konwersacji godność i zacność szlachectwa wydawać się mogła.
I próżnowania zakazało prawo temuż stanowi: Verus eques non sit deses.
Bo jako przez czynienie doskonałość człowieka perfekcyjonować się zwykła, tak przez próżnowanie tępieje i upada zwyczajnie. Nierad cię widzę, miły papinku, coś się w bławatny zasznurował żupanik, czuprynkę kaczorową krochmaląc albo wąsik we zwierciedle gumując i sztafirując. Nie samej tylko płci niewieściej, ale każdemu zalecić się powinieneś, bo jeżeli białejgłowie najbardziej należeć usiłujesz, słusznie cię tym nazwać mogą, co białej płci sekretnie dało przyrodzenie. Przez czynienie powołaniu swojemu przyzwoite doskonałości nabywać będziesz, w doskonałości zażyjesz czynienia, czynienia reputacja zaleci cię i przysposobi każdemu
konwersacyi godność i zacność szlachectwa wydawać się mogła.
I próżnowania zakazało prawo temuż stanowi: Verus eques non sit deses.
Bo jako przez czynienie doskonałość człowieka perfekcyjonować się zwykła, tak przez próżnowanie tępieje i upada zwyczajnie. Nierad cię widzę, miły papinku, coś się w bławatny zasznurował żupanik, czuprynkę kaczorową krochmaląc albo wąsik we zwierciedle gumując i sztafirując. Nie samej tylko płci niewieściej, ale każdemu zalecić się powinieneś, bo jeżeli białejgłowie najbardziej należeć usiłujesz, słusznie cię tym nazwać mogą, co białej płci sekretnie dało przyrodzenie. Przez czynienie powołaniu swojemu przyzwoite doskonałości nabywać będziesz, w doskonałości zażyjesz czynienia, czynienia reputacyja zaleci cię i przysposobi każdemu
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 189
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
niebłogosławieństwa Boskiego swawola i efronteria: „Ja z nim, a nie rodzice mieszkać muszę, obierać do gustu powinnam, za inklinacyją iść mi należy, uczynię, co mi się podoba, dobrze-li czyli inaczej trafię, dola moja do tego należeć będzie. A jakże go nie kochać, kiedy chłopek miły, wąsik mu kształtnie stoi, pochop do miłości z oka wygląda, ukłonić się i wypić za zdrowie przystoi, żyła z czoła i ułożenie męża dobrego znaczy, rzyźwość lubić i uroda zaleca, wszytko troje, choćby więcej nie było, do miłości niewoli i pociąga”. Jakoż tak jest, ale cnoty reputacji męża przyzwoitej kawałka
niebłogosławieństwa Boskiego swawola i efronteryja: „Ja z nim, a nie rodzice mieszkać muszę, obierać do gustu powinnam, za inklinacyją iść mi należy, uczynię, co mi się podoba, dobrze-li czyli inaczej trafię, dola moja do tego należeć będzie. A jakże go nie kochać, kiedy chłopek miły, wąsik mu kształtnie stoi, pochop do miłości z oka wygląda, ukłonić się i wypić za zdrowie przystoi, żyła z czoła i ułożenie męża dobrego znaczy, rzyźwość lubić i uroda zaleca, wszytko troje, choćby więcej nie było, do miłości niewoli i pociąga”. Jakoż tak jest, ale cnoty reputacyi męża przyzwoitej kawałka
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 256
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
by szwiec siedzieć.
Przyjdzie kto do mnie, choć nie dziewka, pyta: Po co? Nie darmo to, coś to w tym? Ja dobrze rozumiem wszytko, ale ona inaczej. Ja się czeszę, muszczę, chędożę, chcę wyniść do ludzi politycznie; aż ona mruczy: — „Komuż to gwoli wąsik ostrzysz, piórka zbierasz, szaty miotełką ścierasz, nie gwoli mnie.” Pewnie, mój drogi karafiale.
Jachać w drogę — to swar, to gniew, to obrzydzenie, to klątwy;—„Po co, na co, z jakim pożytkiem, a doma kto? Nie dbasz o mię. Pójdę ja do
by szwiec siedzieć.
Przyjdzie kto do mnie, choć nie dziewka, pyta: Po co? Nie darmo to, coś to w tym? Ja dobrze rozumiem wszytko, ale ona inaczej. Ja się czeszę, muszczę, chędożę, chcę wyniść do ludzi politycznie; aż ona mruczy: — „Komuż to gwoli wąsik ostrzysz, piórka zbierasz, szaty miotełką ścierasz, nie gwoli mnie.” Pewnie, mój drogi karafiale.
Jachać w drogę — to swar, to gniew, to obrzydzenie, to klątwy;—„Po co, na co, z jakim pożytkiem, a doma kto? Nie dbasz o mię. Pójdę ja do
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 181
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
każdym kąsa włosem; Jadowite padalce wyglądają nosem; Z gęby patrzą jaszczury, morderce swej matki; Z uszu pełne trucizny wylazą niedźwiadki; Z obudwu oczu ogień płaczorody bucha; Rysie u rąk pazury: co zacz, pani druha! 27. BABA Z WĄSAMI
W siedmiudziesiąt lat babę widzący na stypie, A czarnawy na gębie wąsik się jej sypie: „Nierząd to — rzekę — księże; dziewki z młodą cerą Jałmużnę starych ludzi w imię boże bierą. Nie ma ta dwudziestu lat, was świadkiem, niewiasta.” Na to ksiądz: „Jako drzewo stare mchem porasta, Tak i tej gęba włosem; drwi natura z ludzi: Wybrawszy babie
każdym kąsa włosem; Jadowite padalce wyglądają nosem; Z gęby patrzą jaszczury, morderce swej matki; Z uszu pełne trucizny wylazą niedźwiadki; Z obudwu oczu ogień płaczorody bucha; Rysie u rąk pazury: co zacz, pani druha! 27. BABA Z WĄSAMI
W siedmiudziesiąt lat babę widzący na stypie, A czarnawy na gębie wąsik się jej sypie: „Nierząd to — rzekę — księże; dziewki z młodą cerą Jałmużnę starych ludzi w imię boże bierą. Nie ma ta dwudziestu lat, was świadkiem, niewiasta.” Na to ksiądz: „Jako drzewo stare mchem porasta, Tak i tej gęba włosem; drwi natura z ludzi: Wybrawszy babie
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 535
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
też ochędożny łańcuszek sprawić, Co bym się w nim przed ludźmi mogła pięknie stawić. Nie wiesz, waśnić, jak mi się teraz zalecają Dwaj młodzieńcy, tędy się często przechadzają. Jeden jest tak niewielki a młodziusięnieczki, Jagody ma jakby dwie różej równiąteczki. Chłopeczek urodziwy, k temu smaczniusienki, Dopiero się mu sypie wąsik czerniusienki. Ba, zgoła mi obiecał na niedzielę wieniec I trzewiki francuskie tenże to młodzieniec”. To moja pani matka jej rzecz zrozumiawszy, Choć nie z serca przecię ją trochę zstrofowawszy, Rzecze do niej: — „Ma miła, nie wierzę ja temu, Aby się ty już miała spodobać któremu. Boś
też ochędożny łańcuszek sprawić, Co bym się w nim przed ludźmi mogła pięknie stawić. Nie wiesz, waśnić, jak mi się teraz zalecają Dwaj młodzieńcy, tędy się często przechadzają. Jeden jest tak niewielki a młodziusięnieczki, Jagody ma jakby dwie różej równiąteczki. Chłopeczek urodziwy, k temu smaczniusienki, Dopiero się mu sypie wąsik czerniusienki. Ba, zgoła mi obiecał na niedzielę wieniec I trzewiki francuskie tenże to młodzieniec”. To moja pani matka jej rzecz zrozumiawszy, Choć nie z serca przecię ją trochę zstrofowawszy, Rzecze do niej: — „Ma miła, nie wierzę ja temu, Aby się ty już miała spodobać któremu. Boś
Skrót tekstu: WierszForBad
Strona: 154
Tytuł:
Wiersz o fortelach i obyczajach białogłowskich
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Tłe wewnątrz i przez wszystkie rozchodzi się żyły. W wnętrznościach się zanurzył, wszystkie się zatliły, Człońki, jako od ognia gmachy gwałtownego. Hip. Czystą pałasz miłością Teseusza twego? F. Takci jest Hippolicie, kochąm jego twarzy. Lecz pierwsze, które mu się mieć w młodości zdarzy. Gdy mu się pierwszy wąsik na nie wysypował, Gdy w kreteński mylnych dróg Labyrynt wstępował, Gdy po kłębku zomylny drogi się powracał. Jak piękny był na ten czas? włos fstęgą otaczał. Rumieniec mu wpół żółty wstępował w jagody. Dzielna ręka, choć młoda miała dość urody. Podobnej twej Dianie lub twemu Foebowi, Tobie barziej taki był;
Tłe wewnątrz y przez wszystkie roschodźi się żyły. W wnętrznośćiách się zánurzył, wszystkie się zátliły, Człońki, iáko od ogniá gmáchy gwałtownego. Hip. Czystą pałasz miłośćią Theseuszá twego? Ph. Tákći iest Hippolićie, kochąm iego twarzy. Lecż pierwsze, ktore mu się mieć w młodośći zdárzy. Gdy mu się pierwszy wąsik ná nie wysypował, Gdy w kreteński mylnych drog Lábyrynt wstępował, Gdy po kłębku zomylny drogi się powracał. Ják piękny był ná tęn czás? włos fstęgą otaczał. Rumięńiec mu wpoł żołty wstępował w iágody. Dźielna ręká, choć młodá miáłá dość urody. Podobney twey Diánie lub twęmu Phoebowi, Tobie bárźiey táki był;
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 150
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
dla nie ożenienia/ i nie zostawienia w Ojczyźnie potomka/ tak odpowiedział: Niewiem kto z nas barziej niepraw Ojczyźnie/ czy ja com go nie zostawił/ czy ty coś go zostawił/ ale wierutnego łotra. Patrzaj, jako się stróż twój czuryło młody, Czuprynę podmuskuje, kocha się z urody: Ostrzy wąsik, uczy się mrugać na uczynne, Panie młode, czasem się kusi o niewinne. Lecz nie byłoby końca/ gdybym ci wszytkie co ich mieć mogę dowody/ ludzi tak wielu mądrych wypisać miał/ na utwierdzenie tej prawdy. Dam pokoj i temu co Rodziców/ od synów bo corek potyka/ jako
dla nie ożenienia/ y nie zostawienia w Oyczyźnie potomka/ ták odpowiedźiał: Niewiem kto z nas bárziey niepraw Oyczyznie/ czy ia com go nie zostáwił/ czy ty coś go zostáwił/ ále wierutnego łotrá. Pátrzay, iáko się stroż twoy czuryło młody, Czuprynę podmuskuie, kocha się z vrody: Ostrzy wąśik, vczy się mrugać ná vczynne, Pánie młode, czasem się kuśi o niewinne. Lecz nie byłoby końcá/ gdybym ći wszytkie co ich mieć mogę dowody/ ludźi ták wielu mądrych wypisáć miał/ ná vtwierdzenie tey prawdy. Dam pokoy y temu co Rodźicow/ od synow bo corek potyka/ iáko
Skrót tekstu: ZłoteJarzmo
Strona: 33
Tytuł:
Złote jarzmo małżeńskie
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650
i oczach/ A gdy czasik upatrzy/ nikt jej nieprzegada. Dopieroż gdy podroście/ Pani Matki prosi/ Aby jej nie trzymała w domu. O Kłasztorze Niemyśli/ ani pytaj/ w głos to opowiada. Za kogosz chcesz Anusiu/ pyta Ociec. Ów się Nabardzie mi podobał/ co ma czarny wąsik. Dobrze/ dam cię za niego/ kiedyć się podobał. SATYRA I. Causa 2. zła konwersacja. Causa 3. pobłażanie i niekara.
Gdzież się owo podziało/ gdy sami Rodzicy Męża Córce/ nie sobie Panna obierała Nie spytano jej o to. Tego mężem miała/ Którego jej Bóg przejrzał
y oczách/ A gdy czásik vpatrzy/ nikt iey nieprzegada. Dopierosz gdy podrośćie/ Páni Mátki prośi/ Aby iey nie trzymałá w domu. O Kłasztorze Niemyśli/ áni pytay/ w głos to opowiadá. Zá kogosz chcesz Anuśiu/ pyta Oćiec. Ow się Nabárdźie mi podobał/ co ma czárny wąśik. Dobrze/ dam ćię zá niego/ kiedyć się podobał. SATYRA I. Causa 2. złá conversacya. Causa 3. pobłażanie y niekara.
Gdźiesz się owo podźiało/ gdy sámi Rodźicy Mężá Corce/ nie sobie Pánná obieráłá Nie spytano iey o to. Tego mężem miałá/ Ktorego iey Bog przeyrzał
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 33
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
lisowski już ten strój zagubić. 167. Na toż.
Sit tibi kurta brevis, delurka, myczka, czuprina, Szablaque, bałta, pióro, totus sis ipse mager. Vive tibi cum pałasz, si vis esse liber od rany, Et chowa aliquod hajdukos, nemo te pogani. 168. Na toż.
Francuski wąsik, czupryna zjeżona, Myczka z serduszkiem na bakier spuszczona, Kurteczka by drwił na piędzi od pasa, Brzuch podkasany, sam chłop jak kiełbasa, Portki nie portki, ni też szarawary, Pludry nie pludry, i sam strój bez miary. Wiszą u zadu jak wory hołośnie, A foc nie widzi, jako mu w
lisowski już ten stroj zagubić. 167. Na toż.
Sit tibi kurta brevis, delurka, myczka, czuprina, Szablaque, bałta, pioro, totus sis ipse mager. Vive tibi cum pałasz, si vis esse liber od rany, Et chowa aliquod hajdukos, nemo te pogani. 168. Na toż.
Francuski wąsik, czupryna zjeżona, Myczka z serduszkiem na bakier spuszczona, Kurteczka by drwił na piędzi od pasa, Brzuch podkasany, sam chłop jak kiełbasa, Portki nie portki, ni też szarawary, Pludry nie pludry, i sam stroj bez miary. Wiszą u zadu jak wory hołośnie, A foc nie widzi, jako mu w
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 57
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
. XXII. DIALÓG. Dwudziesta i wtóra Rozmowa. O Weselu.
Dziś będzie znamienite wesele. Kto będzie miał wesele? Zacny szlachcic * ziemianin.) Poćciwy mieszczanin/ rzemiesłnik/ gbur/ żołnierz. Kupiec jeden bogaty dziewkę swoję rzedną wydaje/ i wyprawuje jej wolne wesele. Stara baba bierze młodego chłopa/ co jeszcze wąsika nie ma/ mogłaby być matką jego. Stary siwy człowiek pojmuje młodziuchną dzieweczkę/ o ośminaście lat. Będzie tam śmiechu dosyć. Chłop młody pojmuje starą zgrzybiałą babę/ co i zęba w gębie nie ma. Podobno pieniądze jej pojmuje. Nie potrzeba żartować/ wszytko to może być. A pójdziesz też na wesele
. XXII. DIALOG. Dwudziesta y wtora Rozmowá. O Weselu.
Dźiś będźie známienite wesele. Kto będźie miał wesele? Zacny szláchćic * źiemiánin.) Poććiwy mieszcżánin/ rzemiesłnik/ gbur/ żołnierz. Kupiec jeden bogáty dźiewkę swoję rzedną wydáje/ y wypráwuje jey wolne wesele. Stárá bábá bierze młodego chłopá/ co jeszcże wąśika nie ma/ mogłáby być mátką jego. Stáry śiwy cżłowiek poymuje młodźiuchną dźiewecżkę/ o ośminaśćie lat. Będźie tám śmiechu dosyć. Chłop młody poymuje stárą zgrzybiáłą bábę/ co y zębá w gębie nie ma. Podobno pieniądze jey poymuie. Nie potrzebá żártowáć/ wszytko to może być. A poydźiesz też ná wesele
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 76v
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612