wina. „Dlaboga, pojedynkiem — rzekę — bo głębina.” A ów: „Właśnie jakobym też szedł wedle łodzi; Wżdy wino i w najgłębszej nie tonie powodzi.” 536. CZEMU ZŁODZIEJ PO ŚMIERCI OCZU NIE ZAWRZE
Każdy człowiek po śmierci oczy zawrze zwykle; Złodziej tylko, gdy go kat w postronku uwikle,
Że i w nocy, i we dnie nie spał, póki tu żył, Już miesiąc wisi, a wżdy oka nie zamrużył. 537. ŁYSY
Na cóż łysy ma drogo psią kupować skórę, Kiedy mu stanie jego łeb za politurę? Owszem, daleko lepiej, niż na pargaminie, Mógłbyś na nim
wina. „Dlaboga, pojedynkiem — rzekę — bo głębina.” A ów: „Właśnie jakobym też szedł wedle łodzi; Wżdy wino i w najgłębszej nie tonie powodzi.” 536. CZEMU ZŁODZIEJ PO ŚMIERCI OCZU NIE ZAWRZE
Każdy człowiek po śmierci oczy zawrze zwykle; Złodziej tylko, gdy go kat w postronku uwikle,
Że i w nocy, i we dnie nie spał, póki tu żył, Już miesiąc wisi, a wżdy oka nie zamrużył. 537. ŁYSY
Na cóż łysy ma drogo psią kupować skórę, Kiedy mu stanie jego łeb za politurę? Owszem, daleko lepiej, niż na pargaminie, Mógłbyś na nim
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 420
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
potrzebie, Oprócz tego wszak ujrzysz, dźwignieli kto ciebie? Bo to pewna, że on jest każdemu łaskawy, Który się według jego sprawuje ustawy. S. 19.
Świat jest zdawna zdradliwy, bądź kto chcesz ostrożny, W cnotę, w szczyrość nieżyzny, na wszytko złe mnożny. A kto się raz uwikle w jego sidła zdradne, Pozna, jak są zdradliwe i jako szkaradne. T. 20.
Tak sprawy swoje prostuj, abyś się samemu Bogu raczej podobał, aniż światu temu, Bo kto ten świat miłuje, Boga nienawidzi, A ten jest miły Bogu, co się światem brzydzi. U. 21.
U
potrzebie, Oprocz tego wszak ujrzysz, dźwignieli kto ciebie? Bo to pewna, że on jest każdemu łaskawy, Ktory się według jego sprawuje ustawy. S. 19.
Świat jest zdawna zdradliwy, bądź kto chcesz ostrożny, W cnotę, w szczyrość nieżyzny, na wszytko złe mnożny. A kto się raz uwikle w jego sidła zdradne, Pozna, jak są zdradliwe i jako szkaradne. T. 20.
Tak sprawy swoje prostuj, abyś się samemu Bogu raczej podobał, aniż światu temu, Bo kto ten świat miłuje, Boga nienawidzi, A ten jest miły Bogu, co się światem brzydzi. U. 21.
U
Skrót tekstu: ZłObiecWir_II
Strona: 312
Tytuł:
Złote obiecadło
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
w dowcipie zdobywał I sam siebie umyślnie i chcąc oszukiwał.
CV.
Ale im więcej gasi ono podejźrzenie, Tem je barziej odżywia i puszcza w płomienie, Nie inaczej, jako ptak nieostrożny, który W sieć rozpiętą albo w lep trafi lipki pióry, Im więcej macha, chcąc się ratować, skrzydłami, Tem się więcej uwikle i mota wiciami. Potem tam przydzie, gdzie się góra zakrzywiała Nakształt łuku, skąd struga piękna wynikała. PIEŚŃ XXIII.
CVI.
Pierwsze weście zdobiły około krynice To bluszcze krzywonogie, to błędne macice. Tu więc w nagorętsze dni szczęśliwi chadzali Miłośnicy i zwykłych wczasów zażywali; Tu więcej, niż gdzie indziej, wnątrz
w dowcipie zdobywał I sam siebie umyślnie i chcąc oszukiwał.
CV.
Ale im więcej gasi ono podejźrzenie, Tem je barziej odżywia i puszcza w płomienie, Nie inaczej, jako ptak nieostrożny, który W sieć rozpiętą albo w lep trafi lipki pióry, Im więcej macha, chcąc się ratować, skrzydłami, Tem się więcej uwikle i mota wiciami. Potem tam przydzie, gdzie się góra zakrzywiała Nakształt łuku, skąd struga piękna wynikała. PIEŚŃ XXIII.
CVI.
Pierwsze weście zdobiły około krynice To bluszcze krzywonogie, to błędne macice. Tu więc w nagorętsze dni szczęśliwi chadzali Miłośnicy i zwykłych wczasów zażywali; Tu więcej, niż gdzie indziej, wnątrz
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 221
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
razem kilkom dawać Czy jednemu do śmierci buławę przedawać, Choć próby nie pokazał, który z nich więcej da, Żeby też pieniężnego mogła potkać Żyda? Gdzie wszytko za pieniędzmi, jako Wisłą płynie, Ciężko przeciwko wodzie cnocie. Ba, i ginie Za cnotą mądrość: cnota przy ubóstwie zwykle Chodzi, bogactwo zawsze głupstwem się uwikle. 327. NA TOŻ SIÓDMY RAZ
Na cóż przykładów szukać po Włochach, po Grekach, Mając ich pełne oczy w teraźniejszych wiekach? Gdzie nie głów, lecz garncarskich siła rządzi donic, Tam najmniej zawsze rządu bywało, abo nic: Każda z nich swym Wierciochem; każdy wódz na sławę Swoję chciałby nad inszych podnosić
razem kilkom dawać Czy jednemu do śmierci buławę przedawać, Choć próby nie pokazał, który z nich więcej da, Żeby też pieniężnego mogła potkać Żyda? Gdzie wszytko za pieniędzmi, jako Wisłą płynie, Ciężko przeciwko wodzie cnocie. Ba, i ginie Za cnotą mądrość: cnota przy ubóstwie zwykle Chodzi, bogactwo zawsze głupstwem się uwikle. 327. NA TOŻ SIÓDMY RAZ
Na cóż przykładów szukać po Włochach, po Grekach, Mając ich pełne oczy w teraźniejszych wiekach? Gdzie nie głów, lecz garncarskich siła rządzi donic, Tam najmniej zawsze rządu bywało, abo nic: Każda z nich swym Wierciochem; każdy wódz na sławę Swoję chciałby nad inszych podnosić
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 195
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ufają wyboru; Ciż by mieli sromotę dziś uczynić wczoru, Czoło wojska całego, którym świeżą skronie Kwitnęły wiktoryją? Nie boją się o nie. Naszy zaś garść swych widząc w zastępie tak srogiem Samym się tylko cieszą miłosiernym Bogiem, Który w słabości moc swą pokazuje zwykle, Że i tu butnych pogan w ich dumie uwikle. Chodkiewicz, choć go starość, choć go słabość nęka, Rzekłbyś, że to nie jego głos, nie jego ręka, Tak swoich napomina, nieprzyjaciół bije; Gdzie się tylko obróci, lecą głowy z szyje. Już trzeciego Sieniawski mężny grzeje konia, Sam krwią przemókł do nici, kiedy nań z
ufają wyboru; Ciż by mieli sromotę dziś uczynić wczoru, Czoło wojska całego, którym świeżą skronie Kwitnęły wiktoryją? Nie boją się o nie. Naszy zaś garść swych widząc w zastępie tak srogiém Samym się tylko cieszą miłosiernym Bogiem, Który w słabości moc swą pokazuje zwykle, Że i tu butnych pogan w ich dumie uwikle. Chodkiewicz, choć go starość, choć go słabość nęka, Rzekłbyś, że to nie jego głos, nie jego ręka, Tak swoich napomina, nieprzyjaciół bije; Gdzie się tylko obróci, lecą głowy z szyje. Już trzeciego Sieniawski mężny grzeje konia, Sam krwią przemókł do nici, kiedy nań z
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 194
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
strachu; Tak gdy całą noc aż do dnia przesiedzą, Bo spać niemogli z owego przestrachu, Do Kasjusza wnet się Brutus uda Powiedając mu nocne swoje cuda. LIII. Ten Epikura naśladując sekty, Fantastyckiem to nazywa widokiem, Którym się ludzkie zwykły cmić aspekty, Ze jakby właśnie widzieli to okiem, W czym ich uwiklą zmysły i afekty, Co mu dyskursem wywodząc szerokiem Powie nakoniec, iż ta ćma stąd była Ze się i trapisz, że i myślisz siła. LIV. O Geniuszach żadnych jakom żywy W świecie nie słyszał, anito być może; Ażeby ludzki wzór mieli prawdziwy I podobieństwo w swej staturze Boże. Lecz choćby i
strachu; Tak gdy całą noc asz do dnia przesiedzą, Bo spac niemogli z owego przestrachu, Do Kassyusza wnet się Brutus uda Powiedaiąc mu nocne swoie cuda. LIII. Ten Epikura nasladuiąc sekty, Fantastyckiem to nazywa widokiem, Ktorym się ludzkie zwykły cmić aspekty, Ze iakby własnie widzieli to okiem, W czym ich uwiklą zmysły y affekty, Co mu dyskursem wywodząc szerokiem Powie nakoniec, isz ta ćma ztąd była Ze się y trapisz, że y myslisz siła. LIV. O Geniuszach żadnych iakom żywy W swiecie nie słyszał, anito bydz może; Azeby ludzki wzor mieli prawdziwy I podobieństwo w swey staturze Boże. Lecz chocby y
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 228
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693