przetykane chwastem, Pierwszym przed mię gospodarz stawia antypastem; Aż niosą zuppenwasser, polewkę z pietruszki, Przyprawny móżdżek z główką i cielęce kruszki, Ślicznym kwieciem upstrzone. Z wczorajszego postu Nie wąchać, ale mi się dziś jeść chce po prostu. Kładzie przed mię dobyte z onej główki członki,
A ja wyglądam z czosnkiem wołowej wędzonki, Ledwie drzwi skrzypną, albo sztuki mięsa z grochem; Że główki nierad jadam, przysięgam przed Włochem. Aż na upstrzonej misie w rozmaite wzory Dwanaście wróblów niosą z kaulefijory; I na ząb mi nie padnie, chociem ich zjadł kilka: Biednież się najeść mięsa, gdzie kość jako szpilka. Nastąpią malowane galarety za
przetykane chwastem, Pierwszym przed mię gospodarz stawia antypastem; Aż niosą zuppenwasser, polewkę z pietruszki, Przyprawny móżdżek z główką i cielęce kruszki, Ślicznym kwieciem upstrzone. Z wczorajszego postu Nie wąchać, ale mi się dziś jeść chce po prostu. Kładzie przed mię dobyte z onej główki członki,
A ja wyglądam z czosnkiem wołowej wędzonki, Ledwie drzwi skrzypną, albo sztuki mięsa z grochem; Że główki nierad jadam, przysięgam przed Włochem. Aż na upstrzonej misie w rozmaite wzory Dwanaście wróblów niosą z kaulefijory; I na ząb mi nie padnie, chociem ich zjadł kilka: Biednież się najeść mięsa, gdzie kość jako szpilka. Nastąpią malowane galarety za
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 34
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w Hamburgu. Jechaliśmy dniem i nocą nic stawajac, dlatego nie piszę noclegów. Cesarstwo
Dnia jednak 21 Septembris, z Holandii granic wyjechawszy, w Westfalią wpadlichmy, w państwo elektora biskupa münstwerskiego. Przez które państwo jadąc doznalichmy tego eksperiencją, iż sławne szynki westfalskie, ponieważechmy się jako szynek, wędzonek i abuchtów wybornych barzo najedli; osobliwie dobre wszytkie rzeczy wędzone w tym państwie. I tu jeszcze ziemią jako w Anglii i Holandii dla skąpości drew palą, ale się już zaczynają pola i lasy przeplatane, jednak równiny niesłychane i okiem niezrzucone.
Dnia 22. Wieczór stanęliśmy w mieście Osnabrück, mil pod pięćdziesiąt polskich z
w Hamburgu. Jechaliśmy dniem i nocą nic stawajac, dlatego nie piszę noclegów. Cesarstwo
Dnia jednak 21 Septembris, z Holandiej granic wyjechawszy, w Westfalią wpadlichmy, w państwo elektora biskupa münstwerskiego. Przez które państwo jadąc doznalichmy tego eksperiencją, iż sławne szynki westfalskie, ponieważechmy się jako szynek, wędzonek i abuchtów wybornych barzo najedli; osobliwie dobre wszytkie rzeczy wędzone w tym państwie. I tu jeszcze ziemią jako w Angliej i Holandiej dla skąpości drew palą, ale się już zaczynają pola i lasy przeplatane, jednak równiny niesłychane i okiem niezrzucone.
Dnia 22. Wieczór stanęliśmy w mieście Osnabrück, mil pod piędziesiąt polskich z
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 314
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
fetorem żywicznym przejdzie) stojące nie na gołej ziemi, ale na legarach, standarach, albo w szafach obszernych mocnych. Masło i syr tamże może stać na wysokich podkładzinach, ale w ką cię chłodnym, albo piwnicy, jeśli jest czysta, sucha, aby nabiał ziemią nie śmierdział. Tuż w spiżarni słoniny, sadła, wędzonki, kiełbasy mają się konserwować, ale nie stykając się dla plesnizny uwarowania: jeśli też rzeczy wędzone są zbytnie suche, zapłodzi się wnich mul wlecie, a raczej jakieś robactwo wołochate, które wędzone rzeczy, w mąkę obraca: trzeba temu zabieżeć, mule te gubiąc, ogartując miotełką, solą skrapiając etc. w
fetorem żywicznym przeydzie) stoiące nie na gołey ziemi, ale na legarach, standarach, albo w szafach obszernych mocnych. Masło y syr tamże może stać na wysokich podkładzinach, ale w ką cie chłodnym, albo piwnicy, iezli iest czysta, sucha, aby nabiał ziemią nie smierdział. Tuż w spiżarni słoniny, sadła, wędzonki, kiełbasy maią się konserwować, ale nie stykaiąc się dla plesnizny uwarowania: iezli też rzeczy wędzone są zbytnie suche, zapłodzi się wnich mul wlecie, á raczey iakieś robactwo wołochate, ktore wędzone rzeczy, w mąkę obraca: trzeba temu zabieżeć, mule te gubiąc, ogartuiąc miotełką, solą skrapiaiąc etc. w
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 410
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
mogą przygotować/ ani ostrych/ abo zapsowanych jakowości/ ani grubych wiatry rodzących/ i trudniej przywodzą/ ani tych co urynę pędzą/ abo płynienie krwie spodniej przywodzą/ ani bobu/ szocewice/ grochu rzadko/ kaparów/ cebule/ czosnku/ oliwek/ szafranu/ i wina mocnego/ mięsa krowiego/ gęsiego/ świniego/ wędzonek/ smażonek/ i solonych niech się wystrzegają/ abowiem słoność płodowi paznokci rość niedopuszcza. Niech radniej będzie brzemienna wesoła/ aby pracą/ abo frasunkiem nie uschła/ wesela miernego niech zażywa/ dobrą nadzieją karmiona ma być/ i pociechami nasycona/ ta zwłaszcza co jest pieszczona/ i co się lada czego stracha/ taka
mogą przygotowáć/ áni ostrych/ abo zápsowánych iákowośći/ áni grubych wiátry rodzących/ y trudniey przywodzą/ áni tych co vrynę pędzą/ ábo płynienie krwie spodniey przywodzą/ áni bobu/ szocewice/ grochu rzadko/ káppárow/ cebule/ czosnku/ oliwek/ száfranu/ y winá mocnego/ miesa krowiego/ gęśiego/ świnieg^o^/ wędzonek/ smáżonek/ y solonych niech się wystrzegáią/ ábowiem słoność płodowi páznokći rość niedopuszcza. Niech rádniey będźie brzemienna wesoła/ áby pracą/ ábo frásunkiem nie vschłá/ wesela miernego niech záżywa/ dobrą nádźieią karmiona ma być/ y poćiechámi násycona/ ta zwłaszczá co iest pieszczona/ y co się ladá czego stracha/ táka
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: H3v
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Ja postaremu mówię Ej niewytrwam skoczę pod ogień dowiem się co się dzieje. Owi tez już Conścij tego terminu mówię jedzmy skoczmy tyc nas całkiem niepołkną. Skoczylismy tedy pod wieś. A Ich MSC wdrogę. powróciemy nazad. powróciwszy nazad. Nie masz nikogo ponajdowalismy tylko co podbiegali sakiew z sucharami a z wędzonkami z serem, Oponczy, kanczugów i inszych drobiazgów. Między inszemi rzeczami Cynowa Ładownica została na rzemiennym Pasie a w skorę powleczona pełna gorzałki zacnej ze dwa Garca wniej to się tak zanię wstydzili że sienikt do niej przyznać niechciał. Choć ją na wysokiej tyce uwiązawszy. Tak tedy myślę sobie powróciwszy i do drugich
Ia postaręmu mowię Ey niewytrwam skoczę pod ogięn dowięm się co się dzieie. Owi tez iuz Conscij tego terminu mowię iedzmy skoczmy tyc nas całkięm niepołkną. Skoczylismy tedy pod wies. A Ich MSC wdrogę. powrocięmy nazad. powrociwszy nazad. Nie masz nikogo ponaydowalismy tylko co podbiegali sakiew z sucharami a z wędzonkami z serem, Oponczy, kanczugow y inszych drobiazgow. Między inszemi rzeczami Cynowa Ładownica została na rzęmięnnym Pasie a w skorę powleczona pełna gorzałki zacney ze dwa Garca wniey to się tak zanię wstydzili że sięnikt do niey przyznac niechciał. Choc ią na wysokiey tyce uwiązawszy. Tak tedy myslę sobie powrociwszy y do drugich
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 238v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
osmrodzi. I już tu nie miednice do womitu, raczej Stolca trzeba z kadzidłem; niech, proszę, przebaczy: Wszytko, co duszą w wierszach nazwali poeci, Tylną szrubą krom wszego pożytku wyleci. Tak wszytkie sentencyje, wszytkie kwiaty zgasił, Jakby zalawszy ogień, nos dymem zakwasił. Po bażancie słonina, po dropiu wędzonka, Z zielonej trawy siano, z pomarańcze płonka. Kto sam sobie podoba, sam się sobie uda, Choć będzie muza jego jako szczepa chuda, Sam się sobie dziwuje, sam wieniec laurowy Jakby z ręku Minerwy na wierzch kładzie głowy, Choć gwałtem przymuszona na papier się z pióra Opiera, niebożątko, Jowiszowa córa.
osmrodzi. I już tu nie miednice do womitu, raczej Stolca trzeba z kadzidłem; niech, proszę, przebaczy: Wszytko, co duszą w wierszach nazwali poeci, Tylną szrubą krom wszego pożytku wyleci. Tak wszytkie sentencyje, wszytkie kwiaty zgasił, Jakby zalawszy ogień, nos dymem zakwasił. Po bażancie słonina, po dropiu wędzonka, Z zielonej trawy siano, z pomarańcze płonka. Kto sam sobie podoba, sam się sobie uda, Choć będzie muza jego jako szczepa chuda, Sam się sobie dziwuje, sam wieniec laurowy Jakby z ręku Minerwy na wierzch kładzie głowy, Choć gwałtem przymuszona na papier się z pióra Opiera, niebożątko, Jowiszowa córa.
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 217
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w polu, co po tej do stołu? Skoro dom zgore, wodę lejesz do popiołu. Co po doktorze, skoro z ciała wyńdzie dusza? Po juryście, kto idzie przegrawszy z ratusza? Późna przestroga, kto już pije wodę w dole; Nic po psie, po krogulcu, skoro minie pole. Zatkawszy mię wędzonką, żeby znowu na twej Wieczerzy były, stawiasz w obiad kuropatwy. Kiedy zboże w stodole, darmo twoi żeńcy; Darmo ksiądz przyszedł, bo już złodziej na szubieńcy. Żal raczej, nie pociechę i nie pomoc niesie, Drapie ranę, nie goi, kto radzi po czesie. 442. POBIELANA ŚCIANA NA TOŻ DRUGI
w polu, co po tej do stołu? Skoro dom zgore, wodę lejesz do popiołu. Co po doktorze, skoro z ciała wyńdzie dusza? Po juryście, kto idzie przegrawszy z ratusza? Późna przestroga, kto już pije wodę w dole; Nic po psie, po krogulcu, skoro minie pole. Zatkawszy mię wędzonką, żeby znowu na twej Wieczerzy były, stawiasz w obiad kuropatwy. Kiedy zboże w stodole, darmo twoi żeńcy; Darmo ksiądz przyszedł, bo już złodziej na szubieńcy. Żal raczej, nie pociechę i nie pomoc niesie, Drapie ranę, nie goi, kto radzi po czesie. 442. POBIELANA ŚCIANA NA TOŻ DRUGI
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 263
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ona nieszczęśliwa burka; Szyszak kwoki, zaszargał sobie szarawary: „Niech żołnierze i Turki biją, i Tatary! Racz tę, jako rozumiesz, wojnę uspokoić, Puść nas, królu, do domu, znowu krowy doić. Bodaj ci tłusty kapłon przy dziatkach, przy żonce! A tu nigdy nie zsiadać z konia o wędzonce.” 527. PAN KUREK PANNĘ MAGLOWNICĘ
Szlachcionka jedna, panny nie miawszy służebnej, Kmiotkę w lnianą koszulę ubrawszy ze zgrzebnej, Bierze z sobą w gościnę, ale wprzód napomni, Żeby jak najprzystojniej wszytko, jak najskromniej Czyniła, co jej każą, waszmościała wszytkim I odwykała wiejskim obyczajom brzydkim; Mianowicie u stołu patrzyła,
ona nieszczęśliwa burka; Szyszak kwoki, zaszargał sobie szarawary: „Niech żołnierze i Turki biją, i Tatary! Racz tę, jako rozumiesz, wojnę uspokoić, Puść nas, królu, do domu, znowu krowy doić. Bodaj ci tłusty kapłon przy dziatkach, przy żonce! A tu nigdy nie zsiadać z konia o wędzonce.” 527. PAN KUREK PANNĘ MAGLOWNICĘ
Szlachcionka jedna, panny nie miawszy służebnej, Kmiotkę w lnianą koszulę ubrawszy ze zgrzebnej, Bierze z sobą w gościnę, ale wprzód napomni, Żeby jak najprzystojniej wszytko, jak najskromniej Czyniła, co jej każą, waszmościała wszytkim I odwykała wiejskim obyczajom brzydkim; Mianowicie u stołu patrzyła,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 322
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z Jej Synem zawieram, Ze służyć nie chcę mammonie szkaradnej; Jakoż na wojnę zaczętą przynoszę Jałmużny wziętej, od kogoś trzy grosze. Za te kupuję, chleba do Obozu, Lekko się wybrać myślę bez taborów, Niechcę obciążać ładunkiem powozu, Ani napełniać leguminą worów; Dwie potraw zrobię błagalnej ofiary, Z siebie wędzonkę, a z chleba suchary. Pytam się w Mieście o drogę i Bramę, Co do Jordanu idących prowadzi; Wnet mi pokażą i przywiodą samę, Mówiąc: idź prostro, tak każdy poradzi; Wyszłam niosący serdeczne pociechy, Zem za murami porzuciła grzechy, Już się zniżyło słońce ku wieczoru, Kiedym stanęła
z Jey Synem zawieram, Ze służyć nie chcę mammonie szkaradney; Jakoż na woynę zaczętą przynoszę Jałmużny wziętey, od kogoś trzy grosze. Za te kupuię, chleba do Obozu, Lekko się wybrać myślę bez taborow, Niechcę obciążać ładunkiem powozu, Ani napełniać leguminą worow; Dwie potraw zrobię błagalney ofiary, Z siebie wędzonkę, á z chleba suchary. Pytam się w Mieście o drogę y Bramę, Co do Jordanu idących prowadzi; Wnet mi pokażą y przywiodą samę, Mowiąc: idź prostro, tak każdy poradzi; Wyszłam niosący serdeczne pociechy, Zem za murami porzuciła grzechy, Już się zniżyło słońce ku wieczoru, Kiedym stanęła
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 178
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
chęci Wyświadczył, przez co wszytkich Polaków przynęci, I w drodze, i na miejscu, aż z naszej Korony Wielki się do prześwietnej poseł stawi Brony. Onymże Dilawera żegnają zawodem, A już wieczór przed sobą noc popycha przodem. Już mrok padał, już zgoła zachodziło słońce, Więc się tu o wołoskiej jeszcze dziś wędzonce Naszy się z wezyrem żegnają WOJNA CHOCIMSKA
Na burce biłohrodzkiej a kutnarskim winie Przespać, aż znowu Febus proporce rozwinie. Aleć się im w onę noc jako górze spało; Ziemia drżała pod nimi, powietrze huczało, Gdy się Turcy jak mrówki rozdrażnione snują I ochotnie na drogę jutrzejszą gotują. Pędzą z pól osły, muły
chęci Wyświadczył, przez co wszytkich Polaków przynęci, I w drodze, i na miejscu, aż z naszej Korony Wielki się do prześwietnej poseł stawi Brony. Onymże Dilawera żegnają zawodem, A już wieczór przed sobą noc popycha przodem. Już mrok padał, już zgoła zachodziło słońce, Więc się tu o wołoskiej jeszcze dziś wędzonce Naszy się z wezyrem żegnają WOJNA CHOCIMSKA
Na burce biłohrodzkiej a kutnarskim winie Przespać, aż znowu Febus proporce rozwinie. Aleć się im w onę noc jako górze spało; Ziemia drżała pod nimi, powietrze huczało, Gdy się Turcy jak mrówki rozdrażnione snują I ochotnie na drogę jutrzejszą gotują. Pędzą z pól osły, muły
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 329
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924