. Szwedów, Wojska na spoczynek uwolnione, że zaś w Maju Gustaw przybył z licznym Wojskiem, Polskie też wojsko zebrał Koniecpolski, i po dwa razy Szwedów odpędził od Fortecy Gdańskiej, i po tym ich po dwa razy zniósł, i Gustaw postrzelonym został, który chciał przystapić do Pokoju przez mediacją Holendrów, ale Poseł Hiszpański uwiódł, obiecując Zygmuntowi Imieniem Pryncypała swego Flotę i 12000. Wojska do Szwecyj przez morze Bałtyckie, i pieniądze na wojsko, ale to wszystko znikło, a Szwedży już i Infalnty oddawali, że tedy Pokój nie doszedł, Szwedzi do Szwecyj a Polacy na spoczynek rozjechali się. Sejm potym kłócił się o podatki, i na Litwę
. Szwedôw, Woyska na spoczynek uwolnione, że zaś w Maju Gustaw przybył z licznym Woyskiem, Polskie też woysko zebrał Koniecpolski, i po dwa razy Szwedów odpędźił od Fortecy Gdańskiey, i po tym ich po dwa razy zniósł, i Gustaw postrzelonym został, który chćiał przystapić do Pokoju przez medyacyą Holendrów, ale Poseł Hiszpański uwiódł, obiecując Zygmuntowi Imieniem Pryncypała swego Flotę i 12000. Woyska do Szwecyi przez morze Baltyckie, i pieniądze na woysko, ale to wszystko znikło, á Szwedżi juz i Infalnty oddawali, że tedy Pokóy nie doszedł, Szwedźi do Szwecyi á Polacy na spoczynek rozjechali śię. Seym potym kłóćił śię o podatki, i na Litwę
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 83
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
o pokój prosi, Pożądaną w senacie odprawę odnosi. Jaśnie wileb. imć ks. biskup chełmski Koniecpolski. Jaśnie wieleb. imć ks. chełmiński kanclerz w. koronny Zadzik.
Nie wdzięczniej i Orfeusz o zakład swój drogi Lutnią ujął pieszczoną twarde w ziemi bogi: A słodkim zabawiwszy dźwiękiem Persefonę, Utraconą z pod ziemie nazad uwiódł żonę. Jaka erytrejskiemi strojna ozdobami, Między w Rzymie pysznemi jeździ pałacami, Na trygyjskiej karocy we Iwy zaprzężonej, Matka bogów, koło niej, z tej i z owej strony Zgraja wnuków niebieskich. Tym złote ubiory, Tym i z ramion pieszczone wiją się kędziory. Czoła farbą tyryjską zamazane krwawą, Włosem złotym podobni bogom
o pokój prosi, Pożądaną w senacie odprawę odnosi. Jaśnie wileb. jmć ks. biskup chełmski Koniecpolski. Jaśnie wieleb. jmć ks. chełmiński kanclerz w. koronny Zadzik.
Nie wdzięczniej i Orfeusz o zakład swój drogi Lutnią ujął pieszczoną twarde w ziemi bogi: A słodkim zabawiwszy dźwiękiem Persefonę, Utraconą z pod ziemie nazad uwiódł żonę. Jaka erytrejskiemi strojna ozdobami, Między w Rzymie pysznemi jezdzi pałacami, Na trygyjskiej karocy we Iwy zaprzężonej, Matka bogów, koło niej, z tej i z owej strony Zgraja wnuków niebieskich. Tym złote ubiory, Tym i z ramion pieszczone wiją się kędziory. Czoła farbą tyryjską zamazane krwawą, Włosem złotym podobni bogom
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 75
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
snemby była, mało zwykłą drogą, Na śmierć poszła; lecz wiedmy umierać nie mogą.
LVII.
Ale ja już Alcynę w jej żalu opuszczę, A do cnego Rugiera znowu się zapuszczę, Którego, jako skoro przewoźnik szedziwy Wysadził na bezpieczny brzeg, jemu życzliwy, Dziękując Bogu, że z tak nieuchronnej siły Zdrowie uwiódł, do morza obrócił swe tyły I wesół dalej poniósł ukwapliwe kroki Po suchem piasku tam, gdzie zamek beł wysoki.
LVIII.
Piękniejszego, jako świat ciągnie się szeroko, Przedtem i potem ludzkie nie widziało oko; Mury w sobie kamienie takiej ceny mają, Że z niemi diamenty nigdy nie zrównają. U nas takich nie
snemby była, mało zwykłą drogą, Na śmierć poszła; lecz wiedmy umierać nie mogą.
LVII.
Ale ja już Alcynę w jej żalu opuszczę, A do cnego Rugiera znowu się zapuszczę, Którego, jako skoro przewoźnik szedziwy Wysadził na bezpieczny brzeg, jemu życzliwy, Dziękując Bogu, że z tak nieuchronnej siły Zdrowie uwiódł, do morza obrócił swe tyły I wesół dalej poniósł ukwapliwe kroki Po suchem piasku tam, gdzie zamek beł wysoki.
LVIII.
Piękniejszego, jako świat ciągnie się szeroko, Przedtem i potem ludzkie nie widziało oko; Mury w sobie kamienie takiej ceny mają, Że z niemi dyamenty nigdy nie zrównają. U nas takich nie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 210
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
rzeczy z gorącymi/ W jednej kupie walczyły wilgotne z suchymi/ Z twardymi miękkie/ lekkie z tymi co ciężały: G Aż Bóg/ i przyrodzenie lepsze/ ten niemały Spor rozięło: uczynił bo dział między niemi/ I kazał się od nieba precz odłączyć ziemi/ Od ziemie znowu wodom/ powietrza gęstego Na osobny plac uwiódł od nieba jasnego. Te rzeczy gdy już z ciemnej wydźwignął gromady/ I porozprowadzane na różne rozsady/ Zgodnym pokojem związał/ nagle subtelnego Wynikła ognista moc nieba schodzistego/ I wysokości sobie osiadła nawyższe: Powietrze jej lekkością/ i miejscem nablizsze. Gęściejsza nad te ziemia/ i grube w się wzięła Żywioły/ i swoją się
rzeczy z gorącymi/ W iedney kupie walczyły wilgotne z suchymi/ Z twárdymi miękkie/ lekkie z tymi co ćiężáły: G Aż Bog/ y przyrodzenie lepsze/ ten niemáły Spor rozięło: vczynił bo dźiał między niemi/ Y kazał się od niebá precz odłączyć źiemi/ Od źiemie znowu wodom/ powietrza gęstego Ná osobny plác vwiodł od niebá iásnego. Te rzeczy gdy iuż z ćiemney wydźwignął gromády/ Y porozprowadzáne ná rożne rozsady/ Zgodnym pokoiem związał/ nagle subtelnego Wynikłá ognista moc niebá zchodźistego/ Y wysokośći sobie ośiádłá nawyższe: Powietrze iey lekkośćią/ y mieyscem nablizsze. Gęśćieysza nád te źiemiá/ y grube w się wźięłá Zywioły/ y swoią się
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 3
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
. Toż w Zamościu potym zgromadzając Wojsko.
A Chmielnicki tym czasem Obóz i ozdoby Nasze jeszcze odzierał. Do której się doby Zabawiwszy na łupie: zaczym jedno minąć Najcieży Konstantynów, darmo było ginąć I tak pilno uciekać, kiedy nikt nie gonił. Jeźli nawet Osiński (prócz co ich uronił Na on czas przeprawą) uwiódł swe Żołdaty, Zbroje, i porzucone zbierając Armaty Po tych to Elearach. Aż gdy się nasycił Cale Hultaj, żeby tej, którą z-tąd uchwycił Kosztownej okazji nie upuścił próżno, Poszedł prosto ku Lwowu, wyprawiwszy różno, Ni wszytkie okoliczne narody, i kraje, Pułkożuchy, Niebaby, Tysze, i Nieczaje, Z Półki
. Toż w Zamościu potym zgromadzaiąc Woysko.
A Chmielnicki tym czásem Oboz i ozdoby Nasze ieszcze odźierał. Do ktorey sie doby Zábáwiwszy na łupie: zaczym iedno minąć Nayćieży Konstantynow, darmo było ginąć I tak pilno ućiekać, kiedy nikt nie gonił. Ieźli náwet Osinski (procz co ich uronił Ná on czás przeprawą) uwiodł swe Zołdaty, Zbroie, i porzucone zbieraiąc Armaty Po tych to Elearach. Aż gdy sie nasyćił Cále Hultay, żeby tey, ktorą z-tąd uchwyćił Kosztowney okázyey nie upuścił prożno, Poszedł prosto ku Lwowu, wypráwiwszy rożno, Ni wszytkie okoliczne narody, i kraie, Pułkożuchy, Niebaby, Tysze, i Nieczáie, Z Połki
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 35
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
A ja w marszowym zasiadam zawoju.
PEGAZBystrością Pegaz Kabalinu dobył.
KORWINOd gryfów mądry złota Korwin wzdobył.
PEGAZKabalin źrzódło dobre dla pragnienia.
KORWINZłoto serdecznej rany dla leczenia.
PEGAZJam, jeżeliś co słyszał o Europie, Korwinie, także o srogiem Cyklopie, jam uwiódł, teraz że się go nie boi; wiesz, o Helenę żem się dał znać Troi.
KORWINSłyszałem, gadka gdyż to już nie nowa, ale i sprawa wieczna Korwinowa, łaknące kiedy karmił eremity – to-m ja tak dobry Pegazie, jak i ty. Pomniże, Koniu, kiedy na
A ja w marszowym zasiadam zawoju.
PEGAZBystrością Pegaz Kabalinu dobył.
KORWINOd gryfów mądry złota Korwin wzdobył.
PEGAZKabalin źrzódło dobre dla pragnienia.
KORWINZłoto serdecznej rany dla leczenia.
PEGAZJam, jeżeliś co słyszał o Europie, Korwinie, także o srogiem Cyklopie, jam uwiódł, teraz że się go nie boi; wiesz, o Helenę żem się dał znać Troi.
KORWINSłyszałem, gadka gdyż to już nie nowa, ale i sprawa wieczna Korwinowa, łaknące kiedy karmił eremity – to-m ja tak dobry Pegazie, jak i ty. Pomniże, Koniu, kiedy na
Skrót tekstu: WieszczArchGur
Strona: 59
Tytuł:
Archetyp
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
. Nie wiedzie się Z. Ignacemu świecka wojna/ bezbronnym zakonnikiem piekło burzy. Mniema kto że wola Boska aby był kto Kapłanem i Zakonnikiem/ a owdzie Bóg przejrzał/ że się wdługą sotannę/ albo Kaptur wplątawszy na łeb pójdzie. Bodajby się Luter za młodu uczciwie ożenił/ snaćby świętokradzko z Kla-
sztoru Katryny nie uwiódł. Prou: 14. Est via quae videtur homini iusta, novissima autem eius ducunt ad mortem. Nie zapomniemy o chleb prosić Panem nostrum quotidianum da nobis hodie: ale czy go dostatek/ czyli mało w dobrą się krew obróci? nie wiemy. Ten się kąskiem nasyci/ ów się kuklą udawi. Dość Tobiaszowi nie
. Nie wiedźie się S. Ignácemu świecka woyná/ bezbronnym zákonńikiem piekło burzy. Mniema kto że wola Boska aby był kto Kápłanem y Zákonńikiem/ a owdźie Bog przeyrzał/ że się wdługą sotánnę/ álbo Káptur wplątawszy ná łeb poydźie. Bodayby się Luter zá młodu uczćiwie ożenił/ snáćby świętokrádzko z Klá-
sztoru Katryny nie uwiodł. Prou: 14. Est via quae videtur homini iusta, novissima autem eius ducunt ad mortem. Nie zápomniemy o chleb prośić Panem nostrum quotidianum da nobis hodie: ále czy go dostátek/ czyli máło w dobrą się krew obroći? nie wiemy. Ten się kąskiem nasyći/ ow się kuklą udáwi. Dość Tobiaszowi nie
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 212
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
wsi odwieść, a sami pieszo wróciliśmy się do Miasta. Za prawdę powiedział Hrabia, powracając, ta przechadzka za wiele stanie. Jakoż mile w tych zaśniemy myślach, żeśmy razem dwie osoby przy życiu utrzymali! Zapewne ta nędzna dzieweczka obawiajać się hańby z domu Ojcowskiego uszła, kto wie jako oszust obietnicą małżeństwa ją uwiódł, że mu swoję ofiarowała niewinność. Z wschodem słońca jechałam wraz z Karoliną do wsi, gdzieśmy tę nieszczęśliwą z dziecięciem w ręku jej we łzach rozpływającą się zastali. Nie tylko doródną, lecz osobliwie piękną była, i jakaś wstydliwa mina w tym ją upadku od winy uwolniała. Miłość, rzekła, albo raczej
wsi odwieść, a sami pieszo wrociliśmy śię do Miasta. Za prawdę powiedział Hrabia, powracaiąc, ta przechadzka za wiele stanie. Jakoż mile w tych zaśniemy myślach, żeśmy razem dwie osoby przy żyćiu utrzymali! Zapewne ta nędzna dzieweczka obawiaiać śię hańby z domu Oycowskiego uszła, kto wie iako oszust obietnicą małżeństwa ią uwiodł, że mu swoię ofiarowała niewinność. Z wschodem słońca iechałam wraz z Karoliną do wsi, gdzieśmy tę nieszczęśliwą z dziećięćiem w ręku iey we łzach rozpływaiącą śię zastali. Nie tylko dorodną, lecz osobliwie piękną była, i iakaś wstydliwa mina w tym ią upadku od winy uwolniała. Miłość, rzekła, albo raczey
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 135
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
/ włożże na się znowu/ Gdyż bez niego byłabyś martwego tu łowu Obrazowi podobną/ ale ani zgoła/ Doszła zamierzonego Junony Kościoła. Gdzie się niebaw/ a tego przestrzegaj najwięcej/ Żebyś jaką w kąpieli pieszczonej dziecięcej Wzej wodzie nie zasnęła/ abo cię wesoły Darnem majeronowym/ i miękkiemi zioła Brzeg nie uwiódł/ zaczymby nabawić kłopotu/ I kto cię z tak drogiego okraść mógł klejnotu/ Owo to podejźrzana względem swej piękności Łąka barzo. I przetoć nie mało trudności Tu zażyjesz. Jeśli mnie Planety nie mylą: Ale kiedy ostróżną między będziesz tylą Obłud różnych/ i swoje pokażesz w tym męstwo/ Tedyć tam obiecują Bogowie
/ włożże ná się znowu/ Gdyż bez niego byłábyś martwego tu łowu Obrázowi podobną/ ále ani zgołá/ Doszłá zámierzonego Iunony Kosciołá. Gdzie się niebaw/ a tego przestrzegay naywięcey/ Zebyś iáką w kąpieli pieszczoney dziecięcey Wzey wodzie nie zásnęłá/ ábo cię wesoły Darnem maieronowym/ y miękkiemi zioły Brzeg nie vwiodł/ záczymby nábáwić kłopotu/ Y kto cię z ták drogiego okráść mogł kleynotu/ Owo to podeyźrzana względem swey piękności Łąká bárzo. Y przetoć nie máło trudności Tu záżyiesz. Ieśli mnie Plánety nie mylą: Ale kiedy ostrożną między będziesz tylą Obłud rożnych/ y swoie pokażesz w tym męstwo/ Tedyć tám obiecuią Bogowie
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 46
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
ście mieli czynić. 36. Abowiem przed tymi dniami powstał był Teudas/ udawając się za coś: do którego się przywiązało mężów w liczbie około czterech set; którego zabito: a wszyscy którzy z nim przestawali/ rozproszeni są/ i wniwecz się obrócili. 37. Po nim powstał Judasz Galilejczyk za dni popisu/ i uwiódł wiele ludu za sobą: ale i on zginął; i wszyscy/ którzy z nim przestawali/ rozproszeni są. 38. Przetoż teraz powiadam wam/ Dajcie pokoj tym ludziom/ i zaniechajcie ich: Abowiem jeśliżeć jest z ludzi ta rada albo ta sprawa/ wniwecz się obróci: 39. Ale jeślić jest
śćie mieli cżynić. 36. Abowiem przed tymi dniámi powstał był Teudás/ udawájąc śię zá coś: do ktorego śię przywiązáło mężow w licżbie około cżterech set; ktorego zábito: á wszyscy ktorzy z nim przestawáli/ rozproszeni są/ y wniwecż śię obroćili. 37. Po nim powstał Iudás Gálilejcżyk zá dni popisu/ y uwiodł wiele ludu zá sobą: ále y on zginął; y wszyscy/ ktorzy z nim przestawáli/ rozproszeni są. 38. Przetoż teraz powiádam wam/ Dajćie pokoj tym ludźiom/ y zániechajćie ich: Abowiem jesliżeć jest z ludźi tá rádá álbo tá spráwá/ wniwecż śię obroći: 39. Ale jeslić jest
Skrót tekstu: BG_Dz
Strona: 130
Tytuł:
Biblia Gdańska, Dzieje apostolskie
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632