żałobą. A dlaboga, pomyślę, zgodziż się to z sobą? 203 (F). DO JEJMOŚCI STROJNOSTAREJ
Minęło lat sześćdziesiąt, cóż ci, babko, po tem Stare kości kanaczyć i obciążać złotem? Bo na chropawszej skórze niźli wszytkie brzosty, Choć piękne perły, właśnie pojątrzone krosty. Ogon się też za tobą włóczy, proch ze smrodem Na poły zostawując po sobie odwodem. 204 (D). ŚWIAT TURMĄ
O, mizernaż tego jest kondycja świata: Jako złoczyńca w turmie czeka po się kata, Czeka, śmierci przysądzon, swej roboty płace, Rano czy wieczór, nie wie, gdy poń zakołace,
Tak komukolwiek rodzić
żałobą. A dlaboga, pomyślę, zgodziż się to z sobą? 203 (F). DO JEJMOŚCI STROJNOSTAREJ
Minęło lat sześćdziesiąt, cóż ci, babko, po tem Stare kości kanaczyć i obciążać złotem? Bo na chropawszej skórze niźli wszytkie brzosty, Choć piękne perły, właśnie pojątrzone krosty. Ogon się też za tobą włóczy, proch ze smrodem Na poły zostawując po sobie odwodem. 204 (D). ŚWIAT TURMĄ
O, mizernaż tego jest kondycyja świata: Jako złoczyńca w turmie czeka po się kata, Czeka, śmierci przysądzon, swej roboty płace, Rano czy wieczór, nie wie, gdy poń zakołace,
Tak komukolwiek rodzić
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 94
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z mężem, chociaż i ta Niechby doma siedziała, i ów chybił brodu, Jeśli ożeniwszy się wędrował, nie z młodu. Lecz niechżeby mężczyzna na swą jeździł szkodę I wąsy golił, kiedy czas zapuścić brodę; A białagłowa po co, żeby pasła oczy, Z kosztem się, a co gorsza z ujmą sławy, włóczy? Byłem przy tym i ujdę w tej mierze za świadka, Gdy jedna powróciwszy z Paryża mężatka, Z panią tam znaczną bywszy, troje prawi dziwy, Co widziała, słyszała, a potem prawdziwy Abrys tamtego króla i granduków wiela Pokaże, że też i mnie jeden z nich udziela,
Szlachcic, że był żartowny
z mężem, chociaż i ta Niechby doma siedziała, i ów chybił brodu, Jeśli ożeniwszy się wędrował, nie z młodu. Lecz niechżeby mężczyzna na swą jeździł szkodę I wąsy golił, kiedy czas zapuścić brodę; A białagłowa po co, żeby pasła oczy, Z kosztem się, a co gorsza z ujmą sławy, włóczy? Byłem przy tym i ujdę w tej mierze za świadka, Gdy jedna powróciwszy z Paryża mężatka, Z panią tam znaczną bywszy, troje prawi dziwy, Co widziała, słyszała, a potem prawdziwy Abrys tamtego króla i granduków wiela Pokaże, że też i mnie jeden z nich udziela,
Szlachcic, że był żartowny
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 213
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
A ty, księże z poetą, zostańcie na dworze. Nazbyt księżej, po chwili Polska będzie Rzymem; A czas też nie po temu zabawiać się rymem.” 302 (P). NA TOŻ DAT GALENUS OPES, DAT JustynIANUS HONORES, PONTIFICAT MOISES CUM SACCO PER CIVITATES
Justynian urzędem, sławny Galen zbiorem, Włóczy się z próżnym Mojżesz po miasteczkach worem. I Homer, kastalijskiej nie szukając strugi, Lada gdzie się napije, jako i kto drugi; Nie doczeka się, żeby parnaskie mu dziewki Poprawiły pod płaszczem wytartym podszewki. 303. EPITALAMIUM JEGOMOŚCI PANU STAROŚCIE WSCHOWSKIEMU Z JEJMOŚCIĄ PANNĄ WOJEWODZIANKĄ RUSKĄ JABŁONOWSKĄ, I JEGOMOŚCI PANU WOJEWODZIE PODLASKIEMU Z
A ty, księże z poetą, zostańcie na dworze. Nazbyt księżej, po chwili Polska będzie Rzymem; A czas też nie po temu zabawiać się rymem.” 302 (P). NA TOŻ DAT GALENUS OPES, DAT IUSTINIANUS HONORES, PONTIFICAT MOISES CUM SACCO PER CIVITATES
Justynijan urzędem, sławny Galen zbiorem, Włóczy się z próżnym Mojżesz po miasteczkach worem. I Homer, kastalijskiej nie szukając strugi, Leda gdzie się napije, jako i kto drugi; Nie doczeka się, żeby parnaskie mu dziewki Poprawiły pod płaszczem wytartym podszewki. 303. EPITALAMIUM JEGOMOŚCI PANU STAROŚCIE WSCHOWSKIEMU Z JEJMOŚCIĄ PANNĄ WOJEWODZIANKĄ RUSKĄ JABŁONOWSKĄ, I JEGOMOŚCI PANU WOJEWODZIE PODLASKIEMU Z
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 320
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
samym miejsca usłał trupem. Gdzie pokój i czas zmierżiwszy spokojny. Własnym popiołem ozdoby zagrzebła Niesprawiedliwej chęć prywatna wojny I lub interes nie zaważył ździebła, Szafunek na to odważyła hojny, Ażeby ludzi tysiącami grzebła. Albo zruciwszy łaskawość z natury, Ledwo ich z własnej nie odarła skóry. Gdzie się zgłodniałych sam cień tylko włóczy Ludzi ze wszystkiej odartych chudoby. Których się chlebem nie napchany tuczy, Serca nie mając prócz kiszki, wątroby, Drop niepotrzebny a jako sęp huczy, Lub go dokoła obiegły podroby, Ziewając na żyr ustawnie telbuchem, A na skwirk ludzki będąc ślepym, głuchem. Gdzie nieprzyjemna wolność panowaniu, Z praw swoich spadszy, zmartwiała
samym miejsca usłał trupem. Gdzie pokój i czas zmierżiwszy spokojny. Własnym popiołem ozdoby zagrzebła Niesprawiedliwej chęć prywatna wojny I lub interes nie zaważył ździebła, Szafunek na to odważyła hojny, Ażeby ludzi tysiącami grzebła. Albo zruciwszy łaskawość z natury, Ledwo ich z własnej nie odarła skóry. Gdzie się zgłodniałych sam cień tylko włóczy Ludzi ze wszystkiej odartych chudoby. Których się chlebem nie napchany tuczy, Serca nie mając prócz kiszki, wątroby, Drop niepotrzebny a jako sęp huczy, Lub go dokoła obiegły podroby, Ziewając na żyr ustawnie telbuchem, A na skwirk ludzki będąc ślepym, głuchem. Gdzie nieprzyjemna wolność panowaniu, Z praw swoich spadszy, zmartwiała
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 168
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Necesse est, ut scandala fiant. Mówię bezpiecznie do złych i słuszną z siebie na straszny sąd zaniesę pretensyją. Quoniam lux eorum defecit coram hominibus.
O święte, święte Chrystusa ołtarze, Kędyż się wasze podziały ofiary? Gdzie ksiądz w ornacie, ale myśl w browarze Albo w spiklirzu zabawna u miary, Od swojej rzeczy włóczy się z daleka, Jakby nie z Bogiem była sprawa człeka. Gdzież są gorące w seraficznym żarze Świętych kapłanów za dawnej rodziny W owej z wieczerzy pozostałej parze Chleba i wina Boskie narodziny? Gdy niecierpliwa wstrzemięźliwie głodu Do inszego się chęć ubiega płodu. Szacowna ciała Boskiego istota Rodzi się teraz niby jakim żartem Albo jakoby
Necesse est, ut scandala fiant. Mówię bezpiecznie do złych i słuszną z siebie na straszny sąd zaniesę pretensyją. Quoniam lux eorum defecit coram hominibus.
O święte, święte Chrystusa ołtarze, Kędyż się wasze podziały ofiary? Gdzie ksiądz w ornacie, ale myśl w browarze Albo w spiklirzu zabawna u miary, Od swojej rzeczy włóczy się z daleka, Jakby nie z Bogiem była sprawa człeka. Gdzież są gorące w seraficznym żarze Świętych kapłanów za dawnej rodziny W owej z wieczerzy pozostałej parze Chleba i wina Boskie narodziny? Gdy niecierpliwa wstrzemięźliwie głodu Do inszego się chęć ubiega płodu. Szacowna ciała Boskiego istota Rodzi się teraz niby jakim żartem Albo jakoby
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 234
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, stodoły, szopy, chlewy, sterty, czy koło nich czysto, czy nakryte siano czy nie idzie na stronę, jak gumienny się sprawuje, czy nie częściej w karczmie jak na gumnie bywa: czy nie kradnie: sekretnie się wybadać jak się P. Podstarości sprawuje czy nie częste sprawuje traktamenta, czy się nie włóczy po jarmarkach, czy młoćby, robocizny sam doziera, ludzi nie rozgania, czy nie ma nadto koni, krów, ludzi przysobie krewnych, czy nie bawi się pijaństem, jakimi handlami, co mu dystrakcje czyni w dozorze Pańskich interesów: czy nie przysiewa sobie, co jest zgubą Pana: czy nie wbija się
, stodoły, szopy, chlewy, sterty, czy koło nich czysto, czy nakryte siano czy nie idzie na stronę, iak gumienny się sprawuie, czy nie częściey w karczmie iak na gumnie bywa: czy nie kradnie: sekretnie się wybadać iak się P. Podstarości sprawuie czy nie częste sprawuie traktamenta, czy się nie włoczy po iarmarkach, czy młoćby, robocizny sam doziera, ludzi nie rozgania, czy nie ma nadto koni, krow, ludzi przysobie krewnych, czy nie bawi się piiaństem, iakiemi handlami, co mu dystrakcye czyni w dozorze Pańskich interessow: czy nie przysiewa sobie, co iest zgubą Pana: czy nie wbiia się
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 419
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, do Miedzyrzecza przez Pohoryłce, Ozohowce, Pohrebyszcze na Rusi. Dalej nie wiem, bom nie mógł ostatka przeczytać, co się snadź w sakwach potarło. Ale o dalszej drodze dowiesz się, tylko trafiaj prima Aprilis, ostatka wypytaj się u skotarów na polu.
Te tedy „Sakwy” darowałem Janiczkowi Huzerynowi i włóczy się po Morawie; ma w nich rozmaite rzeczy kramarskie i kuglarskie, maści, olejki etc. Ja z tych sakiew, rzeczy c o celniejsze przebrawszy, pochowałem do „Szabaltasa”, który gdy na świat wydam, będzie uciecha. Teraz naprędce przyjm za wdzięczne.
, do Miedzyrzecza przez Pohoryłce, Ozohowce, Pohrebyszcze na Rusi. Dalej nie wiem, bom nie mógł ostatka przeczytać, co się snadź w sakwach potarło. Ale o dalszej drodze dowiesz się, tylko trafiaj prima Aprilis, ostatka wypytaj się u skotarów na polu.
Te tedy „Sakwy” darowałem Janiczkowi Huzerynowi i włóczy się po Morawie; ma w nich rozmaite rzeczy kramarskie i kuglarskie, maści, olejki etc. Ja z tych sakiew, rzeczy c o celniejsze przebrawszy, pochowałem do „Szabaltasa”, który gdy na świat wydam, będzie uciecha. Teraz naprędce przyjm za wdzięczne.
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 343
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
wielkich kłopotów osiwieć pozwoli, Komu sumnienia żadna nie kaleczy wina, To jest mydło, po którym śmierć nas lekko ścina. Co dzień człowiek umiera: już nie twoje, wczora I coś dziś przeżył; gorsza, niepewnyś wieczora. Jeśli jeszcze zły balwierz brzytwy nie wytoczy, Przyciska i po skórze na sucho ją włóczy, Gdy bolesną chorobą długo kogo rzeże, Najgorsza; to ma w zysku włos, że go przestrzeże I pokutę za grzechy cierpliwością zada, Że gdy odroście, drugiej brzytwie nie podpada, Którą piekielny balwierz, na grzechowej ośle Przytarszy, drze, kogo Bóg do tej łaźnie pośle. Tu jeśli się cyrulik omylił musatem,
wielkich kłopotów osiwieć pozwoli, Komu sumnienia żadna nie kaleczy wina, To jest mydło, po którym śmierć nas lekko ścina. Co dzień człowiek umiera: już nie twoje, wczora I coś dziś przeżył; gorsza, niepewnyś wieczora. Jeśli jeszcze zły balwierz brzytwy nie wytoczy, Przyciska i po skórze na sucho ją włóczy, Gdy bolesną chorobą długo kogo rzeże, Najgorsza; to ma w zysku włos, że go przestrzeże I pokutę za grzechy cierpliwością zada, Że gdy odroście, drugiej brzytwie nie podpada, Którą piekielny balwierz, na grzechowej ośle Przytarszy, drze, kogo Bóg do tej łaźnie pośle. Tu jeśli się cyrulik omylił musatem,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 531
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Albo co najplugawsze rynsztoki wyciera, Choć od smrodu i głodu ledwo nie umiera; Nie to u mnie ubogi, choć zimie i lecie Nic suknie płatu nie ma całego na grzbiecie, Chociaż zimie i lecie na mdłej skórze swojej Mrozem i słońcem członki ogorzałe goi; Nie to u mnie ubogi, choć ledwo nie nagi Włóczy próżne od miasta do miasta biesagi, Albo siedząc pod płotem, chudy, blady, nużny, Żebrze, dokąd mu gęba nie stanie, jałmużny, Albo w gnoju i głowę zagrzebszy, i nogi, Wygląda zmiłowania — nie to jest ubogi: Jeszcze żyje, jeszcze w swej nie zwątpił fortunie, Nie nowina w purpury
, Albo co najplugawsze rynsztoki wyciera, Choć od smrodu i głodu ledwo nie umiera; Nie to u mnie ubogi, choć zimie i lecie Nic suknie płatu nie ma całego na grzbiecie, Chociaż zimie i lecie na mdłej skórze swojej Mrozem i słońcem członki ogorzałe goi; Nie to u mnie ubogi, choć ledwo nie nagi Włóczy próżne od miasta do miasta biesagi, Albo siedząc pod płotem, chudy, blady, nużny, Żebrze, dokąd mu gęba nie stanie, jałmużny, Albo w gnoju i głowę zagrzebszy, i nogi, Wygląda zmiłowania — nie to jest ubogi: Jeszcze żyje, jeszcze w swej nie zwątpił fortunie, Nie nowina w purpury
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 517
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Śmierć moja będzie miłości zadatkiem? Ale i ty mnie za zgubą tak ostrą, Poznasz rodzoną Meleagrze Siostrą? I czegoż się już nadaremnie trapisz Dejaneiro, że na śmierć nie kwapisz? Przeklęty domie, i zbyt nieszczęśliwy? Agryusz Tronu dosiadł obleżywy: Oeneusz wiekiem, i starością zgięty, Ledwie co żyje, ledwie włóczy pięty. Brat mój rodzony Tydeusz nazwiskiem, Tuła się w obcych kątach pośmiewiskiem: Inny, gdy szczęście nań pogląda krzywo, Z jednej rozpaczy zgorzał w ogniu żywo. Matka nedbając na zdrowie, na życie, Zagubiła się przez własne zabicie: I czemuż i ty Dejaniro dłuży, Czekać masz; żeć śmierć
, Smierć moiá będźie miłośći zadátkiem? Ale y ty mnie zá zgubą ták ostrą, Poznasz rodzoną Meleágrze Siostrą? Y czegoż się iuż nádáremnie trapisz Deiáneiro, że ná śmierć nie kwapisz? Przeklęty domie, y zbyt nieszczęśliwy? Agryusz Tronu dośiadł obleżywy: Oeneusz wiekiem, y stárośćią zgięty, Ledwie co żyie, ledwie włoczy pięty. Brát moy rodzony Tydeusz názwiskiem, Tuła się w obcych kątách pośmiewiskiem: Inny, gdy szczęśćie nąń pogląda krzywo, Z iedney rospáczy zgorzał w ogniu żywo. Mátká nedbáiąc ná zdrowie, ná żyćie, Zágubiłá się przez własne zábićie: Y czemuż y ty Deiániro dłuży, Czekáć masz; żeć śmierć
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 125
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695