sąmsiada; miarkujmy się na wojny zacżęte nostrô saeculô, z lada okazji, pod słabym jakim pretekstem, bez inszej racyj, tylko tej, którą czitamy na działach; ultima ratio Regum.
Rzecże kto na to, że nie podobna, aby zazdrość zwycżajna między Potencjami dopuściła im zgodzić się przeciwko nam, i że gdy jednych uwiedzie chciwość do jakiej awulsyj naszego kraju, drugich interes własny przymusi do obrony naszej; Przyznaję że ta refleksja jest należita; ale non sequitur inde, żeby się tak na ten sukurs spuszczać, żeby nie mieć sufficienter właśnego swego Wojska; aliàs, ten, któryby nas chciał ratować nie zacźnie wojny dla nas, jeżeli się
sąmsiada; miarkuymy się na woyny zácźęte nostrô saeculô, z lada okkazyi, pod słabym iakim pretextem, bez inszey racyi, tylko tey, ktorą cźytamy na dźiáłach; ultima ratio Regum.
Rzecźe kto na to, źe nie podobna, aby zazdrość zwycźayna między Potencyámi dopuśćiła im zgodźić się przećiwko nam, y źe gdy iednych uwiedźie chćiwość do iakiey awulsyi naszego kráiu, drugich interes własny przymuśi do obrony naszey; Przyznaię źe ta reflexya iest naleźyta; ale non sequitur inde, źeby się tak na ten sukkurs spuszczáć, źeby nie mieć sufficienter właśnego swego Woyska; aliàs, ten, ktoryby nas chćiał ratowáć nie zacźnie woyny dla nas, ieźeli się
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 109
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
m wiedziała Pewnie, żeby ta studnia nigdy nie wyschnęła,
Boby więtsza się nas tam tarapata jęła, Gdyby woda za czasem w studni wyschnąć miała: Nie jednaby nam nędza, wierz mi, dokuczała”. Tak baczny swe afekty zawsze moderuje, I, coby z nich urosło, pierwej upatruje. Nie uwiedzie go żadna gwałtowna potrzeba, Pomniąc, że na ostatki oglądać się trzeba. LXIX. Sparzywszy się na ukropie, dmucha na zimną wodę. O PSIE, DESZCZA SIĘ BOJĄCYM.
Pies, przygodą skarany, nigdy na deszcz z domu Nie wychodził, nie dał się namówić nikomu; A gdy czasu jednego dni pochmurne były,
m wiedziała Pewnie, żeby ta studnia nigdy nie wyschnęła,
Boby więtsza się nas tam tarapata jęła, Gdyby woda za czasem w studni wyschnąć miała: Nie jednaby nam nędza, wierz mi, dokuczała”. Tak baczny swe afekty zawsze moderuje, I, coby z nich urosło, pierwej upatruje. Nie uwiedzie go żadna gwałtowna potrzeba, Pomniąc, że na ostatki oglądać się trzeba. LXIX. Sparzywszy się na ukropie, dmucha na zimną wodę. O PSIE, DESZCZA SIĘ BOJĄCYM.
Pies, przygodą skarany, nigdy na deszcz z domu Nie wychodził, nie dał się namówić nikomu; A gdy czasu jednego dni pochmurne były,
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 64
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
Na ostatek jeśli która nie proporcja jest w staraniu się/ jako kiedy nie według lat dobieracie żon/ mówiąc i na wilka i za wilkiem/ aczci i to nieproporcja/ kiedy młody chłop z starą się babą opęta/ aleć jeszcze ujdzie/ i znośniejsza/ gdyż same lara ekskuzują/ że się na dostatki drugi uwiedzie. Aleć mi na[...] markotniej na owych Dziadów Wdowców (bo i Wdowcom/ słuszna żeby się tej Łaciny dostało) co mu trumna z oczu/ a z twarzy kośnica patrzy a postaremu niechże przyjdzie do konwersacji/ aż Dziaduś korwety/ figle stroi/ jak ów w ośminastu lat. A Jak ich Wenus do
Ná ostátek ieśli ktora nie proporcya iest w stárániu się/ iáko kiedy nie według lat dobieraćie żon/ mowiąc y ná wilká y zá wilkiem/ áczći y to nieproporcya/ kiedy młody chłop z stárą się bábą opęta/ áleć ieszcze vydźie/ y znośnieysza/ gdysz same lárá exkuzuią/ że się ná dostátki drugi uwiedźie. Aleć mi na[...] márkotniey ná owych Dźiádow Wdowcow (bo y Wdowcom/ słuszna żeby się tey Láciny dostáło) co mu trumna z oczu/ á z twarzy kośnica pátrzy á postáremu niechże przyidźie do konwersacyey/ asz Dźiaduś korwety/ figle stroi/ iák ow w osminastu lat. A Iák ich Venus do
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 77
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
uważeniem zdjęty, Rzuciłem oko na wsze świata strony, Jaki to koniec życia niepojęty I kres fortunie ludzkiej wymierzony. Gdy mu postawią przed oczy cel święty, Do niego sercem śpieszy zapędzony, Być mu koniecznie w kwadransie, w godzinie, Gdzie stanąć trzeba, w punkciku nie minie. 2
I lubo czasem serce się uwiedzie W daleką drogę, próżnością zwiedzione, Z swego niestatku w cudzy kraj wyjedzie, Pochlebnym zmysłu wiatrem uniesione: Ciało opieszy, a serce na przedzie Swej ciekawości trunkiem napojone, Przecież mu stanąć wpół samego biegu, Czy wysieść trzeba ku którego brzegu. 3
Puszczony okręt, by największe fale, Czy miłym nieba pławi
uważeniem zdjęty, Rzuciłem oko na wsze świata strony, Jaki to koniec życia niepojęty I kres fortunie ludzkiej wymierzony. Gdy mu postawią przed oczy cel święty, Do niego sercem śpieszy zapędzony, Być mu koniecznie w kwadransie, w godzinie, Gdzie stanąć trzeba, w punkciku nie minie. 2
I lubo czasem serce się uwiedzie W daleką drogę, próżnością zwiedzione, Z swego niestatku w cudzy kraj wyjedzie, Pochlebnym zmysłu wiatrem uniesione: Ciało opieszy, a serce na przedzie Swej ciekawości trunkiem napojone, Przecież mu stanąć wpół samego biegu, Czy wysieść trzeba ku którego brzegu. 3
Puszczony okręt, by największe fale, Czy miłym nieba pławi
Skrót tekstu: KolBar_II
Strona: 678
Tytuł:
Kolędy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
kolędy i pastorałki
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1721
Data wydania (nie wcześniej niż):
1721
Data wydania (nie później niż):
1721
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
jej nie mogą/ Nie zaszkodzą i tobie: w gorszym razie będziesz/ Kiedy skoro skorupę ostro te przebedziesz/ Na dziwne stąd rozkoszną spuścisz się dolinę/ Gdzie jak snadno łakocią uśpić więc dziecinę/ Co nic nieustraszyły otworżone gęby Lwów straszliwym. Co ostre Hodyncowe zęby/ I Lamparcie pazury. Rozkosz cię miejscowa Obawiam się uwiedzie. Przetoż bądź gotowa/ A mądrej Felicjej trzymaj się nauki/ Której jeśli posłuchasz/ dokażesz tej sztuki/ Jakiej żaden przed tobą/ z żyjących tu ludzi/ Teraz odydz wesoła; Niechai się niemudzi/ I które cię zwycięstwo potkać ma w tym dziele/ Nie mieszkaj mu. Zaczym ją pożegnała mile/ I
iey nie mogą/ Nie zászkodzą y tobie: w gorszym razie będziesz/ Kiedy skoro skorupę ostro te przebedziesz/ Ná dziwne ztąd roskoszną spuscisz się dolinę/ Gdzie iák snadno łákocią vśpić więc dziecinę/ Co nic nieustrászyły otworżone gęby Lwow strászliwym. Co ostre Hodyncowe zęby/ Y Lámpárcie pázury. Roskosz cię mieyscowa Obawiam się vwiedzie. Przetoż bądz gotowa/ A mądrey Felicyey trzymay się náuki/ Ktorey iesli posłuchasz/ dokażesz tey sztuki/ Iákiey żaden przed tobą/ z żyiących tu ludzi/ Teraz odydz wesoła; Niechai się niemudzi/ Y ktore cię zwycięstwo potkáć ma w tym dziele/ Nie mieszkay mu. Záczym ią pożegnáła mile/ Y
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 90
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
nimi niewdzięczność zasług ich kieruje? Ale jakom nikomu nie pochlebowała, Tak teraz prawdę szczerą mówić będę chciała. Jest dość walecznych synów, są serca spąniałe, Jest i rozum, ale cóż — baczenie ospałe. Więcej syn senatorski weźmie na wrzeciono Niżeli dobry żołnierz na kopiję pono. Więc się ten dobrą sławą i szczęściem uwiedzie, Chudy szpłacheć zastawi i w długi zawiedzie. Waży wszytkie dostatki i chudobę swoję, Stąd stawi dobry poczet, kupi pewną zbroję. Jedzie wesół, nie myśląc o żadnej przygodzie, Alić go szczęście w pierwszym odbieży zawodzie, Że oraz wszytko straci, jako to wątpliwa Fortuna srogiej wojny pod taki czas bywa, Ali z
nimi niewdzięczność zasług ich kieruje? Ale jakom nikomu nie pochlebowała, Tak teraz prawdę szczerą mówić będę chciała. Jest dość walecznych synów, są serca spąniałe, Jest i rozum, ale cóż — baczenie ospałe. Więcej syn senatorski weźmie na wrzeciono Niżeli dobry żołnierz na kopiję pono. Więc się ten dobrą sławą i szczęściem uwiedzie, Chudy szpłacheć zastawi i w długi zawiedzie. Waży wszytkie dostatki i chudobę swoję, Stąd stawi dobry poczet, kupi pewną zbroję. Jedzie wesół, nie myśląc o żadnej przygodzie, Alić go szczęście w pierwszym odbieży zawodzie, Że oraz wszytko straci, jako to wątpliwa Fortuna srogiej wojny pod taki czas bywa, Ali z
Skrót tekstu: TwarKBiczBar_I
Strona: 423
Tytuł:
Bicz boży abo krwawe łzy utrapionej matki ...
Autor:
Kasper Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
mi wiela sposobów że będzie wiela okazy ze tam możemy być i postanowić de ulterioribus a potym wolno będzie czynić z tym co chcieć. Znowu tedy nachyliła się myśl do dej perswazyjej. Ksiądz Piekarski dowiedział się otym Traktacie dopiero inwektywy na mnie nieczyn tego coc po tym albo wiesz quo fine rzeczy pujdą a kiedy cię tu uwiedzie dulcedo dobrego mienia et usus Cohabitandi zec do tego nieprzyjdzie wyjechac do Polski kiedy nastąpią persuasiones Continuae , i ułowią cię że tu mięszkać będziesz z jakim przestazejesz takim się stajesz Zostaniesz Lutrem aż tu będzie piękna zony dobrać a Duszę stracić. A do tego co by zapociecha Rodzicom i krewnym z tego tu dobrego była ozenienia
mi wiela sposobow że będzie wiela okazy ze tam mozęmy bydz y postanowić de ulterioribus a potym wolno będzie czynic z tym co chciec. Znowu tedy nachyliła się mysl do dey perswazyiey. Xiądz Piekarski dowiedział się otym Traktacie dopiero inwektywy na mnie nieczyn tego coc po tym albo wiesz quo fine rzeczy puydą a kiedy cię tu uwiedzie dulcedo dobrego mięnia et usus Cohabitandi zec do tego nieprzyidzie wyiechac do Polski kiedy nastąpią persuasiones Continuae , y ułowią cię że tu mięszkać będziesz z iakim przestazeiesz takim się staiesz Zostaniesz Lutrem asz tu będzie piękna zony dobrać a Duszę stracić. A do tego co by zapociecha Rodzicom y krewnym z tego tu dobrego była ozęnienia
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 75v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Tatarami i częstokroć licem Cudze rzeczy wracali; wolą dzisia jawnie Wydzierać pod ramieniem Porty, niż ustawnie Sprawować; niech się cesarz nic o nich nie boi, Od doroczniego im się haraczu okroi; Kiedy nań będą zbijać albo kraść z Tatary, My na Kozaków będziem patrzyli przez spary”. Tu się znacznie afektem hospodar uwiedzie. „Więc com wam miał na samym proponować przedzie, Trzeba mi wszytkich herstów wydać bez odwłoki, Na pomstę Urynowa i mojej Soroki. Już tam Dońców nie było, nie masz na co składać; Albo sami musicie za nich odpowiadać!” I przysięże, kołpaka sunąwszy na ucho: Że się to łyko tym
Tatarami i częstokroć licem Cudze rzeczy wracali; wolą dzisia jawnie Wydzierać pod ramieniem Porty, niż ustawnie Sprawować; niech się cesarz nic o nich nie boi, Od doroczniego im się haraczu okroi; Kiedy nań będą zbijać albo kraść z Tatary, My na Kozaków będziem patrzyli przez spary”. Tu się znacznie afektem hospodar uwiedzie. „Więc com wam miał na samym proponować przedzie, Trzeba mi wszytkich herstów wydać bez odwłoki, Na pomstę Urynowa i mojej Soroki. Już tam Dońców nie było, nie masz na co składać; Albo sami musicie za nich odpowiadać!” I przysięże, kołpaka sunąwszy na ucho: Że się to łyko tym
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 307
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
na cmentarze one Prowadzi, gdzie są ciała synów pogrzebione. Zdziera zbroję swą ręką, zsiadać każe z koni, Odpasuje od boku doświadczone broni; Potem w turmę straszliwą, pełną smrodów wpycha, Gdzie ostatniego ducha więtsza część wydycha.
LXXXIII.
Nadto powiem ci jeszcze: jeśli który będzie Tak szczęśliwy, iż jego cnotą się uwiedzie, Wypuszcza go z tarasu, lecz na święte księgi Ewangeliej musi te czynić przysięgi, Iż póki dusza w żywem będzie trwała ciele, W domu, w polu, na morzu, w lesie i w kościele Z najokrutniejszem gniewem wszystkie białe głowy Ma prześladować zawsze szablą, piórem, słowy”.
LXXXI
Tak mówiąc, bohatyrki
na cmyntarze one Prowadzi, gdzie są ciała synów pogrzebione. Zdziera zbroję swą ręką, zsiadać każe z koni, Odpasuje od boku doświadczone broni; Potem w turmę straszliwą, pełną smrodów wpycha, Gdzie ostatniego ducha więtsza część wydycha.
LXXXIII.
Nadto powiem ci jeszcze: jeśli który będzie Tak szczęśliwy, iż jego cnotą się uwiedzie, Wypuszcza go z tarasu, lecz na święte księgi Ewangeliej musi te czynić przysięgi, Iż póki dusza w żywem będzie trwała ciele, W domu, w polu, na morzu, w lesie i w kościele Z najokrutniejszem gniewem wszystkie białe głowy Ma prześladować zawsze szablą, piórem, słowy”.
LXXXI
Tak mówiąc, bohatyrki
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 149
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
pochlebują. To się pod cię podsiada, toć pewnie ślubuje, Toć i cnotliwym słowem pannę obiecuje Naraić i rzecze tak: — „Ja to sprawić mogę, Zeć do panny Jadwigi pewnie dopomogę. Bo tam na mnie należy, jedno mi kup wina, Wieręc owo po prawdzie najmilsza dziewczyna”. I tak chłopa uwiedzie, iże kupić musi Kwartę wina i drugą onej to babusi. A ona mu ziołeczka da w kieszeń jakiego, Powiadając, ze szczęścia będzie przedziwnego. Ma-li też dziadka w domu, to mu głaszcze brodę, A myśli, jakoby go przywiodła o szkodę. To śpiewa, to zaś pląsa, chociaj jej już
pochlebują. To się pod cię podsiada, toć pewnie ślubuje, Toć i cnotliwym słowem pannę obiecuje Naraić i rzecze tak: — „Ja to sprawić mogę, Zeć do panny Jadwigi pewnie dopomogę. Bo tam na mnie należy, jedno mi kup wina, Wieręc owo po prawdzie najmilsza dziewczyna”. I tak chłopa uwiedzie, iże kupić musi Kwartę wina i drugą onej to babusi. A ona mu ziołeczka da w kieszeń jakiego, Powiadając, ze szczęścia będzie przedziwnego. Ma-li też dziadka w domu, to mu głaszcze brodę, A myśli, jakoby go przywiodła o szkodę. To śpiewa, to zaś pląsa, chociaj jej już
Skrót tekstu: WierszForBad
Strona: 172
Tytuł:
Wiersz o fortelach i obyczajach białogłowskich
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950