wypędzą na osty, na plewy. Postąpi-li tam z każdym wedle herbu człekiem, Wierę bym na sądnym dniu nie chciał być Szembekiem. 548. PRAWDA Z NIECHCENIA
W Przemyślu na pogrzebie staroświecką modą, Gdzie żaden kaznodzieja nie będzie za szkodą, Chwalący nieboszczyka wierzchu nie dokładał, Jako bijał pogaństwo, jako bronią władał, Chociaż ci, co go znali, twierdzili to o niem, Że raczej krów dojeniem niż się bawił koniem. Łże trzy po trzy, bo wie ksiądz, że nikt nie odpowie, Mając ze czterech liter w zlęknieniu przysłowie. Zdrzymie się jedna pani podczas owej chwały; Wtem książki spadły z ławy, co przed
wypędzą na osty, na plewy. Postąpi-li tam z każdym wedle herbu człekiem, Wierę bym na sądnym dniu nie chciał być Szembekiem. 548. PRAWDA Z NIECHCENIA
W Przemyślu na pogrzebie staroświecką modą, Gdzie żaden kaznodzieja nie będzie za szkodą, Chwalący nieboszczyka wierzchu nie dokładał, Jako bijał pogaństwo, jako bronią władał, Chociaż ci, co go znali, twierdzili to o niem, Że raczej krów dojeniem niż się bawił koniem. Łże trzy po trzy, bo wie ksiądz, że nikt nie odpowie, Mając ze czterech liter w zlęknieniu przysłowie. Zdrzymie się jedna pani podczas owej chwały; Wtem książki spadły z ławy, co przed
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 426
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się jemu jego własna dziewka podziała. Q Te gdy ona. Jo córkę Inachowę. R Od rzeki ojczystej się wraca. Gdy się wracała od Peneusa Ojca. Z Jupiter raz ujźrzawszy. Syn Saturnów, którego Bogiem być wierzono. T Z Bogiem możesz. Udaje się Jupiter przed nią za Boga, co i niebem wszytkim władał, i piorunami strzelał kiedy chciał. V Już i pastwiska Lerny. Lerna, abo Lerne, było jezioro nie daleko miasta Argos w Grecji; w której mieszkała Smoczyca bestia sroga wiele głów mająca, którą był Herkules zabił. Księgi Pierwsze. X I osadzone role Lincejskie drzewami. Linceus był Egiptów syn, Hipermestry mąż,
się iemu iego własna dźiewká podźiáłá. Q Te gdy oná. Io corkę Ináchowę. R Od rzeki oyczystey się wraca. Gdy się wracáłá od Peneusá Oycá. S Iupiter raz vyźrzawszy. Syn Sáturnow, ktorego Bogiem bydź wierzono. T Z Bogiem możesz. Vdáie się Iupiter przed nią zá Bogá, co y niebem wszytkim władał, y piorunámi strzelał kiedy chćiał. V Iuż y pástwiská Lerny. Lerná, ábo Lerne, było ieźioro nie dáleko miástá Argos w Grecyey; w ktorey mieszkáłá Smoczycá bestya sroga wiele głow máiąca, ktorą był Herkules zábił. Kśięgi Pierwsze. X Y osádzone role Linceyskie drzewámi. Lynceus był AEgyptow syn, Hipermestry mąż,
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 35
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
uciekać musieli.
Jeden ja sam nieszczęśliw nie mogłem piękności Cnoty pojąć/ i onej zrozumieć zacności/ A nim jej/ jak jest piękna/ i wdzięczna oglądał/ Owszem/ co jej na przeko było tegom żądał/ Wszytkiem żądze me w grzechach z kochaniem zakładał Grzechum szukał/ i grzech mną/ jak sługą swym władał. Wszytkie cnoty estymy u mnie były mniejszej/ Sam grzech Niebu obrzydły był ceny ważniejszej. Bom tego nie chciał poznać/ czym się wszyscy brzydzą Dobrży; tegom zaś/ czego wszyscy nienawidzą/ Szukał/ i tegom z wielkim chciał usiłowaniem/ Temum oddał mą duszę/ i życie z kochaniem. Anzelma zdanie godne pamięci
ućiekáć musieli.
Ieden iá sám nieszcżesliw nie mogłem ṕięknośći Cnoty poiąć/ y oney zrozumieć zácnośći/ A nim iey/ iák iest piękná/ y wdzięcżná oglądáł/ Owszem/ co iey ná przeko było tegom żądáł/ Wszytkiem żądze me w grzechách z kochániem zákłádáł Grzechum szukał/ y grzech mną/ iak sługą swym włádał. Wszytkie cnoty estymy u mnie były mnieyszey/ Sám grzech Niebu obrzydły był ceny wáżnieyszey. Bom tego nie chćiał ṕoznać/ cżym się wszyscy brzydzą Dobrży; tegom záś/ cżego wszyscy nienáwidzą/ Szukał/ y tegom z wielkim chćiáł uśiłowániem/ Temum oddáł mą duszę/ y żyćie z kochaniem. Anzelmá zdánie godne pámięći
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 64
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
. A Kruż brodą jako lis żółtą w zborze świeci. III
Chciał nowotny minister zwyciężyć starego, Ale sam zwyciężony, pohańbion od niego. Nie wiedział Junk nieborak jako barzo smoli Stary kocieł i barzo gdy dogrzeje boli. IV
Laicy nad duchownym chcieli mieć starszeństwo, Ale on wypowiedział śmiele posłuszeństwo. - "Kapłan u Żydów władał co rzezał barany,
A jam tańszy co tworze chleb z ciałem zmieszany?" To gdy mówił, tak mocnym chuchnął na nich duchem, Że wszytko senijorstwo wygnał jednym chuchem. WOJNA Dwóch MINISTRÓW
Zeszli się dwaj ministrowie, Jako zjadli kogutowie, Przekonał stary młodego I wygnawszy z domu swego, Zapiał jak na swoich śmieciach
. A Kruż brodą jako lis żółtą w zborze świeci. III
Chciał nowotny minister zwyciężyć starego, Ale sam zwyciężony, pohańbion od niego. Nie wiedział Junk nieborak jako barzo smoli Stary kocieł i barzo gdy dogrzeje boli. IV
Laicy nad duchownym chcieli mieć starszeństwo, Ale on wypowiedział śmiele posłuszeństwo. - "Kapłan u Żydów władał co rzezał barany,
A jam tańszy co tworze chleb z ciałem zmieszany?" To gdy mówił, tak mocnym chuchnął na nich duchem, Że wszytko senijorstwo wygnał jednym chuchem. WOJNA DWUCH MINISTRÓW
Zeszli się dwaj ministrowie, Jako zjadli kogutowie, Przekonał stary młodego I wygnawszy z domu swego, Zapiał jak na swoich śmieciach
Skrót tekstu: DolBitKontr
Strona: 312
Tytuł:
Bitwa ministrów saskich
Autor:
Matyjasz Doliwski
Drukarnia:
Drukarnia Bazylianów
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1641
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1641
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
Onego wszystkiej Europie strasznego Z niezliczonemi wojskami Osmana: Tyś Karakasza poraził dumnego Nazbyt w imprezach swoich bisurmana; Który był przysiągł niewieczerzać z swemi, Krom pod namioty w obozie polskiemi.
Tam które górą nosić się zuczyły Gdyś snopem w polu pogaństwo pokładał, Mahometańskie dumy się niżyły, A gdzieś swą ręką bohatyrską władał Tam się księżyce otomańskie ćmiły, I sam car wiele z swej hardości składał: Takież twe męstwo znali Tatarowie, Znała i Moskwa, pomna i Szwedowie.
Skąd luboś umarł, lubo cię zajzrzała Lachesis światu, jednak w wiecznej sławie Będziesz żył, i twa sława będzie trwała, Niewychwalony nigdy Stanisławie! Lecz i
Onego wszystkiej Europie strasznego Z niezliczonemi wojskami Osmana: Tyś Karakasza poraził dumnego Nazbyt w imprezach swoich bisurmana; Który był przysiągł niewieczerzać z swemi, Krom pod namioty w obozie polskiemi.
Tam które górą nosić się zuczyły Gdyś snopem w polu pogaństwo pokładał, Machometańskie dumy się niżyły, A gdzieś swą ręką bohatyrską władał Tam się xiężyce otomańskie ćmiły, I sam car wiele z swej hardości składał: Takież twe męstwo znali Tatarowie, Znała i Moskwa, pomna i Szwedowie.
Zkąd luboś umarł, lubo cię zajzrzała Lachesis światu, jednak w wiecznej sławie Będziesz żył, i twa sława będzie trwała, Niewychwalony nigdy Stanisławie! Lecz i
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 336
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
się sam żali Homerus: vixerunt fortes ante Agamemnona, tacentur, carent quia Vate Sacro, a stąd nie podobna wiedzieć tot Iuliae Nobilitatis Avos. Pierwszy dopiero Boufał godny i Święty Wawellu Infułat otworzył Nam Starożytności Wrota; to jest nieomylna: Ze Potockich Familia od samego początku Polskiego Imienia wysokiemi jaśniała prerogatywami, za Bolesława Krzywoustego Wiclką władał Buławą, znać że i dobry Żołnierz, i dobry Wódz, kiedy pod tak walecznym i szczęśliwym Monarchą trzykroć poraniwszy Prusaków na ten czas Pogan nad Rzeką Pilawą, wieczne wystawił monumentum w herbownych Krzyżach, i od tego miejsca gdzie zwyciężył, wspaniałemu nadawszy Pilawie nazwisko, a straciwszy w krwawej z Morawianami rękę batali, od pomienionego
się sam żáli Homerus: vixerunt fortes ante Agamemnona, tacentur, carent quia Vate Sacro, á ztąd nie podobná wiedźieć tot Iuliae Nobilitatis Avos. Pierwszy dopiero Bouffał godny y Swięty Wáwellu Infułát otworzył Nám Stárożytnośći Wrotá; to iest nieomylná: Ze Potockich Fámiliá od samego początku Polskiego Imieniá wysokiemi iáśniáłá prerogátywámi, zá Bolesłáwá Krzywoustego Wiclką włádáł Bułáwą, znáć że y dobry Zołnierz, y dobry Wodz, kiedy pod ták wálecznym y szczęśliwym Monárchą trzykroć porániwszy Prusakow ná ten czas Pogán nád Rzeką Piláwą, wieczne wystáwił monumentum w herbownych Krzyżách, y od tego mieyscá gdźie zwyćiężył, wspániáłemu nádáwszy Piláwie názwisko, á stráćiwszy w krwáwey z Moráwiánámi rękę bátáliy, od pomienionego
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 7
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
przedniejsze światło zagaszone. Płaczcie obłoki/ płaczcie chmury dżdżyste/ Łzy miasto rossy wylejcie rzęsiste/ Płaczcie pioruny/ płaczcie błyskawice/ Nad grobem króla niebieskiej stolice. Płaczcie/ i wiatry i niebieskie biegi: Płaczcie dżdże/ grady/ płaczcie mrozy/ śniegi. Płaczcie ścieląc się nad temi górami/ W tym grobie leży/ który władał wami. Płaczcie zatopy/ płaczcie morskie wały: Płaczcie Insuły/ płaczcie brzeżne skały: Płaczcie/ umarł Pan/ który was fundował: Tu leży/ co wam wszytkim rozkazował. Pobudka.
Płaczcie i ryby/ i Wielorybowie/ Płaczcie Syreny/ płaczcie Delfinowie. Płaczcie pod wodą utworzone dziwy: Umarł Pan/ a wasz stworzyciel
przednieysze świátło zágászone. Płáczcie obłoki/ płáczćie chmury dżdżyste/ Lzy miásto rossy wyleyćie rzęśiste/ Płáczćie pioruny/ płáczćie błyskáwice/ Nád grobem krolá niebieskiey stolice. Płáczćie/ y wiátry y niebieskie biegi: Płáczćie dżdże/ grády/ płáczćie mrozy/ śniegi. Płáczćie śćieląc się nád temi gorámi/ W tym grobie leży/ ktory władał wámi. Płáczćie zatopy/ płáczćie morskie wáły: Płáczćie Insuły/ płáczćie brzeżne skáły: Płáczćie/ vmarł Pan/ ktory was fundował: Tu leży/ co wam wszytkim roskázował. Pobudká.
Płáczćie y ryby/ y Wielorybowie/ Płáczćie Syreny/ płáczćie Delphinowie. Płáczćie pod wodą vtworzone dźiwy: Vmárł Pan/ á wász stworzyćiel
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 103.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
podarta, o mym gwałcie powie. Anim, za wziętą niewinność sierota, Potrzebowała pereł, albo złota: Szlachetnej dziewce szpetnie bawić szynkiem, Gdyby się miała dać za upominkiem. Skąd mię być siebie osądziwszy godną, Dał mi naukę do ziół, do lek zgodną: I co on tylko mógł sam, i czym władał, Do tego i mnie władzą równą nadał. Cokolwiek się ziół rodzi do Apteki, Co drzew, co kwiatów sposobnych na leki; W całym , jako jest rozwiedziony świecie, Wszystkie te w moc dał mnie jednej kobiecie. Ale ah ciężkie miłości sadzele! Ze ich nie może żadne zleczyć ziele? Ze w tej mizerna
podárta, o mym gwáłcie powie. Anim, zá wźiętą niewinność śierotá, Potrzebowáłá pereł, áłbo złotá: Szláchetney dźiewce szpetnie báwić szynkiem, Gdyby się miáłá dać zá upominkiem. Zkąd mię bydź siebie osądźiwszy godną, Dał mi náukę do źioł, do lek zgodną: Y co on tylko mogł sam, y czym władał, Do tego y mnie władzą rowną nádał. Cokolwiek się źioł rodźi do Apteki, Co drzew, co kwiátow sposobnych ná leki; W cáłym , iáko iest rozwiedźiony świećie, Wszystkie te w moc dał mnie iedney kobiećie. Ale áh ćięszkie miłośći sadzele! Ze ich nie może żadne zleczyć źiele? Ze w tey mizerna
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 67
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
Naprzód człowieku Duszne oko łupi. Na Śmierć Z. K. Kanel: Koron:
KAnclerz Zadworne dawał spowinności dzieje/ Różne Quitty/ Eksepmty/ Glejty/ Przywileje. A sam Libertacjej takiej niemógł dostać/ By dłuzy przy urzędzie/ na świecie mógł zostać Darmo to; śmierć takowy niewydaje Daty I takiemu/ co władał kiedyś oba światy. O Tymże.
JAk wyraźnie Kościelna Historia mieni/ Ze Stefan Protomartyr/ poległ od kamieni. Po Świętym Stefan Kanclerz/ jest Meczennik drugi Wszakże na Kamień umarł/ cierpiąć go czas długi. Jednych imion/ jednymi Męczeństwy pomarli/ Jednesz Anieli bromę w niebo im otwarli. Fraszek. Herb Topór.
Naprzod człowieku Duszne oko łupi. Ná Smierć S. K. Kánel: Koron:
KAnclerz Zádworne dawał zpowinnośći dźieie/ Rożne Quitty/ Exepmty/ Gleyty/ Przywileie. A sąm Libertácyey tákiey niemogł dostáć/ By dłuzy przy vrzędźie/ ná świećie mogł zostáć Dármo to; śmierć tákowy niewydáie Daty Y tákiemu/ co władał kiedyś obá świáty. O Tymże.
IAk wyráźnie Kośćielná Historia mieni/ Ze Stephąn Protomártyr/ poległ od kámieni. Po Swiętym Stephan Kánclerz/ iest Meczennik drugi Wszakże na Kamień vmárł/ ćierpiąć go czás długi. Iednych imion/ iednymi Męczeństwy pomárli/ Iednesz Anieli bromę w niebo im otwárli. Frászek. Herb Topor.
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 33
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
na którego zdanie I rozsądek miał Martan wziąć swoje karanie.
LXXXVII.
Kazał się Martanowej czeladzi z rzeczami W zad wrócić do Damaszku i koniom z jukami, Gdzie przyjachawszy zastał, że tam i na stronie Nie mówiono ni o kijem, jedno o Gryfonie; Wszyscy, wielcy i mali, już wiedzieli o tem, Jako władał kopią i jako kłół potem I że to ten beł, który tak beł oszukany, Że inszy wziął w gonitwie dar przezeń wygrany.
LXXXVIII.
Lud wszytek na Martana z gniewem następuje I jeden go drugiemu palcem ukazuje. „I to - prawi - wierutny łotr, który sposoby Kradzionemi z cudzych dzieł dostawa ozdoby I
na którego zdanie I rozsądek miał Martan wziąć swoje karanie.
LXXXVII.
Kazał się Martanowej czeladzi z rzeczami W zad wrócić do Damaszku i koniom z jukami, Gdzie przyjachawszy zastał, że tam i na stronie Nie mówiono ni o kiem, jedno o Gryfonie; Wszyscy, wielcy i mali, już wiedzieli o tem, Jako władał kopią i jako kłół potem I że to ten beł, który tak beł oszukany, Że inszy wziął w gonitwie dar przezeń wygrany.
LXXXVIII.
Lud wszytek na Martana z gniewem następuje I jeden go drugiemu palcem ukazuje. „I to - prawi - wierutny łotr, który sposoby Kradzionemi z cudzych dzieł dostawa ozdoby I
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 58
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905