chłopiec silny uzbrojony, kogo napadnie zabija, a kto tak zginie, za Świętego poczytany bywa.
Chińczykowie zaś lubo nie raz piękniej Chrześcijańską Religią, niżeli swoją Chińszczyzną światu wsławieni, nie raz ją przyjąwszy, utLuna w tej mierze mutabile, co raz od niej deficjunt. Gdzie tedy prawdziwej Religii niezakwitnął nigdy, albo zakwitnąwszy uwiądł ho nor, pełne były i są Chińskie domy, chałupy, podwórza, ulice, Rynki, miejsca publiczne i Pałace, a dopiero ich Bałwochwalnice, ne dicam Kościoły, theatra Deastrów Miedzianych, Spieżowych, Marmurowych, Drzewianych, Glinianych. Każdy kąt mógłbyś Snycerza, Ganczarza, lub Kramarza nazwać officinam, tak wiele
chłopiec silny uzbroiony, kogo napadnie zabiia, á kto tak zginie, za Swiętego poczytany bywa.
Chińczykowie zaś lubo nie raz piękniey Chrześciańską Religią, niżeli swoią Chińsżczyzną światu wsławieni, nie raz ią przyiąwszy, utLuna w tey mierze mutabile, co raz od niey deficiunt. Gdzie tedy prawdziwey Religii niezakwitnął nigdy, álbo zakwitnąwszy uwiądł ho nor, pełne były y są Chińskie domy, chałupy, podworza, ulice, Rynki, mieysca publiczne y Pałace, á dopiero ich Bałwochwálnice, ne dicam Kościoły, theatra Deastrow Miedzianych, Spieżowych, Marmurowych, Drzewianych, Glinianych. Każdy kąt mogłbyś Snycerza, Ganczárza, lub Kramarzá nazwać officinam, tak wiele
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 19
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
: który naturalistowie zowią: Nolite me tãgere; tego kwiatu choć kto czystą ręką dotknąć się chce, zaraz się wszystek zamyka. Owoż tak i liberum veto być powinno, czy słusznie tknąć się go kto chce, czy niesłusznie: zawsze powinno się zamykać, boby alias sensim sensim, za czasem cale ten kwiat uwiądł. Kwestia
2do Jeżeli to jest extra omne dubiũ, et omnem quaestionem, że Sejmik Poselski z wszelką wolnością, toć się rozumieć może: że i w tych Sejmikach wolność zawisła, żeby ich Szlachcicowi rwać wolno było. Bo najprzód weźmy Sejmik Relationis, na tym po relacyj uczynionej od Posłów, co się na Sejmie
: ktory naturalistowie zowią: Nolite me tãgere; tego kwiatu choć kto czystą ręką dotknąć się chce, záraz się wszystek zámyka. Owoż ták y liberum veto być powinno, czy słusznie tknąć się go kto chce, czy niesłusznie: záwsze powinno się zámykać, boby alias sensim sensim, zá czásem cále ten kwiát uwiądł. KWESTYA
2dó Jeżeli to iest extra omne dubiũ, et omnem quaestionem, że Seymik Poselski z wszelką wolnośćią, toć się rozumieć może: że y w tych Seymikách wolność záwisłá, żeby ich Szlachcicowi rwać wolno było. Bo nayprzod weźmy Seymik Relationis, ná tym po relacyi uczynioney od Posłow, co się ná Seymie
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 164
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
gdyby był korzeń tego ziela kopany w samym punkcie Pełniej/ Słońce będąc na ten czas we Lwie/ w pierwszym dziesiątku dni/ a był w polewany garniec włożony/ zwirzchu zalutowany/ przy ogniu naprzód wolnym rozgrzany/ potym w ciepły piasek/ od promienie słonecznych rozgrzany/ przez trzydzieści dni zagrzebiony/ żeby tak w tym garncu uwiądł i zeschnął. A po trzydzieści dni wyjąwszy go/ w chędogiem occie przepłokać/ i znowu w naczynie dobrze zatkane włożyć: a przez trzydzieści dni także zawiesić/ tak iżby wyszło dni sześć dziesiąt jego przyprawianiu/ w których mu takową moc przychodzić/ ci dobrzy Mistrzowie twierdzą/ iż któryby kolwiek pokarm trucizną był ziadowiczony
gdyby był korzeń tego źiela kopány w sámym punkćie Pełniey/ Słońce będąc ná ten czás we Lwie/ w pierwszym dźieśiątku dni/ á był w polewány gárniec włożony/ zwirzchu zálutowány/ przy ogniu naprzod wolnym rozgrzany/ potym w ćiepły piasek/ od promienie słonecznych rozgrzany/ przez trzydźieśći dni zágrzebiony/ żeby ták w tym gárncu vwiądł y zeschnął. A po trzydźieśći dni wyiąwszy go/ w chędogiem ocćie przepłokáć/ y znowu w naczynie dobrze zátkáne włożyć: á przez trzydźieśći dni tákże záwieśić/ ták iżby wyszło dni sześć dźieśiąt iego przypráwiániu/ w ktorych mu tákową moc przychodźić/ ći dobrzy Mistrzowie twierdzą/ iż ktoryby kolwiek pokarm trućizną był ziádowiczony
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 177
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
. I rzecze do mnie z gniewu opłoniony: Nędzny wygnańcze od niebieskiej strony Przecz zbawiennego ustąpiwszy szladu/ Siadłeś przy drodze piekielnego jadu? Czemu na szcieszkę Boga prawdziwego/ Niemasz się? czemu w przykazanie jego/ Z jarzmem świętych cnot niezaprzężesz? czemu Nic niepomagasz ojcu czeladnemu Winnicy jego? przecz twój kwiat młodości Uwiądł podcięty kosą wszeteczności? Oto aczkolwiek dzisia od rak moich/ Miałeś wziąć koniec plugawych spraw twoich. A by nie była łaska przedwiecznego/ Pewnie żeś godzien karania wiecznego. Ale że Pańskie miłosierdzie święte/ Większe jest/ niźli twe grzechy przeklęte. Oto cię jeszcze chciał przez mię ratować/ I w zbawienny port Lodź
. Y rzecze do mnie z gniewu opłoniony: Nędzny wygnańcze od niebieskiey strony Przecz zbawiennego vstąpiwszy szladu/ Siadłeś przy drodze piekielnego iádu? Czemu na szćieszkę Boga prawdźiwego/ Niemasz się? czemu w przykazanie iego/ Z iárzmem świętych cnot niezaprzężesz? czemu Nic niepomagasz oycu czeladnemu Winnicy iego? przecz twoy kwiát młodośći Vwiądł podćięty kosą wszetecznośći? Oto áczkolwiek dźiśia od rak moich/ Miałeś wźiąć koniec plugáwych spraw twoich. A by nie byłá łaská przedwiecznego/ Pewnie żeś godźien karánia wiecznego. Ale że Páńskie miłośierdźie święte/ Większe iest/ niźli twe grzechy przeklęte. Oto ćie ieszcze chćiał przez mię rátowáć/ Y w zbáwienny port Lodź
Skrót tekstu: TwarKŁodz
Strona: C
Tytuł:
Łódź młodzi z nawałności do brzegu płynąca
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Siebeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
bez przyczyny. Stąd i Elifas tak Jobowi rzecze: Jeźlić odpowiem utrapiony człecze, Podobno trochę tknie cię moja mowa, Ale gotowe któż utrzyma słowa? O jakoś wielu nauczał postronnych Ukrzepczał słabych, zmacniał nieobronnych, Wątpliwych stwierdzał rozumnemi słowy, I utrapionym żal wybijał z głowy! A teraz gdy cię dotknęła przygoda, Uwiądłeś jak list, lub winna jagoda, Którą więc szumem swoim w Listopadzie Aquilo mroźny ściąga w Winogradzie. Gdzie się moc twoja? gdzie stałość podziała? Gdzie z cierpliwości doświadczonej chwała? Gdzie doskonałość dróg twoich, któremi Jaśniałeś na wzór między żyjącemi. Miej ten proszę cię dowód, a nie inny Zginąłli kiedy
bez przyczyny. Ztąd i Eliphas tak Iobowi rzecze: Ieźlić odpowiem utrapiony człecze, Podobno trochę tknie ćię moiá mowa, Ale gotowe ktoż utrzyma słowá? O iákoś wielu náuczał postronnych Vkrzepczał słabych, zmacniał nieobronnych, Watpliwych ztwierdzał rozumnemi słowy, I utrapionym żal wybijał z głowy! A teraz gdy ćię dotknęła przygoda, Vwiądłeś iák list, lub winna iágoda, Ktorą więc szumem swoim w Listopadźie Aquilo mroźny śćiąga w Winogradźie. Gdźie się moc twoiá? gdźie stałość podźiáła? Gdźie z ćierpliwośći doświádczoney chwáła? Gdźie doskonałość drog twoich, ktoremi Iaśniałeś ná wzor między żyiącemi. Miey ten proszę ćię dowod, á nie inny Zginąłli kiedy
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 20
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
prostą Pan, gdzie DAWID dyszał, Ociec, Matka, Ród Jego, z natchnienia usyszał,
Dokąd zbiegł nieszczęśliwy, uszedł, przed niewolą, Biegną wszyscy wnet ciasną, napełnią Odolą. Tam znalazłszy DAWIDA, jawną mają probę, Jak snadno pięknym kłopot, odbiera ozdobę. Ów Młodzian co go Rożą rozkwitłą nazwano, Uwiądł jak liść na drzewie lub na łące siano. Rodzice wzrok żałosny na Syna obrócą, Dla czegoż tak mizernie dni się twoje krocą? Żyje BÓG Izraelski, świat stworzył przestrony, W Inszym kraju poszukaj, na zicie obrony. Jak dla nas tak dla siebie, i twoich pokrewnych Wynidź z tąd, słuchaj prośby,
prostą Pan, gdzie DAWID dyszał, Oćiec, Mátka, Rod Jego, z nátchnięnia usyszał,
Dokąd zbiegł nieszczęśliwy, uszedł, prżed niewolą, Biegną wszyscy wnet ciasną, nápełnią Odolą. Tam ználaższy DAWIDA, iáwną maią probę, Ják snádno pięknym kłopot, odbiera ozdobę. Ow Młodzian co go Rożą rozkwitłą nazwano, Uwiądł iák liść ná drzewie lub ná łące siano. Rodzice wzrok żałosny ná Syna obrocą, Dla czegoż ták mizernie dni się twoie krocą? Zyie BOG Jzráelski, świat stworzył przestrony, W Inszym kráju poszukay, ná źycie obrony. Ják dla nas ták dla siebie, y twoich pokrewnych Wynidź z tąd, słuchay proźby,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 32
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
, najpiękniejsza, wróć, moja światłości, A wypędź ciemność, co mi zaślepia wnętrzności.
XXXVII.
Jako w jesienne czasy mroźne, uprzykrzone, Gdy słońce od nas dalej stroni, w bok schylone, Ziemia z wielkiem żywiołów żalem utraciła To, co najpiękniejszego lecie urodziła; Nie śpiewa ptak, opadło kwiecie, list zielony Uwiądł, wiatr dmucha przykry, zimny, obostrzony: Tak skoro twe przymioty słodkie ustąpiły, Tysiąc strachów, tysiąc zim we mnie uczyniły.
XXXVIII.
Przydźże, przydź co najprędzej, wdzięczne słońce moje, Spraw z zimy wiosnę, wróć kwiat, liście, łąki, zdroje; Roztop śnieg żalów przykrych, znieś w skok
, najpiękniejsza, wróć, moja światłości, A wypędź ciemność, co mi zaślepia wnętrzności.
XXXVII.
Jako w jesienne czasy mroźne, uprzykrzone, Gdy słońce od nas dalej stroni, w bok schylone, Ziemia z wielkiem żywiołów żalem utraciła To, co najpiękniejszego lecie urodziła; Nie śpiewa ptak, opadło kwiecie, list zielony Uwiądł, wiatr dmucha przykry, zimny, obostrzony: Tak skoro twe przymioty słodkie ustąpiły, Tysiąc strachów, tysiąc zim we mnie uczyniły.
XXXVIII.
Przydźże, przydź co najprędzej, wdzięczne słońce moje, Spraw z zimy wiosnę, wróć kwiat, liście, łąki, zdroje; Roztop śnieg żalów przykrych, znieś w skok
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 344
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. Z ręku od katów starosta bierze i wiedzie znowu króla w ubierze, w ubierze onym czy-li do rady, czy-li do krwawych zbójców gromady?
Stanie przed okiem wszystkich na progu związany, w ostrym Zbawiciel głogu; wypływa gęsty strumień na czoło, oblał deszcz krwawy ramiona wkoło, nie znać pod śliną spuchłej jagody, uwiądł spaniały on kwiat urody. Od stopy nożnej do wierzchu głowy rumione z brzegów wylały rowy: Mąż to boleści, świadom choroby, nie ma postaci ani osoby. Nie dzierży Piłat słów dalej onych, nie darmo – “Oto Człowiek” – skróconych; głos prawdy wielkiej, głos tajemnice z Balaamowej zagrzmiał oślice. Cóż potym
. Z ręku od katów starosta bierze i wiedzie znowu króla w ubierze, w ubierze onym czy-li do rady, czy-li do krwawych zbójców gromady?
Stanie przed okiem wszystkich na progu związany, w ostrym Zbawiciel głogu; wypływa gęsty strumień na czoło, oblał deszcz krwawy ramiona wkoło, nie znać pod śliną spuchłéj jagody, uwiądł spaniały on kwiat urody. Od stopy nożnej do wierzchu głowy rumione z brzegów wylały rowy: Mąż to boleści, świadom choroby, nie ma postaci ani osoby. Nie dzierży Piłat słów dalej onych, nie darmo – “Oto Człowiek” – skróconych; głos prawdy wielkiej, głos tajemnice z Balaamowej zagrzmiał oślice. Cóż potym
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 82
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
mi nieprzyjaciele moi: a naśmiewcy moi przeklinają mię. 10. Bo jadam popiół jako chleb: a napój mój mięszam ze łzami: 11. Dla rozgniewania twego/ i dla zapalczywości gniewu twego: abowiem podniósłszy mię/ porzuciłeś mię. 12. Dni moje/ są jako cień nachylony: a jam jako trawa uwiądł. 13. ALe ty PAnie trwasz na wieki: a pamiątka twoja/ od narodu do narodu. 14. Ty powstawszy zmiłujesz się nad Syonem: boć czas żebyś się zlitował nad nim/ gdyż przyszedł czas naznaczony. 15. Abowiem upodobało się sługom twoim kamienie jego: i nad prochem jego zmiłują się.
mi nieprzyjaćiele moji: á naśmiewcy moji przeklináją mię. 10. Bo jadam popioł jáko chleb: á napoj moj mięszam ze łzámi: 11. Dla rozgniewánia twego/ y dla zápálcżywośći gniewu twego: ábowiem podnioższy mię/ porzućiłeś mię. 12. Dni moje/ są jáko ćień náchylony: á jam jáko trawá uwiądł. 13. ALe ty PAnie trwasz ná wieki: á pámiątká twojá/ od narodu do narodu. 14. Ty powstawszy zmiłujesz śię nád Syonem: boć cżás żebyś śię zlitował nád nim/ gdyż przyszedł cżás náznácżony. 15. Abowiem vpodobáło śię sługom twojim kámienie jego: y nád prochẽ jego zmiłują śię.
Skrót tekstu: BG_Ps
Strona: 601.
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Psalmów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632