się Rugier nie ozywa, Woła w głos i na niego lewą ręką kiwa: „Co rzeczesz - prawi - kiedy musisz stanąć zgoła, Ode mnie i od tego wściągniony sokoła?”
VI.
To wymówiwszy, z ręki puszcza ptaka, który Rabikana rączego zalatuje z góry. Łowiec z swojego konia na ziemię zskakuje I uzdę z głowy, munsztuk z gęby mu wyjmuje: On bieży, jako strzała, puszczona z cięciwy, Kąsaniem i wierzganiem srogi, zapalczywy; Ale się i myśliwiec puścił pieszo po niem, Naszczuwając go to psem, to ptakiem, to koniem.
VII.
I pies za Rabikanem poszedł tak w pogonią, Jako lekkie zające
się Rugier nie ozywa, Woła w głos i na niego lewą ręką kiwa: „Co rzeczesz - prawi - kiedy musisz stanąć zgoła, Ode mnie i od tego wściągniony sokoła?”
VI.
To wymówiwszy, z ręki puszcza ptaka, który Rabikana rączego zalatuje z góry. Łowiec z swojego konia na ziemię zskakuje I uzdę z głowy, munsztuk z gęby mu wyjmuje: On bieży, jako strzała, puszczona z cięciwy, Kąsaniem i wierzganiem srogi, zapalczywy; Ale się i myśliwiec puścił pieszo po niem, Naszczuwając go to psem, to ptakiem, to koniem.
VII.
I pies za Rabikanem poszedł tak w pogonią, Jako lekkie zające
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 149
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
.
XIII.
Wtem Rugier, który czekał długo utrapiony, Upatrując jej darmo w te i owe strony, Skoro swój błąd obaczył, że go nie słyszała I że z tamtego miejsca dalej iść musiała, Poszedł, chcąc w dalszą drogę jechać utroskany, Tam, gdzie jego skrzydlaty koń był uwiązany; I zastał tylko próżną uzdę i z wędzidłem, Z której się zdarszy, w górę poszedł wolnem skrzydłem.
XIV.
Ciężki beł Rugierowi i przykry przydatek Do nowej szkody konia stracić na ostatek, Co go nie mniej trapiło nad to, że tak sprośnie Dał się zwieść i oszukać; ale się żałośnie Nabarziej gryzł i trapił, że krom inszej straty
.
XIII.
Wtem Rugier, który czekał długo utrapiony, Upatrując jej darmo w te i owe strony, Skoro swój błąd obaczył, że go nie słyszała I że z tamtego miejsca dalej iść musiała, Poszedł, chcąc w dalszą drogę jechać utroskany, Tam, gdzie jego skrzydlaty koń był uwiązany; I zastał tylko próżną uzdę i z wędzidłem, Z której się zdarszy, w górę poszedł wolnem skrzydłem.
XIV.
Ciężki beł Rugierowi i przykry przydatek Do nowej szkody konia stracić na ostatek, Co go nie mniej trapiło nad to, że tak sprośnie Dał się zwieść i oszukać; ale się żałośnie Nabarziej gryzł i trapił, że krom inszej straty
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 229
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. I widział/ Yj że już ledwie dozierać się dały Ostatniego Księżyca rogi/ gdy znikały: Zz Rączym godzinom Tytan/ aby zaprzągały Kazał. Aaa jakoż Boginie prędkie nie zmieszkały. Bbb Przywiódłszy ode żłobów ogniem dmuchające Konie/ Ambrozjową treścią się karmiące; Ambrozjową treścią/ której kto używa/ Nieśmiertelnościa każdy obdarzony bywa. I uzdy z brzęczącymi wędzidłami na nie Pokłady/ tytanowe pełniąc rozkazanie. Ccc W tym ociec przyprawami Ddd dotknął się świętymi Ust synowskich/ i sprawił je być cierpliwymi Rączego ognia, i wdział na głowę gorące Promienie: lecz wzdychania żal przeznaczające Powtarzając wielekroć/ rzekł sercem trwożliwym: Możeszli być ojcowskim przestrogom życzliwym Posłusznym/ o dziecino/
. Y widźiał/ Yy że iuż ledwie doźieráć się dały Ostátniego Kśiężycá rogi/ gdy znikáły: Zz Rączym godźinom Tytán/ áby záprzągały Kazał. Aaa iákoż Boginie prędkie nie zmieszkáły. Bbb Przywiodszy ode żłobow ogniem dmuchaiące Konie/ Ambrozyową treśćią się karmiące; Ambrozyową treśćią/ ktorey kto vżywa/ Nieśmiertelnośćia każdy obdárzony bywa. Y vzdy z brzęczącymi wędźidłámi ná nie Pokłády/ tytánowe pełniąc roskazánie. Ccc W tym oćiec przypráwámi Ddd dotknął się świętymi Vst synowskich/ y spráwił ie bydź ćierpliwymi Rączego ogniá, y wdźiał ná głowę gorące Promienie: lecz wzdychánia żal przeznaczáiące Powtarzáiąc wielekroć/ rzekł sercem trwożliwym: Możeszli bydź oycowskim przestrogom życzliwym Posłusznym/ o dźiećino/
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 55
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
mogły i deszczów mieć do spuszczenia z nieba. Zagrzmiawszy jednak/ puścił prawicą od ucha Dobrze wymierny piorun/ którym koł/ i ducha L Poganiacza pozbawił oraz: zaczym swymi Uskromił zaraz ognie ogniami srogimi. Konie z strachu przypadszy/ w zad skok udziałały/ Z szyj śli zbywszy/ porwanych leców odbieżały. Na jednym miejscu uzdy/ na drugim złamana Oś leży/ od mocnego dyszla oderwana. W tej stronie spice się z koł porozmiatywały/ W tej tylko znaki woza zbitego zostały. Tamże gdy świetne włosy już Faetontowi Płomień opalał/ leci prosto ku dołowi: I długim przez powietrze ciągiem niesion bywa: Jak z wypogodzonego nieba się widywa Gwiazda lecieć/
mogły y deszczow mieć do spuszczenia z niebá. Zágrzmiawszy iednák/ puśćił práwicą od vchá Dobrze wymierny piorun/ ktorym koł/ y duchá L Pogániáczá pozbáwił oraz: záczym swymi Vskromił záraz ognie ogniámi srogimi. Konie z stráchu przypadszy/ w zad skok vdźiałáły/ Z szyi śli zbywszy/ porwánych lecow odbieżáły. Ná iednym mieyscu vzdy/ ná drugim złamána Oś leży/ od mocnego dyszlá oderwána. W tey stronie spice się z koł porozmiátywáły/ W tey tylko znáki wozá zbitego zostáły. Támże gdy świetne włosy iuż Pháetontowi Płomień opalał/ leći prosto ku dołowi: Y długim przez powietrze ćiągiem nieśion bywa: Iák z wypogodzonego niebá się widywa Gwiazdá lećieć/
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 70
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
kiedy się waliła W-gruncie swoim; jaki tam rumor byl i wrzawa, Kiedy drudzy, niewiedząc co nawet za sprawa, Z-Quater swych i stanowisk gwałtownie się rwali. Ci Zbroje, ci Kopie, o ziemie rzucali, Owi ze snu porwani, co komu do reku, Ten konia, ten dopadał Szable, uzdy, łeku, Wozy, ranne, chore wszytkie porzuciwszy, A prócz zdrowia nadzieje nogom powierzywszy. Gdzie cokolwiek Fortuny i dostatków miała Polska wszytka, nikczemnie na szrot to wydała Chłopom swoim co dawnej ozdoby, i kwiatu, Marnie oraz straciła ku pamiętnej Światu Swej sromocie. A to tym na czas zatrzymali Krótki Nieprzyjaciela, że
kiedy sie waliła W-grunćie swoim; iaki tam rumor byl i wrzáwá, Kiedy drudzy, niewiedząc co nawet za sprawá, Z-Quater swych i stanowisk gwałtownie sie rwali. Ci Zbroie, ći Kopie, o źiemie rzucali, Owi ze snu porwani, co komu do reku, Ten konia, ten dopadał Száble, uzdy, łeku, Wozy, ranne, chore wszytkie porzućiwszy, A procz zdrowia nadźieie nogom powierzywszy. Gdźie cokolwiek Fortuny i dostátkow miała Polská wszytka, nikczemnie na szrot to wydałá Chłopom swoim co dawney ozdoby, i kwiatu, Márnie oraz straćiłá ku pamietney Świátu Swey sromoćie. A to tym na czas zatrzymali Krotki Nieprzyiaćiela, że
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 32
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
i tak w pole na każdy dzień godzinę wyjeżdzał podle konia wodząc/ i w ciąsz od miejsca do miejsca/ na kilka staj i wielkim kołem na czas pierwej stępią/ a potym kłosem. A gdy już tak na powodzie/ pod jeźdzcem ukrócony będzie/ że się już nie będzie kusił miotać/ tedy dopiero nań uzdę i z wędzidłem/ i Kawecan/ jako napisano niżej włożyć i z jeźdzcem pomału przejeźdzać: który nie za wędzidło/ ale za Kawecan koniem obracać ma/ i do tąd póki wedle swojej kluby nie będzie wprawion. Jednak może za trzy ćwierci/ to jest/ od pol Postu/ do Świętego Marcina/ za pilnym ćwiczeniem
y ták w pole ná káżdy dźień godźinę wyieżdzał podle koniá wodząc/ y w ćiąsz od mieyscá do mieyscá/ ná kilká stay y wielkim kołem ná czás pierwey stępią/ á potym kłosem. A gdy iuż ták ná powodźie/ pod ieźdzcem vkrocony będźie/ że sie iuż nie będźie kuśił miotáć/ tedy dopiero nań vzdę y z wędźidłem/ y Káwecan/ iáko nápisano niżey włożyć y z ieźdzcem pomáłu przeieźdzáć: ktory nie zá wędźidło/ ále zá Káwecan koniem obrácáć ma/ y do tąd poko wedle swoiey kluby nie będźie wpráwion. Iednák może zá trzy ćwierći/ to iest/ od pol Postu/ do Swiętego Marćiná/ zá pilnym ćwiczeniem
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 10
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
z wodzami przy kłąbie między palce ją włożywszy/ dla równości. A prawą zasię/ na swym udzie z końcem wodze/ abo buławę w ręce prawej/ co jest Usarzowi/ na Koniu wyprawnym najkształtowniej. A na wyćwiczonym zaś Koniu/ palcat aby miał w ręku prawej/ i konia ująwszy ma zaraz dosiesć/ poprąg i uzdę dobrze opatrzywszy naprzód. A dosiadszy siedzieć na nim prosto/ łystami obecnie ścisnąwszy/ za czym mu się nie będą nogi w strzemieniach trząść. W Jarczaku/ w tym już samemu Kolanami musi się trzymać. W bieganiu tedy/ aby nigdzie indzie/ jedno między uszy Koniowi patrzał/ bo jeśli inacej/ będą obadwa barzo chybiali
z wodzámi przy kłąbie między palce ią włożywszy/ dla rownośći. A práwą zaśię/ ná swym vdźie z końcem wodze/ ábo bułáwę w ręce práwey/ co iest Vsarzowi/ ná Koniu wypráwnym naykształtowniey. A ná wyćwiczonym záś Koniu/ pálcat áby miał w ręku prawey/ y koniá viąwszy ma záraz dośiesć/ poprąg y vzdę dobrze opátrzywszy naprzod. A dośiadszy śiedźieć ná nim prosto/ łystámi obecznie śćisnąwszy/ za czym mu sie nie będą nogi w strzemieniách trząść. W Iárczaku/ w tym iuż sámemu Kolánámi muśi sie trzymáć. W biegániu tedy/ áby nigdźie indźie/ iedno między vszy Koniowi patrzał/ bo iesli inácey/ będą obádwá bárzo chybiáli
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 30
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
wprzód że. z. Rzymska Cerkiew, której za wolą Bożą Przełożonym jesteś, Matką jest Cerkwiej a nie Panią. A ty nie Panem Biskupów jesteś, ale jednym z nich. To Bernardus. Cóż proszę i o następującej clausule rzekę/ w której Konstantyn wielki po onej Królewskiej Papieża Sylwestra inuestiturze/ zeznawa/ żem uzdę konia Papieskiego ręką swą dzierżał/ na uczciwość Błogosławionego mówi Piotra/ i urzędowego posługacza powinność przed nim wykonałem. Otoż masz Cesarza/ wszystkiego świata Monarchę/ którego Papież i Masztalerzem swoim i siepaczem albo klikunem/ a miejskim parobkiem uczynił. Takową też właśnie uczciwość Papież Stefan 2. od Króla Pipina sobie pod Lutecją Paryską
wprzod że. s. Rzymska Cerkiew, ktorey zá wolą Bożą Przełożonym iesteś, Mátką iest Cerkwiey á nie Pánią. A ty nie Pánem Biskupow iesteś, ále iednym z nich. To Bernárdus. Coż proszę y o nástępuiącey clausule rzekę/ w ktorey Constántin wielki po oney Krolewskiey Papieżá Sylwestrá inuestiturze/ zeznawa/ żem vzdę koniá Papieskiego ręką swą dźierżał/ ná vcżćiwość Błogosłáwionego mowi Piotrá/ y vrzędowego posługácżá powinność przed nim wykonałem. Otoż masz Cesárzá/ wszystkiego świátá Monárchę/ ktorego Papież y Másztálerzem swoim y śiepácżem álbo klikunem/ á mieyskim párobkiem vcżynił. Tákową też własnie vcżćiwość Papież Stephan 2. od Krolá Pipiná sobie pod Lutetią Páryską
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 64v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
i purpuratną oną wszetecznicą/ która w Apokalipsim jest opisana. O czym wszystkim tegoż wzwyż mianowanego Bernarda takowy jest sąd/ który in Canticis Cánticorum pisze. Chodzą uczczeni z dóbr Pańskich, którzy Panu uczciwości nie wyrządzają, stąd ten którego co dzień widzisz kurewski blask, maszkarski ubior, Królewskie przygotowanie, stąd złoto na uzdach, siodłach i ostrogach, i barziej się ostrogi niż Ołtarze połyskują: stąd kosztowne stoły, potrawy i kubki, stąd biesiady i pijaństwa, stąd i muzyka wszelka. stąd obfitość w piwnicach, które z jednej w drugą zbytki swe przelewają. Stad z farbiczkami stągiewki, stąd pełne kalety: takiemi chcą być i są Kościelni
y purpurátną oną wszetecżnicą/ ktora w Apocálipsim iest opisána. O cżym wszystkim tegoż wzwysz miánowánego Bernárdá tákowy iest sąd/ ktory in Canticis Cánticorum pisze. Chodzą vcżcżeni z dobr Páńskich, ktorzy Pánu vcżćiwośći nie wyrządzáią, stąd ten ktorego co dźien widzisz kurewski blásk, mászkárski vbior, Krolewskie przygotowánie, stąd złoto ná vzdách, śiodłach y ostrogach, y bárźiey się ostrogi niż Ołtarze połyskuią: stąd kosztowne stoły, potráwy y kubki, stąd bieśiády y piiánstwá, stąd y muzyká wszelka. stąd obfitość w piwnicach, ktore z iedney w drugą zbytki swe przelewáią. Stad z fárbicżkámi stągiewki, stąd pełne kálety: tákiemi chcą być y są Kośćielni
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 65
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
Czasu jednego Cesarz Carol piąty/ w Neapolim będąc/ tam gdy mu miejskie pokazowano mury/ a między inszemi miejscami/ na to też przyszedł miejsce/ na które się więc do Rady zwykli schadzać Neapolitańczykowie/ które (Seggio) nazywają/ mając takich pięcioro od rady miejsc/ a w każdym popięciorgu koni/ nieouzdanych albo bez uzd odmalowanych/ na co pytając się coby te konie znaczyły: na to Cesarzowi odpowiedziawszy Neapolitańczykowie/ że to jest jednym wolności ich znakiem/ Odpowiedział Cesarz/ że rozkazać zechce/ aby je ouzdano. I tak rozkazał zaraz pomieniony zakładać Zamek/ przez co ich Potęga/ moc/ i wolność/ gdzieby tego potrzeba przypadła
Czásu iednego Cesarz Cárol piąty/ w Neápolim będąc/ tám gdy mu mieyskie pokázowano mury/ á między inszemi mieyscámi/ ná to też przyszedł mieysce/ ná ktore się więc do Rády zwykli zchadzáć Neápolitáńczykowie/ ktore (Seggio) názywáią/ máiąc tákich pięćioro od rády mieysc/ á w káżdym popięćiorgu koni/ nieouzdánych álbo bez vzd odmálowánych/ ná co pytáiąc się coby te konie znáczyły: ná to Cesárzowi odpowiedźiáwszy Neápolitáńczykowie/ że to iest iednym wolnośći ich znákiem/ Odpowiedźiáł Cesarz/ że roskázáć zechce/ áby ie ouzdano. Y ták roskazał záraz pomieniony zákłádáć Zamek/ przez co ich Potęga/ moc/ y wolność/ gdźieby tego potrzebá przypádłá
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 213
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665