi ty masz, lecz więźnie, Każdy jako na miód chętnie uwięźnie, Każdy być w niewoli U ciebie niż wolnym woli.
Miłość, która w niebie Widzi mnie i ciebie, Widząc, że-ć serce me służy stale, Pocieszy mą krzywdę i słuszne żale I pokaże-ć to na oko, Żem dla ciebie samej ranny głęboko; Uznasz próbą długą, Żem twoim
Temu, co się twojej poddał urodzie: , Więźniem jest, będzie na wieki.
Poradź się swych oczy I ślicznych warkoczy, I krwawych warg, a powiedzą-ć snadnie, Że z twych łyk nie wyjdzie, kto raz w nie wpadnie; Nie zbiegi ty masz, lecz więźnie, Każdy jako na miód chętnie uwięźnie, Każdy być w niewoli U ciebie niż wolnym woli.
Miłość, która w niebie Widzi mnie i ciebie, Widząc, że-ć serce me służy stale, Pocieszy mą krzywdę i słuszne żale I pokaże-ć to na oko, Żem dla ciebie samej ranny głęboko; Uznasz próbą długą, Żem twoim
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 288
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ś ty był z swoimi dziesiącią, Jędrzeju? Pewnie królem, bo nie masz nad ten przywileju. Jak to od Rzymian prawa daleko są nasze: Ty się ledwie przed dziećmi dociśniesz do kasze! 440. ZACHEUSZ NA FIGĘ
Chłopek niewielki wzrostem, chociaż widzi ciżbę, Żeby króla przywitał, ciśnie się przez izbę; Ale uwiązł i tylko z daleka mu dygę Uczynił. Tu ktoś wyższy, przez ramię mu figę Ukazawszy, gdy się guz sierdzi niesłychanie: „Chcesz widzieć, Zacheuszu, Pana, wieźże na nie.” 441. NA OBMOWCĘ
Dowiedziawszy, że się zła u sąsiada suka Oszczeniła, ślę z kartką po które hajduka, Nie
ś ty był z swoimi dziesiącią, Jędrzeju? Pewnie królem, bo nie masz nad ten przywileju. Jak to od Rzymian prawa daleko są nasze: Ty się ledwie przed dziećmi dociśniesz do kasze! 440. ZACHEUSZ NA FIGĘ
Chłopek niewielki wzrostem, chociaż widzi ciżbę, Żeby króla przywitał, ciśnie się przez izbę; Ale uwiązł i tylko z daleka mu dygę Uczynił. Tu ktoś wyższy, przez ramię mu figę Ukazawszy, gdy się guz sierdzi niesłychanie: „Chcesz widzieć, Zacheuszu, Pana, wieźże na nie.” 441. NA OBMOWCĘ
Dowiedziawszy, że się zła u sąsiada suka Oszczeniła, ślę z kartką po które hajduka, Nie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 378
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w piasku człowieka znać było, że po dziesięćkroć szańce wyrzucać musieli; a z wierzchu deszcz, a po wszystkie te dni ledwie skórę chleba który z nas ukąsił; gdzie dla fale wielkiej ani morzem przebydź, a dla złej drogi wozem za trzy dni niemoże, ile za siedm mil od Pucka, gdzie ten okręt uwiązł, a dotego żeśmy sobie już i konie pomorzyli: gdyż sam na piaskach nic a nic trawy ani sian nieznajdzie. A iż się taka bieda uprzykrzyła, a ja też tak małą potęgą swą trudno się mam na dwoję rozedrzeć, kazałem zatrąbić uwiązawszy im chustkę swą, żeby się poddali: bo was
w piasku człowieka znać było, że po dziesięćkroć szańce wyrzucać musieli; a z wierzchu deszcz, a po wszystkie te dni ledwie skórę chleba który z nas ukąsił; gdzie dla fale wielkiéj ani morzem przebydź, a dla złej drogi wozem za trzy dni niemoże, ile za siedm mil od Pucka, gdzie ten okręt uwiązł, a dotego żeśmy sobie już i konie pomorzyli: gdyż sam na piaskach nic a nic trawy ani sian nieznajdzie. A iż się taka bieda uprzykrzyła, a ja też tak małą potęgą swą trudno się mam na dwoję rozedrzeć, kazałem zatrąbić uwiązawszy im chustkę swą, żeby się poddali: bo was
Skrót tekstu: LancKoniec
Strona: 124
Tytuł:
Od Pana Lanckorońskiego do Pana Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Lanckoroński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
kto trącił, jako porywała I ręce, nogi, szyję węzłami motała. Wyjął z niej łańcuch Astolf i rozbójnikowi Związał jem ręce opak Kaligorantowi I żeby się nie wydarł, dobrze obwarował; Potem mu wstać dopuścił, skoro go skrępował.
LX.
Rozwiązawszy mu pierwej insze mocne węzły, W których mu beły członki wszytkie tak uwięzły, Że sobą ruszyć nie mógł, chce, żeby związany Szedł przy koniu, po miastach i po wsiach widziany, I sieć onę tak pięknej, tak sztucznej roboty, Że nic misterniejszego nigdy twarde młoty Nie zrobiły, na grzbiet mu przywiązawszy, jedzie I w łańcuchu z triumfem za sobą go wiedzie,
LXI.
Szyszakiem
kto trącił, jako porywała I ręce, nogi, szyję węzłami motała. Wyjął z niej łańcuch Astolf i rozbójnikowi Związał jem ręce opak Kaligorantowi I żeby się nie wydarł, dobrze obwarował; Potem mu wstać dopuścił, skoro go skrępował.
LX.
Rozwiązawszy mu pierwej insze mocne węzły, W których mu beły członki wszytkie tak uwięzły, Że sobą ruszyć nie mógł, chce, żeby związany Szedł przy koniu, po miastach i po wsiach widziany, I sieć onę tak pięknej, tak sztucznej roboty, Że nic misterniejszego nigdy twarde młoty Nie zrobiły, na grzbiet mu przywiązawszy, jedzie I w łańcuchu z tryumfem za sobą go wiedzie,
LXI.
Szyszakiem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 345
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Montpelier, więcej niż 54 osoby z Królom jadące umarły od zimna w tej Prowincyj Południowej niezwyczajnego.
14 Października o 4 godzinie z południa, na drodze z Beziers do Narbony, burza trwała 30 godzin, pomnożyła rzeki, zalała pole przy Narbonie na mile w koło, tak dalece, że większa część Dworu Królewskiego w błocie uwięzła.
Powodź ta zniosła most w Caboussac, wywróciła wiele Folwarków, i wielu ludzi zalała.
Nowa wyspa na morzu Sycylyiskim wynurzyła się.
1633 Zorza północa w Maju, Czerwcu, i Grudniu.
Powodź w Prowincyj, a we Włoszech rzeka Po, na 10 mil wylała.
We Francyj pioruny wielkie szkody poczyniły.
Trzęsienie ziemi
Montpelier, więcey niż 54 osoby z Królom iadące umarły od zimna w tey Prowincyi Południowey niezwyczaynego.
14 Października o 4 godzinie z południa, na drodze z Beziers do Narbony, burza trwała 30 godzin, pomnożyła rzeki, zalała pole przy Narbonie na mile w koło, tak dalece, że większa część Dworu Królewskiego w błocie uwięzła.
Powodź ta zniosła most w Caboussac, wywrociła wiele Folwarkow, y wielu ludzi zalała.
Nowa wyspa na morzu Sycylyiskim wynurzyła się.
1633 Zorza pułnocna w Maiu, Czerwcu, y Grudniu.
Powodź w Prowincyi, á we Włoszech rzeka Po, na 10 mil wylała.
We Francyi pioruny wielkie szkody poczyniły.
Trzęsienie ziemi
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 110
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
by w jaszczur sobie oprawił, czopa i szynkwasu podłego pilnując, konie, porządek, rynsztunek i szacowną niejednę wyprawę przemarnował i przemataczył. Że pan Mikołaj średni na kolacyjki burdelowe, na hultajskie kompanijki i debosze wszytko także utracił, zęby w salwacji wypluł, paragrafów na pyszczek papinkowaty ponabywał, w długach i kredytach po uszy uwiązł, z rejestru dworskiego, czyli wojskowego, sromotnie wymazany, wyszczwany i wytrąbiony, po skrytych miejscach tuła się i lawiruje, niebezpieczeństwa gardła za sromotną i kryminalną akcyją uchodzi, w gnoju na ostatek publiczne sadzele i ospę liczy, gnije i od kości ropiejąc odpada. Że ów Tomuś najprzyjemniejszy mopsek, najraźniejszy synaczek, najkochańsze
by w jaszczur sobie oprawił, czopa i szynkwasu podłego pilnując, konie, porządek, rynsztunek i szacowną niejednę wyprawę przemarnował i przemataczył. Że pan Mikołaj średni na kolacyjki burdelowe, na hultajskie kompanijki i debosze wszytko także utracił, zęby w salwacyi wypluł, paragrafów na pyszczek papinkowaty ponabywał, w długach i kredytach po uszy uwiązł, z rejestru dworskiego, czyli wojskowego, sromotnie wymazany, wyszczwany i wytrąbiony, po skrytych miejscach tuła się i lawiruje, niebezpieczeństwa gardła za sromotną i kryminalną akcyją uchodzi, w gnoju na ostatek publiczne sadzele i ospę liczy, gnije i od kości ropiejąc odpada. Że ów Tomuś najprzyjemniejszy mopsek, najraźniejszy synaczek, najkochańsze
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 211
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
/ Ani rozpacza k woli szczęściu złemu: Z głowyć koronę/ tenże co daruje/ Gdy chce zdejmuje. I naszy Polacy mówią/ nie mów hup/ aż przeskoczysz. Krótkich powieści Księgi pierwsze
Tenże mawiał: Iż Prawa pajęczym siatkom są podobne. Bo możny jako szerszeń przebije się: a ubogi/ jako mucha uwiąźnie i przypłaci.
Gdy go pytano/ jakoby w to potrafić/ żeby się jako namniej krzywd zawadzało miedzy ludźmi? taki pokazał śrzodek. Nie wieleby krzywd było: jeśliby ci którzy nie są ukrzywdzeni/ tak się właśnie brali o krzywdę drugich/ jako o swą własną. Gdyby się wszyscy brali za krzywdę innych:
/ Ani rozpacża k woli szcżęśćiu złemu: Z głowyć koronę/ tenże co dáruie/ Gdy chce zdeymuie. Y nászy Polacy mowią/ nie mow hup/ áż przeskocżysz. Krotkich powieśći Kśięgi pierwsze
Tenże mawiał: Iż Práwá páięcżym śiatkom są podobne. Bo możny iáko szerszeń przebiie się: á vbogi/ iáko muchá vwiąźnie y przypłáći.
Gdy go pytano/ iákoby w to potráfić/ żeby się iáko namniey krzywd záwadzáło miedzy ludźmi? táki pokazał śrzodek. Nie wieleby krzywd było: ieśliby ći ktorzy nie są vkrzywdzeni/ ták się właśnie bráli o krzywdę drugich/ iáko o swą własną. Gdyby się wszyscy bráli zá krzywdę innych:
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 47
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614