wszelakie/ które do tego przedsięwzięcia zwyklej byeać pogotowiu/ przywieść raczył. To obiecujemy/ że na chęci i usługach Jego Mci/ które zawziął przeciw zacnemu Domowi W, M. Mciwego Pana namniej nie zejdzie. Trzecie o tymże Dziękowanie.
ACzkolwiek wielkie są w sercach ludźkich/ w tych sprawach które wiodą nieustawiczności /i wątpienia/ większe jednak daleko są terminy i dekreta Boga wszechmogącego/ które aczby się wielą dokumentów pokazać mogły/ on jednak opuściwszy rzetelny dokument jest czasu teraźniejszego nam tak z strony Wm Mciwego Pana/ jako i z strony Jego Mci/ od którego jesteśmy posłani/ uczynioni. Niechże to wszytko statecznie sam dokońca kieruje/
wszelákie/ ktore do tego przedśięwźięćia zwykley byeáć pogotowiu/ przywieść racżył. To obiecuiemy/ że ná chęći y vsługach Iego Mći/ ktore záwźiął przećiw zácnemu Domowi W, M. Mćiwego Pána namniey nie zeydźie. Trzećie o tymże Dźiękowánie.
ACzkolwiek wielkie są w sercách ludźkich/ w tych spráwách ktore wiodą nieustawicżnośći /y wątpienia/ większe iednák dáleko są terminy y dekretá Bogá wszechmogącego/ ktore ácżby sie wielą dokumentow pokázáć mogły/ on iednák opuśćiwszy rzetelny dokument iest cżásu teraźnieyszego nam ták z strony Wm Mćiwego Páná/ iáko y z strony Iego Mći/ od ktorego iestesmy posłáni/ vcżynioni. Niechże to wszytko státecżnie sam dokońca kieruie/
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: A4
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
sprawie czuje, Temu do serca nie trzeba okienka, Bo cnotliwego niezdradnego czoła Wnętrzne afekty wydaje sukienka I choć ukryta myśl widzi się zgoła. Zawsze me oko w tobie tę widziało Cnotę, marszałku, między innych wielą, Żeć się pożycie skromne podobało,
Zaczym i teraz jako cię oddzielą Fata, tak będziesz żył bez wątpienia, Żebyć ni wałów, ni fortec, ni szańców Nie trzeba, ale dobrego sumnienia Miasto tych, miasto żołdatów, wybrańców, Murem miedzianym i straży okryty Bądź, a na wieki będziesz niedobyty. Clio.
Niechaj kto sznurem świat jako szeroki I jako długi zmierzy do paznokcia, Niechaj i morza niezmierne zatoki Zrachuje,
sprawie czuje, Temu do serca nie trzeba okienka, Bo cnotliwego niezdradnego czoła Wnętrzne afekty wydaje sukienka I choć ukryta myśl widzi się zgoła. Zawsze me oko w tobie tę widziało Cnotę, marszałku, między innych wielą, Żeć się pożycie skromne podobało,
Zaczym i teraz jako cię oddzielą Fata, tak będziesz żył bez wątpienia, Żebyć ni wałow, ni fortec, ni szańcow Nie trzeba, ale dobrego sumnienia Miasto tych, miasto żołdatow, wybrańcow, Murem miedzianym i straży okryty Bądź, a na wieki będziesz niedobyty. Clio.
Niechaj kto sznurem świat jako szyroki I jako długi zmierzy do paznokcia, Niechaj i morza niezmierne zatoki Zrachuje,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 471
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, a przynamniej dokąd świata stanie. Cóż po tym, tych zacności nic śmierć nie szanuje! Żono, ach, żono moja, twój cię mąż mianuje! Mało co nad dwie lecie ze mną tu pobywszy, W nieutulonym żalu trwałym zostawiwszy, Pobiegłaś przecz gościńcem bitym przyrodzenia, Ale tam, kędy dobrzy chodzą bez wątpienia. Syn za tobą, coś mi go świeżo porodziła, Lecz to mniejsza, gdybyś ty sama żywa była! Niech Nijobe nad dziećmi, jak chce, kamienieje —
Mnie ciebie żal, o dziecię nic mi się nie dzieje; Jest-ci drugie, lecz tylko na to pozostało, Żeby mi szczerze płakać
, a przynamniej dokąd świata stanie. Cóż po tym, tych zacności nic śmierć nie szanuje! Żono, ach, żono moja, twój cię mąż mianuje! Mało co nad dwie lecie ze mną tu pobywszy, W nieutulonym żalu trwałym zostawiwszy, Pobiegłaś przecz gościńcem bitym przyrodzenia, Ale tam, kędy dobrzy chodzą bez wątpienia. Syn za tobą, coś mi go świeżo porodziła, Lecz to mniejsza, gdybyś ty sama żywa była! Niech Nijobe nad dziećmi, jak chce, kamienieje —
Mnie ciebie żal, o dziecię nic mi się nie dzieje; Jest-ci drugie, lecz tylko na to pozostało, Żeby mi szczerze płakać
Skrót tekstu: LeszczALirBar_I
Strona: 579
Tytuł:
Lament Imści Pana Andrzeja z Lesna
Autor:
Andrzej Leszczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1639
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
się łaskawo, Już mu, żeby cię kochał, miłość pisze prawo. I ja znam się, że prawa używam miłości, Gdy cię kocham, o nimfo pięknej wspaniałości! Acz nie wiem, jeśli wzajem będę tak szczęśliwy, Abym miał znać ku sobie afekt twój życzliwy, W tym się jednak upewniać mogę bez wątpienia, Żem też gniewu nie winien ani potępienia. Anim słyszał, żeby kto winę zasługował Stąd, że komu rad służył i kogo szanował. Ale jakkolwiek przyjmiesz tę moję hramotę, Wiersz choć zganisz, to mniejsza, lecz przyjmi ochotę. Bo co do wierszo w przyznam, gdy drudzy w Parnasie Laury brali od
się łaskawo, Już mu, żeby cię kochał, miłość pisze prawo. I ja znam się, że prawa używam miłości, Gdy cię kocham, o nimfo pięknej wspaniałości! Acz nie wiem, jeśli wzajem będę tak szczęśliwy, Abym miał znać ku sobie afekt twoj życzliwy, W tym się jednak upewniać mogę bez wątpienia, Żem też gniewu nie winien ani potępienia. Anim słyszał, żeby kto winę zasługował Ztąd, że komu rad służył i kogo szanował. Ale jakkolwiek przyjmiesz tę moję hramotę, Wiersz choć zganisz, to mniejsza, lecz przyjmi ochotę. Bo co do wierszo w przyznam, gdy drudzy w Parnasie Laury brali od
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 270
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
szkaradne, tym elekcyje tak województwom potrzebne, a cale nie dochodzące, tym interregnów naszych nie określone piórem utrapienia i kraju klęski, tym od wojsk cudzoziemskich opresyje, tym odpadające granice Królestwa i prowincyje, tym to, owym drugie ciężkie Ojczyzny nieszczęście i szkoda serce nad narodem swoim cierpiące przenika i boli.
Wszystkie te są bez wątpienia prawdziwe i śmiertelne
dolegliwości publiczne, jest ich i tysiącami więcej, gdyby je kto chciał w szczególności wyliczyć. Z każdego z tych radzi byśmy wyprowadzić ojczyznę, każde proponujemy do uleczenia, każdemu swoję skuteczną chcielibyśmy wynaleźć receptę. Ale cóż, kiedy tylko narzekamy wszyscy, a do rzetelnego nie bierzemy się ratunku.
szkaradne, tym elekcyje tak województwom potrzebne, a cale nie dochodzące, tym interregnów naszych nie okryślone piórem utrapienia i kraju klęski, tym od wojsk cudzoziemskich oppressyje, tym odpadające granice Królestwa i prowincyje, tym to, owym drugie ciężkie Ojczyzny nieszczęście i szkoda serce nad narodem swoim cierpiące przenika i boli.
Wszystkie te są bez wątpienia prawdziwe i śmiertelne
dolegliwości publiczne, jest ich i tysiącami więcej, gdyby je kto chciał w szczególności wyliczyć. Z każdego z tych radzi byśmy wyprowadzić ojczyznę, każde proponujemy do uleczenia, każdemu swoję skuteczną chcielibyśmy wynaleźć receptę. Ale cóż, kiedy tylko narzekamy wszyscy, a do rzetelnego nie bierzemy się ratunku.
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 107
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
uderza, czasem pali, a czasem nieznacznie przenikając, zabija: abo dla tego, że jednym razem we trzy miejsca bije. B Najady Hesperyjskie. Boginie rzeczne Włoskie, abo zachodnie: które czyniły pogrzeb ciału zabitego Faetonta. C Ale ociec żałością zdjęty niezrownana. Foebus. D Ze jeden dzień był bez słońca. Pod wątpieniem twierdzi Poeta, żeby w on czas jeden dzień stał się nocą ciemną, aż ogniami przez cały dzień świecono: dla tego, że Foebus z żalu Faetonta zabitego zakrył był twarz swoję. E Więc i Klimene żalu pełna okrutnego. Matka Faetontowa. F A wrzód członkw bezduchych szukała/ potym kości. Bo się spodziewała matka
vderza, czásem pali, á czásem nieznacznie przenikáiąc, zábiia: ábo dla tego, że iednym rázem we trzy mieyscá biie. B Náiády Hesperiyskie. Boginie rzeczne Włoskie, ábo zachodnie: ktore czyniły pogrzeb ćiáłu zábitego Pháetontá. C Ale oćiec żáłośćią zdięty niezrownána. Phoebus. D Ze ieden dźień był bez słońca. Pod wątpieniem twierdźi Poetá, żeby w on czás ieden dzień sstał się nocą ćiemną, áż ogniámi przez cáły dźień świecono: dla tego, że Phoebus z żalu Pháetontá zábitego zákrył był twarz swoię. E Więc y Klimene żalu pełná okrutnego. Mátká Pháetontowa. F A wrzod członkw bezduchych szukáłá/ potym kośći. Bo się spodźiewáłá mátká
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 72
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Hetmanom idąc ku odsieczy, A już zrozumiewając zginione ich rzeczy, I raz nie ratowany; gdy około Brzegów Pod Dnieprowych zastanie moc niezmierną zbiegów; A przeprawy, i Prumy potopione wszedy Że mu i wciąż i nazad trudno iść któredy. Chłopstwa przytym na rozbój i gotowe łupy Zewsząd ściągającego niezmierzone kupy: Czegoby bez wątpienia ważyć się nie śmieli, Gdyby pewnej potuchy, o czym złym nie mieli. Przetoż pchnie dla Języka; Którego dostawszy, l dowodnie o wszytkim z-niego wybadawszy, Kiedy widzi, że próżno inaczej się sprawić, Ani rzecz mu podobna Dniepru już przeprawić, Powrócił się do Lubien; gdzie Księżne, i Księżny, Syneczka
Hetmanom idąc ku odsieczy, A iuż zrozumiewaiąc zginione ich rzeczy, I raz nie rátowány; gdy około Brzegow Pod Dnieprowych zastanie moc niezmierną zbiegow; A przeprawy, i Prumy potopione wszedy Że mu i wćiąż i nazad trudno iść ktoredy. Chłopstwa przytym ná rozboy i gotowe łupy Zewsząd śćiągaiącego niezmierzone kupy: Czegoby bez wątpienia ważyć sie nie śmieli, Gdyby pewney potuchy, o czym złym nie mieli. Przetoż pchnie dla Iezyká; Ktorego dostawszy, l dowodnie o wszytkim z-niego wybadawszy, Kiedy widźi, że prożno ináczey sie sprawić, Ani rzecz mu podobna Dniepru iusz przeprawić, Powroćił sie do Lubien; gdźie Xieżne, i Xieżny, Syneczka
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 15
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
ubywa. Zaczym też i Podczaszy z-Sieniawskim przybywa Pałaszami błyskając; i drudzy swych rzeczy Poprawiszy dopiero bieżą ku odsieczy, Ale gdy już te burzą lekko ustawając. I Książęcia potkają nazad powracając Z-wielką sławą i duchem, jeszcze mu gniew zbroni, I krew żywa pluszczała, wrócą się i oni: A co jego Stanęło mestwem bez wątpienia, Dank przyznają i tedy swego mu zbawienia. Inkursja czwarta i Saturnem Generalny o[...] az. Az do Zamku rekurs. Czemu się Książę Wiśniowecki dużo oponuje. I sam dowodzi swą ręką z-Książęciem Dymitrem. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ Aż zapalone szturmy. I za posiełkiem drudycq uwolniony Obóz.
Przecież to nie na długo, i
ubywa. Zaczym też i Podczászy z-Sieniawskim przybywa Páłászámi błyskaiąc; i drudzy swych rzeczy Poprawiszy dopiero bieżą ku odsieczy, Ale gdy iuż te burzą lekko ustawaiąc. I Xiążećia potkaią nazad powracaiąc Z-wielką sławą i duchem, ieszcze mu gniew zbroni, I krew żywa pluszczáła, wrocą sie i oni: A co iego staneło mestwem bez wątpienia, Dank przyznaią i tedy swego mu zbawienia. Inkursya czwarta i Saturnem Generalny o[...] az. Az do Zamku rekurs. Czemu się Xiąże Wiśniowecki dużo opponuie. I sam dowodzi swą ręką z-Xiążęciem Dymitrem. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY Aż zapalone szturmy. I za posiełkiem drudicq uwolniony Oboz.
Przećiesz to nie na długo, i
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 66
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
masz.
Jako cię mogę, choć i przez nogę.
Niech Pan Bóg radzi, o swej czeladzi.
Gospodarz Każdy wswym domu Pan
Błogo temu kto swój własny dom ma. Póki komu szczęście płuży, Przyjaciół mu wiele służy, Szczęście ustało, Przyjaciół mało
Temu się chce długiego Spania Co o urząd niema starania.
Wątpienie droga do mądrości.
Idąc do wójta, oba się bojta.
Chocia wtym żywocie wnędzach opływamy Przecie się lepszego wniebie Spodziewamy.
Lepsze wojsko jeleniów pod lwem Hetmanem Niż lwów pod jeleniem.
Kto włeb nie bierał, na wojnę mu się chce.
Kto nie skosztował złego, nie godzien dobrego.
Wspomnieć miło,
masz.
Jako ćię mogę, choć y przez nogę.
Niech Pan Bog radźi, o swey czeladźi.
Gospodarz Każdy wswym domu Pan
Błogo temu kto swoy własny dom ma. Poki komu szczęśćie płuży, Przyjacioł mu wiele służy, Szczęśćie ustało, Przyjacioł mało
Temu śię chce długiego Spania Co o urząd niema starania.
Wątpienie droga do mądrośći.
Idąc do woyta, oba śię boyta.
Choćia wtym żywoćie wnędzach opływamy Przecie śię lepszego wniebie Spodziewamy.
Lepsze woysko jeleniow pod lwem Hetmanem Niż lwow pod jeleniem.
Kto włeb nie bierał, na woynę mu śię chce.
Kto nie skosztował złego, nie godzien dobrego.
Wspomnieć miło,
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 48
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
już Ojcamismy je nad przystojność poczynili: jeszcze się sami sylabizować nie nauczyli/ a my ich na słowa Bożego przepowiedź posłali/ jeszcze swoimi domami nigdy nie sprawowali/ a my im Cerkiewny rząd zlecili. I tużli my Bracia nierozsądnym naszym (za marnego złota przyczyną) rąk wkładaniem/ cudzych grzechów nie jesteśmy uczestnikami? Bez wątpienia. O niezbedne łakomstwo/ jakże i nad temi którzy się ubóstwa naśladować podjęli/ panujesz: Nie pożyte śrebro/ jakże ty i Duchownych ludzi karki osiadasz? Ciebie niezbytą chciwością na tak ostry wielkiego niebezpieczeństwa hak matkę naszę przywiedlismy/ do tak znacznego znieważenia i świetskiej hańby Oblubienicę Chrystusów zaprowadzilismy/ podając ją lekkomyślnym chłopiętom w
iuż Oycámismy ie nád przystoyność pocżynili: ieszcże się sámi syllábizowáć nie náucżyli/ á my ich ná słowá Bożego przepowiedź posłáli/ ieszcze swoimi domámi nigdy nie spráwowáli/ á my im Cerkiewny rząd zlećili. Y tużli my Bráćia nierozsądnym nászym (zá márnego złotá przycżyną) rąk wkłádániem/ cudzych grzechow nie iestesmy vcżestnikámi? Bez wątpienia. O niezbedne łákomstwo/ iákże y nád temi ktorzy się vbostwá násládowáć podięli/ pánuiesz: Nie pożyte śrebro/ iákże ty y Duchownych ludźi kárki ośiadasz? Ciebie niezbytą chciwośćią ná ták ostry wielkiego niebespiecżeństwá hak mátkę nászę przywiedlismy/ do ták znácżnego znieważenia y świetskiey háńby Oblubienicę Chrystusow záprowádzilismy/ podáiąc ią lekkomyślnym chłopiętom w
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 26
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610