i usiłowania zahamować niechce/ hamulca do zahamowania ich nie mając. A to usilność jego M. jest Dom zacny i Familia W. M. M. Pana/ widząc go bowiem w cnoty Ojczyste ubogacony w zasług iRzeczpospolitej/ dobrze opatrzony w Potomki torem Przodków swoich idące: za błogosławieństwem Pańskim hojnie rozkrzewiony/ nic niewątpił ozwać się sługą W. M. M. Pana: nie wątpiąc też bynamniej o łasce W. M. M. Pana/ że za chętnymi i życzliwemi służbami Jego M. nimi nie gardząc za wiecznego sługę i syna towarzyszem do stanu przedsięwziętego opatrzywszy/ przyjąć będzie raczył. Mowy przy Dziękowanie za obiecaną Pannę.
JAko
y vśiłowánia záhámowáć niechce/ hámulcá do zahámowánia ich nie máiąc. A to vśilność ie^o^ M. iest Dom zacny y Fámilia W. M. M. Páná/ widząc go bowiem w cnoty Oyczyste vbogácony w zasług iRzecżpospolitey/ dobrze opátrzony w Potomki torem Przodkow swoich idące: za błogosłáwieństwem Páńskim hoynie roskrzewiony/ nic niewątpił ozwáć się sługą W. M. M. Pána: nie wątpiąc też bynamniey o łásce W. M. M. Páná/ że zá chętnymi y życżliwemi służbámi Ie^o^ M. nimi nie gardząc zá wiecżnego sługę y syná towárzyszem do stanu przedśięwźiętego opatrzywszy/ przyiąć będźie rácżył. Mowy przy Dźiękowánie zá obiecáną Pánnę.
IAko
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: A3v
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
trzeba mu rękojmie, Że albo wdowcem umrze, albo po pogrzebie, Nie bywszy w drugim czyśćcu, prosto będzie w niebie. Jedno to uczyni psu, co urobił szkodę, Tak przez kij wyniść z kuchnie, jako i przez wodę. Wolę pod miecz niż w jarzmo, niż iść do okowu. Jeszcze bym wątpił, gdyby nie umierać znowu, Lecz się opaskudziwszy taką klępą szpetną, Po staremu umierać, wolę, że mię zetną. To chłop dobry, kto oka przed śmiercią nie mruży. Czyń, mistrzu, co masz czynić, nie chcę mówić dłużej.” Toż Dorota, skoro jej rodzicy potuszą, Użaliwszy się,
trzeba mu rękojmie, Że albo wdowcem umrze, albo po pogrzebie, Nie bywszy w drugim czyścu, prosto będzie w niebie. Jedno to uczyni psu, co urobił szkodę, Tak przez kij wyniść z kuchnie, jako i przez wodę. Wolę pod miecz niż w jarzmo, niż iść do okowu. Jeszcze bym wątpił, gdyby nie umierać znowu, Lecz się opaskudziwszy taką klępą szpetną, Po staremu umierać, wolę, że mię zetną. To chłop dobry, kto oka przed śmiercią nie mruży. Czyń, mistrzu, co masz czynić, nie chcę mówić dłużej.” Toż Dorota, skoro jej rodzicy potuszą, Użaliwszy się,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 169
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i kołatającym nie dał/ nie otworzył/ i naleźć nie zdarzył tego dobra/ które szukane nami być z nakazu jego Boskiego należy. Jeśli dwom abo trzem/ na imię jego zebranym/ przyobiecał być z nimi: a gdzieby się nas zebrało w inne jego święte więcej/ o przytomności Zbawiciela naszego Chrysta PAna kto będzie wątpił? Mamy z swej strony Hierarchię zupełną. Mamy przy niej Archimandrity/ Igumeny/ Hyeromonachi i Presbytery. Mamy i M. W. przezacnych Familij Książąt/ Panów/ Szlachtę Rycerstwo. Mamy i z miast poważne Bractwa: że się da Bóg Sobór ten/ jak w imię Pańskie w koniec zbawienny zebrany/ porządnie pocznie/
y kołátáiącym nie dał/ nie otworzył/ y náleść nie zdárzył tego dobrá/ ktore szukáne námi bydź z nakázu iego Boskie^o^ náleży. Ieśli dwom ábo trzem/ ná imię iego zebránym/ przyobiecał bydź z nimi: á gdźieby sie nas zebráło w inne iego święte więcey/ o przytomnośći Zbáwićielá nászego Christá PAná kto będźie wątpił? Mamy z swey strony Hierárchię zupełną. Mamy przy niey Archimándrity/ Igumeny/ Hyeromonáchi y Presbytery. Mamy y M. W. przezacnych Fámiliy Xiążąt/ Pánow/ Szláchtę Rycerstwo. Mamy y z miast poważne Bráctwa: że sie da Bog Sobor ten/ iák w imię Páńskie w koniec zbáwienny zebrány/ porządnie pocznie/
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 128
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
na Pogorzałej-wsi i u Montwów, jednej nocy przekopana była; tejże ruszyłem się był z wojskiem W. K. Mści, ostawiwszy obóz pode Tczowem, abym był obaczywszy efekt tego przekopania, toż i Żuławie gdańskiej uczynił; zaczem za oblaniem zewsząd nieprzyjaciela, gdyż i w Neryndze pełno wody było, niewątpiłem nic w miłosierdziu bożem, żebyśmy byli do wielkich angustij nieprzyjaciela przywiedli. Nienadało się tym, dla odległości miejsca, którzy mieli na Nogacie u Pogorzałej roskopywać, ci co u Montwów dobrze rozkazanie moje eksequowali na kopią w szerz dziurę uczyniwszy, którą rzuciła się była potężnie woda; ale lubo to tak wielkie powodzie
na Pogorzałej-wsi i u Montwów, jednéj nocy przekopana była; téjże ruszyłem się był z wojskiem W. K. Mści, ostawiwszy obóz pode Tczowem, abym był obaczywszy effekt tego przekopania, toż i Żuławie gdańskiej uczynił; zaczém za oblaniem zewsząd nieprzyjaciela, gdyż i w Neryndze pełno wody było, niewątpiłem nic w miłosierdziu bożém, żebyśmy byli do wielkich angustij nieprzyjaciela przywiedli. Nienadało się tym, dla odległości miejsca, którzy mieli na Nogacie u Pogorzałej roskopywać, ci co u Montwów dobrze roskazanie moje exequowali na kopią w szerz dziurę uczyniwszy, którą rzuciła się była potężnie woda; ale lubo to tak wielkie powodzie
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 105
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
ne res novas afferant, Medici, ne sanos occidant, Oratores, ne causas actitantes defensores injustitiae evadant. Zdarzyłby to Pan Bóg MM. PP./ żeby te wszytkie chwalebne zwyczaje w-naszej Rzeczyp: były z-wielką pilnością zachowane/ które się tu/ jakom powiedział/ w-tych różnych Rzeczachp: zachowywały. Niewątpiłbym w-tym namniej/ żeby nam do takich zaciągów/ i do takich zapałów nigdy nieprzychodziło/ do których nam teraz z-wielką żałością przychodzić musi. Bo będąc (jako ja rozumiem) nasza Rzeczposp: ex tribus regiminis speciebus pulcherrimè temperata, to jest ex Monarchia, Aristocratia, et Democratia musi w-sobie
ne res novas afferant, Medici, ne sanos occidant, Oratores, ne causas actitantes defensores injustitiae evadant. Zdarzyłby to Pan Bog MM. PP./ żeby te wszytkie chwalebne zwyczáie w-nászey Rzeczyp: były z-wielką pilnośćią zachowáne/ ktore się tu/ iakom powiedźiał/ w-tych rożnych Rzeczáchp: záchowywáły. Niewątpiłbym w-tym namniey/ żeby nam do tákich zaćiągow/ i do tákich zapáłow nigdy nieprzychodźiło/ do ktorych nam teraz z-wielką żáłośćią przychodźić muśi. Bo będąc (iako ia rozumiem) násza Rzeczposp: ex tribus regiminis speciebus pulcherrimè temperata, to iest ex Monarchia, Aristocratia, et Democratia muśi w-sobie
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 81
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
poczyna, godzinie.
XXXVIII.
Skoro się w tej pustelniej sama obaczyła, Co z samego wejźrzenia strach wielki czyniła, O tem czasie, kiedy już w ocean głęboki Febus wchodził i noc swe wypuszczała mroki, W takiej twarzy i w takiej postawie stanęła, Taką barwę i taką postać na się wzięła, Żeby beł każdy wątpił, widząc ją z daleka, Czy kamień takiem kształtem, czy widział człowieka.
XXXIX.
Zdumiała i wątpliwa na niepewnej ziemi Stoi z roztarganemi i najeżonemi Włosami i od żalu słowa nie mówiła, Tylko do nieba ciężkie oczy podnosiła, Jakby skarżąc się cicho na surowe bogi, Że na nią wszytkie oraz posyłali trwogi. Chwilę
poczyna, godzinie.
XXXVIII.
Skoro się w tej pustelniej sama obaczyła, Co z samego wejźrzenia strach wielki czyniła, O tem czasie, kiedy już w ocean głęboki Febus wchodził i noc swe wypuszczała mroki, W takiej twarzy i w takiej postawie stanęła, Taką barwę i taką postać na się wzięła, Żeby beł każdy wątpił, widząc ją z daleka, Czy kamień takiem kształtem, czy widział człowieka.
XXXIX.
Zdumiała i wątpliwa na niepewnej ziemi Stoi z roztarganemi i najeżonemi Włosami i od żalu słowa nie mówiła, Tylko do nieba ciężkie oczy podnosiła, Jakby skarżąc się cicho na surowe bogi, Że na nię wszytkie oraz posyłali trwogi. Chwilę
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 157
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
występek mają, żem go tam posyłał. A niewiem, czemu nie ma się godzić tej wolności mieć, posyłać, pytać, znosić się przyjacielowi z przyjacielem, bo ta partykularna jedność, zachowuje całość i jedność publiczną. To, coś Wm. M. M. Pan referował Królowej Jej Mści, niewątpiłem że miało być uraźliwie przyjęto, ale nie z tej którą mi Wm. piszesz, racji. Bo i P. Starosta Radomski, i Ksiądz Wojeński (co ich listami dowiodę) nic tam nie mieli traktować, tylko słuchać pozwolenie, na tak gorące Wm. M. M. Pana instancje, raczej do Wm
występek máią, żem go tám posyłał. A niewiem, czemu nie ma się godźić tey wolności mieć, posyłáć, pytáć, znośic się przyiacielowi z przyiacielem, bo tá párticularna iedność, záchowuie cáłość y iedność publiczną. To, coś Wm. M. M. Pan referował Krolowey Iey Mśći, niewątpiłem że miáło bydź vráźliwie przyięto, ále nie z tey ktorą mi Wm. piszesz, rácyey. Bo y P. Stárostá Rádomski, y Kśiądz Woieński (co ich listami dowiodę) nic tám nie mieli tráktować, tylko słucháć pozwolenie, ná tak gorące Wm. M. M. Páná instáncye, ráczey do Wm
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 40
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
miał około głowy/ R Złożywszy/ przymknąć się mu bliżej rozkazuje/ I mile obłapiając/ onego całuje/ Mówiąc: aniś ty godzien/ abym ja za swego Nie miał cię zawsze syna przyznawać własnego. Anić Klimene sprawy opacznie udała/ Owszem ci urodzenie twe słusznie przyznała. A żebyś w tym mniej wątpił/ chciej dziś u mnie czego/ Ślubujęć nie odmówić. Niechaj będą tego Z Jeziora oczom naszym nigdy nieznajome/ Co przez nie przysięgają Bogowie/ świadome. Ledwie to wyrzekł/ aż on i T o ślub naciera/ I gwałtem Ojcowskiego woza się napiera: Prosząc pilnie/ by mógł mieć z jego pozwolenia/ Z jeden
miał około głowy/ R Złożywszy/ przymknąć się mu bliżey roskázuie/ Y mile obłápiáiąc/ onego cáłuie/ Mowiąc: ániś ty godźien/ ábym ia zá swego Nie miał ćię záwsze syná przyznawáć własnego. Anić Klimene spráwy opácznie vdáłá/ Owszem ći vrodzenie twe słusznie przyznáłá. A żebyś w tym mniey wątpił/ chćiey dźiś v mnie czego/ Slubuięć nie odmowić. Niechay będą tego S Ieźiorá oczom nászym nigdy nieznáiome/ Co przez nie przyśięgáią Bogowie/ świádome. Ledwie to wyrzekł/ áż on y T o ślub náćiera/ Y gwałtem Oycowskiego wozá się nápiera: Prosząc pilnie/ by mogł mieć z iego pozwolenia/ Z ieden
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 51
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Który Abraham przeciwko nadziejej w nadzieję uwierzył/ że się stanie ojcem wielu narodów/ według tego co mu powiedziano: Tak będzie nasienie twoje. 19. A nie będąc słabym w wierze/ nie patrzał na ciało swoje już obumarłe mając około sta lat/ ani na obumarły żywot Sary. 20. O obietnicy tedy Bożej nie wątpił z niedowiarstwa ale się umocnił wiarą/ i dał chwałę Bogu. 21. Będąc też tego pewien/ że cokolwiek on obiecał/ mocen jest i uczynić. 22. A przetoż przyczytano mu to za sprawiedliwość. 23. A Nie napisano tego dla niego samego/ iż mu to przyczytano: 24. Ale i dla
Ktory Abráhám przećiwko nadźiejey w nadźieję uwierzył/ że się stánie ojcem wielu narodow/ według tego co mu powiedźiano: Ták będźie nasienie twoje. 19. A nie będąc słábym w wierze/ nie pátrzał ná ćiáło swoje już obumárłe májąc około stá lat/ áni ná obumárły żywot Sary. 20. O obietnicy tedy Bożey nie wątpił z niedowiárstwa ále się umocnił wiárą/ y dał chwałę Bogu. 21. Będąc też tego pewien/ że cokolwiek on obiecał/ mocen jest y ucżynić. 22. A przetoż przycżytano mu to zá spráwiedliwosć. 23. A Nie nápisano tego dla niego sámego/ iż mu to przycżytano: 24. Ale y dla
Skrót tekstu: BG_Rz
Strona: 164
Tytuł:
Biblia Gdańska, List do Rzymian
Autor:
św. Paweł
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
rzymską promowujący, gdyby można, aby i po całej Saksonijej rozmnożona była, nie marnotrawca, bardziej się poważnymi akcjami aniżeli letkimi dystrakcjami zabawia. Rozumiem, że gdyby się na niego cała Rzplta zgodziła, żyłby poczciwie według opisanego prawa, nie zaczepiałby wojną cale niepotrzebną sąsiadów postronnych, nie mieszałby królestwa fakcjami i nie wątpiłbym, żebyśmy mogli mieć z niego niemałą pociechą.
Domator: Szczęście twoje, P. Bracie, że tu nie masz owego masłocznika sąsiada, ba, i koligata naszego, Trzyprztyckiego, zaraz by z tobą za łeb poszedł o te, któreś dał Sasowi, pochwały. I ja, widzę, muszę się
rzymską promowujący, gdyby można, aby i po całej Saksonijej rozmnożona była, nie marnotrawca, bardziej się poważnymi akcyjami aniżeli letkimi dystrakcyjami zabawia. Rozumiem, że gdyby się na niego cała Rzplta zgodziła, żyłby poczciwie według opisanego prawa, nie zaczepiałby wojną cale niepotrzebną sąsiadów postronnych, nie mieszałby królestwa fakcyjami i nie wątpiłbym, żebyśmy mogli mieć z niego niemałą pociechą.
Domator: Szczęście twoje, P. Bracie, że tu nie masz owego masłocznika sąsiada, ba, i koligata naszego, Trzyprztyckiego, zaraz by z tobą za łeb poszedł o te, któreś dał Sasowi, pochwały. I ja, widzę, muszę się
Skrót tekstu: SzlachSasRzecz
Strona: 215
Tytuł:
Rozmowa dwóch szlachty
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955