w kościele; Mniej też kosztują chrzciny niż wesele. O ZOŚCE
Przyszedszy do mnie Zośka do gospody I użyczywszy wszelakiej wygody, Gdy rano myślę i uważam wiele, Jak jej odwdzięczyć — czy jej dać manele, Czy karkanaczek, czy atłasu z sztuki, Czy sznurek pereł, czy węgierskie kruki — Ona się u mej szyje uwiesiwszy, Przez afekt ku mnie nad wszytkich życzliwszy, Przez swą uczynność i przez przyjaźń naszę Poczęła prosić — o gorzałki flaszę. DO JANA GROTKOWSKIEGO, INTERNUNCJUSZA JEGO KRÓLEWSKIEJ MOŚCI W NEAPOLIM
Króla od Wisły i od Manzanaru, Wielkich monarchów, mądry pośredniku, Który prawnego zabraniając swaru, Po płci królewskiej białej nieboszczyku Odbierasz spadki i intraty
w kościele; Mniej też kosztują chrzciny niż wesele. O ZOŚCE
Przyszedszy do mnie Zośka do gospody I użyczywszy wszelakiej wygody, Gdy rano myślę i uważam wiele, Jak jej odwdzięczyć — czy jej dać manele, Czy karkanaczek, czy atłasu z sztuki, Czy sznurek pereł, czy węgierskie kruki — Ona się u mej szyje uwiesiwszy, Przez afekt ku mnie nad wszytkich życzliwszy, Przez swą uczynność i przez przyjaźń naszę Poczęła prosić — o gorzałki flaszę. DO JANA GROTKOWSKIEGO, INTERNUNCJUSZA JEGO KRÓLEWSKIEJ MOŚCI W NEAPOLIM
Króla od Wisły i od Manzanaru, Wielkich monarchów, mądry pośredniku, Który prawnego zabraniając swaru, Po płci królewskiej białej nieboszczyku Odbierasz spadki i intraty
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 80
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
na kraju brzegu/ Przypadła/ a ku gorze długą szyję wznioższy/ I samo które mogła oblicze podniósłszy Ku gwaizdom/ i wzdychaniem/ i łez wylewaniem/ Widziano/ że i na kształt płaczu porykaniem/ Przed Jowiszem na niegoż samego skarżęła/ A o skończenie swego nieszczęścia prosieła. Jupiter w tym okrutnym żalem poruszony/ Uwiesił się rękoma u szyje swej żony/ Prosząc: aby litości przystojnej zażeła/ A kaźni swej wżdy kiedy koniec uczynieła. I rzekł: nie bój się żono/ wierz mojej osobie/ I Ze ta więcej nie zada żalu nigdy tobie. A żeby większą wagę jego śluby miały/ K Kazał by ich Stygijskie jeziora słuchały.
ná kráiu brzegu/ Przypádłá/ á ku gorze długą szyię wznioższy/ Y sámo ktore mogłá oblicze podnioższy Ku gwaizdom/ y wzdychániem/ y łez wylewániem/ Widźiano/ że y na kształt płáczu porykániem/ Przed Iowiszem ná niegoż sámego skárżęłá/ A o skończenie swego nieszczęśćia prośiełá. Iuppiter w tym okrutnym żalem poruszony/ Vwieśił się rękomá v szyie swey żony/ Prosząc: áby litośći przystoyney záżełá/ A kaźni swey wżdy kiedy koniec vczyniełá. Y rzekł: nie boy się żono/ wierz moiey osobie/ I Ze ta więcey nie zada żalu nigdy tobie. A żeby większą wagę iego śluby miáły/ K Kazał by ich Stygiyskie ieźiorá słucháły.
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 43
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
iż po lewej stronie rzeku Sur/ widzieć w jednym polu rozmaitych dosyć słupów z postacią wielbłądów/ koni/ i ludzi/ w które (jako powiadają) przemieniła się była wielkość Tartarów/ dla ich grzechów. Ci ludzie walczą pospolicie konno: niedbają nic na pracą/ ani na niewczasy: przebywają wpław bystre rzeki/ uwiesiwszy się u końskiego ogona/ abo na brzemieniu jakim rózg/ abo na czym inszym. Tamci co mieszkają nad Wołgą/ i nad morzem Caspium, mają niektóre miasta/ jako jest Kasan/ i Astrakan/ Salacinit/ i Resan: a toż rozumieć trzeba o owych którzy mieszkają nad jeziorem Kitaj/ gdzie jest miasto/
iż po lewey stronie rzeku Sur/ widzieć w iednym polu rozmáitych dosyć słupow z postáćią wielbłądow/ koni/ y ludźi/ w ktore (iáko powiádáią) przemieniłá się byłá wielkość Tártárow/ dla ich grzechow. Ci ludźie walczą pospolićie konno: niedbáią nic ná pracą/ áni ná niewczásy: przebywáią wpław bystre rzeki/ vwieśiwszy się v końskiego ogoná/ ábo ná brzemieniu iákim rozg/ ábo ná czym inszym. Támći co mieszkáią nád Wołgą/ y nád morzem Caspium, máią niektore miástá/ iáko iest Kásán/ y Astrákan/ Sálácinit/ y Resan: á toż rozumieć trzebá o owych ktorzy mieszkáią nád ieźiorem Kitáy/ gdźie iest miásto/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 166
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
chciał uciec, wpadł w głąb na łokci trzydzieści W onę dolinę, w one straszliwe niskości; Ale wpół kresu o krzak wielki i rozwity Oparł się, został na niem i nie beł zabity. Twarz mu tylko i ręce ciernie podrapały, Sam zaś na inszych członkach zdrowy beł i cały.
LV.
A drugi się uwiesił u drzewa jednego, Co z góry i z kamienia wyrosło twardego, Mniemając, iż nigdy tam nie natrze szalony, Ujrzawszy przykro w przepaść kamień pochylony. Ale ten, co nie chciał nic, jeno zdrowia jego, Gdy już miał wyższej skoczyć do miejsca inszego, Oderwał go, a potem, okrutny i srogi,
chciał uciec, wpadł w głąb na łokci trzydzieści W onę dolinę, w one straszliwe nizkości; Ale wpół kresu o krzak wielki i rozwity Oparł się, został na niem i nie beł zabity. Twarz mu tylko i ręce ciernie podrapały, Sam zaś na inszych członkach zdrowy beł i cały.
LV.
A drugi się uwiesił u drzewa jednego, Co z góry i z kamienia wyrosło twardego, Mniemając, iż nigdy tam nie natrze szalony, Ujrzawszy przykro w przepaść kamień pochylony. Ale ten, co nie chciał nic, jeno zdrowia jego, Gdy już miał wyszszej skoczyć do miejsca inszego, Oderwał go, a potem, okrutny i srogi,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 397
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
m postąpił poruszony obrazą, dałem mu szczutkiem w nos tak mocno, że sięzajuszywszy wrócić musiął pod pępek do Matki. T. Dobrze to na śmiałka, dobrze na nieuważnego i nienawistnego. B. Obaczywszy kontempt i zniewagę Syna swego Erytta Czarownica TTessalyiska, zapalczywością rozzarzona Służebnicom swoim SZatańskim od ciężkim polecieła karaniem, aby mię uwiesiwszy kamień u szyje zanurzyły w Jezierze Laetejskim, tak jakobym niewynurzony z pod wód, piekielnych, zostawał w wiecznej niewiadomości. T. Aby i pamięć, nie postała na świecie Dobrodzieja mego, brać się było, jako mogąc do brzegu B. Woadszy w fatalną krynicę płynąłem rękoma i nogami siarczyste mięszając woły, tak
m postąpił poruszony obrazą, dałem mu szczutkiem w nos ták mocno, że sięzáiuszywszy wroćić muśiął pod pępek do Mátki. T. Dobrze to ná śmiáłka, dobrze ná nieuważnego y nienawistnego. B. Obaczywszy kontempt y zniewagę Syná swego Eryttá Czárownicá TThessályiska, zápálczywośćią rozzarzona Służebnicom swoim SZátáńskim od cięzkim polećiełá karaniem, áby mię uwieśiwszy kamień u szyie zánurzyły w Ieźierze Laetheyskim, ták iákobym niewynurzony z pod wod, piekielnych, zostawał w wieczney niewiádomośći. T. Aby y pámięć, nie postałá ná świećie Dobrodźieiá mego, bráć się było, iáko mogąc do brzegu B. Woadszy w fátálną krynicę płynąłem rękomá y nogámi śiárczyste mięszáiąc woły, ták
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 114
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
tej stajni ustąpili. Piękniejszym głosem zaśpiewać Matka/ lepiej cię Matka uweseli. Abo przynamniej odwróć twarzyczkę od Aniołów/ żeby poznali/ iż ci już przykra ta muzyka. a jako ukontentujesz Matkę gdy się od takich skoków odwrócisz/ gdy się miluchno do niej obrócisz/ gdy i miluchno pocałujesz/ gdy się rączkami u świętej szyje uwiesisz; gdy usteczek twych śliczniejszych nad rubiny podasz do jej miłego pocałowania; gdy z chucią wielką do piersi Matki przysadzony/ pokażesz że te lepsze są nad wszytkie ostrza; gdy nakarmiony poigrasz sobie na łonie Matki/ raz odbierając od niej równiankę i mile onej wąchając/ raz tejże Matce do powąchania podawając; gdy też równiankę
tey stáyni vstąpili. Pięknieyszym głosem záśpiewać Mátká/ lepiey ćię Mátká vweseli. Abo przynamniey odwroć twarzyczkę od Anyołow/ żeby poználi/ iż ći iuż przykra tá muzyká. á iáko vkontentuiesz Mátkę gdy się od tákich skokow odwroćisz/ gdy się miluchno do niey obroćisz/ gdy i miluchno pocáłuiesz/ gdy się rączkámi v świętey szyie vwieśisz; gdy vsteczek twych ślicznieyszych nád rubiny podasz do iey miłego pocáłowánia; gdy z chućią wielką do pierśi Mátki przysádzony/ pokażesz że te lepsze są nad wszytkie ostrza; gdy nákarmiony poigrasz sobie ná łonie Mátki/ raz odbieráiąc od niey rowniankę y mile oney wącháiąc/ raz teyże Mátce do powąchánia podawáiąc; gdy też rowniankę
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 338
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
ślicznej twarzyczki wesołość/ wyskakuj sobie na łonie Matki/ już nie od skoków odwrócony; ale do nich się od Matki wydzierający. Ze mówić jeszcze nie umiesz/ Obróć się do Matki twojej jakoby prosząc/ żeby cię od trzciny nie odwracała/ i zaś twarzyczkę Obróć do trzciny/ tym pokazując że trzciny pragniesz. pocałuj mile uwieś się mile u szyje/ prosząc/ żebyć do trzciny pozwoliła: opuść do czasu z równianką krotofilę/ odziej się statkiem/ żeby poznali Aniołowie/ żeś w obyczajach stateczny/ żeś nie na granie/ nie na igrzysko obłokł się ciałem człowieczym/ żeś zbawiać przyszedł świat wszytek/ nie na nim igrać/
śliczney twarzyczki wesołość/ wyskákuy sobie ná łonie Mátki/ iuż nie od skokow odwrocony; ále do nich się od Mátki wydźieráiący. Ze mowić ieszcze nie vmiesz/ obroć się do Mátki twoiey iakoby prosząc/ żeby ćię od trzćiny nie odwracáłá/ y zaś twarzyczkę obroć do trzćiny/ tym pokázuiąc że trzćiny prágniesz. pocáłuy mile vwieś się mile v szyie/ prosząc/ żebyć do trzćiny pozwoliłá: opuść do czasu z rownianką krotofilę/ odźiey się státkiem/ żeby poználi Anyołowie/ żeś w obyczáiách státeczny/ żeś nie ná gránie/ nie ná igrzysko oblokł się ćiáłem człowieczym/ żeś zbáwiáć przyszedł świát wszytek/ nie ná nim igráć/
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 388
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636