tak skrzętnie wszytką myślą swoją Udali się, że każdą mistrzynią z nich zowią. Nie dziw, że w swych nundinach prędko postąpili, Bo dzień i noc ichmość ich targując strawili.
Bruki same warszawskie gdyby snadź umiały Mówić, każdego by z was palcem ukazały. Nie mogli się Niebierscy w gospodach wczasować, Dla tych waszych włóczęgów czas spania zachować. Tak kuligiem stały się targowiny nocne, Rady wasze uchronne, promocyje mocne. Ale cóż po tych waszych nocnych targowiskach? Sami szczerze powiedzcie, co z nich macie w zyskach Azaście nie wiedzieli, że te male parta Bez pożytku waszego iść miały do czarta? ... Aleć już czas
tak skrzętnie wszytką myślą swoją Udali się, że każdą mistrzynią z nich zowią. Nie dziw, że w swych nundinach prętko postąpili, Bo dzień i noc ichmość ich targując strawili.
Bruki same warszawskie gdyby snadź umiały Mówić, każdego by z was palcem ukazały. Nie mogli się Niebierscy w gospodach wczasować, Dla tych waszych włóczęgów czas spania zachować. Tak kuligiem stały się targowiny nocne, Rady wasze uchronne, promocyje mocne. Ale cóż po tych waszych nocnych targowiskach? Sami szczerze powiedzcie, co z nich macie w zyskach Azaście nie wiedzieli, że te male parta Bez pożytku waszego iść miały do czarta? ... Aleć już czas
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 728
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Lubo do karczemnego wybierasz się wczasu, Lubo gdzie do gospody, wszędzie jak na straży, Wszędzie znajdziesz złodzieja, który na cię waży. Ona konwersacja z woźnicą, z hajdukiem, Jeżeli dobrze zrobią co, zawsze z przynukiem. Cóż picie? co jedzenie? Do największej nędze Śmiem go równać, kto żywot prowadzi w włóczędze. A nuż w dom imojazdą szlachecki wyboczy, Gospodarz się na gościa skrzywi nieochoczy; Co byś dał, bez swojego żeby dyshonoru, Bez onej dyskrecyjej wymknąć z jego dworu. Suknie na grzbiet przystojnej i świeżego bota, Częściej opończą włożysz i skórnie dla błota. Lecz któż wszytkie podróżne wyliczy niesmaki! Wżdy i
Lubo do karczemnego wybierasz się wczasu, Lubo gdzie do gospody, wszędzie jak na straży, Wszędzie znajdziesz złodzieja, który na cię waży. Ona konwersacyja z woźnicą, z hajdukiem, Jeżeli dobrze zrobią co, zawsze z przynukiem. Cóż picie? co jedzenie? Do największej nędze Śmiem go równać, kto żywot prowadzi w włóczędze. A nuż w dom imojazdą szlachecki wyboczy, Gospodarz się na gościa skrzywi nieochoczy; Co byś dał, bez swojego żeby dyshonoru, Bez onej dyskrecyjej wymknąć z jego dworu. Suknie na grzbiet przystojnej i świeżego bota, Częściej opończą włożysz i skórnie dla błota. Lecz któż wszytkie podróżne wyliczy niesmaki! Wżdy i
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 24
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z Opatowem, ty z Proszowicami Umawiaj sejmik, ty biegaj do Lwowa, Jeśli wyprawa na obóz gotowa. Taż nas i teraz biegunka napada I za granice obudwu rozkłada. Jam już był dobrze cudzych krajów syty I w domu każdy gościniec mnie bity, A przecię kiedy pański rozkaz tęgi Nastąpi, muszę znowu do włóczęgi. Widział mię pierwej Opatów — niż swojem — Posłem od króla; potem z wielkim znojem
Przebyłem Węgry i na ich stolicy Cesarskiej pokłon oddałem prawicy I, pańskie sprawy kończąc przy tym dworze, Niosłem królewskie listy Leonorze; Zwodziłem potem, gdzie szła sama głowa Ojczyzny naszej, panów do Zborowa; Potem
z Opatowem, ty z Proszowicami Umawiaj sejmik, ty biegaj do Lwowa, Jeśli wyprawa na obóz gotowa. Taż nas i teraz biegunka napada I za granice obudwu rozkłada. Jam już był dobrze cudzych krajów syty I w domu każdy gościniec mnie bity, A przecię kiedy pański rozkaz tęgi Nastąpi, muszę znowu do włóczęgi. Widział mię pierwej Opatów — niż swojem — Posłem od króla; potem z wielkim znojem
Przebyłem Węgry i na ich stolicy Cesarskiej pokłon oddałem prawicy I, pańskie sprawy kończąc przy tym dworze, Niosłem królewskie listy Leonorze; Zwodziłem potem, gdzie szła sama głowa Ojczyzny naszej, panów do Zborowa; Potem
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 49
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
należy do Hiszpanów. 23. Makao. 24. Kanton. 25. Nankin te trzy miasta wsławione handlami w Chinach. 26. Pekin Stołeczne Państwa Chińskiego. 27. Jego Stołeczne Japponii i Rezydencja Cesarza Japońskiego. 28 Jenissea znaczne w Tarataryj Wielkiej. 29. Tobolskoj Stołeczne Syberyj. 30. Samarkand znaczniejsze Tatarów niezhołdowanych i włóczęgów. P. Jakie są znaczniejsze rzeki, Morza, jeziora, odnogo morskie, góry na morzem w Azyj? P. Rzeki znaczniejsze są te: a. Tygrys. b. Eufrates. c. Indus. d. Ganges. e. Mekon. f. Kiang. g. Huang. h. Amur.
należy do Hiszpanow. 23. Makao. 24. Kanton. 25. Nankin te trzy miasta wsławione handlami w Chinach. 26. Pekin Stołeczne Państwa Chińskiego. 27. Jego Stołeczne Japponii y Rezydencja Cesarza Japońskiego. 28 Jenissea znaczne w Tarataryi Wielkiey. 29. Tobolskoy Stołeczne Syberyi. 30. Samarkand znacznieysze Tatarow niezhołdowanych y włoczęgow. P. Jakie są znacznieysze rzeki, Morza, ieziora, odnogo morskie, gory na morzem w Azyi? P. Rzeki znacznieysze są te: a. Tygris. b. Eufrates. c. Indus. d. Ganges. e. Mekon. f. Kiang. g. Huang. h. Amur.
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 233
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
synami dwoma peregrynował do cudzych krajów: z starostą bobrujskim za chłopca, z podskarbim nadwornym za gubernera. Drugi, Michał, teraźniejszych stryj rodzony i dotychczas żyjący, w majętności Szyszowej za Kamieńcem Litewskim sytuowanej siedzi, z pastuchami ma swoje traktamenta i zabawy. Trzeci stryj teraźniejszych, Andrzej, niedawno umarł. Chodzywał po świecie drabem włóczęgą. Bywał często pod oknem u brata swego Jerzego i zamiast groszów bierał od niego jałmużny czerwone złote. Dał mu zatem tenże brat starszy pozwolenie zbyć swoje siedlisko, w Horodcu po ojcu ich pozostałe, Żydowi Ickowi, który i dotychczas ten plac posyduje, ozdobne gniazdo, skąd wyszli panowie Matuszewicowie.
Tychże braci,
synami dwoma peregrynował do cudzych krajów: z starostą bobrujskim za chłopca, z podskarbim nadwornym za gubernera. Drugi, Michał, teraźniejszych stryj rodzony i dotychczas żyjący, w majętności Szyszowej za Kamieńcem Litewskim sytuowanej siedzi, z pastuchami ma swoje traktamenta i zabawy. Trzeci stryj teraźniejszych, Andrzej, niedawno umarł. Chodzywał po świecie drabem włóczęgą. Bywał często pod oknem u brata swego Jerzego i zamiast groszów bierał od niego jałmużny czerwone złote. Dał mu zatem tenże brat starszy pozwolenie zbyć swoje siedlisko, w Horodcu po ojcu ich pozostałe, Żydowi Ickowi, który i dotychczas ten plac posyduje, ozdobne gniazdo, skąd wyszli panowie Matuszewicowie.
Tychże braci,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 544
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Miasta zwani, od Filipa Króla Macedońskiego, przycisnieni oblęzeniem, ogniem, mieczem żony, dzieci, i siebie wygubili, według Liwiusza Autora. Series Różnych w Świecie Narodów
ARYJ i MANIMI, byli ludzie tam, gdzie dziś osiedli Curetes albo Kurlandowie, Semigallowie i Samogetowie albo Żmudzi.
ABII ludzie Scytyiscy zwani ab abeundo, od włóczęgi, jak teraźniejsi Cygani.
ALBANI, lud od Alanów Nacyj rozmnożony, blisko Medii Kraju i morza Kaspijskiego, na koło Kaukazu góry osiadły skałami i śniegami otoczony, drudzy są między Ilirykiem i Macedonią: Są waleczni, natarczywi żołnierze, Arnautami dziś zwani, to Cesarza Tureckiego, to Króla Perskiego żołdem i służbą kontenci. Mieli
Miasta zwani, od Filipa Krolá Macedońskiego, przycisnieni oblęzeniem, ogniem, mieczem żony, dzieci, y siebie wygubili, według Liwiusza Autora. Series Rożnych w Swiecie Narodow
ARII y MANIMI, byli ludzie tam, gdzie dziś osiedli Curetes albo Kurlandowie, Semigallowie y Samogetowie albo Zmudźi.
ABII ludzie Scytyiscy zwani ab abeundo, od włoczęgi, iák teraznieysi Cygáni.
ALBANI, lud od Alanow Nacyi rozmnożony, blisko Medii Kraiu y morza Kaspiyskiego, na koło Kaukazu gory osiadły skałami y sniegami otoczony, drudzy są między Illirykiem y Macedonią: Są waleczni, natarczywi żołnierze, Arnautami dziś zwani, to Cesarza Tureckiego, to Krola Perskiego żołdem y służbą kontenci. Mieli
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 124
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
łożnym, Co cię przepłacają Taką, jaką dają. I nie godnaś swego Nazwiska pięknego, Dla wichrów szumiących, Niestatek czyniących. Jakże cię tu chwalić, Lepiej ogniem spalić, Miodu przymięszawszy, Szafranu wsypawszy Byś mocy nie miała, Ludzi nie psowała.
Gorzałka tabace na to taką replikę daje:
Ty, świecka włóczęgo, Nikczemna mitręgo, Dawnoś tu nastała, Bodajś nie postała. Co za korzyść z ciebie? Mnie licho dla ciebie. Już cię prędzej płacą, A daremno tracą. Groszyki wyłudzasz, Chusteczki ubrudzasz. Chciwe ludzie zdradzasz, Proszki k sobie wsadzasz, Choć z gnoju końskiego, Wieręś nie dobrego. Szalejem
lożnym, Co cie przepłacają Taką, jaką dają. I nie godnaś swego Nazwiska pięknego, Dla wichrów szumiących, Niestatek czyniących. Jakże cię tu chwalić, Lepiej ogniem spalić, Miodu przymięszawszy, Szafranu wsypawszy Byś mocy nie miała, Ludzi nie psowała.
Gorzałka tabace na to taką replikę daje:
Ty, świecka włóczęgo, Nikczemna mitręgo, Dawnoś tu nastała, Bodajś nie postała. Co za korzyść z ciebie? Mnie licho dla ciebie. Już cię prędzej płacą, A daremno tracą. Groszyki wyłudzasz, Chusteczki ubrudzasz. Chciwe ludzie zdradzasz, Proszki k sobie wsadzasz, Choć z gnoju końskiego, Wieręś nie dobrego. Szalejem
Skrót tekstu: PosTabBad
Strona: 40
Tytuł:
Poswarek tabaki z gorzałką
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
. PIERWSZE STAJE Uważenie Końca na który, każdy Człowiek stworzony jest.
1. JAkto gdy kto nie mając żadnej pewnej potrzeby ani przedsięwzięcia/ do którego by miejsca zmiejsca zmierzał/ w drogę się zapuści; a tu i owdzie się błąkając sam zgoła niewie/ dokąd/ i po co idzie: Słusznie za włóczęgę i marnego hultaja miany być może: tak każdy człowiek na tym świecie żyjący/ który swego sobie od Boga naznaczonego końca/ na który stworzony jest/ albo niewiedząc/ albo nie uważając/ na domysł tylko i oślep przez te doczesne zabawy się wałęsa i błądzi; daleko słuszniej za głupiego/ marnego na tym Świecie tułacza
. PIERWSZE STAIE Vważenie Końca na ktory, każdy Człowiek stworzony iest.
1. IAkto gdy kto nie maiąc żadney pewney potrzeby ani przedsięwźięćia/ do ktorego by mieysca zmieysca zmierzał/ w drogę się zapuśći; á tu y owdźie się błąkaiąc sam zgoła niewie/ dokąd/ y po co idźie: Słusznie za włoczęgę y marnego hultaia miany być może: tak każdy człowiek na tym świećie żyiący/ ktory swego sobie od Boga naznaczonego końca/ na ktory stworzony iest/ albo niewiedząc/ albo nie uważaiąc/ ná domysł tylko y oślep przez te doczesne zabawy się wałęsa y błądźi; daleko słuszniey za głupiego/ marnego ná tym Swiećie tułacza
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 1
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
narzeka, a częściej przeklina. Wiedząc, że frasunek dobry trunek, melancholią wpuł zdesperacją pomieszaną ałembikową z głowy wybija receptą; a tym samym plód w sobie truje u spuje, a tym czasem dzieci boso, nago, sromotnie, bez koszuli, bez obuwia, bez nauki, bez edukacyj, biegają po ulicach i włóczęgami, powsinogami się stają, jedno ze schodów spadszy, drugie ze swywoli w grzyskach dziecinnych przrłomawszy się, kalekami zostają wiecznemi. Matka powróciwszy z rozmów od kumy, zastanie dziecię płaczące, ujmie się o krzywdę, i niby swawolą, karząc, uderzy starsze pijaną pieścią, potrąci na łeb potym na Sąsiadkę narzeka poczciwszą od siebie
nárzeka, á częściey przeklina. Wiedząc, że frasunek dobry trunek, meláncholią wpuł zdesperácyą pomieszáną ałembikową z głowy wybiia receptą; á tym samym plod w sobie truie u spuie, á tym czasem dzieci boso, nágo, sromotnie, bez koszuli, bez obuwia, bez náuki, bez edukacyi, biegaią po ulicach y włoczęgami, powsinogami się staią, iedno ze schodow spádszy, drugie ze swywoli w grzyskach dziecinnych przrłomawszy się, kálekami zostaią wiecznemi. Mátka powrociwszy z rozmow od kumy, zástanie dziecię płáczące, uymie się o krzywdę, y niby swáwolą, kárząc, uderzy stársze piianą pieścią, potrąci ná łeb potym ná Sąsiadkę nárzeka poczciwszą od siebie
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 43
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
bukowym ztobą często drzewem Sypiała w lasach; mogą się rogoże, W purpurę zmienić, i królewskie łoże. Nad to, moja cię miłość ubezpiecza, Ze będziesz wolny, do zgonu od miecza; Ani się mściwe rwą okręty za nią, Jako z Grecji ujrzysz za tą Panią. Biegun ten Grecki, i brzydka włóczęga, Nieprzyjaznym cię wnet orężem sięga; Albowiem w dom twój przywioższy posagi, Przywiezie wkrótce cięgi, bicze, plagi. Którą jeżeli Grek zechce odnosić, Trzebać Hektora o ratunek prosić; I ażeby w to bracia weszli oba; Polidamanta oraz Deifoba. Pytaj Priama, pytaj Antenora, Co nie dopiero rodzili się wczora; Jakie
bukowym ztobą często drzewem Sypiáłá w lásach; mogą się rogoże, W purpurę zmienić, y krolewskie łoże. Nád to, moiá ćię miłość ubespiecza, Ze będźiesz wolny, do zgonu od mieczá; Ani się mśćiwe rwą okręty zá nią, Iáko z Grecyey uyrzysz zá tą Pánią. Biegun ten Grecki, y brzydka włoczęgá, Nieprzyiáznym ćię wnet orężem sięga; Albowiem w dom twoy przywioższy posági, Przywieźie wkrotce ćięgi, bicze, plagi. Ktorą ieżeli Grek zechce odnosić, Trzebáć Hektorá o ratunek prosić; Y áżeby w to bráćia weszli oba; Polydámántá oraz Deifobá. Pytay Pryámá, pytáy Antenorá, Co nie dopiero rodźili się wczorá; Iákie
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 62
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695