imienia tego człowieka nieznawszy/ za nim/ jakoby za jakim z nieba zesłańcem idzie/ wierzy mu/ i nie inaczej mieć się temu/ jest upewniony: przepomniawszy owego mędrzcowego/ Kto prędko wierzy, lekki jest sercem. Podobnismy zaiste w tym swym postępku owemu/ który się za cienią swoją uganiając/ wierzu temu nie wątpliwie/ że to istotny jest człowiek/ a nie mara. Ale nie dziw żeśmy jemu uwierzyli/ z nałogu to nam przyszło/ który urasta in alteram naturam: bośmy to już przed nim inszym uczynili/ dawszy wiarę zmyślonemu Krzysztofowi Filaletowi/ a po nim Teofilowi Ortologowi: ktoby oni byli/ ani znawszy/
imięnia tego człowieká nieznawszy/ zá nim/ iákoby zá iákim z niebá zesłáńcem idźie/ wierzy mu/ y nie inácżey mieć sie temu/ iest vpewniony: przepomniawszy owego mędrzcowego/ Kto prędko wierzy, lekki iest sercem. Podobnismy záiste w tym swym postępku owemu/ ktory sie zá ćienią swoią vgániáiąc/ wierzu temu nie wątpliwie/ że to istotny iest człowiek/ á nie márá. Ale nie dźiw żesmy iemu vwierzyli/ z nałogu to nam przyszło/ ktory vrasta in alteram naturam: bosmy to iuż przed nim inszym vczynili/ dawszy wiárę zmyślonemu Krzysztophowi Philáletowi/ á po nim Theophilowi Ortologowi: ktoby oni byli/ ani znawszy/
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 81
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
. Marnego to zaiste człowiekapłochy rozum/ nie wiedzieć na czym swoję dobrą sławę/ Honor/ majętność/ i zdrowie/ ba i zbawienie sadzić. Już to lat około trzydziestu/ nas tych Zyzaniów naszych Herezje/ jak wrzody jakie piekielne osiadać poczęły. A my tegdyż tak doczesnego jak i wiecznego dobra odpadać postąpili/ tego nie wątpliwie mniemania będąc/ żeśmy to dla Boga/ dla Prawdy jego/ i dla prawosławnej Przodków naszych wiary cierpieli i znosili. Ano takiesmy się w tym omylili/ jakesmy się omylili na prawdzie/ fałszu miasto niej miejsce i wiarę u siebie przez nie dawszy. Co już oto jawnie i odkrycie widzimy/ jak wielą/ i
. Márnego to záiste człowiekápłochy rozum/ nie wiedźieć ná cżym swoię dobrą słáwę/ Honor/ máiętność/ y zdrowie/ bá y zbáwienie sadźić. Iuż to lat około trzydźiestu/ nas tych Zyzániow nászych Hęrezye/ iák wrzody iákie piekielne ośiadáć poczęły. A my tegdyż ták doczesnego iák y wiecznego dobrá odpádáć postąpili/ tego nie wątpliwie mniemánia będąc/ żesmy to dla Bogá/ dla Prawdy iego/ y dla práwosławney Przodkow nászych wiáry ćierpieli y znośili. Ano tákiesmy sie w tym omylili/ iákesmy sie omylili ná prawdźie/ fałszu miásto niey mieysce y wiárę v śiebie przez nie dawszy. Co iuż oto iáwnie y odkryćie widźimy/ iák wielą/ y
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 177
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
wielka część wolności obrać sobie Pana; tak niewola czekać go ab uno a nie obierać ex virtute. Ale nam daje P. Bóg zażywać szczęścia onych złotych wieków/ i jeżeli kiedy/ teraz do nas redeunt Saturnia Regna, kiedy my takiego wolnymi głosami naszymi obrali za Pana/ który gdyby się lat onych urodził/ nie wątpliwie byłby radą onych innocentium populorum, za Króla obrany. Zaczym niechcę ja tu o zacnym WKM. urodzeniu/ którym wszytkich świata tego Monarchów przechodzisz Dyskurować. Boć to i sam WKM. widzisz że generariet nasci fortuitum Regibus: nec ultra aestimatum. Niechcę cnoty/ i męstwa/ ani merita
wielka część wolnośći obráć sobie Páná; ták niewola czekáć go ab uno á nie obieráć ex virtute. Ale nam dáie P. Bog záżywáć szczęśćia onych złotych wiekow/ i ieżeli kiedy/ teraz do nas redeunt Saturnia Regna, kiedy my takiego wolnymi głosámi nászymi obrali zá Páná/ ktory gdyby się lat onych urodźił/ nie wątpliwie byłby rádą onych innocentium populorum, zá Krolá obrany. Záczym niechcę ia tu o zacnym WKM. urodzeniu/ ktorym wszytkich świáta tego Monárchow przechodźisz dyszkurowáć. Boć to i sam WKM. widźisz że generariet nasci fortuitum Regibus: nec ultra aestimatum. Niechcę cnoty/ i męstwá/ áni merita
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 47
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
zanosiemy Manifestacją, oświadczając się przed Panem Bogiem, który najpierwszy jest Świątobliwej Uniej Author ect. Stator nostri nominis. Oświadczamy i przed I. K. Mością Panem naszym Miłościwym, i całą Rzecząpospol: że poprzysiężonej I. K. Mości Panu Naszemu Miłościwemu wierności naszej, konseruacjej Stanu naszego studere zechcemy. Więc ponieważ Stany Koronne wątpliwie nas zostawiły, kiedy proponowanego od I. K. Mości, przez desygnacją Sukcesora, ratunku naszego medium przyjąć; i innemi wyżej wyrażonemi sposobami ratować nas niechcą, i owszem do złączenia się Kozakom z Moskwą, tą nierychłością czas dają i okazją, przez co bliskiemi się być zguby naszej i upadku widziemy, bo Nieprzyjaciel
zánośiemy Mánifestatią, oświadczáiąc się przed Pánem Bogiem, ktory naypierwszy iest Swiątobliwey Uniey Author ect. Stator nostri nominis. Oświadczamy y przed I. K. Mośćią Pánem nászym Miłosćiwym, y cáłą Rzecząpospol: że poprzyśiężoney I. K. Mośći Pánu Nászemu Miłośćiwemu wiernośći nászey, conseruácyey Stanu nászego studere zechcemy. Więc poniewasz Stany Koronne wątpliwie nas zostáwiły, kiedy proponowánego od I. K. Mośći, przez designátią Successorá, rátunku nászego medium przyiąć; y innemi wyżey wyráżonemi sposobámi rátowáć nas niechcą, y owszem do złączenia się Kozakom z Moskwą, tą nierychłośćią czás dáią y okázyą, przez co bliskiemi się bydź zguby nászey y vpadku widźiemy, bo Nieprzyiaćiel
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 118
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
zabili/ A niezliczoną ludzbą strzał go porazili. Ty przestaj na pochodniej/ którą niewiem jaka Miłość wzbudzasz/ nam sławę puść nasze wszelaką. Temu rzekł syn Wenery: Niechaj wszystko Foebie Luk twój postrzela/ ale mój ustrzela ciebie. A jako nad zwierzęta większy Bóg prawdziwie/ Tak twoja sława/ mniejsza mojej; nie wątpliwie To rzekł: a wybiwszy się na powietrze pióry/ Stanął wskok na Parnaskim ciemnym wierzchu góry: I wyrwał z kolczana strzał dwie/ a każda miała Inakszą moc: Jedna bo miłość odpędzała/ A druga ją wzniecała. Ta co ją niecieła Złocista/ i żeleżcem ostrym łskniąca beła. A która odpędzała/ sztych miała stępiony
zábili/ A niezliczoną ludzbą strzał go poráźili. Ty przestay ná pochodniey/ ktorą niewiem iaká Miłość wzbudzasz/ nam sławę puść násze wszeláką. Temu rzekł syn Wenery: Niechay wszystko Phoebie Luk twoy postrzela/ ále moy vstrzela ćiebie. A iáko nád zwierzętá większy Bog prawdźiwie/ Ták twoiá sławá/ mnieysza moiey; nie wątpliwie To rzekł: á wybiwszy się ná powietrze piory/ Stánął wskok ná Párnáskim ćiemnym wierzchu gory: Y wyrwał z kolczaná strzał dwie/ á káżda miáłá Inákszą moc: Iedná bo miłość odpądzáłá/ A druga ią wzniecáłá. Tá co ią niećiełá Złoćista/ y żeleżcem ostrym łskniąca bełá. A ktora odpądzáłá/ sztych miáłá ztępiony
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 28
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
temu było, Ze póki w-tych zapedach ich się nam szcześciło, lako wprzód pod Krakowem, pod Kumejki potym, Toż na Starcu, i indziej, pokiśmy się stotym Ceszyć mogli pokojem, i bezpiecznie sobie Koło Dniepru i Suły na uszy spać obie: Ale kiedyż strzeż Boże powinienia nogi, Miał wypaść nie wątpliwie pożar ten to srogi, I ogarnąć Ojczyzne, i memal świat cały; Jakoż dosyć z-iskierki zapalił się mały. Kozacy co są? WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ Część PIERWSZA
Jest Posada nie mała Chorążemu tedy Koronnemu poddana : a starych niekiedy Kozaków Kolonia, niźli Foząnową Starostwa tam nastały Czechrynem ją zowią. Gdzie Chmielnicki
temu było, Ze poki w-tych zapedach ich sie nam scześćiło, lako wprzod pod Krákowem, pod Kumeyki potym, Toż ná Starcu, i indźiey, pokiśmy sie ztotym Ceszyć mogli pokoiem, i bezpiecznie sobie Koło Dniepru i Suły na uszy spać obie: Ale kiedyż strzeż Boże powinienia nogi, Miał wypaść nie wątpliwie pożar ten to srogi, I ogarnąć Oyczyzne, i memal świat cały; Iákosz dosyć z-iskierki zapalił sie mały. Kozacy co są? WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY CZESC PIERWSZA
Iest Posada nie mała Chorążemu tedy Koronnemu poddana : a starych niekiedy Kozakow Kolonia, niźli Foząnową Starostwa tam nastały Czechrynem ią zowią. Gdzie Chmielnicki
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 5
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
ma zastąpionego, Zabierze i potopi. Biada tym co w-domu Ich zastanie, bo uciec niepodobna komu. Część PIERWSZA Nasi strwożeni. Taborem ustępują. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ
Lubo jeszcze na Skrzydle Kalinowski lewem Polny Hetman pracował, zmałoważnym gniewem Szforcując się bez siły. A le gdy szkodliwie I ten ranny, postrzeże rzeczy nie wątpliwie Być zginione, da rece. Toż fatum swe znając, A potym na szczęśliwsze czasy się chowając, Także Wielki uczyni. Z-nim Sieniawski wzięty, Ah! Pierwszymi dopiero uwiedzion ponety Lowu nieśmiertelnego. ledyna ozdoba Domu swego. Wojskowi Urzędnicy oba, Bieganowski, laskolski, i Rotmistrze starzy Odrzywolski, Bałaban: było jednak barzy
ma zastąpionego, Zábierze i potopi. Biadá tym co w-domu Ich zástánie, bo ućiec niepodobna komu. CZESC PIERWSZA Nasi strwożeni. Taborem ustępują. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY
Lubo ieszcze ná Skrzydle Kálinowski lewem Polny Hetman pracował, zmałoważnym gniewem Szforcuyąc sie bez siły. A le gdy szkodliwie I ten ranny, postrzeże rzeczy nie wątpliwie Bydź zginione, da rece. Toż fatum swe znaiąc, A potym na szcześliwsze czásy sie chowáiąc, Także Wielki uczyni. Z-nim Sieniawski wźięty, Ah! Pierwszymi dopiero uwiedźion ponety Lowu nieśmiertelnego. ledyna ozdoba Domu swego. Woyskowi Urzednicy oba, Bieganowski, láskolski, i Rotmistrze starzy Odrzywolski, Bałaban: było iednak barzy
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 10
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
I tylkoż od Żołnierzów swych nie opuszczony Kroku nawet ustąpić, i umierać raczy Obrał sobie. Do której gdyby mu rozpaczy Przyszło tedy, i upaść wielkiej jego Głowie, Czyby Hultaj w-Stołecznym oparł się Krakowie? I dalej z-tąd nie poszedł, Polką się oboją leszcze nie kontentując, za fortuną swoją? Owo dzień nie wątpliwie był to ostateczny Narodowi naszemu, gdyby nie przedwieczny Zakroczył w-tym Ordynanc, a nie własnej reki Król do tego przyłożył: Za co godne dzięki Obiema Majestatom oddać słusznie mamy; Ze czym teraz dopiero być się ponawamy, Tym jesteśmy. A zaraz tylkoż czasu mając, Obozowym wyczajem, z-pola nie zjeżdżając
I tylkoż od Zołnierzow swych nie opuszczony Kroku nawet ustąpić, i umierać raczy Obrał sobie. Do ktorey gdyby mu rozpaczy Przyszło tedy, i upaść wielkiey iego Głowie, Czyby Hultay w-Stołecznym oparł sie Krakowie? I daley z-tąd nie poszedł, Polką się oboią leszcze nie kontentuiąc, zá fortuną swoią? Owo dźień nie wątpliwie był to ostateczny Narodowi nászemu, gdyby nie przedwieczny Zákroczył w-tym Ordynanc, á nie własney reki Krol do tego przyłożył: Zá co godne dzieki Obiema Maiestatom oddać słusznie mamy; Ze czym teraz dopiero bydź sie ponawamy, Tym iesteśmy. A zaraz tylkoż czásu maiąc, Obozowym wyczáiem, z-pola nie ziezdzaiąc
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 86
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
druga w prawym czele, ta pagórków ma siła, owa dołów wiele; do tej przystęp snadniejszy, w owej są zawady, prawej równość na oku, lewa kryje zdrady; więc dokąd która idzie i kędy prowadzi, samym tylko doświadczyć końcem skutek radzi. Nie tak Herkulesowi błędna droga była, która się na dwie części wątpliwie dzieliła, ani morskie Meandra fale tak straszyły, lubo go na potkaniu wkoło otoczyły; ani są w labiryntach tak fortelne zdrady, które więc przykrywają gęstych ziół przysady. Ach, większy wstręt mej drodze fata przyczyniają, gdy w obie stronie błędem oczy omamiają. Żadna mi i tysiącznych dróg bojaźń nie skraca, bo ta była
druga w prawym czele, ta pagórków ma siła, owa dołów wiele; do tej przystęp snadniejszy, w owej są zawady, prawej równość na oku, lewa kryje zdrady; więc dokąd która idzie i kędy prowadzi, samym tylko doświadczyć końcem skutek radzi. Nie tak Herkulesowi błędna droga była, która się na dwie części wątpliwie dzieliła, ani morskie Meandra fale tak straszyły, lubo go na potkaniu wkoło otoczyły; ani są w labiryntach tak fortelne zdrady, które więc przykrywają gęstych ziół przysady. Ach, większy wstręt mej drodze fata przyczyniają, gdy w obie stronie błędem oczy omamiają. Żadna mi i tysiącznych dróg bojaźń nie skraca, bo ta była
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 80
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
w krajach indyjskich, gdy się poniewiera Ops błędna, patrząc kędy kwiatki córka zbiera, przebiegając bezdrożne sioła z pochodniami, Próżerpiny dojść życzy stykskimi wodami; albo jak Magdalena, czcząc grób swego Pana, zlała łzami, w solimskich polach uślochana, po gościńcach, po miastach, po lasach biegała, dokąd ją żal i miłość wątpliwie zwabiała, sama wszędy zwiadując, wszystkich serca chwyta, sama wszytkich z pilnością o śmierć Pańską pyta. Jako słowik rzewliwy w gniazdku, owdowiały, wyrażając po dziatkach frasunek niemały, po zielonych wierzchołkach skwierczy, narzekając bez przestanku, w gniazdeczko coraz zazierając, póki mu głosu staje, zdradę na ptasznika przed swoim towarzystwem żałośnie wykrzyka
w krajach indyjskich, gdy się poniewiera Ops błędna, patrząc kędy kwiatki córka zbiera, przebiegając bezdrożne sioła z pochodniami, Prozerpiny dojść życzy stykskimi wodami; albo jak Magdalena, czcząc grób swego Pana, zlała łzami, w solimskich polach uślochana, po gościńcach, po miastach, po lasach biegała, dokąd ją żal i miłość wątpliwie zwabiała, sama wszędy zwiadując, wszystkich serca chwyta, sama wszytkich z pilnością o śmierć Pańską pyta. Jako słowik rzewliwy w gniazdku, owdowiały, wyrażając po dziatkach frasunek niemały, po zielonych wierzchołkach skwierczy, narzekając bez przestanku, w gniazdeczko coraz zazierając, poko mu głosu staje, zdradę na ptasznika przed swoim towarzystwem żałośnie wykrzyka
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 110
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997