gospody; Wilcy się niechaj włóczą i szkodliwe liszki: Na miejscu dąb z żołędzi, sośnia rośnie z szyszki, Na miejscu miodem ule zakładają pczoły,
Na miejscu mchem obrasta kamień, będzie goły, Jeśli go co dzień w prawo albo ruszasz w lewo, Ani się krzewi często przesadzane drzewo. Dosycze ma żywot nasz śmiertelny wędrówki, Byle tak, jako chodzą pracowite mrówki: Z ziemie na dąb wysoki, znowu wziąwszy brzemię, Z wysokiego się dębu spuszczają na ziemię, Żeby kiedy mróz ujmie i napadną śniegi, Przydały się im na co tak częste przebiegi. Do góry, ba, w niebo się mieć sercem, człowiecze, Skąd choć cię
gospody; Wilcy się niechaj włóczą i szkodliwe liszki: Na miejscu dąb z żołędzi, sośnia rośnie z szyszki, Na miejscu miodem ule zakładają pczoły,
Na miejscu mchem obrasta kamień, będzie goły, Jeśli go co dzień w prawo albo ruszasz w lewo, Ani się krzewi często przesadzane drzewo. Dosyćże ma żywot nasz śmiertelny wędrówki, Byle tak, jako chodzą pracowite mrówki: Z ziemie na dąb wysoki, znowu wziąwszy brzemię, Z wysokiego się dębu spuszczają na ziemię, Żeby kiedy mróz ujmie i napadną śniegi, Przydały się im na co tak częste przebiegi. Do góry, ba, w niebo się mieć sercem, człowiecze, Skąd choć cię
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 25
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
bankiecie Położono was. Diabłaż więcej chcecie? Jużem ci ja to, już ślubował wczora. Kurwy, precz z domu i fora ze dwora! PASZPORT KURWOM Z ZAMOŚCIA
Zośka z Zamościa, Baśka z Turobina, Jewka z Zwierzyńca, z Krzeszowa Maryna, Te cztery kurwy z piątą panią starą Pod dobrą idą na wędrówkę wiarą. Służyły wiernie, póki pański długi Kuś potrzebował ich pilnej usługi;
Teraz, że z ślubną związki zwarte żoną, Precz ich od dworu zapewne wyżoną. Powracają się (niech wie każdy, komu Wiedzieć należy) z odprawą do domu, Za czym niech im nikt drogi ich nie kazi, A darmo, jako
bankiecie Położono was. Diabłaż więcej chcecie? Jużem ci ja to, już ślubował wczora. Kurwy, precz z domu i fora ze dwora! PASZPORT KURWOM Z ZAMOŚCIA
Zośka z Zamościa, Baśka z Turobina, Jewka z Zwierzyńca, z Krzeszowa Maryna, Te cztery kurwy z piątą panią starą Pod dobrą idą na wędrówkę wiarą. Służyły wiernie, póki pański długi Kuś potrzebował ich pilnej usługi;
Teraz, że z ślubną związki zwarte żoną, Precz ich od dworu zapewne wyżoną. Powracają się (niech wie każdy, komu Wiedzieć należy) z odprawą do domu, Za czym niech im nikt drogi ich nie kazi, A darmo, jako
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 335
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
go pan raz i drugi zatnie, Powiesi kańczug; ów, rychło ostatnie Dojdzie zacięcie, czeka, lecz po chwili Wstanie, postrzegszy, że zakład omyli. 244 (N). MAZUR Z WŁOCHEM
Słysząc Mazur, że różnych tak wiele się ludzi Do Włoch po rozum z Polski wielkim kosztem trudzi, Poszedł też na wędrówkę, opasany sporem Trzosem pieniędzy, żeby nie był domatorem. Tedy po całodniowym już we Włoszech chodzie Stanął w austeryjej, po nasku: w gospodzie. Postrzegszy, że gospodarz umie łowić kruki, Myśli, jako by naprzód z nim spróbował sztuki. Więc idąc spać, uchyli u suknie nadołku I trzos wyjęty wiesza nad sobą
go pan raz i drugi zatnie, Powiesi kańczug; ów, rychło ostatnie Dojdzie zacięcie, czeka, lecz po chwili Wstanie, postrzegszy, że zakład omyli. 244 (N). MAZUR Z WŁOCHEM
Słysząc Mazur, że różnych tak wiele się ludzi Do Włoch po rozum z Polski wielkim kosztem trudzi, Poszedł też na wędrówkę, opasany sporem Trzosem pieniędzy, żeby nie był domatorem. Tedy po całodniowym już we Włoszech chodzie Stanął w austeryjej, po nasku: w gospodzie. Postrzegszy, że gospodarz umie łowić kruki, Myśli, jako by naprzód z nim spróbował sztuki. Więc idąc spać, uchyli u suknie nadołku I trzos wyjęty wiesza nad sobą
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 298
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
bożej chwale Podniesione fundusze; onże czystą wodę Podobawszy Narwinę i miejsca urodę, Biskupiego pałacu pierwszy podniósł mury. Cóż? gdy skorym przyciśnion terminem natury, Rozpoczętą fabrykę aż następcy swemu, A zatem i koronę zostawił Krzyckiemu. Drugi także na brzeskiej Jan kasztelaniiStołku siadł, już nie nowym swojej familii. On na piękną wędrówkę wiek puściwszy młody, Różne widzi pod słońcem kraje i narody. A pierwej Erydanu (prawdali że owe Stoją tam Topoliny, snać Faetontowe Opłakując spadnienie,) brzegi przewiedziwszy, I Tybru i innych tam włoskich wód skusiwszy, Toż gdzie czarna Araris i Sekwana chyżym Rwie wirem swym insułę pod cudnym Paryżem, Zajachał do Francji,
bożej chwale Podniesione fundusze; onże czystą wodę Podobawszy Narwinę i miejsca urodę, Biskupiego pałacu pierwszy podniósł mury. Cóż? gdy skorym przyciśnion terminem natury, Rozpoczętą fabrykę aż następcy swemu, A zatem i koronę zostawił Krzyckiemu. Drugi także na brzeskiej Jan kasztelaniiStołku siadł, już nie nowym swojej familii. On na piękną wędrówkę wiek puściwszy młody, Różne widzi pod słońcem kraje i narody. A pierwej Erydanu (prawdali że owe Stoją tam Topoliny, snać Faetontowe Opłakując spadnienie,) brzegi przewiedziwszy, I Tybru i innych tam włoskich wód skusiwszy, Toż gdzie czarna Araris i Sekwana chyżym Rwie wirem swym insułę pod cudnym Paryżem, Zajachał do Francyi,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 111
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
narodu sławne, nieprzyjaciołom straszne, Bogu przyjemne i protekcyją świętą zaszczycone. Tak i mieszczanie, tak i chłopi, każdy według możności i powołania swojego, cnotliwie, ostro i pracowicie ćwiczyli i trzymali dziatki, od chwały Boskiej począwszy, przez pomierną literę, przez wszelkie niewczasy i niewygody, przez cechy, handle, wędrówki, warsztaty, prace i przyzwoite roboty prostowali i prowadzili do zacnych magistratów, do wielkich dostatków, osiadłości i pospolitego ojczyzny pożytku. Płeć białą anielskiej cnocie, politycznej prostocie, wielorakiej robocie, czystemu ochędostwu, głębokiej skromności, stanowi małżeńskiemu dla cnoty i sposobności ręki i konsztu mężczyzny sposobiono. Życie wieniuszkowi, kwiat kwiatowi, rzecz
narodu sławne, nieprzyjaciołom straszne, Bogu przyjemne i protekcyją świętą zaszczycone. Tak i mieszczanie, tak i chłopi, każdy według możności i powołania swojego, cnotliwie, ostro i pracowicie ćwiczyli i trzymali dziatki, od chwały Boskiej począwszy, przez pomierną literę, przez wszelkie niewczasy i niewygody, przez cechy, handle, wędrówki, warsztaty, prace i przyzwoite roboty prostowali i prowadzili do zacnych magistratów, do wielkich dostatków, osiadłości i pospolitego ojczyzny pożytku. Płeć białą anielskiej cnocie, politycznej prostocie, wielorakiej robocie, czystemu ochędostwu, głębokiej skromności, stanowi małżeńskiemu dla cnoty i sposobności ręki i konsztu mężczyzny sposobiono. Życie wieniuszkowi, kwiat kwiatowi, rzecz
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 217
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
? Żeby mogli nawyknąć tamtych obyczajów. Że na chłopów podgórskich nieprzystępne Włochy, Do bliskich Węgier chodzą na podobne fochy. Szlachta kłaniać, zalecać, stroić się chędogo, Nieznacznie albo raczej kształtnie odrwić kogo; A chłopi się kraść, kłamać modą zabieszczadną Uczą, bowiem nad inszych kłamają i kradną. Czemuż różną nagrodę swej wędrówki mają? Szlachtę czczą honorami, a chłopów wieszają. 80 (P). WIĘKSZY GUST LUDZIE MAJĄ W FRASZKACH NIŻ W RZECZACH NABOŻNYCH
Dziwujże się tu płochym politycznym frantom! Przyjechał do mnie grzeczny ze wszech miar galantom (Bo ich tak zową, którzy ojczystą się miedzą Nie kontentując w Polsce, cudze kraje zwiedzą)
? Żeby mogli nawyknąć tamtych obyczajów. Że na chłopów podgórskich nieprzystępne Włochy, Do bliskich Węgier chodzą na podobne fochy. Szlachta kłaniać, zalecać, stroić się chędogo, Nieznacznie albo raczej kształtnie odrwić kogo; A chłopi się kraść, kłamać modą zabieszczadną Uczą, bowiem nad inszych kłamają i kradną. Czemuż różną nagrodę swej wędrówki mają? Szlachtę czczą honorami, a chłopów wieszają. 80 (P). WIĘKSZY GUST LUDZIE MAJĄ W FRASZKACH NIŻ W RZECZACH NABOŻNYCH
Dziwujże się tu płochym politycznym frantom! Przyjechał do mnie grzeczny ze wszech miar galantom (Bo ich tak zową, którzy ojczystą się miedzą Nie kontentując w Polszcze, cudze kraje zwiedzą)
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 562
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Bieży ku niej; miłość mu wnętrzności przejmuje, Tysiąckroć ją obłapia, tysiąckroć całuje.
LXI.
Takiej ufności, takiej o pannach beł wiary Dawniejszy świat szczęśliwy, wiek późny i stary, Iż wolno było białej płci jeździć, gdzie chciała, Bez baby ochmistrzyniej, co ją w mocy miała. I lubo się to druga wędrówką bawiła Czas długi, niesławy jej żadnej nie czyniła. Fortunne po dziesięćkroć dni na ten czas były, Przeklęte teraźniejsze w spak to odmieniły. PIEŚŃ XXXI.
LXII.
Prawi Brandymartowi Fiordylizi swemu, Co się przydało grabi najnieszczęśliwszemu; Ten ledwie słowom wierzy pięknej białej głowy, Choć szczerej, choć prawdziwej świadom już jej mowy.
Bieży ku niej; miłość mu wnętrzności przejmuje, Tysiąckroć ją obłapia, tysiąckroć całuje.
LXI.
Takiej ufności, takiej o pannach beł wiary Dawniejszy świat szczęśliwy, wiek późny i stary, Iż wolno było białej płci jeździć, gdzie chciała, Bez baby ochmistrzyniej, co ją w mocy miała. I lubo się to druga wędrówką bawiła Czas długi, niesławy jej żadnej nie czyniła. Fortunne po dziesięćkroć dni na ten czas były, Przeklęte teraźniejsze w spak to odmieniły. PIEŚŃ XXXI.
LXII.
Prawi Brandymartowi Fiordylizi swemu, Co się przydało grabi najnieszczęśliwszemu; Ten ledwie słowom wierzy pięknej białej głowy, Choć szczerej, choć prawdziwej świadom już jej mowy.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 443
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ale na videre, Na tańce wioski tracić — właśnie terebzdere. Niejednegoż dziś (mają pokój tu duchowni, Którzy do Rzymu jeżdżą), odrwią niewędrowni. Ostracyzmem u Greków karę taką zwano, Kiedy kogo na dziesięć lat z miasta wygnano; Godzien, że wedle tego stanie mu się słówka, Komu ta dobrowolnie smakuje wędrówka. Koniec części pierwszej PRZYPOWIEŚCI CZĘŚĆ WTÓRA 95. CO SIĘ STAŁO, ROZSTAĆ SIĘ NIE MOŻE
Mówimy z łacinniki przypowieścią starą: Co się stało, nie może nie stać żadną miarą. Straconego panieństwa, dnia przeszłego, rzeki Zbiegłej, wyrzeczonych słów nie cofniesz na wieki. Sto cnót do nieba dosyć. Jeden grzech do piekła
ale na videre, Na tańce wioski tracić — właśnie terebzdere. Niejednegoż dziś (mają pokój tu duchowni, Którzy do Rzymu jeżdżą), odrwią niewędrowni. Ostracyzmem u Greków karę taką zwano, Kiedy kogo na dziesięć lat z miasta wygnano; Godzien, że wedle tego stanie mu się słówka, Komu ta dobrowolnie smakuje wędrówka. Koniec części pierwszej PRZYPOWIEŚCI CZĘŚĆ WTÓRA 95. CO SIĘ STAŁO, ROZSTAĆ SIĘ NIE MOŻE
Mówimy z łacinniki przypowieścią starą: Co się stało, nie może nie stać żadną miarą. Straconego panieństwa, dnia przeszłego, rzeki Zbiegłej, wyrzeczonych słów nie cofniesz na wieki. Sto cnót do nieba dosyć. Jeden grzech do piekła
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 61
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z ziemie wschodzą, Poschną, ludzie się, z grobów powstawszy, odmłodzą, W swój nas ogród przesadzi z tego łez Bieszczadu, Gdzie nie trzeba na wieki bać się listopadu. 344. DŁUGO BAWIŁ, MAŁO SPRAWIŁ
Wyprawił, jakiej jęli Polacy się mody, Szlachcic syna gdzieś między zamorskie narody. Dwanaście lat na tamtej wędrówce się bawił, Dwanaście też tysięcy substancyjej strawił. Cieszy się ociec, witać gotuje Katona, Aż on głupiego z mózgu widzi Korydona. Uchwyciwszy za głowę: „O moje tysiące! O moje dwanaście lat! opasłbym na łące Za jedno tylko lato chudego buhaja! Wróć kto na pół pieniądze, weźm sobie hultaja
z ziemie wschodzą, Poschną, ludzie się, z grobów powstawszy, odmłodzą, W swój nas ogród przesadzi z tego łez Bieszczadu, Gdzie nie trzeba na wieki bać się listopadu. 344. DŁUGO BAWIŁ, MAŁO SPRAWIŁ
Wyprawił, jakiej jęli Polacy się mody, Szlachcic syna gdzieś między zamorskie narody. Dwanaście lat na tamtej wędrówce się bawił, Dwanaście też tysięcy substancyjej strawił. Cieszy się ociec, witać gotuje Katona, Aż on głupiego z mózgu widzi Korydona. Uchwyciwszy za głowę: „O moje tysiące! O moje dwanaście lat! opasłbym na łące Za jedno tylko lato chudego buhaja! Wróć kto na pół pieniądze, weźm sobie hultaja
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 206
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
t)ko, nieprzyjmie za starsego sługę? — bomci tu na służbę przyjechał”. Aliści mnie tu obuskowie jako wilcy baranka między się porwę i, pokołatawsy trochę obuskami o łopatki, w dół carny wepchną; w tkorym mnie ledwo dusycka nie odbiegła, zem jus był o świecie troskę przepomniał i o wędrówce mało bacył, i Margoska nasego wójta z myśli wypadła — to niescęscie!
Wyskocywsy ja na cwornog z onego dołu, puscę się z wołkami pod jeden wysocki domecek i, zostawiwsy przed wrotami kolaskę, a sucki na niescęście moje na nią nie włozywsy, posedłem do izby; i kupiwsy sobie za seląg tazbieru, i trochę
t)ko, nieprzyjmie za starsego sługę? — bomci tu na służbę przyjechał”. Aliści mie tu obuskowie jako wilcy baranka między się porwę i, pokołatawsy trochę obuskami o łopatki, w dół carny wepchną; w tkorym mie ledwo dusycka nie odbiegła, zem jus był o świecie troskę przepomniał i o wędrówce mało bacył, i Margoska nasego wojta z myśli wypadła — to niescęscie!
Wyskocywsy ja na cwornog z onego dołu, puscę się z wołkami pod jeden wysocki domecek i, zostawiwsy przed wrotami kolaskę, a sucki na niescęście moje na nię nie włozywsy, posedłem do izby; i kupiwsy sobie za seląg tazbieru, i trochę
Skrót tekstu: BarMazBad
Strona: 274
Tytuł:
Prawdziwa jazda Bartosza Mazura
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950