z śniegiem, z zwierciadłem talerz o met chodzi, Pięknie wszytko. Ja spluwam, apetyt się rodzi. Aż z rzodkwią młode masło, przetykane chwastem, Pierwszym przed mię gospodarz stawia antypastem; Aż niosą zuppenwasser, polewkę z pietruszki, Przyprawny móżdżek z główką i cielęce kruszki, Ślicznym kwieciem upstrzone. Z wczorajszego postu Nie wąchać, ale mi się dziś jeść chce po prostu. Kładzie przed mię dobyte z onej główki członki,
A ja wyglądam z czosnkiem wołowej wędzonki, Ledwie drzwi skrzypną, albo sztuki mięsa z grochem; Że główki nierad jadam, przysięgam przed Włochem. Aż na upstrzonej misie w rozmaite wzory Dwanaście wróblów niosą z kaulefijory; I
z śniegiem, z zwierciadłem talerz o met chodzi, Pięknie wszytko. Ja spluwam, apetyt się rodzi. Aż z rzodkwią młode masło, przetykane chwastem, Pierwszym przed mię gospodarz stawia antypastem; Aż niosą zuppenwasser, polewkę z pietruszki, Przyprawny móżdżek z główką i cielęce kruszki, Ślicznym kwieciem upstrzone. Z wczorajszego postu Nie wąchać, ale mi się dziś jeść chce po prostu. Kładzie przed mię dobyte z onej główki członki,
A ja wyglądam z czosnkiem wołowej wędzonki, Ledwie drzwi skrzypną, albo sztuki mięsa z grochem; Że główki nierad jadam, przysięgam przed Włochem. Aż na upstrzonej misie w rozmaite wzory Dwanaście wróblów niosą z kaulefijory; I
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 33
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Nazajutrz każę chłopcu, żeby miał nóż myty: „Pójdę znowu do Włocha, pójdziesz ze mną i ty.” Dopieroż ten niecnota pocznie kląć i łajać: „A kiegoż tam nieszczęścia — rzecze — nożem krajać?” I po gębieć tam mało, prócz jednego nosa, Gdzie jeść nic, tylko wąchać: delicata cosa. 57 (F). DO WOJCIECHA
Co też sobie pomyśli na twym grzbiecie dzisia Pożyczona na ten akt ferezyja rysia! Ongi kawaler, teraz błazen się w niej szerzy; A co większa, ublwa ją, nie tylko upierzy. Jeszczeż wżdy upierzoną suknią kto wyczesze; Ty, czymeś jest
. Nazajutrz każę chłopcu, żeby miał nóż myty: „Pójdę znowu do Włocha, pójdziesz ze mną i ty.” Dopieroż ten niecnota pocznie kląć i łajać: „A kiegoż tam nieszczęścia — rzecze — nożem krajać?” I po gębieć tam mało, prócz jednego nosa, Gdzie jeść nic, tylko wąchać: delicata cosa. 57 (F). DO WOJCIECHA
Co też sobie pomyśli na twym grzbiecie dzisia Pożyczona na ten akt ferezyja rysia! Ongi kawaler, teraz błazen się w niej szerzy; A co większa, ublwa ją, nie tylko upierzy. Jeszczeż wżdy upierzoną suknią kto wyczesze; Ty, czymeś jest
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 35
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zuboży, Opuścić zabroniono, gdy nie cudzołoży. Choćby to nie dla wstydu czyniła i cnoty, Lecz że dla pomienionych jej przymiotów kwoty Każdy się nią ostroczy, każdy się nią żadzi, Nic to, krom cudzołóstwa, mężowi nie wadzi. Inszej żadnej przyczyny nie masz do rozwodu, Musisz gnić, musisz cierpieć, musisz wąchać smrodu. I bać się grzechu trzeba: któż tak umartwiony,
Żeby sobie nie życzył pogrześć tak złej żony? Od czegóż, rzeczesz, uszy? Od czegóż są oczy? Patrzyć, pytać się, nim cię tu fortuna stłoczy. Pełnoż zdrady na świecie: są kłamstwa, są farby, Wżdyć to
zuboży, Opuścić zabroniono, gdy nie cudzołoży. Choćby to nie dla wstydu czyniła i cnoty, Lecz że dla pomienionych jej przymiotów kwoty Każdy się nią ostroczy, każdy się nią żadzi, Nic to, krom cudzołóstwa, mężowi nie wadzi. Inszej żadnej przyczyny nie masz do rozwodu, Musisz gnić, musisz cierpieć, musisz wąchać smrodu. I bać się grzechu trzeba: któż tak umartwiony,
Żeby sobie nie życzył pogrześć tak złej żony? Od czegóż, rzeczesz, uszy? Od czegóż są oczy? Patrzyć, pytać się, nim cię tu fortuna stłoczy. Pełnoż zdrady na świecie: są kłamstwa, są farby, Wżdyć to
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 127
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
krzyżem mym nazowę. Ach, jeśli tak jest, niechże mię przybiją Na ten krzyż mocnym gwoździem na pasyją! NOWE ZIELE
Między różnymi, których ogród mój ma wiele, Osobliwie panienki lubią jedno ziele, Które rwą nie na wieńce zdobić krasne czoła, Nie na równianki, nie na poświąt do kościoła, Nie wąchać, nie na trunny, nie na nieboszczyki, Nie wódki destylować ani do apteki; A to ziele nie jest mak gnuśny ani wiosny Pierwiastkowe fiołki, nie co kwiat niesprosny Rozwijają lilije ani powój kręty, Nie lotnymi tulipan przywiezion okręty, Nie róża skropiona krwią najgładszej boginie, Nie wartogłów słonecznik, nie kwiat na jaśminie,
krzyżem mym nazowę. Ach, jeśli tak jest, niechże mię przybiją Na ten krzyż mocnym gwoździem na pasyją! NOWE ZIELE
Między różnymi, których ogród mój ma wiele, Osobliwie panienki lubią jedno ziele, Które rwą nie na wieńce zdobić krasne czoła, Nie na równianki, nie na poświąt do kościoła, Nie wąchać, nie na trunny, nie na nieboszczyki, Nie wódki destylować ani do apteki; A to ziele nie jest mak gnuśny ani wiosny Pierwiastkowe fijałki, nie co kwiat niesprosny Rozwijają lilije ani powój kręty, Nie lotnymi tulipan przywiezion okręty, Nie róża skropiona krwią najgładszej boginie, Nie wartogłów słonecznik, nie kwiat na jaśminie,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 46
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wszystkiem wojskiem w sprawie pod Spir postępował, a Eleary wprzód puszczono, które kwiatki Leopoldowe (dla różnych farb odzienia, a konfidencji w nich Leopoldowej, tak ich niektórzy zwali) skoro w równem polu chorągwi wywijając, a po ich winnicach niektóre pod miastem przez rowy i płoty skaczące, panowie Spirzanie obaczyli, nie mogąc ich wąchać jak zła gadzina ruty, wyleźli z kluczami, i w pół drogi arcyksiążęciu zabiegłszy, one oddali, prosząc miłosierdzia. Tak zaraz arcyksiążę j. m. z Rakuzkiej klemencji swojej onym miłosierdzie swoje obiecując, miasto szturmów, z triumfami do miasta 9 dnia sierpnia wjechał, a Eleary nazad pod Hejmbach obrócono. Pod tym czasem
wszystkiem wojskiem w sprawie pod Spir postępował, a Eleary wprzód puszczono, które kwiatki Leopoldowe (dla różnych farb odzienia, a konfidencyi w nich Leopoldowej, tak ich niektórzy zwali) skoro w równem polu chorągwi wywijając, a po ich winnicach niektóre pod miastem przez rowy i płoty skaczące, panowie Spirzanie obaczyli, nie mogąc ich wąchać jak zła gadzina ruty, wyleźli z kluczami, i w pół drogi arcyksiążęciu zabiegłszy, one oddali, prosząc miłosierdzia. Tak zaraz arcyksiążę j. m. z Rakuzkiej klemencyi swojej onym miłosierdzie swoje obiecując, miasto szturmów, z tryumfami do miasta 9 dnia sierpnia wjechał, a Eleary nazad pod Hejmbach obrócono. Pod tym czasem
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 97
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
siedział pułtory godziny/ a przypadała nań mdłość/ niechaj nie siedzi jedno godzinę/ abo trzy ćwierci godziny. Ale najdnią się takowi/ którzy jako skoro do wanny wnidą/ zaraz mdleć poczynają. takim inaczej trzeba zabiegać: to jest/ u piec grzankę w occie onę umoczywszy/ może i cynamonem posypać/ dać mu wąchać. Abo też uczynić węzełek z rożej/ z sandalów/ i z nasienia szcząwo- wego; i octem skropić/ abo w nim umaczać/ i dać mu wąchać. Dziewiąty i ostatni przypadek podczas przypada/ ostrość uryny/ która rzezanie w pendencie i częste chodzenie z wodą pobudza. ale i ten przypadek rzadki jest przy
śiedźiał pułtory godźiny/ á przypadałá nań mdłość/ niechay nie śiedźi iedno godźinę/ ábo trzy cżwierći godźiny. Ale náydnią się tákowi/ ktorzy iáko skoro do wánny wnidą/ záraz mdleć pocżynáią. tákim inácżey trzebá zábiegáć: to iest/ v piec grzankę w ocćie onę vmocżywszy/ może y cynámonem posypáć/ dáć mu wącháć. Abo też vcżynić węzełek z rożey/ z sándálow/ y z naśienia szcżąwo- wego; y octem skropić/ ábo w nim vmácżáć/ y dáć mu wąchać. Dźiewiąty y ostátni przypadek podcżás przypada/ ostrość vryny/ ktora rzezánie w pendenćie y częste chodzenie z wodą pobudza. ale y ten przypadek rzádki iest przy
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 167.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
wnidą/ zaraz mdleć poczynają. takim inaczej trzeba zabiegać: to jest/ u piec grzankę w occie onę umoczywszy/ może i cynamonem posypać/ dać mu wąchać. Abo też uczynić węzełek z rożej/ z sandalów/ i z nasienia szcząwo- wego; i octem skropić/ abo w nim umaczać/ i dać mu wąchać. Dziewiąty i ostatni przypadek podczas przypada/ ostrość uryny/ która rzezanie w pendencie i częste chodzenie z wodą pobudza. ale i ten przypadek rzadki jest przy kąpaniu w tej wodzie: częściej więc się przytrafia tym którzy onę piją: wszakoż jeśli kiedy przypadnie/ tak możesz postąpić dla uśmierzenia onej ostrości uryny. Chwali Fallopius wodkę
wnidą/ záraz mdleć pocżynáią. tákim inácżey trzebá zábiegáć: to iest/ v piec grzankę w ocćie onę vmocżywszy/ może y cynámonem posypáć/ dáć mu wącháć. Abo też vcżynić węzełek z rożey/ z sándálow/ y z naśienia szcżąwo- wego; y octem skropić/ ábo w nim vmácżáć/ y dáć mu wąchać. Dźiewiąty y ostátni przypadek podcżás przypada/ ostrość vryny/ ktora rzezánie w pendenćie y częste chodzenie z wodą pobudza. ale y ten przypadek rzádki iest przy kąpániu w tey wodźie: cżęśćiey więc się przytrafia tym ktorzy onę piią: wszákoż iesli kiedy przypádnie/ ták możesz postąpić dla vśmierzenia oney ostrośći vryny. Chwali Fallopius wodkę
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 168.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
na krzciny kosztu łożyć/ zapraszać Kmotrów/ zaciągać Inspektórów Synom/ Ochmistrzyn Córkom nie nasłuchasz się kiedy widziwiają Panie przy połogach/ nie będą z ciebie baby i mamki żartować/ mówiąc. Takieć jak Wszmość/ cale się do Jego Mści wrodziło: Nie będąc dzieci za uszyma płakać/ mamki nad głową nie będą śpiewać/ pieluch wąchać nie będziesz: Zgoła cale wolen będziesz od tych niewczasów/ co zwyczajnie przy połogach wytrzymać Mężowi trzeba. Jeszczem tego przepomniała; żeć nie trzeba będzie kilku Niedziel czekać: Luboć drugi rad tej okazji/ jak chłop kiedy jego dzień przyjdzie wolny od Pańszczyżny. Nad to/ żalu onego/ który albo z umierających
na krzćiny kosztu łożyć/ zápraszáć Kmotrow/ záćiągáć Inspektorow Synom/ Ochmistrzyn Corkom nie násłuchasz się kiedy widźiwiáią Pánie przy połogách/ nie będą z ćiebie báby i mámki żártowáć/ mowiąc. Tákieć iák Wszmość/ cále się do Iego Mśći wrodziło: Nie będąć dźieći za uszymá płákáć/ mámki nád głową nie będą śpiewać/ pieluch wącháć nie będźiesz: Zgołá cále wolen będźiesz od tych niewczásow/ co zwyczaynie przy połogách wytrzymáć Mężowi trzebá. Ieszczem tego przepomniáłá; żeć nie trzeba będźie kilku Niedźiel czekáć: Luboć drugi rad tey okazyi/ iák chłop kiedy iego dźień przyidźie wolny od Páńszczyżny. Nád to/ żalu onego/ ktory álbo z umieráiących
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 20
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
ten czas z nosa rada się dobywa. Jeżeli z jakiej inszej choroby, o tym bdziesz miał naukę na swoich miejscach. Ródzą się też w mózgu robacy, z kąd ból głowy bywa nieznośny, długi i nieuleczony. Czytałem o tym w kilku Autorach, osobliwe jeden z nich opisuje, że człowiek pewny miał zwyczaj wąchać często ziołka Bazyliki, z tego wąchania urodził się robak na wierzchu mózgu, gdy ból nieznośny we dnie i w nocy cierpiał. któremu żadne leki nie pomagały, udali się Medycy do ostatniego sposobu, to jest, do otwarcia głowy, gdy to uczynili, naleźli robaka żywego. Lecz i w Krakowie dawno Zakonnica pewna,
ten czás z nosa rádá się dobywa. Ieżeli z iákiey inszey choroby, o tym bdźiesz miał náukę ná swoich mieyscách. Rodzą się też w mozgu robacy, z kąd bol głowy bywa nieznośny, długi y nieuleczony. Czytałem o tym w kilku Authorách, osobliwe ieden z nich opisuie, że człowiek pewny miał zwyczay wącháć często źiołká Bázyliki, z tego wąchánia urodźił się robák ná wierzchu mozgu, gdy bol nieznośny we dnie y w nocy ćierpiał. ktoremu żadne leki nie pomagáły, událi się Medycy do ostátniego sposobu, to iest, do otwárcia głowy, gdy to uczynili, náleźli robaká żywego. Lecz y w Krákowie dawno Zakonnicá pewna,
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 40
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
polewkami sytnemi, bullionem, etc. Jeżeli z subtelności humorów, (co poznać po oczach, i skroniach zapadłych, po Nosie zakończonym) takiego chorego położyć na miejscu chłodnym, ciało wszystko natrzeć[...] m z olejkiem Różowym zmieszanym, po[...] go potrawami sytnemi, jako to polewką migdałową, etc. Jeżeli z przyczyny macice, dawać wąchać Bobrowy strój, i kurzyć niem, także przytykać pod nos Spir: Sal. Arm Jeżeli z trucizny zadanej, tę trzeba wywabić przez womitoria, także pić dawać mleko ciepłe, polewki tłuste, etc. Jeżeli zbytnich purgansów, albo womitów, dać Teriaki świerżej przydawszy do niej Laudani Opiati grano jedno. Żywot smarować olejkami Cydonior
polewkámi sytnemi, bullionem, etc. Ieżeli z subtelnośći humorow, (co poznáć po oczách, y skroniách zápádłych, po Nośie zákończonym) tákiego chorego położyć ná mieyscu chłodnym, ćiáło wszystko nátrzeć[...] m z oleykiem Rożowym zmieszánym, po[...] go potráwámi sytnemi, iáko to polewką migdałową, etc. Ieżeli z przyczyny mácice, dáwáć wącháć Bobrowy stroy, y kurzyć niem, tákże przytykáć pod nos Spir: Sal. Arm Ieżeli z trućizny zádáney, tę trzebá wywabić przez womitorya, tákże pić dáwáć mleko ciepłe, polewki tłuste, etc. Ieżeli zbytnich purgánsow, álbo womitow, dác Theryáki świerżey przydawszy do niey Laudani Opiati gráno iedno. Zywot smárowáć oleykámi Cydonior
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 170
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719