Nieba/ przez które rozumiem ubogie? Czy nie rzecze/ na sądzie: Idźcie precz przeklęte/ Któreście przez swe zbytki zabyjały święte? Wszyjstkicheście swą ręką okrutnie zabiły/ Którymeście od zimna umrzeć dopuściły. Wolałyście plwociny zamiatać po ziemi/ Niż powinna/ pokazać miłość/ nad nagiemi. Zjednego/ co się włóczył po ziemi/ ogona/ Nie jednemu być mogła nagiemu zasłona: A wy nader niemądre szarzać to wolały/ Czym/ Chrystusowe członki/ odziacieście miały. Zgincież niemiłosierne: a ty z piekła Smoku Bierz jakswe/ a pogrążaj w płomienistym skoku. Twym ogonem/ na wieki/ bez wszelkiej ochrony/ Otaczaj nadętość ich/ rozwlekłą
Niebá/ przez ktore rozumiem vbogie? Czy nie rzecze/ ná sądźie: Idźćie precz przeklęte/ Ktoreście przez swe zbytki zábyiáły święte? Wszyystkicheśćie swą ręką okrutnie zábiły/ Ktorymeśćie od źimná vmrzeć dopuśćiły. Woláłyśćie plwoćiny zámiátáć po źiemi/ Niż powinna/ pokázáć miłość/ nád nagiemi. Ziednego/ co się włoczył po źiemi/ ogoná/ Nie iednemu bydź mogłá nagiemu zásłoná: A wy náder niemądre szarzáć to woláły/ Czym/ Chrystusowe członki/ odźiáćieśćie miáły. Zginćież niemiłośierne: á ty z piekłá Smoku Bierz iákswe/ á pogrążay w płomienistym skoku. Twym ogonem/ ná wieki/ bez wszelkiey ochrony/ Otaczay nádętość ich/ rozwlekłą
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B4v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
. Hulaliśmy często, zapijali, deboszowali w uczciwych zabawach; polowaliśmy wszędzie wilki, lisy, zające szczując. Słowem, jesień ta nam haniebnie dobrze zeszła.
Do Rohotnej przyjechaliśmy na Boże Narodzenie. Potem zaraz jechałem do ip. hetmana w dzień Nowego Roku, Anno 1716, z którym imcią całą zimę włóczyłem się: byłem w Ratnej i za Ratną dla konferencji z ip. Lidychowskim marszałkiem konfederacji koronnej, potem na sejmik gromniczny jeździłem do Grodna imieniem ip. hetmana, miarkując dyferencje powiatowe et concurrentias o chorąztwo między ip. Baranowiczem a Walem i szlachtą, na ip. Kotowicza starostę grodzieńskiego zawziętą: dla których in
. Hulaliśmy często, zapijali, deboszowali w uczciwych zabawach; polowaliśmy wszędzie wilki, lisy, zające szczując. Słowem, jesień ta nam haniebnie dobrze zeszła.
Do Rohotnéj przyjechaliśmy na Boże Narodzenie. Potém zaraz jechałem do jp. hetmana w dzień Nowego Roku, Anno 1716, z którym imcią całą zimę włóczyłem się: byłem w Ratnéj i za Ratną dla konferencyi z jp. Lidychowskim marszałkiem konfederacyi koronnéj, potém na sejmik gromniczny jeździłem do Grodna imieniem jp. hetmana, miarkując dyfferencye powiatowe et concurrentias o chorąztwo między jp. Baranowiczem a Walem i szlachtą, na jp. Kotowicza starostę grodzieńskiego zawziętą: dla których in
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 164
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
oczach, kapelusz na głowie. Pludry długie, jakie więc noszą Olendrowie. W tych pludrach były okna, w których różne chował Stuczki dla komunikantów - te obrzezował Jako szybę okrągło, drugie granowite Z białej i grubej mąki, owo pospolite. Miał do tego i kielich z dawna przebutwiały, I nasienia jakiegoś węzełek niemały. Włóczył się z oną łątką po swej Karyntyjej, Dom od domu uczący ludzi tej religii, Pytający się Niemców onych głupich, ktoby Miał dziecię małe do krztu dziwnymi sposoby, Lub ktoby chciał wieczerzać. Tam po plecu swoich Kogo nalazł, używał tych obrzędów dwoich. Tam trefnego na stole chłopka postawiwszy, I z pluderek
oczach, kapelusz na głowie. Pludry długie, jakie więc noszą Olendrowie. W tych pludrach były okna, w których różne chował Stuczki dla komunikantów - te obrzezował Jako szybę okrągło, drugie granowite Z białej i grubej mąki, owo pospolite. Miał do tego i kielich z dawna przebutwiały, I nasienia jakiegoś węzełek niemały. Włóczył się z oną łątką po swej Karyntyjej, Dom od domu uczący ludzi tej religiej, Pytający się Niemców onych głupich, ktoby Miał dziecię małe do krztu dziwnymi sposoby, Lub ktoby chciał wieczerzać. Tam po plecu swoich Kogo nalazł, używał tych obrzędów dwoich. Tam trefnego na stole chłopka postawiwszy, I z pluderek
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 363
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
Łotr był Scinis, który drzewa zginał do kupy wierzchołkami, i do nich Ludzi przywięzując, puszczał, i tak się rozdzierali. Fineusz Synom oczy powydzierał na rozkaz żony, za to też od wszy zjedzony. Nero Matki, Seneki Preceptora, i innych wielu zabójca. Dyrce, Medea, Achilles, Ciało Hektora koło murów włóczył: Hipomenes Ateński, Córkę zastawszy na złym uczynku, dał koniom zjeść głodnym ; z tąd przysłowie : Magis impius Hypomene. Tullia wozem i końmi Ciało Ojca tretowała. Tiberiusz, Klaudiusz, Kaligula, okrutni Cesarze, z których ostatni kazał Ludzi zabijać, aby ich konających widział. DIOKLECIAN, Chrześcijan po 17. tysięcy na
Łotr był Scinis, ktory drzewa zginał do kupy wierzchołkami, y do nich Ludzi przywięzuiąc, puszczał, y ták się rozdzierali. Fineusz Synom oczy powydzierał ná rozkaz żony, zá to też od wszy ziedzony. Nero Mátki, Seneki Preceptora, y innych wielu zaboyca. Dirce, Medea, Achilles, Ciáło Hektora koło murow włoczył: Hipomenes Ateński, Corkę zástáwszy na złym uczynku, dał koniom zieść głodnym ; z tąd przysłowie : Magis impius Hypomene. Tullia wozem y końmi Ciało Oyca tretowała. Tiberiusz, Klaudiusz, Kaligula, okrutni Cesarze, z ktorych ostatni kázał Ludzi zabiiać, áby ich konaiących widział. DIOKLECIAN, Chrześcian po 17. tysięcy ná
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 972
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, to wyłamaniem bramy, i niesieniem drzwi; to obaleniem Kościoła Dagona, Bożka Filistyńskiego, 3000. w nim ruiną zabiwszy Filistyńczyków. Obległ go był Aleksander Wielki przez lat dwie, według Kurcjusza, czyli przez dwa Miesiące, według Diodora, co jest certiùs, tam postrzelony, zrujnował go, Króla jego Betis koło Miasta włóczył, nazwał Deserta. Machabejczykowie go zreparowali: a jak uwierzyło w Chrystusa, nazwane Konstancją, od Siostry, czyli Córki Konstantyna Wiel: według Euzebiusza lib: 4. de vita Constantini cap: 38. Tu za Pogan wenerowano Marnę Boginie; ale jej bożnicę obalić Teodozjusz Cesara kazał. Tu Z. Sylwan z trzydziestu dziewięciu
, to wyłamániem bramy, y niesieniem drzwi; to obaleniem Kościoła Dagona, Bożka Filistyńskiego, 3000. w nim ruiną zabiwszy Filistyńczykow. Obległ go był Alexander Wielki przez lat dwie, według Kurcyusza, czyli przez dwa Miesiące, według Diodora, co iest certiùs, tam postrzelony, zruynował go, Krola iego Betis koło Miasta włoczył, nazwał Deserta. Machabeyczykowie go zrepárowali: a iak uwierzyło w Chrystusa, nazwane Konstancyą, od Siostry, czyli Corki Konstantyna Wiel: według Euzebiusza lib: 4. de vita Constantini cap: 38. Tu za Pogan wenerowano Marnę Boginie; ale iey bożnicę obalić Teodozyusz Cesara kazał. Tu S. Sylwan z trzydziestu dziewięciu
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 502
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
lata po tym/ Arystyda z wygnania przyzwali/ i onego Przełożonym nad sobą uczynili: gdy Król Perski z wielkimi wojski ciągnął do Grecji. O czym masz wyższej fol. 106.
ALCIBIADES mając psa barzo cudnego/ którego był kupił za 7000. drachm/ kazał mu ogon uciąć/ i puścić jako zaszkodnego/ żeby się włóczył po mieście. A gdy się temu niektórzy dziwowali: on tak powiedział: Dla tegom to uczynić kazał/ aby się tym Ateńczycy zabawili: a tym czasem aby się o innych sprawach mych nie wywiadowali. Pospólstwo ten ma obyczaj/ że o Paniech radzi mówią: i gdy co raz porwą: to już o tymże
látá po tym/ Aristydá z wygnánia przyzwáli/ y onego Przełożonym nád sobą vcżynili: gdy Krol Perski z wielkimi woyski ćiągnął do Greciey. O cżym masz wyższey fol. 106.
ALCIBIADES máiąc psá bárzo cudnego/ ktorego był kupił zá 7000. drachm/ kazał mu ogon vćiąć/ y puśćić iáko zászkodnego/ żeby się włocżył po mieśćie. A gdy się temu niektorzy dźiwowáli: on ták powiedźiał: Dla tegom to vcżynić kazał/ áby się tym Atheńcżycy zábáwili: á tym cżásem áby się o innych spráwách mych nie wywiádowáli. Pospolstwo ten ma obycżay/ że o Pániech rádźi mowią: y gdy co raz porwą: to iuż o tymże
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 113
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
u nas inaczej/ niewolnikowi i poganinowi Tatarzynowi/ wolno szlachecką wolnością zasłaniać się/ nasze samych trapić i dziwy w państwie naszym czynić. Powiem wam choć podziwicie/ iżem często widywał/ a podobno was wiele zemną/ jednego Tatarzyna z hordy/ ten przez dwie lecie/ pod czasem Trybunału odprawowania/ i inszych sądów/ włóczył się z gęślami po Wilnie/ zawsze obżarty/ na tych gęślach swych przemierzźle gędąc/ i przykrym głosem swym po pogańsku wrzeszcząc/ a żaden tego nie postrzegał/ jaka wielka swawola w tym poganinie była/ iż przez pośrzodek nietylko miasta Wileńskiego/ ale podobno i Państwa wszytkiego/ wrzeszcząc i gędąc przechodził. Moim zdaniem
v nas inácżey/ niewolnikowi y pogáninowi Tátárzynowi/ wolno szláchecką wolnośćią zásłániáć się/ nasże sámych trápić y dźiwy w páństwie nászym cżynić. Powiem wam choć podźiwićie/ iżem cżęsto widywał/ á podobno was wiele zemną/ iednego Tátárzyná z hordy/ ten przez dwie lećie/ pod cżásem Trybunału odpráwowánia/ y inszych sądow/ włocżył się z gęślámi po Wilnie/ záwsze obżárty/ ná tych gęślách swych przemierzźle gędąc/ y przykrym głosem swym po pogáńsku wrzeszcżąc/ á żaden tego nie postrzegał/ iáka wielka swawola w tym pogáninie byłá/ iż przez pośrzodek nietylko miástá Wileńskiego/ ále podobno y Páństwá wszytkiego/ wrzeszcżąc y gędąc przechodźił. Moim zdániem
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 56
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
że pulsów pomaca. Bo też więcej nie umie. Dość, gdy po klisterze Krew każe puścić. Kto wprzód, nim robotę bierze, Płaci rzemieślnikowi? Każdy wielce głupi: Bo i drogo, i nie to, co stargował, kupi. 86. DO STAREGO ŻŁOBU
Chudy pachołek, w ręku nie miawszy rzemiosła, Włóczył towary, biorąc ze Śląska na osła. Zrazu wstążki, forbotki, szkot, włóczki, kramrasy, Dalej kitajki, mory, potem i hatłasy. Przyszedszy do tysiączka, przybyło mu buty: Skupował, jako frochtarz, pszenicę na szkuty; Dał potem na arendę ostatkiem, co zbywa. Aksamity sobolem i rysiem podszywa,
że pulsów pomaca. Bo też więcej nie umie. Dość, gdy po klisterze Krew każe puścić. Kto wprzód, nim robotę bierze, Płaci rzemieślnikowi? Każdy wielce głupi: Bo i drogo, i nie to, co stargował, kupi. 86. DO STAREGO ŻŁOBU
Chudy pachołek, w ręku nie miawszy rzemiosła, Włóczył towary, biorąc ze Śląska na osła. Zrazu wstążki, forbotki, szkot, włóczki, kramrasy, Dalej kitajki, mory, potem i hatłasy. Przyszedszy do tysiączka, przybyło mu buty: Skupował, jako frochtarz, pszenicę na szkuty; Dał potem na arendę ostatkiem, co zbywa. Aksamity sobolem i rysiem podszywa,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 56
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
komu dostać się ma, losów.” Tym kształtem się jednemu dostała z profosów I w oczach Pańskich jego grzbiet odzieje łupem. Matka stoi z Nijobą skamieniałym słupem: To się jej sercu dzieje, co szacie być miało, Kiedy się ciężkim żalem na sztuki pukało. (452)
„Tedy w niej będzie hycel psy włóczył po rynku, Po wszetecznych zantuzach chodził i po szynku? Na te poszła puścizna mego Syna ciury? Czemuż nie z apostołów albo uczniów który (O Dziecię na tym świecie utrapionej Matki!), Ale bierze po tobie miejski siepacz spadki!” ... URĄGANIE (456)
Gdy tak wisiał przy drodze Pan
komu dostać się ma, losów.” Tym kształtem się jednemu dostała z profosów I w oczach Pańskich jego grzbiet odzieje łupem. Matka stoi z Nijobą skamieniałym słupem: To się jej sercu dzieje, co szacie być miało, Kiedy się ciężkim żalem na sztuki pukało. (452)
„Tedy w niej będzie hycel psy włóczył po rynku, Po wszetecznych zantuzach chodził i po szynku? Na te poszła puścizna mego Syna ciury? Czemuż nie z apostołów albo uczniów który (O Dziecię na tym świecie utrapionej Matki!), Ale bierze po tobie miejski siepacz spadki!” ... URĄGANIE (456)
Gdy tak wisiał przy drodze Pan
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 590
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się/ jakie Inducjomarowe było na Sejmie wotum/ do pogranicznych miast rozesłał/ konne zewsząd zwoływał/ dzień pewny któregoby się ściągnąć mieli do obozu/ oznaczył. A w tym niemal dnia każdego/ ze wszytkim swoim konnym/ Inducjomar około jego obozu/ podczas aby położeni widział/ podczas dla rozmowy/ abo na postrach naszym włóczył się/ konni częstokroć wszyscy dardy do obozu ciskali. Ale Labienus swoich w obozie trzymał/ i jakimkolwiek sposobem mógł/ nieprzyjacielowi/ że się bał/ pokazował. Gdy Inducjomar codzień z więtszą wzgardą obóz nadiezdżał/ jednej nocy wszystkie przyzwane z miast konne Labien wpuścił/ i taką pilnością/ i taką strażą w obozie trzymał
sie/ iákie Inducyomárowe było na Seymie wotum/ do pogránicznych miast rozesłał/ konne zewsząd zwoływał/ dźień pewny ktoregoby sie śćiągnąć mieli do obozu/ oznáczył. A w tym niemal dnia káżdego/ ze wszytkim swoim konnym/ Inducyomár około iego obozu/ podczás aby położeni widźiał/ podczás dla rozmowy/ ábo ná postrách nászym włoczył sie/ konni częstokroć wszyscy dardy do obozu ćiskáli. Ale Labienus swoich w oboźie trzymał/ y iákimkolwiek sposobem mogł/ nieprzyiaćielowi/ że sie bał/ pokázował. Gdy Inducyomár codźień z więtszą wzgárdą oboz nadiezdżał/ iedney nocy wszystkie przyzwáne z miast konne Lábien wpuśćił/ y táką pilnośćią/ y táką strażą w oboźie trzymał
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 125.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608