prawdziwej pobożności/ w cnotach wszelakich/ i daleko słynących wdzięcznie kwitnącego. widzieliśmy w dojźrzelszych leciech jego pochop do podpory Rzeczypospolitej/ napatrzelismy się zacnych postępków. dom sowy zacny/ i Familią zdobiących/skąd jako gęste przenikały serca nasze radości. Wesele jednak to w coć się nam obróciło. Mniejszy jest wesela nigdy nie uznać/ a niżeli uznawszy/ onego nagle a nad nadzieję i spodziwanie rychlej pozbyć. Ale co już mówić mamy. Próżne tu lamenty/ próżne żale. Pan Bóg dał/ Pan Bóg wziął. Niech ime pańskie będzie pochwalone. Co on w młodym wieku cnym Rodzicom i starszym swym oddawać miał/ to jemu młodemu starszy wostatniej
prawdźiwey pobożnośći/ w cnotách wszelakich/ y dáleko słynących wdźięcżnie kwitnącego. widźielismy w doyźrzelszych lećiech iego pochop do podpory Rzecżypospolitey/ nápátrzelismy sie zacnych postępkow. dom sowy zacny/ y Fámilią zdobiących/skąd iáko gęste przenikáły sercá násze rádośći. Wesele iednák to w coć sie nam obroćiło. Mnieyszy iest wesela nigdy nie vznáć/ á niżeli vznawszy/ onego nagle á nád nádźieię y spodźiwánie rychley pozbyć. Ale co iuż mowić mamy. Prożne tu lámenty/ prożne żale. Pan Bog dáł/ Pan Bog wźiął. Niech ime páńskie będźie pochwalone. Co on w młodym wieku cnym Rodźicom y stárszym swym oddáwáć miał/ to iemu młodemu stárszy wostátniey
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: E4
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
/ zwłosów gniazda wiją: Wiele innych robactwa/ ropa żyjąc tyją. Perfumów niepotrzeba: bo/ z trupa zgniłego/ Nozdrza wytrwać niemogą/ smrodu nieznośnego. Tak ten Święty/ nad trunną Cesarską[...] / Nie mogąc pochamować łez/ przez czas nie mały/ Rzekł: Dość się już służyło Panu śmiertelnemu: Czas/ uznać błąd a służyć na potym innemu. Dziś widzę zdrajco świecie/ jak nas oszukujesz: Dziś pochlebiasz/ a jutro robakami szczujesz. Zwodźże innych na potym/ ja od tąd znam ciebie. Już mię twoje nie zwabią pieszczoty do siebie. O gdyby Modonośne tę modę przejęły Ogdyby ten po śmierci strój w swę pamięć wzięły
/ zwłosow gniázdá wiią: Wiele innych robáctwá/ ropa żyiąc tyią. Perfumow niepotrzebá: bo/ z trupá zgniłego/ Nozdrzá wytrwáć niemogą/ smrodu nieznośnego. Ták ten Swięty/ nad trunną Cesarską[...] / Nie mogąc pochámowáć łez/ przez czás nie máły/ Rzekł: Dość się iuż służyło Pánu śmiertelnemu: Czás/ vznáć błąd á służyć ná potym innemu. Dźiś widzę zdrayco świećie/ iák nas oszukuiesz: Dźiś pochlebiasz/ á iutro robakámi szczuiesz. Zwodźże innych ná potym/ ia od tąd znam ćiebie. Iuż mię twoie nie zwabią pieszczoty do śiebie. O gdyby Modonośne tę modę przeięły Ogdyby ten po śmierći stroy w swę pámięć wźięły
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B2v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
. My-ć, dodarszy kożucha, nie zostaniem nadzy; Ten zostanie na wieki ubrukany w sadzy. 457. DO SĄSIADA
Zawsze sobie sąsiad mój żywot wspomni krótki, Obaczywszy puzderko przepalanej wódki; Zawsze go morzy, zawsze na żołądku ckliwo, Choć zdrowy jako trzeba; chociaż, jako żywo, Ani mgły na powietrzu, ani uznać chmury, Zawsze migoć u niego, zawsze dzień ponury. Aż skoro do trzeciego wytnie kielich duży, Choćby najpogodniejszy dzień oczy mu zmruży. 458. DO GOSPODARZA
Nie masz na świecie końca ziemiańskiej niewoli. Dziewka, mówią, do chłopa, chłop rośnie do roli, Oboje kara za grzech; i to kłopot, i
. My-ć, dodarszy kożucha, nie zostaniem nadzy; Ten zostanie na wieki ubrukany w sadzy. 457. DO SĄSIADA
Zawsze sobie sąsiad mój żywot wspomni krótki, Obaczywszy puzderko przepalanej wódki; Zawsze go morzy, zawsze na żołądku ckliwo, Choć zdrowy jako trzeba; chociaż, jako żywo, Ani mgły na powietrzu, ani uznać chmury, Zawsze migoć u niego, zawsze dzień ponury. Aż skoro do trzeciego wytnie kielich duży, Choćby najpogodniejszy dzień oczy mu zmruży. 458. DO GOSPODARZA
Nie masz na świecie końca ziemiańskiej niewoli. Dziewka, mówią, do chłopa, chłop rośnie do roli, Oboje kara za grzech; i to kłopot, i
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 204
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
myto. Każdy idzie, plunąwszy: bogdaj cię zabito! Lecz że nikt sam nie chciał być miany za prostaka, Żeby drugich nie przestrzegł, odżali szóstaka. 153 (P). GŁUCHE PRAWO
Głuchy był instygator, sędzia i pozwany. Tamten skarży, że złodziej od niego zdybany W komorze, lecz go nie mógł uznać po księżycu, Dziś go doszedł dopiero po wiadomym licu; Ten się sprawia i stawia oczywiste świadki, Że złego słowa nie rzekł ani wspomniał matki I przy sobie, i w domu nie miał pistoletu. Tu sędzia każe wyniść stronom dla dekretu I tak pisze: Ponieważ skarży ukrzywdzony, Że mu ten sąsiad wypasł w ogrodzie
myto. Każdy idzie, plunąwszy: bogdaj cię zabito! Lecz że nikt sam nie chciał być miany za prostaka, Żeby drugich nie przestrzegł, odżali szóstaka. 153 (P). GŁUCHE PRAWO
Głuchy był instygator, sędzia i pozwany. Tamten skarży, że złodziej od niego zdybany W komorze, lecz go nie mógł uznać po księżycu, Dziś go doszedł dopiero po wiadomym licu; Ten się sprawia i stawia oczywiste świadki, Że złego słowa nie rzekł ani wspomniał matki I przy sobie, i w domu nie miał pistoletu. Tu sędzia każe wyniść stronom dla dekretu I tak pisze: Ponieważ skarży ukrzywdzony, Że mu ten sąsiad wypasł w ogrodzie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 266
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w piszesz lata Lachy.
GRUDZIEŃ. Grudień nam przyszedł/ noś brew do komina/ Na Stół dawano nie będzie jarzyna. Tu nie zawadzi puścić krew od głowy/ I z Cynamonem sok w kielich gotowy. Rozsądek o Lekarstwach wierszem, które Simplicia zowią, z Łacińskich Wierszów Otona Cremonensana Polskie przełożony.
KTo Aloesu chce uznać cnotę/ Naprzód uważy jego kruchotę. I ciemną barwę/ i smak gorzkości. Przytym gęsty sęk nie bez ciężkości. Drogie to drzewo/ nie tu zrodzone/ Twarde/ i zdrowiu złotem ważone.
Aloes Wątrobny. Dobra Wątrobie; ale rzec droga/ Nie dokupisz się/ Babko uboga. Drzewko żółtawe/ gorzkie do
w piszesz látá Láchy.
GRVDZIEN. Grudień nam przyszedł/ noś brew do kominá/ Ná Stoł dawano nie będźie iárzyná. Tu nie záwádźi puśćić krew od głowy/ Y z Cynámonem sok w kielich gotowy. Rozsądek o Lekárstwách wierszem, ktore Simplicia zowią, z Láćinskich Wierszow Othoná Cremonensána Polskie przełożony.
KTo Aloesu chce vznáć cnotę/ Naprzod vważy iego kruchotę. Y ćięmną bárwę/ y smák gorzkośći. Przytym gęsty sęk nie bez ćięszkośći. Drogie to drzewo/ nie tu zrodzone/ Twárde/ y zdrowiu złotem ważone.
Aloes Wątrobny. Dobra Wątrobie; ále rzec droga/ Nie dokupisz sie/ Bábko vboga. Drzewko żołtáwe/ gorzkie do
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: Fv
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
,.lubo do ostatniej niemal już ruiny przyszliśmy, jednak największą stąd w naszych dolegliwościach wszelkich mając konsolacyją, żeśmy bytności Najjaśniejszego Majestatu W.K.M., p.n.m., w nasze osierociałe kraje doczekali. Gdzie po Bogu Wszechmogącym mając największą nadzieję, że w naszych ciężarach możemy uznać ojcowskiej klemencji, o którą żebrząc Miłościwego Najjaśniejszego Pana Naszego Miłościwego z tą naszą płaczliwą supliką pod miłościwe stopy ścieląc się to wyrazić musiemy, że im. pan Reichemberk będąc ekonomem przez lat 3 bez żadnego respektu i miłosierdzia nas ubogich ludzi uciemiężał, że podczas konfederacji dość przez im. pana marszałka konfederackiego byliśmy zdarci, jednak
,.lubo do ostatniej niemal już ruiny przyszliśmy, jednak największą stąd w naszych dolegliwościach wszelkich mając konsolacyją, żeśmy bytności Najjaśniejszego Majestatu W.K.M., p.n.m., w nasze osierociałe kraje doczekali. Gdzie po Bogu Wszechmogącym mając największą nadzieję, że w naszych ciężarach możemy uznać ojcowskiej klemencyi, o którą żebrząc Miłościwego Najjaśniejszego Pana Naszego Miłościwego z tą naszą płaczliwą supliką pod miłościwe stopy ścieląc się to wyrazić musiemy, że jm. pan Reichemberk będąc ekonomem przez lat 3 bez żadnego respektu i miłosierdzia nas ubogich ludzi uciemiężał, że podczas konfederacyi dość przez jm. pana marszałka konfederackiego byliśmy zdarci, jednak
Skrót tekstu: SupKuzRzecz
Strona: 27
Tytuł:
Suplika poddanych kuźnickich do króla
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
listy urzędowe
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
! Serce, któremu nie mogę dać większego tytułu, tylko żeś jest serce P. JEZUSOWE, a któż cię śmie całować, kto się śmie do ciebie przypoić, każdy się przed tobą modli, każdy z-daleka ręce podnosi, Modicum Mało to. O niebo dla czegoż cię sobie życzemy? abyśmy mogli kiedyżkolwiek uznać dostatecznie Boga błogosławiennie miłować, i to tam dopiero nie będzie Modicum Mało; daj nam Panie przez szczęśliwe skonanie, tego dojść, Amen. KAZANIE III. NA III. NIEDZ: PO WIELKIEJ NOCY. KAZANIE III NA III. NIEDZ: PO WIELKIEJ NOCY. HOMILIA Na Niedzielę trzecią po Wielkiej Nocy.
1. MALUCZKO
! Serce, ktoremu nie mogę dáć większego tytułu, tylko żeś iest serce P. IEZUSOWE, á ktoż ćie śmie cáłowáć, kto się śmie do ćiebie przypoić, kożdy się przed tobą modli, kożdy z-dáleká ręce podnośi, Modicum Máło to. O niebo dla czegoż ćię sobie życzemy? ábyśmy mogli kiedyżkolwiek uznáć dostátecznie Bogá błogosłáwienńie miłowáć, i to tám dopiero nie będźie Modicum Máło; day nam Pánie przez szczęśliwe zkonánie, tego doiść, Amen. KAZANIE III. NA III. NIEDZ: PO WIELKIEY NOCY. KAZANIE III NA III. NIEDZ: PO WIELKIEY NOCY. HOMILIA Ná Niedźielę trzećią po Wielkiey Nocy.
1. MALUCZKO
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 89
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Ponurym grożą wzrokiem. Pierwsza z poruczonym swoim chorągiew Stogniewem, Gęstym zaćmi się drzewem. Jaki strój, jakie i niosą pana swego koło, Argiraspide czoło. Tuż i pola koronnego grozi hetman klawą Starą ogromny sławą, Kalinowski toczy drzewem pod chorągwią strojną I usarz duży z wojną. Zaraz lekczejsze gwardie, gdzie Marsowa cera Dawa uznać Butlera. Pisze się Dzierżek ze swymi, a z tyłu i w czoło Reimenty około. Różny pod orły pańskimi, i w królewskiem pierzu Widzę cię Kazimierzu. Jaki Palant gdy do Marsa pierwsza w nim krew wzwiera, Na Rutuły naciera. Radziwiłłów tuż i Wolszam, i bełgickim szykiem Arczyszewski z Spiśnikiem. Tak pomkną się
Ponurym grożą wzrokiem. Pierwsza z poruczonym swoim chorągiew Stogniewem, Gęstym zaćmi się drzewem. Jaki strój, jakie i niosą pana swego koło, Argiraspide czoło. Tuż i pola koronnego grozi hetman klawą Starą ogromny sławą, Kalinowski toczy drzewem pod chorągwią strojną I usarz duży z wojną. Zaraz lekczejsze gwardye, gdzie Marsowa cera Dawa uznać Butlera. Pisze się Dzierżek ze swymi, a z tyłu i w czoło Reimenty około. Różny pod orły pańskimi, i w królewskiem pierzu Widzę cię Kazimierzu. Jaki Palant gdy do Marsa pierwsza w nim krew wzwiera, Na Rutuły naciera. Radziwiłłów tuż i Wolszam, i bełgickim szykiem Arczyszewski z Spiśnikiem. Tak pomkną się
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 9
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
/ i każdego snadnie deliberacją resolvit, Dominium appellemus? an Patrem? Wysadziła na prześwietny Królewski Tronfortuna regiae Domûs i wolnego narodu Elekcją I K M. uznawamy z-poddaną uniżonością Króla/ veneremur Pana/ a Pana nie takowego na którego dawny on Malkontent utyskował gravem Dominum; ale jakiego by też mało rzeczy wiadomy każdy uznać i nie bez politowania nazwać musi. Gravatum Dominum. Dowodzi tego w-osobie swojej na oko każdemu IKM. co Rzymski Sapient czasów swoich wymówił. Multorum servus est, quem vulgo Principem appellant. Przebieżawszy cursum imperii I. K. M. ledwo co wczasowi swemu/ a nawet i zdrowiu/ na co teraz wszyscy
/ i káżdego snádnie deliberácyą resolvit, Dominium appellemus? an Patrem? Wysadźiłá ná prześwietny Krolewski Tronfortuna regiae Domûs i wolnego narodu Elekcyą I K M. uznawamy z-poddáną uniżonośćią Krolá/ veneremur Paná/ á Páná nie tákowego ná ktorego dawny on Málkontent utyskował gravem Dominum; ale iakiego by też máło rzeczy wiádomy káżdy uznáć i nie bez politowánia nazwáć musi. Gravatum Dominum. Dowodźi tego w-osobie swoiey ná oko káżdemu IKM. co Rzymski Sápient czásow swoich wymowił. Multorum servus est, quem vulgo Principem appellant. Przebieżawszy cursum imperii I. K. M. ledwo co wczásowi swemu/ a nawet i zdrowiu/ ná co teraz wszyscy
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 25
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
, o coro piękniejsza! Ozdobo wieku swego najprzedniejsza, Czoło wszytkich nimf, jedyna Dianno, Przezacna Anno!
Jeżelić moje w pamięci zostają Uprzejme chęci, jeśli jaką mają Wagę, czynione przez ten czas tak długi Wierne posługi,
Posłuchaj proszę tej mojej obrony, Z którą ja stawam jako obwiniony Przed twój trybunał, chcąc uznać mej sprawy Dekret łaskawy.
Który że mi już według myśli padnie, Z tych przyczyn sobie obiecuję snadnie, Wprzód iż sam sędzia bliższy do litości Niż do srogości.
Potym, że wszędzie zna fawor ta sprawa, Kiedy sam winny pod sąd się poddawa, Na ten czas i miecz nie siecze surowy Pokornej głowy.
Znam
, o coro piękniejsza! Ozdobo wieku swego najprzedniejsza, Czoło wszytkich nimf, jedyna Dyanno, Przezacna Anno!
Jeżelić moje w pamięci zostają Uprzejme chęci, jeśli jaką mają Wagę, czynione przez ten czas tak długi Wierne posługi,
Posłuchaj proszę tej mojej obrony, Z ktorą ja stawam jako obwiniony Przed twoj trybunał, chcąc uznać mej sprawy Dekret łaskawy.
Ktory że mi już według myśli padnie, Z tych przyczyn sobie obiecuję snadnie, Wprzod iż sam sędzia bliższy do litości Niż do srogości.
Potym, że wszędzie zna fawor ta sprawa, Kiedy sam winny pod sąd się poddawa, Na ten czas i miecz nie siecze surowy Pokornej głowy.
Znam
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 255
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911