Umową sejmikową chleby opisane, Według których rejmentów już były wydane. Zły to bartnik, do roku co dwakroć podbiera: Pszczoły niszczy, pracą ich niebacznie w7ydziera. Toż się dzieje z waszymi nędznymi pszczółkami, Z owymi, to rozumiem, głodnymi kmiotkami. Tych ponowy ruinów oraz i ucisku
Kto jest autor, sąd straszny uzna Boski w zysku. Nie tak by należało stawać patryjocie — Na dobro prcwincyji, nie w ruin ochocie, Którą tak wyświadczoną często doznawacie: Do was mówię, moi bracia, którzy tam mieszkacie. A cóż z tego, że płaczą i nań narzekają, Sami się deputaci z tego wymawiają. Wyszedłem z puszczy
Umową sejmikową chleby opisane, Według których rejmentów już były wydane. Zły to bartnik, do roku co dwakroć podbiera: Pszczoły niszczy, pracą ich niebacznie w7ydziera. Toż się dzieje z waszymi nędznymi pszczółkami, Z owymi, to rozumiem, głodnymi kmiotkami. Tych ponowy ruinów oraz i ucisku
Kto jest autor, sąd straszny uzna Boski w zysku. Nie tak by należało stawać patryjocie — Na dobro prcwincyji, nie w ruin ochocie, Którą tak wyświadczoną często doznawacie: Do was mówię, moi bracia, którzy tam mieszkacie. A cóż z tego, że płaczą i nań narzekają, Sami się deputaci z tego wymawiają. Wyszedłem z puszczy
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 733
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
sobie obiecywać możemy, przy błogosławieństwie Bożem i nieustającej najjaśniejszego króla imci szwedzkiego, colligata naszego asystencji, nie wątpiąc bynajmniej, że w większej u każdego z należytą wdzięcznością będą aprehensji, tego to świata polskiego Atlasa przychylne akcje, sakryfikowanie osoby własnej, tak siła krwi narodu szwedzkiego dla utrzymania rzeczypospolitej wylania, i że dopiero teraz każdy uzna sympatyczną królestwa Polskiego z szwedzkiem koneksyą, bo niechaj sobie każdy przypomni początki tej wojny, na co się po Inflanty sięgniono, tylko żeby z nich tanquam ex equo trajano, na zgubę wolności polskich czuwać, żeby za ope et subsidio zawojowanej tej prowincji wstęp sobie uczynić ad absolutam potestatem. Kiedy zaś taż prowincja przez iniqua
sobie obiecywać możemy, przy błogosławieństwie Bożem i nieustającéj najjaśniejszego króla imci szwedzkiego, colligata naszego assystencyi, nie wątpiąc bynajmniéj, że w większéj u każdego z należytą wdzięcznością będą apprehensyi, tego to świata polskiego Atlasa przychylne akcye, sakryfikowanie osoby własnéj, tak siła krwi narodu szwedzkiego dla utrzymania rzeczypospolitéj wylania, i że dopiero teraz każdy uzna sympatyczną królestwa Polskiego z szwedzkiem konnexyą, bo niechaj sobie każdy przypomni początki téj wojny, na co się po Inflanty sięgniono, tylko żeby z nich tanquam ex equo trajano, na zgubę wolności polskich czuwać, żeby za ope et subsidio zawojowanéj téj prowincyi wstęp sobie uczynić ad absolutam potestatem. Kiedy zaś taż prowincya przez iniqua
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 287
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
nieprzyjaznym grobie nieszczęśliwa Poliksena; okrutne której gdy omywa
Rany w morzu, aż ujrzy, że wał idzie z trupem, Pozna, że to syna jej: naprzod stanie słupem A potym (o jaka moc żalu!) odmieniła Ludzką podstać i więcej nie plącząc zawyła. Na mnie kto wejrzy, jako mię żałość zejmuje, Uzna, że swe nieszczęście nie mniej opłakuję, I kiedyby mię Boska łaska nie szczyciła, Jużbym dawno w podziemne podwoje wstąpiła. Tren III.
Już się powraca z wojny król niezwyciężony, Którego niezliczone zwycięskie korony Pańską głowę okryły: wszyscy się radują, Wszyscy się witać swego obrońcę gotują. Jego cudowne czyny i
nieprzyjaznym grobie nieszczęśliwa Poliksena; okrutne ktorej gdy omywa
Rany w morzu, aż ujrzy, że wał idzie z trupem, Pozna, że to syna jej: naprzod stanie słupem A potym (o jaka moc żalu!) odmieniła Ludzką podstać i więcej nie plącząc zawyła. Na mnie kto wejrzy, jako mię żałość zejmuje, Uzna, że swe nieszczęście nie mniej opłakuję, I kiedyby mię Boska łaska nie szczyciła, Jużbym dawno w podziemne podwoje wstąpiła. Tren III.
Już się powraca z wojny krol niezwyciężony, Ktorego niezliczone zwycięskie korony Pańską głowę okryły: wszyscy się radują, Wszyscy się witać swego obrońcę gotują. Jego cudowne czyny i
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 506
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
łazi. SERENADA PÓŁNOCNA NA ŚLUB NIEZWYCZAJNY WIELKIEGO STADŁA INTONOWANA W WARSZAWIE PRZY SKOŃCZONEJ SPRAWIE
Kwest.: Pytam się, gdy to będzie, że na jawi Dawna nam Wenus przenosiny sprawi. Porzućmy przeszłe pokątne zaloty, Przybierajmy się do jawnej pieszczoty!
Jest to, mądrych zdaniem, Kiep, co całowaniem Kontent, a dalszego Nie uzna dobrego.
Resp.: Wszak wiesz, żem i ja serdecznie czekała Tej okazji, która już potkała; A że nam niebo długo przeszkadzało, Będzie sowicie teraz nadgradzało.
Co chcesz, tedy czynię, Słodyczy-ć przyczynię, A za poczekanie Jawnie-ć się dostanie.
Kwest.: Nie wierzysz, jako trwać ciężko
łazi. SERENADA PÓŁNOCNA NA ŚLUB NIEZWYCZAJNY WIELKIEGO STADŁA INTONOWANA W WARSZAWIE PRZY SKOŃCZONEJ SPRAWIE
Kwest.: Pytam się, gdy to będzie, że na jawi Dawna nam Wenus przenosiny sprawi. Porzućmy przeszłe pokątne zaloty, Przybierajmy się do jawnej pieszczoty!
Jest to, mądrych zdaniem, Kiep, co całowaniem Kontent, a dalszego Nie uzna dobrego.
Resp.: Wszak wiesz, żem i ja serdecznie czekała Tej okazyjej, która już potkała; A że nam niebo długo przeszkadzało, Będzie sowicie teraz nadgradzało.
Co chcesz, tedy czynię, Słodyczy-ć przyczynię, A za poczekanie Jawnie-ć się dostanie.
Kwest.: Nie wierzysz, jako trwać ciężko
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 336
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, Nic pewniejszego, że się jeden ma jej prosić. 38. MAŁŻEŃSTWO
— „Wdowiec z wdową prawie para” — Powiedziała panna Klara. A panna zaś co Giertruda Mówi? — Bywają tam cuda! Niebo jem czasem gotową Czyni zwadę z czkawką ową. Nuż i za zmarłych jałmużna Z kłopotem — a któż nie uzna! Żeństwo takież szło ma dróżkę Mając pieczoną kokoszkę. Dla posiłku w przyszłym chodzie Siedli jeść pod dębem w chłodzie. Dziad przyszedł. Mąż: „Za nieboszkę!” Mówiąc — dał mu kurki troszkę. Żona też z nóżką u dzika: „Nę! módl się za nieboszczyka!” Więc gdzie ma być
, Nic pewniejszego, że się jeden ma jej prosić. 38. MAŁŻEŃSTWO
— „Wdowiec z wdową prawie para” — Powiedziała panna Klara. A panna zaś co Giertruda Mówi? — Bywają tam cuda! Niebo jem czasem gotową Czyni zwadę z czkawką ową. Nuż i za zmarłych jałmużna Z kłopotem — a ktoż nie uzna! Żeństwo takież szło ma dróżkę Mając pieczoną kokoszkę. Dla posiłku w przyszłym chodzie Siedli jeść pod dębem w chłodzie. Dziad przyszedł. Mąż: „Za nieboszkę!” Mówiąc — dał mu kurki troszkę. Żona też z nóżką u dzika: „Nę! módl się za nieboszczyka!” Więc gdzie ma być
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 14
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
pamiętam na którym miejscu, rozkochałem się był w-tobie, ba i w-głupościach nabożeństwa mojego. ropłakałem się był. i uczyniłem, ty wiesz co? dla miłości twojej! to kładę na tę część szali albo wagi. Ale się na drugą stronę wali tak zażarty, tak niepowściągniony afekt do złego: jakożcie człowiecze Bóg uzna za swego? Toś tu przegrał! Połosz że owę szczęśliwą twoję spowiedź: choć byś był pod sercem miał, wylał byś był wszystkie nieprawości twoje: ba i doświadczałeś na duszy twojej, ześ dla jedynej dobroci Bożej, żałował za to, żeś Boga nieskończenie dobrego obraził: Chwała Bogu
pámiętam ná ktorym mieyscu, rozkochałęm się był w-tobie, bá i w-głupośćiach nabożeństwá moiego. ropłákałem się był. i vczyniłem, ty wiesz co? dla miłośći twoiey! to kłádę ná tę część szali álbo wagi. Ale się ná drugą stronę wali tak záżárty, ták niepowśćiągniony áfekt do złego: iákożćie człowiecze Bog vzna zá swego? Toś tu przegrał! Połosz że owę szczęśliwą twoię zpowiedź: choć byś był pod sercem miał, wylał byś był wszystkie niepráwośći twoie: bá i doświádczałeś ná duszy twoiey, ześ dla iedyney dobroći Bożey, żáłował zá to, żeś Bogá nieskończenie dobrego obraźił: Chwałá Bogu
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 56
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
wieczność. Ale uważ! raz, to raz: raz, to drugi raz: a kiedy dziesiąty, a kiedy setny, a kiedy kilkusetny, a kiedy liczby myśli wnętrznych złych nie masz; kiedy przewyższa rozum twój, osądzić stopień nakłonienia do złego gradualem intensionem, przegrałeś sprawę. To cię Pan Bóg nasz nie uzna za swojego, z-chęci, woli, i zakochania twojego. 6. Uznawa jeszcze Pan Bóg swoich przez wlaną nadprzyrodzoną łaskę, i o tym się mówić może. Novit Dominus qui sunt eius, Zna Pan którzy są jego. Wejrzymy oczyma wnętrznymi, jeden na drugiego, żaden o drugim nie wie, że jest
wieczność. Ale vważ! raz, to raz: raz, to drugi raz: a kiedy dźieśiąty, a kiedy setny, á kiedy kilkusetny, a kiedy liczby myśli wnętrznych złych nie mász; kiedy przewyższa rozum twoy, osądźić stopień nakłonienia do złego gradualem intensionem, przegrałeś sprawę. To ćię Pan Bog nász nie vzna zá swoiego, z-chęći, woli, i zákochánia twoiego. 6. Uznawa ieszcze Pan Bog swoich przez wlaną nádprzyrodzoną łáskę, i o tym się mowić może. Novit Dominus qui sunt eius, Zna Pan ktorzy są iego. Weyrzymy oczymá wnętrznymi, ieden ná drugiego, żaden o drugim nie wie, że iest
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 56
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
moja, afektem przynajmniej i życzliwością porówna z niemi. I rozumiem, że nie dam assem elephanti, o co niegdy Augustus zgromił Grecula: ani censori rigido, któryby errat jej postrzegał, ale patronowi i osobnemu obrońcy, żeby ją, gdzieby co nie k/ rzeczy, benigniore sinu ogarnął. W czem gdzie uzna wdzięczność i twarz wesołą w. m. mego miłościwego pana, ważył się o więcej będzie. Teraz fortun tych, i niniejszych pociech żebyś w. m. mój miłościwy pan w długi wiek zażywał, życzę. ODA WINSZUJĄCA.
Czego się bawisz Muzo moja w cieniu, I dotąd w ciasnem trzymasz mię więzieniu?
moja, afektem przynajmniej i życzliwością porówna z niemi. I rozumiem, że nie dam assem elephanti, o co niegdy Augustus zgromił Graecula: ani censori rigido, któryby errat jej postrzegał, ale patronowi i osobnemu obrońcy, żeby ją, gdzieby co nie k/ rzeczy, benigniore sinu ogarnął. W czem gdzie uzna wdzięczność i twarz wesołą w. m. mego miłościwego pana, ważył się o więcej będzie. Teraz fortun tych, i niniejszych pociech żebyś w. m. mój miłościwy pan w długi wiek zażywał, życzę. ODA WINSZUJĄCA.
Czego się bawisz Muzo moja w cieniu, I dotąd w ciasnem trzymasz mię więzieniu?
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 63
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
; Łańcuchy złote wdzięcznie się mięszają, Drogie czapragi cienki dźwięk wydają. Nie będzie żołnierż oprawnym szermował Śmiele pałaszem, by się nie zepsował.
Choć, mówię, szczęście Ordy pędzić będzie, Chociaż na karkach usiądzie.
Jako złocistą zbroję na się włożysz, Przodków twych dzielność oraz z siebie złożysz, Rzymianinem cię nieprzyjaciel srogi Nie uzna mężnym, wojując bez trwogi; Ani ja tego, co się z promieniami Chce trefionemi porównać włosami, Znam za potomka Umbrów starożytnych, Któryby znosił Annibalów bitnych, Na Alpes drogi zarosłe torował, I świata bramę tudzież opanował. Bóg tak sam czasy odmienne szykuje, Że wiek, po dobrym, gorszy następuje, I
; Łańcuchy złote wdzięcznie się mięszają, Drogie czapragi cienki dźwięk wydają. Nie będzie żołnierż oprawnym szermował Śmiele pałaszem, by się nie zepsował.
Choć, mówię, szczęście Ordy pędzić będzie, Chociaż na karkach usiędzie.
Jako złocistą zbroję na się włożysz, Przodków twych dzielność oraz z siebie złożysz, Rzymianinem cię nieprzyjaciel srogi Nie uzna mężnym, wojując bez trwogi; Ani ja tego, co się z promieniami Chce trefionemi porównać włosami, Znam za potomka Umbrów starożytnych, Któryby znosił Annibalów bitnych, Na Alpes drogi zarosłe torował, I świata bramę tudzież opanował. Bóg tak sam czasy odmienne szykuje, Że wiek, po dobrym, gorszy następuje, I
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 161
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
pokazali wszytkiemu światu/ vita ipsa chariorem nobis esse dignitatem et libertatem nominis poloni. Nie doczeka tego nieprzyjaciel ut nos victos esse fateamur. Porachujmy się tylko z sobą i z-siłami naszymi a odważny wszytko na krótką i potężną wojnę/ na odyskanie narażonej skępstwem naszym sławy/ i odjętych Prowincyj/ w-ten czas nieprzyjaciel uzna co Polska i Litwa/ kiedy chęci przyłoży/ kiedy salutem publicam, libertates patrias, decora majorum suorum weźmie przed się/ potężnie zacząć i chwalebnie skończyć może. Nigdy Rzymianie więtszy i sławniejszy nie byli/ jako kiedy post Canensem cladem invictos gesserunt animos. Była to potężna proba virtutis Romanae, acie et bello victos non succubuisse
pokazáli wszytkiemu świátu/ vita ipsa chariorem nobis esse dignitatem et libertatem nominis poloni. Nie doczeka tego nieprzyiaćiel ut nos victos esse fateamur. Poráchuymy się tylko z sobą i z-śiłámi nászymi á odważny wszytko ná krotką i potężną woynę/ ná odyskánie náráżoney skępstwem nászym sławy/ i odiętych Prowincyi/ w-ten czás nieprzyiaćiel uzna co Polská i Litwá/ kiedy chęći przyłoży/ kiedy salutem publicam, libertates patrias, decora majorum suorum weźmie przed się/ potężnie zácząć i chwalebnie skończyć może. Nigdy Rzymiánie więtszy i sławnieyszy nie byli/ iáko kiedy post Canensem cladem invictos gesserunt animos. Byłá to potężna proba virtutis Romanae, acie et bello victos non succubuisse
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 63
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676