Jam świadkiem tego, bo gdy ogień zjadły Głowę-ć wysuszał, kiedy-ć włosy padły, Byłem sam przy tym, widziałem, gdy z głowy Kosztowne na dół leciały osnowy, I rzekłem: Wolne uwiodłem twej grozy Serce, bo go te trzymały powrozy. Jakoż i chciałem uwieść, ale lotne Oczy wrzuciły okowy nowotne, Które jak swoje zaciągnęły węzły, Potężniej z sercem i myśli uwięzły. Nie płaczże tedy; wkrótce złote nici, Jakimi słońce światu nie rozświeci, Czesząc, przypomnisz sobie moję wróżkę. A teraz, chcesz-li, żeby-ć tę przegróżkę Niebo w sowitym nadgrodziło włosie
Jam świadkiem tego, bo gdy ogień zjadły Głowę-ć wysuszał, kiedy-ć włosy padły, Byłem sam przy tym, widziałem, gdy z głowy Kosztowne na dół leciały osnowy, I rzekłem: Wolne uwiodłem twej grozy Serce, bo go te trzymały powrozy. Jakoż i chciałem uwieść, ale lotne Oczy wrzuciły okowy nowotne, Które jak swoje zaciągnęły węzły, Potężniej z sercem i myśli uwięzły. Nie płaczże tedy; wkrótce złote nici, Jakimi słońce światu nie rozświeci, Czesząc, przypomnisz sobie moję wróżkę. A teraz, chcesz-li, żeby-ć tę przegróżkę Niebo w sowitym nadgrodziło włosie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 269
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
przez nich gadają, ile w większych Rzpltej interesach? I rozumiejmyż, że się dadzą lub uśpić, lub gwał-
tem przymusić? Tym mniej, im o większą rzecz idzie. A na ostatek i przez niepodobieństwo mówiąc, niech się to raz uda w potrzebie wielkiej Rzplitej, dadząż się raz drugi czy przekonać, czy uwieść? Jestże to sposób bezpieczny i pewny na wszystkie Rzplitej interesa główne, na wszystkich ordynaryjnych utrzymywanie sejmów? Nadto trudny i błahy wybieg.
Jeszcze insze sposoby imaginują niektórzy, moim zdaniem, niemniej nieskuteczne jak pierwsze. Jako to ten piąty, aby posła nie słuchać, tylko przy wyraźnym i oczywistym oponującego się prawie i żeby
przez nich gadają, ile w większych Rzpltej interessach? I rozumiejmyż, że się dadzą lub uśpić, lub gwał-
tem przymusić? Tym mniej, im o większą rzecz idzie. A na ostatek i przez niepodobieństwo mówiąc, niech się to raz uda w potrzebie wielkiej Rzplitej, dadząż się raz drugi czy przekonać, czy uwieść? Jestże to sposób bezpieczny i pewny na wszystkie Rzplitej interessa główne, na wszystkich ordynaryjnych utrzymywanie sejmów? Nadto trudny i błahy wybieg.
Jeszcze insze sposoby imaginują niektórzy, moim zdaniem, niemniej nieskuteczne jak pierwsze. Jako to ten piąty, aby posła nie słuchać, tylko przy wyraźnym i oczywistym opponującego się prawie i żeby
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 130
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
nie pojedna, zawzieła niezgoda O Rządy Obozowe; i tym się to z dało Drugim owo: tak, że z tąd do szkodliwych mało Błedów pierwszych nie przyszło: Wiec która służyła Tym początkom Fortuna, teraz je spuściła Taniej barzo. Ze ile podjazdów w-tym było, Żadnemu się z-Iezykiem wrócić nie zdarzyło. Nawet uwieść i swoich. Co Hulewiczowi Stało się przed inszymi, gdy ku Wyzgrotkowi Mrokiem idąc, przypadkiem trafił na Tatary I Wołoszą Książecą, tak gotowej wiary Swoje miał Kompanią, że tylkoż postrzegła, Orde być rozumiejąc samego odbiegła Ledwie z kilką Czeladzi. Toż się Duszyńskiemu Ze także sam uskrobał; i Sierakowskiemu Prędko potym dostało
nie poiedna, záwźieła niezgoda O Rządy Obozowe; i tym sie to z dáło Drugim owo: tak, że z tąd do szkodliwych máło Błedow pierwszych nie przyszło: Wiec ktora służyłá Tym początkom Fortuná, teraz ie spuściłá Taniey bárzo. Ze ile podiazdow w-tym było, Żadnemu sie z-Iezykiem wroćić nie zdarzyło. Nawet uwieść i swoich. Co Hulewiczowi Stało sie przed inszymi, gdy ku Wyzgrotkowi Mrokiem idąc, przypadkiem trafił na Tátáry I Wołoszą Xiążecą, tak gotowey wiary Swoie miał Kompanią, że tylkoż postrzegła, Orde bydź rozumieiąc samego odbiegła Ledwie z kilką Czeladźi. Tosz sie Duszynskiemu Ze także sam uskrobał; i Sierakowskiemu Pretko potym dostało
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 53
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
co za rozmowy z nim. WOJNY DOMOWY PIERWSZEJ Wszakże efectu jako przedtym nullo.
Toż Han ubezpieczony Chmielnickiego slowem, Ze miał zara z gotowym opaść się obłowem, I przyszedszy z-tą siłą naszych brać zz szyje, Kiedy widzi, że nie tak snadnie ich pożyje, I że dotąd zdradliwe samołowki owe, Ani mogły ofiary uwieść pokojowe, Sturbowany, każe go do siebie zawołać. I tedyż (pry) nie możesz garści tej podołać? Tedy mnie w-tym zostawać nie bywałym wstydzie? I dobywać? i ludzie gubić mi swe przyjdzie? Nu, wiedzże to, jeśli się prędko nie rozprawisz, I mnie tu w-tych
co za rozmowy z nim. WOYNY DOMOWY PIERWSZEY Wszakże effectu iako przedtym nullo.
Toż Han ubespieczony Chmielnickiego slowem, Ze miał zara z gotowym opaść sie obłowem, I przyszedszy z-tą siłą naszych brać zz szyie, Kiedy widźi, że nie tak snadnie ich pożyie, I że dotąd zdradliwe samołowki owe, Ani mogły ofiary uwieść pokoiowe, Zturbowany, każe go do siebie zawołać. I tedyż (pry) nie możesz garśći tey podołać? Tedy mnie w-tym zostawáć nie bywáłym wstydźie? I dobywáć? i ludźie gubić mi swe przyydźie? Nu, wiedzże to, ieżli sie pretko nie rozprawisz, I mnie tu w-tych
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 64
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
pierwszymi Wodzami) Do obrony nie było. Nawet się z-wozami Rozstawszy za przeprawą, których w-tej ciasności Większa cześć zrabowana, mieli od żywności Odpaść prędko. Zaczymby jako będąc w-matni, Przyjść do desperacji musieli ostatni. Różni różnie radzili. To jednakże licho Ze dwojga obierali: Abo żeby cicho Króla uwieść z-Obozu; Niechajby gineły, (leźli się tak daleko od nich przekineły Srogie Nieba) choć wszytkie członki tego ciała, Byle głowa przynamniej zdrowa im została, I nadzieja jedyna jeszcze tej Ojczyzny. Albo ktoby rozumiał co tam Tatarczyźny Napisać list do Hana. Miekkimi go słowy Od Ligi i przyjaźni odwodząc takowy
pierwszymi Wodzámi) Do obrony nie było. Náwet sie z-wozámi Rozstawszy zá przeprawą, ktorych w-tey ćiasnośći Wieksza cześć zrabowána, mieli od żywnośći Odpaść pretko. Záczymby iako bedąc w-matni, Przyyść do desperacyey musieli ostatni. Rożni rożnie radźili. To iednákże licho Ze dwoyga obierali: Abo żeby ćicho Krolá uwieść z-Obozu; Niechayby gineły, (leźli sie tak daleko od nich przekineły Srogie Nieba) choć wszytkie członki tego ćiała, Byle głowá przynamniey zdrowa im zostáłá, I nadźieia iedyna ieszcze tey Oyczyzny. Albo ktoby rozumiał co tam Tátárczyźny Napisać list do Háná. Miekkimi go słowy Od Ligi i przyiaźni odwodząc takowy
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 87
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
electionis, suppleat sine gravamine libertatis, w tym wszystkim, co braknąć może do jej validitatem?
Mówię sine gravamine: bo na ten czas nikogo by nie było który by przez głos wolny nie miał partem w Elekcyj Króla, i którego by mogła jaka wiolencja przyniewolić, jaka Potencja przekonać, jakie zamieszanie zatłumić, jaka perswazja uwieść, i jaka nawet korupcja przekupić, osobliwie przez skryte na piśmie suffragia, dla których, zadenby konkurent nie chciał prostituere swoich danin, nie mogac być pewny, niczyjego suffragium, któreby samo sumnienie, i miłość Ojczyzny każdemu inspiraret; tak, żeby każdego zdanie było impartiale, i każda Elekcja legitima; boby jej
electionis, suppleat sine gravamine libertatis, w tym wszystkim, co bráknąć moźe do iey validitatem?
Mowię sine gravamine: bo na ten cźas nikogo by nie było ktory by przez głos wolny nie miał partem w Elekcyi Krola, y ktorego by mogła iaka wiolencya przyniewolić, iaka Potencya przekonáć, iakie zámieszánie zátłumić, iaka perswazya uwieść, y iaka náwet korrupcya przekupić, osobliwie przez skryte na pismie suffragia, dla ktorych, zadenby konkurrent nie chćiał prostituere swoich dánin, nie mogac bydź pewny, niczyiego suffragium, ktoreby samo sumnienie, y miłość Oyczyzny kaźdemu inspiraret; tak, źeby kaźdego zdanie było impartiale, y kaźda Elekcya legitima; boby iey
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 175
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
przychodząc/ tak długo aż dziurę do skarbu wykopał/ nadczym 6. całe nocy straciwszy/ zawsze tak kształtnie tą tam tabliczą zakladając/ że się żaden domyślić niemógł. I tak wynosząc co raz/ raz to/ drugi raz owo/ że skarbu/ naostatek mając jeszcze wolą/ Róg albo Mitrę sam^o^ Książęcia uwieść/ noc go już zapadła była/ który Róg albo Mitrę szacują nad dwa Miliony Złota. Był jednak Szlachcić jeden w mieście Candiot, nazwiskiem Zacharias Cerio, któremu Sammatius, zwierzył się wszytkiego/ mówiąc: Panie trzymaj język za żębami/ bo o nasze zdrowie idzie/ Szlachcic strwożony pyta/ cóż też by/ Sammatius,
przychodząc/ ták długo áż dźiurę do skárbu wykopał/ nádczym 6. cáłe nocy straciwszy/ záwsze ták kształtnie tą tám tabliczą zákládáiąc/ że się żaden domyślić niemogł. I ták wynosząc co raz/ raz to/ drugi raz owo/ że skárbu/ náostátek máiąc ieszcze wolą/ Rog álbo Mitrę sám^o^ Xiążęćiá vwieść/ noc go iuż zápádłá byłá/ ktory Rog álbo Mitrę szácuią nád dwá Milliony Złotá. Był iednák Szláchćić ieden w mieśćie Candiot, názwiskiem Zacharias Cerio, ktoremu Sammatius, zwierzył się wszytkiego/ mowiąc: Pánie trzymay ięzyk zá żębami/ bo o násze zdrowie idźie/ Szláchcic strwożony pyta/ coż też by/ Sammatius,
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 20
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
Principis; jakich Legacyj zażywają Chrześcijanie do Persów, do Mogoła Misyonarzów ekspedyując, pod Imieniem Rezydentów, albo Posłów. o Rzeczypospolitej, którą zdobią Legaci
POSŁA powinny być następujące Qualitates, 1. Wielka Cnota, wstrzemięźłiwość w jedzeniu, napoju, w ręce, i oku, alias, aby ani respektem, ani korupcją dał się uwieść. KsENOKRATES Ateński Poseł, nic w usta nie wziął, póki nie wyzionął, co miał in mandatis. U Wenetów podziśdzień rękę po prezenta, i szyję pod miecz wyciągnąć za jedno jest, tak tam Legati, Ligati. Poskończonej jednak Audiencyj i Ekspedycyj, nie wadzi wziąć jako ku Monarsze i sobie afektu kontestację. 2
Principis; iakich Legacyi zażywaią Chrześcianie do Persow, do Mogoła Misyonarzow expedyuiąc, pod Imieniem Rezydentow, albo Posłow. o Rzeczypospolitey, ktorą zdobią Legaci
POSŁA powinny bydź następuiące Qualitates, 1. Wielka Cnota, wstrzemięźłiwość w iedzeniu, napoiu, w ręce, y oku, alias, aby ani respektem, ani korrupcyą dał się uwieść. XENOKRATES Ateński Poseł, nic w usta nie wziął, poki nie wyzionął, co miał in mandatis. U Wenetow podziśdzień rękę po prezenta, y szyię pod miecz wyciągnąć za iedno iest, tak tam Legati, Ligati. Poskończoney iednak Audyencyi y Expedycyi, nie wadzi wziąć iako ku Monarsze y sobie affektu kontestacyę. 2
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 369
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
prawdy nie znały/ abo radniej nie powiedały: boby małżonek zacny i szlachetny/ według swej wdzięcznej powinności wczasby był z nauki śrzodki/ wszytkiemu złemu zabiegał/ aby był mógł się dłużej z miłego przyjaciela cieszyć/ bo rzecz nie podobna aby wysokiego rozumu będąc zmarła w Panu/ miałaby była ladaczemu dać się uwieść/ wiedząc/ zaczymby nie zdrowie abo śmierć nastąpić miała. Ale znowu powtarzam/ aby kto nie rzekł/ że łacwiej nam teraz konsztownie o tym pisać/ niż kiedy co gwałtownie gwałtownego przypadnie o tym radzić. Tu rzekę co rozumiem Boże mi pomóż/ że łacwie mądremu radzić/ (krom koniecznej nieodmiennej i nagłej śmierci
prawdy nie znáły/ ábo rádniey nie powiedáły: boby małżonek zacny y ślachetny/ według swey wdźięczney powinnośći wczásby był z náuki śrzodki/ wszytkiemu złemu zábiegał/ áby był mogł się dłużey z miłego przyiaćielá ćieszyć/ bo rzecz nie podobna áby wysokiego rozumu będąc zmárła w Pánu/ miáłáby byłá ládáczemu dáć się vwieść/ wiedząc/ záczymby nie zdrowie ábo śmierć nástąpić miáłá. Ale znowu powtarzam/ aby kto nie rzekł/ że łácwiey nąm teraz konsztownie o tym pisáć/ niż kiedy co gwałtownie gwałtownego przypádnie o tym rádźić. Tu rzekę co rozumiem Boże mi pomoż/ że łácwie mądremu rádźić/ (krom konieczney nieodmienney y nagłey śmierći
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: F4v
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
nawałności, Albo niezwątpił królestwa polskiego O zatrzymaniu zdrowia i całości, Gdy od tak wielu narodów ściśniona Możnych, zdała się już konać Korona?
Kto i nieznając słodko łechcącemu, Nienadstawił był ręki niedźwiadkowi? To jest: obronę obiecującemu Ktoby nieufał był zwłaszcza królowi? I protektora Polski pozornemu Niedopuścił się uwieść tytułowi? Niedając wiary obietnicom onym W paszportach ręką królewską stwierdzonym?
Ale wilk skórą baranka nakryty, Niemógł swej długo taić drapieżności, Niemógł i złości swojej jadowitej, Także wrodzonej kacerzom zjadłości, Pokazał zdradę i umysł pokryty, Gdy na koronne prawa i wolności Jął wnet nalegać, mniemając, że sprostał Już wszystkiej
nawałności, Albo niezwątpił królestwa polskiego O zatrzymaniu zdrowia i całości, Gdy od tak wielu narodów ściśniona Możnych, zdała się już konać Korona?
Kto i nieznając słodko łechcącemu, Nienadstawił był ręki niedźwiadkowi? To jest: obronę obiecującemu Ktoby nieufał był zwłaszcza królowi? I protektora Polski pozornemu Niedopuścił się uwieść tytułowi? Niedając wiary obietnicom onym W paszportach ręką królewską stwierdzonym?
Ale wilk skórą baranka nakryty, Niemógł swej długo taić drapieżności, Niemógł i złości swojej jadowitej, Także wrodzonej kacerzom zjadłości, Pokazał zdradę i umysł pokryty, Gdy na koronne prawa i wolności Jął wnet nalegać, mniemając, że sprostał Już wszystkiej
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 349
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842