, i to bym jej skrócić Z Żydówką pozwoliła, wżdyby się zagoił, Byle się tym kredytor który uspokoił.” Zła bo miłość o głodzie, a kto niż dochodu Więcej ma długów, pewnie przyjdzie mu do głodu. 477. NA WĘDROWNE
Jako siła nic k rzeczy w polskich obyczajach, Tak po cudzych wędrować białymgłowom krajach Nowa nam wniesła moda; jeszczeż by włokita Społu ujść mogła żenie z mężem, chociaż i ta Niechby doma siedziała, i ów chybił brodu, Jeśli ożeniwszy się wędrował, nie z młodu. Lecz niechżeby mężczyzna na swą jeździł szkodę I wąsy golił, kiedy czas zapuścić brodę; A białagłowa po co,
, i to bym jej skrócić Z Żydówką pozwoliła, wżdyby się zagoił, Byle się tym kredytor który uspokoił.” Zła bo miłość o głodzie, a kto niż dochodu Więcej ma długów, pewnie przyjdzie mu do głodu. 477. NA WĘDROWNE
Jako siła nic k rzeczy w polskich obyczajach, Tak po cudzych wędrować białymgłowom krajach Nowa nam wniesła moda; jeszczeż by włokita Społu ujść mogła żenie z mężem, chociaż i ta Niechby doma siedziała, i ów chybił brodu, Jeśli ożeniwszy się wędrował, nie z młodu. Lecz niechżeby mężczyzna na swą jeździł szkodę I wąsy golił, kiedy czas zapuścić brodę; A białagłowa po co,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 213
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, jak mądremu my wsyscy wierzemy, Ale jeszcze jednej rzecy wyrozumieć dobrze nie możemy: Cego ci janieli, Co się hań zlecieli, Po nas żądają?
BARTOS Wsak słysycie, dlacego się ci janieli radują na niebie: Ze Mesyjas przysedł na świat — więc nam w tejże wesołości siebie Kazą naśladować, Do sopy wędrować Przywitać Pana.
SYMEK Toć słusna rzec, żebyśmy to Paniątecko święte przywitali, Ale kędyz je tam sukać i kogo się oń będziem pytali? My drogi nie wiemy, Jeszcze gdzie zbłądziemy, Do srogiej kaźni!
BARTOS Przeciec z ciebie, Symku, prostak, kiedy jeszcze nie rozumies tego, Co janieli dość
, jak mądremu my wsyscy wierzemy, Ale jesce jednej rzecy wyrozumieć dobrze nie możemy: Cego ci janieli, Co się hań zlecieli, Po nas żądają?
BARTOS Wsak słysycie, dlacego się ci janieli radują na niebie: Ze Messyjas przysedł na świat — więc nam w tejże wesołości siebie Kazą naśladować, Do sopy wędrować Przywitać Pana.
SYMEK Toć słusna rzec, żebyśmy to Paniątecko święte przywitali, Ale kędyz je tam sukać i kogo się oń będziem pytali? My drogi nie wiemy, Jesce gdzie zbłądziemy, Do srogiej kaźni!
BARTOS Przeciec z ciebie, Symku, prostak, kiedy jesce nie rozumies tego, Co janieli dość
Skrót tekstu: RozPasOkoń
Strona: 306
Tytuł:
Rozmowa pasterzów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1750
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
Niech niepogląda na Świat wzrok mój opłakany Więcej, gdyż trwogą zdjęty, jak zwierz obłąkany Bieżę gdzie w las głęboki między ostre głogi, Między bodłak mający kolące ostrogi. Bo gdy nieprzjacielem jestem Boga mego/ Oraz jestem u ziemie/ i Nieba górnego. Zaczym od społeczności/ i ludzi/ i ziemnych Zwierząt/ muszę wędrować gdzie do Pustyń ciemnych/ Albo miedzy wyspami na ostatnią Tulę/ Gdzie zima/ i noc długa; na której insulę Niech cierpię zawsze zimę/ i dni moję krocę: Albo się/ jeśli można/ i sam w nic obrócę. Heraklita Chrześcijańskiego. Gen. 8.
Tegoż niemal momentu od Boga stworzony Adam/
Niech niepogląda ná Swiát wzrok moy opłákány Więcey, gdyż trwogą zdięty, iák zwierz obłąkány Bieżę gdźie w las głęboki między ostre głogi, Między bodłák maiący kolące ostrogi. Bo gdy nieprziaćielem iestem Bogá mego/ Oraz iestem v źiemie/ y Niebá gornego. Zácżym od sṕołecżnośći/ y ludźi/ y źiemnych Zwierząt/ muszę wędrować gdźie do Pustyń ćiemnych/ Albo miedzy wyspámi ná ostátnią Thulę/ Gdźie źima/ y noc długa; ná ktorey insulę Niech ćierpię záwsze źimę/ y dni moię krocę: Albo się/ ieśli możná/ y sám w nic obrocę. Heráklitá Chrześćiáńskiego. Gen. 8.
Tegoż niemal momentu od Boga stworzony Adam/
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 8
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
/ przemanowali. Dla tegoż to zabroniło prawo/ żeby jeśli taki marnotrawca Ociec swoje wszytko straci/ Matczyne przynajmniej Dobra dzieciom się zostały/ i zasz źle z tym. Noli me tangere siłom było! Drugiby nie czekając Sukcesorów i sam i Zona z kobiałką musieliby pójść po żebraninie/ i wziąwszy dzieci w zajdy wędrować z majętności/ gdyby nie posag sam/ albo oprawa ich żywiła. Na wasze to tedy lepsze/ i chwalić to/ nie ganić potrzeba. Co zaś mówisz/ że nie żeniąc się/ może sługę mieć do rządu domowego/ wielesz mi pokażesz tych Młodzieńców/ żeby im sługa siła nazbierał i naskupowała majętności. Tysiączny to
/ przemánowáli. Dla tegosz to zábroniło práwo/ żeby ieśli táki márnotrawca Oćiec swoie wszytko stráći/ Mátczyne przynaymniey Dobrá dźiećiom się zostáły/ y zász źle z tym. Noli me tangere śiłom było! Drugiby nie czekáiąc Sukcessorow y sam y Zoná z kobiałką muśieliby poyść po żebráninie/ y wźiąwszy dźieći w zaydy wędrowáć z máiętnośći/ gdyby nie posag sam/ álbo opráwá ich żywiłá. Ná wásze to tedy lepsze/ y chwalić to/ nie gánić potrzebá. Co záś mowisz/ że nie żeniąc się/ może sługę mieć do rządu domowego/ wielesz mi pokażesz tych Młodźieńcow/ żeby im sługá śiłá názbierał y náskupowałá máiętnośći. Tyśiączny to
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 56
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
nogi, my piersi będziemy w odzieży. Jeśli o gachów chodzi, włóżcież na nas kapy, Jak na owe, co wiozą umarłego, szkapy. 226 (D). PEREGRYNACJA JEDNEMU POMOŻE, DRUGIEMU ZASZKODZI
Jeżdżą po cudzych krajach ludzie dla rozumu, Rozboju i morskiego nie bojąc się szumu. Nie zdarzyło się więcej wędrować nikomu Nad pieniądze; nie mają dziedzicznego domu. Już sto razy objechał świat czerwony złoty, Wżdy co mu przybyć miało i wagi, i kwoty, Ubyło: tak się wytrze, że i odrobiny Stempla, na nim królewskiej nie rozeznać miny. I Polacy do cudzych z kosztem jeżdżą krajów, Pozbywają ojczystych cnotę obyczajów
nogi, my piersi będziemy w odzieży. Jeśli o gachów chodzi, włóżcież na nas kapy, Jak na owe, co wiozą umarłego, szkapy. 226 (D). PEREGRYNACJA JEDNEMU POMOŻE, DRUGIEMU ZASZKODZI
Jeżdżą po cudzych krajach ludzie dla rozumu, Rozboju i morskiego nie bojąc się szumu. Nie zdarzyło się więcej wędrować nikomu Nad pieniądze; nie mają dziedzicznego domu. Już sto razy objechał świat czerwony złoty, Wżdy co mu przybyć miało i wagi, i kwoty, Ubyło: tak się wytrze, że i odrobiny Stempla, na nim królewskiej nie rozeznać miny. I Polacy do cudzych z kosztem jeżdżą krajów, Pozbywają ojczystych cnotę obyczajów
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 646
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przystojnie, A chciejcie też swój własny grosz mieć na tej wojnie; Rzecz sama i praw boskich radzą wam przepisy. Czy wolicie zaś skarby prowadzić do Nysy, Albo tak jako Szwedom, o głupia chciwości! Turkom chować za świętych po kościołach kości? Choć żebrze chudy żołnierz i chce się bić nagi, Milej wam przewiesiwszy wędrować biesagi. Nie powinność, miłość tu raczej niechaj płaci! Żalcie się chwały bożej, żalcie szlachty braci, Żalcie ... dalszego ciągu brak 233 (P). TRUDNO OSZUKAĆ BOGA, RYCHLEJ SAM SIEBIE
Strzelec i ślusarz, człowiek z wielką mnie wygodą, Skoro stara umarła, pojął żonę młodą. Nie mogły w
przystojnie, A chciejcie też swój własny grosz mieć na tej wojnie; Rzecz sama i praw boskich radzą wam przepisy. Czy wolicie zaś skarby prowadzić do Nysy, Albo tak jako Szwedom, o głupia chciwości! Turkom chować za świętych po kościołach kości? Choć żebrze chudy żołnierz i chce się bić nagi, Milej wam przewiesiwszy wędrować biesagi. Nie powinność, miłość tu raczej niechaj płaci! Żalcie się chwały bożej, żalcie szlachty braci, Żalcie ... dalszego ciągu brak 233 (P). TRUDNO OSZUKAĆ BOGA, RYCHLEJ SAM SIEBIE
Strzelec i ślusarz, człowiek z wielką mnie wygodą, Skoro stara umarła, pojął żonę młodą. Nie mogły w
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 653
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z prywatnych respektów z Panem Kisielem, wojewodą kijowskim, zgubić chciał; który radził, aby Król J. M. przyszedłszy tu na odsiecz oblężeńcom, niedoczekawszy ich eliberacji, ku Lwowa powrócił, a oni cni bracia naszy opierawszy się, i od wszystkiego odpadłszy, siodła na ramiona wziąwszy, za Królem J. Mcią wędrować musieli; który prowiantu, obiecawszy Królowi J. Mci przy armacie wprowadzać, nieobmyślił; który od koła generalnego suis persvasionibus (którem i dobra rada dzieła wojennego i postępku z nieprzyjacielem, i osoby aptiores do rad wojennych cognoscuntur) Pana odwiódł. Nie wspominam interiora consilia, które zawsze mieszały Rzpltę: jako cła morskie,
z prywatnych respektów z Panem Kisielem, wojewodą kijowskim, zgubić chciał; który radził, aby Król J. M. przyszedłszy tu na odsiecz oblężeńcom, niedoczekawszy ich eliberatiej, ku Lwowa powrócił, a oni cni bracia naszy opierawszy się, y od wszystkiego odpadłszy, siodła na ramiona wziąwszy, za Królem J. Mćią wędrować musieli; który prowiantu, obiecawszy Królowi J. Mći przy armacie wprowadzać, nieobmyślił; który od koła generalnego suis persvasionibus (którém y dobra rada dzieła wojennego y postępku z nieprzyjacielem, y osoby aptiores do rad wojennych cognoscuntur) Pana odwiódł. Nie wspominam interiora consilia, które zawsze mieszały Rzpltę: jako cła morskie,
Skrót tekstu: ComConOssKoniec
Strona: 427
Tytuł:
Kompendium consiliorum pana Jerzego Ossolińskiego
Autor:
Jerzy Ossoliński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
tych urzędów i kilkunastu tylko tysięcy złp dziedzic wyiskrzą się na cugi, na liczne asystencyje, na szpalery, na obicia i na insze pozory, chcąc się równać majętnym wojewodom, dla tych zaś pozorów dzietaki pomienionych urzędników samymi długami po śmierci rodziców dzielić się muszą i po cugach p. ojca wierzchem podle kija do cudzego domu wędrować.
Ichm. panów i szlachty dobra wycieńcza i ta perswazyja, żs wiele rozumie, iż ani muzykant, ani dobry kucharz, ani krawiec, ani perukarz, ani doktor, ani kredencerz, ani lokaj, ani kamerdyneris i woźnica, ani golarz, nawet ani lulki zapalacz etc. (bo tych wszystkich spraw dość mizernych
tych urzędów i kilkunastu tylko tysięcy złp dziedzic wyiskrzą się na cugi, na liczne asystencyje, na szpalery, na obicia i na insze pozory, chcąc się równać majętnym wojewodom, dla tych zaś pozorów dzietaki pomienionych urzędników samymi długami po śmierci rodziców dzielić się muszą i po cugach p. ojca wierzchem podle kija do cudzego domu wędrować.
Ichm. panów i szlachty dobra wycieńcza i ta perswazyja, żs wiele rozumie, iż ani muzykant, ani dobry kucharz, ani krawiec, ani perukarz, ani doktor, ani kredencerz, ani lokaj, ani kamerdyneris i woźnica, ani golarz, nawet ani lulki zapalacz etc. (bo tych wszystkich spraw dość mizernych
Skrót tekstu: DobraDuchRzecz
Strona: 77
Tytuł:
Krzywo patrzących na dobra duchownych oczy polskich
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1726
Data wydania (nie wcześniej niż):
1726
Data wydania (nie później niż):
1726
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
vobis amara! Ach, braciszkowie moi, gdy się wy dowiecie, Że już plemię hucine tu leży na świecie, Które w raju przejrzano! Jak się to frasować Będziecie, ach, nędznicy, jako wyskować! Ach, niestetyż, biadaż mnie, już chcę ustępować, Przez to małe dziecię stąd muszę już wędrować.
Hic fugiet zły Daemon, ipse
ECHUS dicet
Cha, cha, cha, mój braciszku, o cóż się frasujesz? Nie frasuj się, powiedz mi, cóż się molestujesz? Błazen-eś ty, jak baczę, lada ocz narzekasz, A tak silno, aże też w piekle słychać, stękasz! Nie frasuj
vobis amara! Ach, braciszkowie moi, gdy się wy dowiecie, Że już plemię hucine tu leży na świecie, Które w raju przejrzano! Jak się to frasować Będziecie, ach, nędznicy, jako wyskować! Ach, niestetyż, biadaż mnie, już chcę ustępować, Przez to małe dziecię stąd muszę już wędrować.
Hic fugiet zły Daemon, ipse
ECHUS dicet
Cha, cha, cha, mój braciszku, o cóż się frasujesz? Nie frasuj się, powiedz mi, coż się molestujesz? Błazen-eś ty, jak baczę, lada ocz narzekasz, A tak silno, aże też w piekle słychać, stękasz! Nie frasuj
Skrót tekstu: DialDzieńOkoń
Strona: 123
Tytuł:
Dialog na dzień Narodzenia
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1641 a 1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
mocy. I szturm daremny, który przypuścili, I tam tych nasi janczarów wybili. Z pola spłoszywszy, nuż w pogoń za nimi, Lubo już dobrze końmi znużnionymi, Jednak noc dalej bić ich nie kazała, W czym im ciemnością swoją sfolgowała. Więc w ich obozie Mars nasz noclegować Musiał, a jutro za nimi wędrować. Wtem król jegomość nasz niezwyciężony, Złomawszy Turka, musiał być strudzony. Więc już do Wiednia, ledwo w bramie stanie, Aż „Vivat, vivat rex!” — Niemców wołanie, „To nasz salvator, to pan!” — wykrzykują, Ci suknie, ci zaś ręce mu całują. Do kościoła go
mocy. I szturm daremny, który przypuścili, I tam tych nasi janczarów wybili. Z pola spłoszywszy, nuż w pogoń za nimi, Lubo już dobrze końmi znużnionymi, Jednak noc dalej bić ich nie kazała, W czym im ciemnością swoją sfolgowała. Więc w ich obozie Mars nasz noclegować Musiał, a jutro za nimi wędrować. Wtem król jegomość nasz niezwyciężony, Złomawszy Turka, musiał być strudzony. Więc już do Wiednia, ledwo w bramie stanie, Aż „Vivat, vivat rex!” — Niemców wołanie, „To nasz salvator, to pan!” — wykrzykują, Ci suknie, ci zaś ręce mu całują. Do kościoła go
Skrót tekstu: BoczPióroBar_II
Strona: 157
Tytuł:
Pióro orła polskiego ...
Autor:
Jakub Boczyłowic
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965