w kościele; Mniej też kosztują chrzciny niż wesele. O ZOŚCE
Przyszedszy do mnie Zośka do gospody I użyczywszy wszelakiej wygody, Gdy rano myślę i uważam wiele, Jak jej odwdzięczyć — czy jej dać manele, Czy karkanaczek, czy atłasu z sztuki, Czy sznurek pereł, czy węgierskie kruki — Ona się u mej szyje uwiesiwszy, Przez afekt ku mnie nad wszytkich życzliwszy, Przez swą uczynność i przez przyjaźń naszę Poczęła prosić — o gorzałki flaszę. DO JANA GROTKOWSKIEGO, INTERNUNCJUSZA JEGO KRÓLEWSKIEJ MOŚCI W NEAPOLIM
Króla od Wisły i od Manzanaru, Wielkich monarchów, mądry pośredniku, Który prawnego zabraniając swaru, Po płci królewskiej białej nieboszczyku Odbierasz spadki i intraty
w kościele; Mniej też kosztują chrzciny niż wesele. O ZOŚCE
Przyszedszy do mnie Zośka do gospody I użyczywszy wszelakiej wygody, Gdy rano myślę i uważam wiele, Jak jej odwdzięczyć — czy jej dać manele, Czy karkanaczek, czy atłasu z sztuki, Czy sznurek pereł, czy węgierskie kruki — Ona się u mej szyje uwiesiwszy, Przez afekt ku mnie nad wszytkich życzliwszy, Przez swą uczynność i przez przyjaźń naszę Poczęła prosić — o gorzałki flaszę. DO JANA GROTKOWSKIEGO, INTERNUNCJUSZA JEGO KRÓLEWSKIEJ MOŚCI W NEAPOLIM
Króla od Wisły i od Manzanaru, Wielkich monarchów, mądry pośredniku, Który prawnego zabraniając swaru, Po płci królewskiej białej nieboszczyku Odbierasz spadki i intraty
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 80
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
iż po lewej stronie rzeku Sur/ widzieć w jednym polu rozmaitych dosyć słupów z postacią wielbłądów/ koni/ i ludzi/ w które (jako powiadają) przemieniła się była wielkość Tartarów/ dla ich grzechów. Ci ludzie walczą pospolicie konno: niedbają nic na pracą/ ani na niewczasy: przebywają wpław bystre rzeki/ uwiesiwszy się u końskiego ogona/ abo na brzemieniu jakim rózg/ abo na czym inszym. Tamci co mieszkają nad Wołgą/ i nad morzem Caspium, mają niektóre miasta/ jako jest Kasan/ i Astrakan/ Salacinit/ i Resan: a toż rozumieć trzeba o owych którzy mieszkają nad jeziorem Kitaj/ gdzie jest miasto/
iż po lewey stronie rzeku Sur/ widzieć w iednym polu rozmáitych dosyć słupow z postáćią wielbłądow/ koni/ y ludźi/ w ktore (iáko powiádáią) przemieniłá się byłá wielkość Tártárow/ dla ich grzechow. Ci ludźie walczą pospolićie konno: niedbáią nic ná pracą/ áni ná niewczásy: przebywáią wpław bystre rzeki/ vwieśiwszy się v końskiego ogoná/ ábo ná brzemieniu iákim rozg/ ábo ná czym inszym. Támći co mieszkáią nád Wołgą/ y nád morzem Caspium, máią niektore miástá/ iáko iest Kásán/ y Astrákan/ Sálácinit/ y Resan: á toż rozumieć trzebá o owych ktorzy mieszkáią nád ieźiorem Kitáy/ gdźie iest miásto/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 166
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
m postąpił poruszony obrazą, dałem mu szczutkiem w nos tak mocno, że sięzajuszywszy wrócić musiął pod pępek do Matki. T. Dobrze to na śmiałka, dobrze na nieuważnego i nienawistnego. B. Obaczywszy kontempt i zniewagę Syna swego Erytta Czarownica TTessalyiska, zapalczywością rozzarzona Służebnicom swoim SZatańskim od ciężkim polecieła karaniem, aby mię uwiesiwszy kamień u szyje zanurzyły w Jezierze Laetejskim, tak jakobym niewynurzony z pod wód, piekielnych, zostawał w wiecznej niewiadomości. T. Aby i pamięć, nie postała na świecie Dobrodzieja mego, brać się było, jako mogąc do brzegu B. Woadszy w fatalną krynicę płynąłem rękoma i nogami siarczyste mięszając woły, tak
m postąpił poruszony obrazą, dałem mu szczutkiem w nos ták mocno, że sięzáiuszywszy wroćić muśiął pod pępek do Mátki. T. Dobrze to ná śmiáłka, dobrze ná nieuważnego y nienawistnego. B. Obaczywszy kontempt y zniewagę Syná swego Eryttá Czárownicá TThessályiska, zápálczywośćią rozzarzona Służebnicom swoim SZátáńskim od cięzkim polećiełá karaniem, áby mię uwieśiwszy kamień u szyie zánurzyły w Ieźierze Laetheyskim, ták iákobym niewynurzony z pod wod, piekielnych, zostawał w wieczney niewiádomośći. T. Aby y pámięć, nie postałá ná świećie Dobrodźieiá mego, bráć się było, iáko mogąc do brzegu B. Woadszy w fátálną krynicę płynąłem rękomá y nogámi śiárczyste mięszáiąc woły, ták
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 114
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695